- Opowiadanie: mkmorgoth - Kartoon Network

Kartoon Network

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Kartoon Network

Bonifacy z trudem wygramolił się z zatłoczonego autobusu. Wychodząc z pojazdu, niechcąco ramieniem szturchnął tłustą, grubą kobietę w moherowym berecie. Próbował od razu ją przeprosić, aby załagodzić sytuację, ale kobieta wybuchła gniewem.

– Może byś tak hultaju uważał jak chodzisz! Ty niedowiarku jeden! – wrzeszczała wredna baba. – Pomiocie szatana! Ty łachudro jedna!

Bonifacy odwrócił się i gniewnym spojrzeniem, niczym Bóg Zeus ze szczytu Olimpu, zlustrował kobietę.

„Spasione babsko! – pomyślał. – Stoi w przejściu jak pachołek i nie raczy się nawet ruszyć!”

– Jeśli uważa pani, że jestem niedowiarkiem i hultajem, to pani wygląda jak krowa, ruski czołg i góra lodowa! – Odburknął. W tej chwili nie potrafił niczego lepszego wymyśleć, ale poskutkowało, bo poszło jej w pięty. Kobieta zmieniała kolory twarzy jak kameleon, z bladego na purpurowy. Po czym nabrała powietrza do ust i nadęła się niczym ryba rozdymka.

– Jak śmiesz nicponiu obrażać starszą kobietę! – pogroziła parasolką. – Niech ktoś wezwie policjanta! Policja, policja! Biją!

Absurdalna sytuacja oraz wrzaski wariatki na nikim nie zrobiły wrażenia. Niby, czemu. Nikomu nie działa się krzywda, a słowne porachunki w tym kraju należą do codzienności. Chciał coś dodać, ale to nie miałoby najmniejszego sensu. Kobieta zapewne broniłaby swych racji, jak gang moherów drewnianego krzyża na krakowskim przedmieściu. Zresztą, z głupim nigdy nie wygrasz – mawiała jego matka.

Spojrzał odruchowo na zegarek. Dochodziła dwudziesta dwadzieścia pięć, za piętnaście minut rozpocznie się nadawanie kolejnego odcinka ulubionego serialu. Nie czekając ani chwili dłużej pobiegł w stronę bramy wejściowej, by wdrapać się jak najszybciej do mieszkania na czwartym piętrze.

 

***

 

Żony nie było w mieszkaniu. Na stole zauważył kartkę z wiadomością. Podniósł i przeczytał:

Ziemniaki są ugotowane. Wystarczy, że podgrzejesz w mikrofali lub w garnku na wolnym ogniu. Kurczak wystarczy lekko podsmażyć, ale krótko, bo spalisz. Zjedz sam. Przepraszam, że nie czekałam na ciebie, ale Kasia namówiła mnie na zakupy w galerii. Podobno widziała identyczne buty, jakie nosiła w ostatnim odcinku Mostkowiak. Muszę takie mieć, choćby nie wiem co. Wrócę po dwudziestej drugiej. Buziaki, pa! Hania.

Zerknął przez ramię. Na płycie ceramicznej czekał przygotowany przez Hanię smakowity obiad. Tak, miała tak samo na imię jak serialowa bohaterka. Razem oglądali ten kultowy serial. Czasem zdarzało się, że nie obejrzeli jakiegoś odcinka, bo raz nie było dostawy prądu w tym czasie, a innym razem nie mogli, bo on utknął na kilka godzin w pracy, a ona zaś – złamała klucz w drzwiach, kiedy śpieszyła się by włączyć telewizor i usiąść przed szklanym ekranem.

– W dupie mam obiad. Zaraz jest serial. Potem sobie odgrzeje i zjem – rzekł na głos do siebie. Usiadł na miękkiej skórzanej sofie i włączył odbiornik.

Trzymając kurczowo pilota w dłoni, siedział i gapił się w ekran jak urzeczony. Od kilku tygodni nadawano odcinki interaktywne i każdy mógł wybierać spośród wymienionych wariantów to, co się wydarzy w odcinku lub w kolejnym, z możliwością zgarnięcia wysokiej nagrody pieniężnej. Jeśli zaznaczona przez widza odpowiedź zgadzała się z wyborem znanym tylko zarządowi telewizji. Na chwilę obecną nie udało im się wygrać ani złotówki, ale wciąż próbowali.

Po upływie kwadransa nadal nic się w filmie nie wydarzyło. Do końca tego odcinka zostało zaledwie kilkanaście minut. Zastanawiał się, na co ci operatorzy w telewizji czekają? Co oni, kurde balans, planują? Tymczasem bohaterka, Hania, wsiadła do auta i odjechała. Na kolejnym kadrze rozpędzony passat wpada w poślizg na ostrym zakręcie. Nagle, akcja filmu zatrzymała się i pojawiła się na ekranie zielona plansza z wypunktowanymi możliwymi scenami. Wszystkie dotyczyły, co się może wydarzyć z Hanią Mostkowiak. Auto spadnie w przepaść, zderzy się z tirem z przeciwnego pasa, czy też walnie w drzewo. Ostatnia z wymienionych możliwych scen różniła się od pozostałych: Wpisz własną propozycję. Tak, to jest to, pomyślał. Nawet przez myśl mu nie przeszło aby Hania zginęła czy została poszkodowana. Pozostało dwie minuty na udzielenie odpowiedzi. Aczkolwiek kusiły pozostałe wymienione możliwości. A co jeśli ktoś wybierze drugi albo trzeci punkt? A jeśli wybiorą ostatni, i znowu nagroda ucieknie sprzed nosa?

Trzydzieści sekund, tyle czasu miał na wybór odpowiedzi. Musi coś wymyśleć, cokolwiek. Hania nie może zginąć, ma żyć. Musi wystąpić w kolejnych odcinkach.

Stało się. W ostatniej sekundzie wpisał odpowiedź. Może i bezsensowna, ale nic innego nie przyszło mu do głowy. Na środku ekranu pulsowała na żółto odpowiedź: Samochód uderzy w stertę kartonów.

Nie wierzył własnym oczom, kiedy zobaczył jak pojazd z impetem uderza w ogromną stertę kartonów.

 

***

 

Bonifacy miał już serdecznie dość tych zuchwałych machlojek ludzi władających telewizją. Trafił w odpowiedź, tak samo jak widzowie, którzy oddali podobny głos. Ale czy to zbieg okoliczności? Fart? Czy scenarzyści w jakiś sposób podpatrzyli, na co głosują ludzie? W tych czasach wszystko możliwe, to już nie jest science fiction! Natomiast on nie mógł znieść jednego. Bohaterka już nigdy nie pojawi się w żadnym odcinku. Zginęła przez głupie kartonowe pudełka. Jak można. Co za totalny bezsens, zginąć w taki sposób. Przez kartony? Toż to czysty nonsens. Zakrył dłońmi twarz, i zaczął cały się trząść jak osika. Nie mógł tak dalej żyć. W pracy go jutro wyśmieją, bo chyba wszyscy już wiedzą jak zginęła Hanka, i że wszyscy zarobili symboliczną złotówkę! I pewnie spotka jutro tę kobietę, co wypomni dzisiejsze zdarzenie w autobusie. W końcu nie wytrzymał i poszedł do kuchni. Po drodze kopnął leżący na podłodze pusty karton po soku. Miał pomysł.

Pięć minut później stał przed lustrem w łazience i trzymał przyłożony do swojego gardła nóż do krojenia chleba.

Nagle usłyszał dzwonek do drzwi.

To nie żona, bo ona zwykle nie dzwoni, ma klucze i sama sobie otwiera. To na pewno jakiś natrętny człowiek, postoi, podzwoni i sobie pójdzie.

Nie poszedł. Cały czas dobijał się do drzwi. Bonifacy stracił cierpliwość. Z ostrym narzędziem ruszył otworzyć drzwi, przepędzić na cztery wiatry natręta.

Chyba miał dzisiaj pecha.

Nie zauważył pudełka na podłodze i razem z nim, przejechał się po śliskiej glazurze. Potem stracił równowagę i wywinął orła. Metal zabłysnął i przebił cienką flanelową koszule, by wbić się bardzo głęboko w miękki brzuch.

 

***

 

Około dwudziestej drugiej do mieszkania weszła Hania. Usłyszała dochodzące z salonu odgłosy telewizji.

W salonie męża nie zauważyła. Usiadła na sofie i z uwagą przeczytała to, co wyświetlało się cały czas na ekranie.

Drodzy widzowie! To niebywałe! Osiem i pół miliona widzów zdecydowało jednogłośnie, aby Hanka Mostkowiak zginęła w wypadku samochodowych, uderzając w kartonowe pudełka. Jeszcze nigdy w historii telewizji nie odnotowano tak wysokiej oglądalności, i zarazem zgodności wyboru. No cóż, pula nagród w wysokości szesnastu milionów złotych zostanie sprawiedliwie podzielona, i trafi na konta wszystkich z ośmiu i pół miliona telewidzów!

Pogrążona w myślach udała się do łazienki, nie zdając sobie sprawy z przykrej niespodzianki.

 

mkmorgoth

Wrocław, grudzień 2011

 

Koniec

Komentarze

Próbował od razu ją przeprosić, aby załagodzić sytuację, ale takiego zachowania najmniej się spodziewał - eee, najmniej się spodziewał, że przeprosi? :|

Zostawiła kartkę na stole z wiadomością  - stół z wiadomością? :)

czekał przygotowany smakowity obiad przez Hanię. - stosujesz te przestawki celowo czy nieświadomie?

Od kilku tygodni nadawano odcinki interaktywne i każdy mógł wybierać spośród wymienionych wariantów to, co się wydarzy w odcinku lub w kolejnym, z możliwością zgarnięcia wysokiej nagrody pieniężnej. Jeśli zaznaczona przez widza odpowiedź zgadzała się z wyborem znanym tylko zarządowi telewizji.  - łeee, to żadna interaktywność, tylko zwykłe audiotele

Pięć minut później stał przed lustrem w łazience i trzymał przyłożony do gardła nóż do krojenia chleba.  - a do czyjego gardła był ten nóż przyłożony?

Nie mam dzisiaj siły na słodzenie, będzie więc niestety prosto z mostu: jak dla mnie, nie dość, że tekst jest słaby, to jeszcze strasznie koślawo napisany... 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Wychodząc z pojazdu, niechcąco ramieniem szturchnął tłustą, grubą kobietę w moherowym berecie. - niechcący

Próbował od razu przeprosić, aby załagodzić sytuację, ale kobieta wybuchła gniewem.
- wyrzuć "ją"

Bonifacy odwrócił się i gniewnym spojrzeniem, niczym Bóg Zeus ze szczytu Olimpu, zlustrował kobietę. - bóg Zeus, a tak w ogóle bez słowa "bóg" brzmi lepiej. Wszyscy powinni wiedzieć, kto zacz.

Na stole zauważył kartkę z wiadomościa. - brak ogonka.

A mi się nawet podobało. Opowieść ma sens, czego brak w kilku tekstach na "kartoniadę".
Pozdrawiam

Mastiff

No fakt, jak patrzeć na ogólny poziom konkursu, to nie jest źle :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

@Suzuki i Bohdan!
Dzięki za przeczytanie tekstu, zrecenzowanie go i łapankę błędów, ale już raczej nie dam rady niczego poprawić. Przed chwilką wróciłem do chaty, a wierzcie mi lub nie, robiłem co mogłem, próbując przyspieszyć wrocławski tramwaj linii 8, by dotrzeć przed majestat komputera i coś zadziałać. Nie udało się. Zostanie tak jak jest.Trudno.
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam :)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

No dobra, teraz już to “niechcąco” możesz poprawić i inne literówki też.

Jakoś nie ujęło. Najciekawsze wydało mi się, że miliony Polaków zagłosowały tak samo, a tego nie wyjaśniłeś.

Na czym właściwie polegał konkurs? Ale mordercze kartony wepchnąłeś i to w wyjątkowo krwiożerczej wersji, bo ludzie padają jak muchy. ;-)

Babska logika rządzi!

Kojarzę Hankę Most(k)owiak, ale umyka mi sens opowiadania, albowiem nie mam pojęcia, jakie były założenia konkursu.

Byczki w tekście ciągle się panoszą. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka