
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Centrum handlowe przywitało go gwarem i dźwiękami radosnego jazgotu wypluwanego przez wszechobecne głośniki. „ I don't want a lot for Christmas, There is just one thing I need…" dzwonił w uszach słodki głos piosenkarki.
Biegał między półkami, żeby jak najszybciej zakończyć coroczny rytuał. Książka, perfumy, helikopter, płyta… „Wygląda na to, że wszystko jest" – pomyślał zadowolony. Teraz tylko odczeka swoje w kolejce do stoiska, na którym dwie młode dziewczyny o zmęczonych twarzach i wymuszonym uśmiechu zapakują te cuda w kolorowy papier i przykleją wstążeczki. Później wsiądzie w najbliższy autobus i kolejne święta z głowy.
Wysiadł na przystanku. Spojrzał na sąsiadów z bloku, którzy nadkładali drogi, by iść odśnieżonym i oświetlonym chodnikiem. Zupełnie tego nie rozumiał. Przecież wystarczyło przejść przez zaniedbany park, żeby skrócić drogę o połowę. Śniegu nie było znowu tak dużo, ledwie kilka centymetrów. Pomaszerował ścieżką usłaną białym puchem zupełnie sam.
Myślami był już w domu, zastanawiał się jak ukryje prezenty przed wzrokiem synka.
W mroku u stóp ogromnego świerka coś się poruszyło. Szedł dalej, choć z każdym krokiem w jego sercu narastał niepokój.
– Czego chcesz? – zawołał.
Nieokreślony kształt przylgnął do pnia i zastygł w bezruchu. Ciszę przerywał tylko odległy szum samochodów. Wiedział, że ktoś patrzy na niego z głębokiego cienia rzucanego przez rozłożyste gałęzie drzewa. Usłyszał szept cichszy niż odgłos padającego śniegu.
– I don't care about the presents underneath the Christmas tree…
– Pokaż się!
Odpowiedziało mu przeciągłe, głuche warknięcie przypominające chrobot przesuwanej kamiennej płyty.
W jednej chwili poczuł przemożny lęk. Przypomniał sobie, że w wiadomościach mówili ostatnio o młodym człowieku, który zabił swojego kolegę za dwieście złotych.
– Chcesz pieniędzy?
Milczenie.
Ogarnęła go irracjonalna panika. Pierwotna groza.
– Bierz! – Zawołał rzucając portfelem w mrok. – Zostaw mnie! Nic więcej nie mam!
Czarna i połyskliwa jak smoła głowa, okryta gąszczem reniferzych rogów, powoli wychynęła z ciemności. Zadźwięczały uwieszone u szyi dzwonki. Świdrujące przekrwione ślepia wlepiły się w niego. Bestia kłapnęła zębami, długi język oblizał wyłupiaste oko i trącił zawieszoną na szpiczastym uchu czerwoną czapkę z białym pomponem. Mocarna łapa, opleciona sznurem choinkowych lampek, błyskawicznym uderzeniem posłała go na ziemię. Kolorowa torba z prezentami pacnęła w śniegową breję.
Jęknął czując, że ból zdruzgotanych kości nie pozwoli mu się podnieść.
Potwór niespiesznie zbliżył się do niego, ostrym pazurem rozdarł puchową kurtkę.
– All I want for Christmas is you! – wychapał.
hmm... jeśli tekst ten miał być zabawny, to niestety nie jest. jeśli miał być poważni i realnie straszny, to również nie jest.
jest za to niedpopracowany, zwłaszcza w kwestiach interpunkcyjnych. poza tym, jeśli fabuła sprowadza się w gruncie rzeczy do: "szedł chłopak przez park i umarł", to niestety nie mamy tu do czynienia z ideałem literackim.
co do oceny to 2/6, a to tylko dlatego, że jedynki zarezerwowane są dla prac wybitnie, karkołomnie, kosmicznie kiepskich. ta na szczęście taka nie jest.
Dziękuję za komentarz.
Interpunkcję poprawię, nad innymi rzeczami też mógłbym popracować, jeśli tylko ktoś poświęci chwilę by je wskazać. Bardzo proszę o merytoryczne uwagi.
Co do interpretacji, nie chciałem bawić czy straszyć. Postawiłem sobie trudniejsze zadanie: chciałem skłonić czytelnika do zastanowienia jednocześnie nie czyniąc tekstu nazbyt "ciężkim" i przeładowanym treścią. Najwyraźniej przerosło to moje skromne możliwości.
No ... Niebywale beznadziejne.
Zakończenie miło odstaje od przyjętego kanonu najbardziej komercyjnych świąt w roku. Plusik za to.
Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.
Żle mi sie czytało ze względu na konstrukcję zdań. Mam wrażenie, że jedno zdanie nie "lepi" się z kolejnym...
Pzdr
Hmm... Co by tu rzec.
Po pierwsze, jeżeli jesteś w Polsce, to pisz po polsku, no chyba że to nazwy własne lub jakieś dziwne imiona.
Po drugie, mało przekonywujący ten główny bohater - oddać portfel, tak od razu? A może to tylko dzikie zwierzę, czy coś.
I powiedz mi dlaczego w parku nie było ludzi? Myślę, że w okresie przed świątecznym uczęszcza tam wiele osób, szczególnie w dużej metropoli?
Ogólnie nie jest tragicznie, tylko za bardzo położyłeś nacisk, żeby uzyskać short, dużej lepiej byłoby rozbudować opowiadanie.
Błędy wymienili przedmówcy. Ot historyjka, bez wyraźnej puenty czy ciekawego pomysłu. Słaby szort.
Pozdrawiam.
Poświęciłem tę chwilkę. Prosiłes o przykłady, masz przykłady:
Centrum handlowe przywitało go gwarem i radosnymi dźwiękami wypluwanymi przez wszechobecne głośniki. – Wypluwanie radosnych dźwięków zgrzyta. Wypluwanie czegoś, to słowo nacechowane negatywnie, gdyby głośniki wypluwały bełkotliwy głos wokalisty black metalowego, to jeszcze by przeszło. W tym wypadku lepiej byłoby użyć sformułowania, że te radosne dźwięki sączyły się z głośników, że z głośników płynęły radosne melodie itp.
Biegał między półkami, żeby jak najszybciej zakończyć coroczny rytuał. Książka, perfumy, helikopter, płyta... „Wygląda na to, że wszystko jest" - pomyślał zadowolony. Teraz tylko odczeka swoje w kolejce do stoiska, na którym dwie młode dziewczyny o zmęczonych twarzach i wymuszonym uśmiechu zapakują te cuda w kolorowy papier i przykleją wstążeczki, po czym najbliższym autobusem wróci do domu. Kolejne święta z głowy.
Wysiadł na przystanku. – A tu mi brakuje ciągu przyczynowo skutkowego. Stoi na stoisku w oczekiwaniu by zapakowano mu prezenty, a nagle wysiada na przystanku. Pochyloną kursywą dodałem to, czego mi tu zabrakło.
W mroku u stóp ogromnego świerka coś się poruszyło. Szedł dalej. Nieokreślony kształt przylgnął do pnia. Z każdym krokiem w jego sercu narastał niepokój.
- Czego chcesz? - zawołał. – A tutaj kompletnie pogubiłeś podmiot. Nie wiadomo kto szedł, kogo niepokój ogarnął… Z ostatniego zdania wynika, że to nieokreślony kształt się przestraszył i zawołał do bohatera, czego chce.
W jednej chwili ogarnął go przemożny lęk. W wiadomościach mówili ostatnio, że młody człowiek zabił swojego kolegę za dwieście złotych.
- Chcesz pieniędzy? Masz! - Zawołał.
Rzucił portfelem w mrok.
- Zostaw mnie! Nic więcej nie mam! – Kompletnie nie rozumiem jego reakcji. Nie wie z kim, albo czym ma do czynienia, zamiast się próbować ewakuować, w porywach poczekać co to za bydle, to on rzuca portfel.
Czarna i połyskliwa jak smoła głowa otoczona koroną reniferzych rogów powoli wychynęła z ciemności. – Stwór miał na głowie koronę z rogów? Coś jak korona cierniowa u Jezusa? Kompletnie nietrafiony opis. Rogi wyrastają z głowy, owszem, ale, nawet w przypadku renifera, nie otaczają jej jak korona.
Zadźwięczały uwieszone u szyi dzwonki. – Hmmm, a kiedy pomykał w cieniu tamtego drzewa, to dzwonki nie dzwoniły? Zwierzę z zawieszonymi u szyi dzwonkami słychać z dość sporej odległości, a ten nieszczęsny bell hałasuje przy najmniejszym ruchu. Oczywiście mógł je przytrzymać łapą, fakt, ale to w domyśle. Nic na ten temat nie napisałeś. Dlatego się czepiam.
Potwór niespiesznie zbliżył się do niego, ostrym pazurem zdarł puchową kurtkę. – Zdarł, czyli całkowicie z niego zdjął. Wątpię, by jednym pazurem zdołał dokonać takiego czynu. Chyba, że szarpał tę nieszczęsną kurcinę do ostatniego skrawka materiału. Mógł ją rozedrzeć.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Mam nadzieję, że Eferelin nie będzie miał nic przeciwko i powtórzę jego komentarz, z którym całkowicie się utożsamiam: historyjka bez wyraźnej puenty czy ciekawego pomysłu.
Odnoszę wrażenie, że tak bardzo chciałeś coś opublikować, że nie zastanowiłeś się nad tym, co chcesz napisać i przekazać. Aby tylko coś wkleić.
Dziękuję za wszystkie komentarze, które pomogły mi w poprawieniu tekstu.
@IpMan - w parku nie było ludzi, bo woleli odśniezony chodnik prowadzący wokół - park istnieje nieopodal mojego dawnego miejsca zamieszkania i po zmroku jest zupełnie pusty. Opowiadanie powstało około 10 grudnia i zostało skrócone o połowę, być może ze szkodą dla treści.
@NightRage - mam nadzieję, że dzieki kilku wprowadzonym już zmianom będzie czytało sie nieco lepiej.
@TomaszMaj - Szanuję czas czytelników, więc następnym razem włożę w opracowanie tekstu więcej pracy. Tym razem nie mogę jednak zarzucić sobie, że zamiesciłem tekst pochopnie. Mam wrażenie, że zbyt dużo myślałem nad tekstem i na zbyt wiele zmian się zdecydowałem - przekombinowałem, przez co tekst był niespójny i dla wielu nieciekawy. Tak to jest z debiutami.
Szczegolne podziękowania dla Fasoletti - serdecznie dziękuję za Twoj czas i cenne uwagi.
Byłbym zapomniał!
@TyraelX - Twój komentarz dodał mi nieco otuchy. Dzięki!
Nie martw sie, ja też tak mam. Im dłużej gdybam nad tekstem tym robi się coraz bardziej krótki ;)
Opowiadanie odczytałem jako upersonifikowanie skomercjonalizowanych świąt w postaci krwiożerczego renifera, który wgryza się w duszę człowieka, pozbawia duchowej refleksji i czyni bezwolną ofiarą gwiazdkowego marketingu :D Nie wiem, czy taka jest właściwa interpretacja, ale mi się podoba ;)
Czytałem kiedyś biografię pewnej polskiej pisarki. Otóż jako nastolatka napisała wiersz i pod pseudonimem wysłała do miejscowej gazety. Ku jej zdziwieniu wiersz wydrukowano.
Jednak jeszcze większe zdumienie przeżyła po kilkunastu dniach, kiedy polonistka w szkole przyniosła gazetę do klasy, pochwaliła i zinterpretowała wiersz. Coś w rodzaju "co autor miał na myśli". Dziewczę było w szoku, kiedy usłyszało interpretację własnego utworu.
@uthModar - dodam, że świąteczny potworek jest anglojęzyczny nie bez powodu :) Ależ się cieszę, że opowiadanie doczekało się interpretacji!