- Opowiadanie: fantastyczny14 - Wdowiec: Zemsta

Wdowiec: Zemsta

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wdowiec: Zemsta

1. Pościg

 

Z za horyzontu powoli wynurzało się słońce.

 

Ucichł już pomruk nocnego życia lasu, ustępując miejsca zwierzętom dnia.

 

Pierwsze promienie delikatnie rozświetlały półmrok sypialni. Pojedynczy refleks słońca na szybie okiennej obudził Elizę. Czuły wzrok kobiety padł na mężczyznę leżącego w jej ramionach. Widok jej niedawno poślubionego małżonka, śpiącego niczym niemowlak, przyniósł jej niespodziewanie dużo rozkoszy.

 

Wyswobodziła się jednak z ramion Karola. Wstała i przeciągając się, podeszła do lustra. Poprawiła swoje kruczoczarne włosy, a ciało, zgrabne i ponętne, obrzuciła krytycznym wzrokiem. W swojej naiwnej naturze nie potrafiła tego dostrzec, ale jej uroda przyćmiewała wszystkie okoliczne piękności.

 

Leniwie poprawiła opadające ramiączko jedwabnej haleczki. Kolejnym, niemalże tanecznym, ruchem przesunęła się do okna. Otworzyła je na oścież, głęboko wdychając rześkie powietrze tego magicznego poranka.

 

Karol obudził się, gdy tylko z jego ramion zsunęły się włosy pięknej żony. Spod pół przymrużonych powiek obserwował poranny rytuał swojej wybranki. Starając się nie zwrócić jej uwagi patrzył, jak Eliza stoi w oknie i chłonie widok dwóch, magicznych, szczytów zwanych Górami Wiernych. To właśnie tam połączyli swe życia na zawsze.

 

Nic nie psuło intymności i szczęścia ich poranka. Nawet zwykle bardzo głośny pies ukrył się gdzieś, jakby wiedział, że jego państwo potrzebują tylko siebie.

 

Młoda żoneczka nie dała się długo zwodzić. Szybkim ruchem odwróciła się do swojego ukochanego. Pozostając dalej w oknie, pozwoliła by jej plecy ogrzewały się w ciepłym porannym słońcu.

 

– Dzień dobry, mój uko…

 

Przerwała w pół słowa , jakiś cień przebiegł jej twarz. Karol, w pierwszej chwili nie zrozumiał co się stało, jednak gdy jego żona osuwała się na kolana, był już przy niej.

 

Z jej pleców wystawała strzała, czarna lotka złowieszczo dygotała od konwulsji Elizy. Grot był zatruty.

 

Eliza, krótko wzdychając, zmarła w objęciach męża.

 

Karol podniósł szklisty wzrok znad ciała żony. Na podwórzu stały trzy ogromne, czarne rumaki. Siedzieli na nich trzej zakapturzeni mężczyźni. Jeden z nich właśnie naciągał cięciwę swojego łuku. Tylko dzięki nadludzkiemu refleksowi młodemu wdowcy udało się uniknąć strzału.

 

Nie myślał teraz już o swojej zabitej małżonce. W głowie pozostała jedynie żądza zemsty.

 

Pochylony wypadł w sypialni. W biegu porwał swój płaszcz, wdział buty i przypasał miecz. Na końcu zabrał powieszone przy drzwiach łuk i strzały.

 

Jeźdźcy pozostali w tym samym miejscu, cierpliwie czekając na Karola. Wypadającego na podwórze mężczyznę przywitały trzy kolejne strzały. Szczęśliwie jednak, nie były one tak celne jak poprzednie.

 

Wdowiec w biegu przeskoczył zwłoki psa i dopadł stajni. Tam, nie siodłając, wskoczył no swojego potężnego ogiera. Koń, zawsze wierny, ruszył z kopyta. Karol, praktycznie nie celując, jeszcze na dobre nie wyjeżdżając z budynku wypuścił strzałę. Jeden z zakapturzonych , z szarpnięciem, osunął się z konia.

 

Pozostali dwaj naciągnęli cięciwy. Dwa czarne pociski wyleciały w stronę zbliżającego się, rozwścieczonego mężczyzny. Karol nie zwolnił biegu konia, nie zważając czy coś go trafi czy nie. Jednak, jak w zwolnionym tempie, obie strzały, musnęły jedynie powiewający płaszcz wdowca.

 

Widząc to zabójcy wpadli w popłoch. Zabrakło im już czasu na ponowny strzał. Odwrócili swe wierzchowce i rzucili się do ucieczki. Karol odrzucił łuk i dobył miecza. Czarni byli paręnaście kroków przed nim, jednak jego wierzchowiec przewyższał rączością czarne konie.

 

W parę chwil dogonił wolniejszego zakapturzonego. Ciął swoim mieczem, niemalże odcinając głowę zbójcy. Koń nie popędzany, momentalnie stanął, wyrzucając bezwładne ciało kilkanaście łokci w przód.

 

Nie mogąc uwierzyć, w co zmieniło się to proste zadanie ostatni z czarnych pochylił się do przodu i jeszcze bardziej popędził konia. Zbliżał się już do granicy zbawczego lasu. Liczył, że tam uda mu się umknąć. Za nim Karol wściekle wrzasnął. Zakapturzony usłyszał w nim rozpacz, furię i chęć zemsty. Zerknął za siebie i zobaczył, bardzo blisko siebie, goniącego go mężczyznę. W oczach wdowca płonęła czysta furia.

 

Czarny zdekoncentrował się na moment. Jego koń się potknął, a zakapturzony trafił głową w gałąź. Nie poczuł już więcej nic.

 

CDN

 

 

 

Koniec

Komentarze

hmm... czuję, że jest tu jakiś pomysł, ale zbyt wiele rzeczy dzieje się w zbyt krótkim fragmencie tekstu. zanim żona karola zginęła, powinno się dodać trochę opisów, stopniować atmosferę i budować napięcie tak, aby czytelnik zareagował na śmierć bohaterki czymś więcej niż lekko uniesioną brwią.
opisy są dosyć postrzępione i momentami trudno połapać dlaczego narracja przeksakuje sobie jak gdyby nigdy nic z jednego miejsca w drugie. poza tym nienaturalna wspaniałość łównego bohatera (którego nie imają się pociski i który potrafi zestrzelić napastnika nie celując, bo i po co) połączona z nienaturalną nieudolnością napastników (którzy zamiast chociażby zasadzić się na domowników przed domem woleli stać na otwartej przestrzeni i czekać aż główny bohater wytnie ich w pień) bardzo zaburzają równowagę, przez co całe płynące ze śmierci głównej bohaterki napięcie rozpływa się i idzie, kolokwialnie mówiąc, w pizdu.

innymi słowy: nie jest najlepiej. niemniej jednak zawsze powtarzam, że trening czyni mistrza, więc do dzieła młody padawanie. ćwicz i ucz się

1. Totalna zaimkoloza. Jeżeli napiszesz: facet podrapał się po głowie  to nie musisz zaznaczać, że swoją ręką i po swojej łepetynie, bo to jest oczywiste,
2. rządza  -- żądza,
3. przecinkoloza: Nawet, zwykle bardzo głośny pies, ukrył się gdzieś, -- kto się ukrył, skoro pies jest we wtrąceniu?
4. "fabuła" jest nawet bardziej tragiczna niż te zaimki. Jak to jest, że trzech kolesi z zaskoczenia nie jest w stanie skasować jednego śpiącego typa. Nie mogli podpalić chaty albo zwyczajnie wejść i posprzątać?
5. z kolei tego, że zabójcy kilkoma salwami nie potrafili zabić wdowca, a on ich z gołą dupą (bo przecież szczegółowo wymieniłeś, co ubrał -- prócz spodni) załatwił, ja nie skomentuję, bo nie umiem. Przerastają mnie takie rzeczy,
6. pierwiastek fantastyczny można jedynie znaleźć w tym, jak całe zdarzenie jest nierealne. Nie wiem jednak, czy o to chodziło.

Ogólnie rzecz biorąc -- jest tragicznie. Ciężko mi coś doradzić, bo nie wiem, jak można przećwiczyć wyczucie sensu i realizmu. To trzeba w sobie wyrobić. Na pewno musisz zacząć czytać takie książki, gdzie nie ma pościgów żywcem wyrwanych z Benny'ego Hilla. Oceny chyba nie ma co wystawiać.

Ja poderzewam, że będzie cnnd.
pozdrawiam

I po co to było?

A może ten skrót CDN znaczy co innego? Np. (C)zy (D)alszy ciąg (N)astąpi?

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Koledzy wyżej napisali już chyba wszystko, co można było o tym tekście powiedzieć. Ja tylko dodam, że nieźle się usmiałem. Ale ćwicz, początki takie są, więc nie ma się co przejmować naszymi docinkami :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Być może mylę się, pamięć mnie zwodzi, ale czy tego lub bardzo podobnego tekstu z bardzo podobnymi błędami nie było już przedtem?

Po pierwsze, tytuł zapowiada, że w tym opowiadaniu będzie występował albo Steven Seagal, albo Jean Claude Van Damme :P No i rzeczywiście, któryś z nich ewidentnie gra Karola, który jadąc na koniu (przepraszam - potężnym ogierze), z łuku rozwala wrogów, którzy zabili mu żonę, która oczywiście była piękna i miała kruczoczarne włosy. A potem odrzuca łuk i dobywa miecza. A wszystko w spowolnionym tempie. Zastanawiam się, czy to opowiadanie jest parodią, czy jest na serio? Bo jeżeli to pierwsze, to wyszło nieźle.

@Dreammy, wydaje mi się że w tym opowiadaniu główną role gra Steven Seagal, bo tylko on prócz walki wręcz potrafi strzelać z łuku, w tym czasie gotować obiad i jechać na pięknym ogromnym ogierze :) Mało tego, w teksćie występuje jeszcze Terminator T-997 (kobieta), świadczy o tym to zdanie:

Czuły wzrok kobiety padł na mężczyznę leżącego w jej ramionach - bo tylko Terminator ma czuły wzrok :)

Pzdr.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Ciekawe, na kim jeszcze będzie się mścił Karol. Wygląda na to, że tych trzech zakapturzonych jeźdźców miało jakiegoś zleceniodawcę. Jednakże wszyscy trzej legli trupem. Nie powiedzą juz ani słowa. To jest problem.Myślę, że ostatni z uśmierconych napastników mial w kieszeni plaszcza zapisana inakustem kartkę, któa naprowadzi Karola na dalszy trop. Będzie się działo, a że działo to armata, będzie się po prostu armaciło. 
Poizdro.  

Dużo się dzieje, to fakt. Nie sposób się nudzić:)

Uśmiałem się. Karol wymiata, pewnie jeszcze nie raz nas (nie) zaskoczy swoją osobą. Opowiadanie słabiutkie.

Mastiff

Roger, oglądałeś taki film z Michaelem Douglasem, nie pamiętam tytułu, w którym po prostu mścił się na całym mieście?
Może bohater tego tekstu zrobi to samo? Zacznie napierdalać każdego, kto stanie mu na drodze :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Oglądałem na dvd. Polski tytuł - " Upadek". Bardzo dobry. Ale chyba opowiadanie nie pójdzie w tym kierunku.
Autoriowi opowiadania " Wdowiec - zemsta " życzę pwodozenia - niech przemyśli intrygę, szczególy  kreowanego świata, zarys postaci, wykreuje jakąś tajemnicę, a wtedy na pewno będzie lepiej. 
Początki są zawsze trudne. 
Pozdro.

Oprócz wymienionych powyżej uwag, dorzucę od siebie. Facet dyszał żądzą zemsty, ale zdążył założyć buty, wziąść miecz i płaszcz. Przepraszam, miecz nawet przypasał! Następnie wyleciał na zewnątrz i chociaż miał przy sobie miecz, którym mógł napier... zamachowców, przebiegł obok (pewnie slalomem pomiędzy strzałami) do stajni i wsiadł na konia.
A tych trzech ciołków, nie ścigali go, o nie! Czekali spokojnie, bo wiedzieli, że bohaterski Karol nie ucieknie tylnym wyjściem, tylko wróci, zeby znów robić za tarczę do ćwiczeń w strzelaniu łukiem. No bo, ci biedni chłopcy dopiero się uczyli, prawda? Zawodowy zamachowiec nie spudłowałby kilka razy z rzędu z bliskiej odległości. No i mieczy, ani innej broni chyba nie mieli przy sobie, że zamiast rzucić się na Karola i usiekać, wciąż rozpaczliwie próbowali go ustrzelić.
W skrócie- fabularne dno. Dokładnie- jak w filmie z Van Damem
Ucz się dalej pisać.

Nowa Fantastyka