- Opowiadanie: oooo - Geniusz II

Geniusz II

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Geniusz II

Geniusz znów przemówił. Miało to miejsce tuż po obiedzie, kiedy jego koledzy udawali, że ucinają sobie sjestę. Co prawda nie powiedział zbyt wiele, cała wypowiedź jak zwykle zamknęła się w lakonicznym "nie przeszkadzajcie mi już", tym razem położył nacisk na "już".

Brzmi jak urywek bełkotu wariata, choć znając Go uznałem to za zazwyczaj niepokojący urywek bełkotu wariata. Zwłaszcza to cholerne "już". Trudno jest mi wyrazić w tak krótkiej notatce, jak bardzo jedno zdanie w połączeniu ze spojrzeniem i uśmiechem może wyprowadzić człowieka z równowagi. Wymówił "już" w sposób, jak gdyby cały dzień nękano go pytaniami, przerywano skupienie, absorbowano uwagę, szturchano, ciągnięto za rękaw, hałasowano czy jak tam jeszcze można przeszkodzić w ważnym zajęciu. A przecież miał święty spokój. Prawie poczułem ogrom pracy jaki wykonuje, ba, przez chwile wręcz poczułem się winny hamowania rozwoju ludzkości. Jak intonacja i mimika może zmienić sens zdania! A ten uśmiech pełen pobłażliwej pogardy…zgroza. Musiał być kiedyś mistrzem manipulacji, do teraz mam wrażenie, że usłyszałem jego słowa bez pośrednictwa uszu, że zadźwięczały wewnątrz głowy przerywając strumień myśli, moją wewnętrzną małpę.

Z resztą jak go zobaczysz sam się przekonasz jak potężna moc wpływania na innych przypadła mu w udziale. Nie chcę zamęczać Cię opisami moich wewnętrznych przeżyć, jeszcze pomyślisz, że zbyt długie przebywanie z tymi ludźmi otępiło moje zmysły w stopniu, w którym mógłbym bez wyrzutów sumienia do nich dołączyć.

Niemniej ten mądrala zbyt mnie intryguje bym mógł wyrzucić go z głowy na te kilka chwil, które spędzam w domu. Nigdy nie byłem pracoholikiem, jak dobrze wiesz zawsze potrafiłem rozdzielić obowiązek od przyjemności. Teraz mam z tym problem, ten przypadek zdecydowanie mnie przerasta. Sam zobaczysz.

Kilka dni temu, przechadzając się korytarzem usłyszałem szept. Nie dochodził z konkretnego miejsca, choć akustyka w długich pomieszczeniach lubi płatać figle. Szept w naszym Domu nie jest niczym nadzwyczajnym, nasi milusińscy zazwyczaj szepczą, jeżeli akurat nie krzyczą. W tym problem, że w tamtym momencie zdecydowana większość krzyczała. Jakim cudem dźwięki tak ciche wybiły się ponad ogólny harmider i dotarły do moich uszu? Jakim cudem zrozumiałem poszczególne wyrazy? Nie wszystkie, nie do końca wyraźnie ale i tak to był cud. Znasz przecież te miejsca– krzyk jest tutaj Krzykiem, wrzask Wrzaskiem. A ja pośród tego ryku usłyszałem Szept. Od razu rozpoznałem jego barwę głosu, choć przez te miesiące zaszczycił mnie tylko czterema czy pięcioma "nie przeszkadzajcie mi". Spryciarz musi być brzuchomówcą, szeptał mi prawie przy uchu, podczas gdy byłem oddalony od jego apartamentu o dobre kilka metrów. Zasypał mnie lawiną megalomanii. Nie jestem w stanie wprost powtórzyć ani jednego zdania, mimo że wiele z nich dotąd kołata mi się po głowie jak natręctwo. Niezwykle przekonująco wyłożył mi ogrom swojego intelektu. Twierdzi, że bieg cywilizacji zwalnia tylko dlatego, bo on nie chce uzewnętrzniać swoich idei. Dlatego milczy. Rzekłbyś– totalny wariat. Mnie jednak urzekł przekonaniem i niezbitą logiką, które to cechują nie tylko jego krótkie wypowiedzi, ale także ruchy, spojrzenia, miny. Cały jest niezwykle przekonujący i logiczny. Mam wrażenie, że niczego nie robi bez powodu. Jest inny niż pozostali.

Wybacz moje zbytnie rozpisanie się, niecierpliwie oczekuję twojego przyjazdu. Nie mogę doczekać się kiedy rzucisz okiem na Geniusza. Oby Ciebie nie zdołał otumanić, miejmy nadzieje, że moja relacja przygotuje Cię do spotkania z tym ewenementem.

                        • Pozdrawiam
                        • Twój oddany przyjaciel i współpracownik
Koniec

Komentarze

Mam takie dziwne wrażenie, iż opowiadanie o Geniuszu nie powinno straszyć błędami interpunkcyjnymi. Coś z bohatera powinno udzielać się piszącemu o Nim...
(...) ucinają sobie sjestę. -> hmm, czy sjestą to to samo, co poczciwa drzemka? Ale jeśli nawet tak, to frazeologizmów nie modyfikujemy bez wyraźnego i wytłumaczalnego celu.
(...) przerywając strumień myśli, moją wewnętrzną małpę. -> jak można, jak należy rozumieć ową wewnętrzną małpę?
(...) pogardy...zgroza. -> spacja i dużą.
Z resztą (...) -> w tym znaczeniu razem.
(...) w stopniu w którym mógłbym bez wyrzutów sumienia do nich dołączyć. -> błędne sformułowanie. Zgadnij, co trzeba zmienić, by zdanie zachowało sens, ale stało się poprawne.
(...) miejsca- krzyk (...) -> spacja.
Rzekłbyś- totalny (...) -> spacja.
(...) rozpoznałem jego barwę głosu, (...) - czy barwę jego głosu?
(...) byłem oddalany od jego apartamentu (...) -> jedna litera, a tyle kłopotu. Jakaś zewnetrzna siła oddalała autora listu od apartamentu, czy od sam się oddalał?
(...) megalomani. (...) -> to jest mianownik liczby mnogiej. Przypadkiem nie powinien zostać użyty dopełniacz liczby pojedynczej?
(...) kołata mi się po głowie jak natręctwo. -> że co, że jak?
----------------
Twierdzi, że bieg cywilizacji zwalnia tylko dlatego, bo on nie chce uzewnętrzniać swoich idei.
-> lekka przesada. Jakoś nie widać, by nauka, technika i co tam jeszcze dreptały w miejscu... Zaawansowana megalomania.
----------------
Miłych snów.

Ograniczę się do komentarza: oooooooooooo?????
I zapamiętam sobie, żeby przez najbliższy czas omijać teksty sygnowane tym nickiem. Szkoda czasu.
Może kiedyś Autorowi minie megalomania i zacznie pisać normalniej.

Ta jedyneczka, to ode mnie. Jeżeli autor nie zrozumiał komentarzy pod pierwszym opowiadaniem, to może to pomoże.

Dotrwałem tylko do "...wyrzutów sumienia do nich dołączyć..." Reszty dowiedziałem się z komentarzy moich poprzedników. Chyba musisz to opowiadanie ponownie wziąć na warsztat :)
pozdrawiam

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

jestem pewien, że fragment tego opowiadania powinien zostać zamieszczony w słowniku, przy definicji słowa "megalomania".
dodam tylko, że jeśli czytelnik, po przeczytaniu tekstu, mimo wszystko nie może dojść do tego, o co tak właściwie w takowym tekście chodzi, to chyba nie jest najlepiej, prawda? ostatecznie może to również świadczyć o braku polotu i inteligencji czytelnika, aczkolwiek osobiście staram się wierzyć w ludzi i winą za niedociągnięcia obarczam autora.

Genjalne i wypitne! Niezwykle wciągające, napisane z polotem i maestrią studium wypowiedzenia słowa "już".

Pozdrawiam.

Styl kuleje, słów za dużo, ale to drugie w liście przechodzi bez problemu, podobnie jak egzaltacja. Właściwie komentuję głównie dlatego, że ja tu ciągle nie widzę megalomanii gdyż ponieważ albowiem pisanie o megalomanach to nie megalomania, a zrównywanie pisania o megalomanii z megalomanią uważam za idiotyzm czystej wody.

 

Czuję się nieco zaintrygowana - gdyby kawałki były dłuższe, pewnie bym nie czytała, ale że są jakie są, to czytam, pochwalając wykorzystanie możliwości, jakie daje środek przekazu.

Gwoli wyjaśnienia pewnej kwestii:
nie Autora nazwałem w komentarzu megalomanem, lecz stworzoną przez Niego postać Geniusza.
Komentarz uzupełniajacy: w samouwielbieniu Geniusz dociera do granic zidiocenia.

To ja odniosłem słowo 'megalomania' do autora. Ja. I podtrzymuję swój jak najbardziej osobisty i subiektywny osąd.

Brak mi słów. Koledzy w wystarczającym stopniu pastwili się nad tym dziwnym tekstem.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

i koleżanka też się pastwiła... Nic tu po mnie.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Nowa Fantastyka