- Opowiadanie: Revis - Mroczni - wstęp

Mroczni - wstęp

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Mroczni - wstęp

Siedzę w kuchni i patrzę na twarz mojej matki. Jest zimna jak ceramiczny blat stołu, na którym sieka pomidory. Jej smutne oczy spoglądają beznamiętnie na ostrze. Jeszcze miesiąc temu była młoda i pełna wigoru, teraz trudno doliczyć się jej zmarszczek, niczym rozsypanego ryżu. Skóra wygląda na zbyt luźną, jakby należała do kogoś znacznie większego. Dłonie drżą delikatnie, coraz mocniej ściskając rączkę ostrego noża. Matka jest smutna, a może trafniej byłoby powiedzieć – martwa.

Czekam i myślę, jakby jej pomóc. Wielu już próbowało – zaczynając od rozmów i listów, kończąc na krzykach i nieudanych rękoczynach. Ja po prostu siedzę i szepczę do ucha, że niedługo umrze. Nachylam się i mówię powoli, co z nią będzie, kiedy i dlaczego. Czasami zatrzymuję opowieść, aby przełknąć kamień smutku zalegający w gardle. Ocieram słone łzy, które kapią i przyprawiają gotującą się zupę. Mama od tygodni robi pomidorówkę. Wie, że była moim ulubionym daniem.

Marzę o tym, żeby ją przytulić i zapewnić, że wszystko jest dobrze, ale nie mogę jej dotknąć. Przestałem już próbować, ale wcześniej bywały dni, kiedy podchodziłem, rzucałem

i uderzałem, a ona w kółko mnie odpychała, jakbyśmy byli jednoimiennymi magnesami.

Od kiedy zniknąłem w domu zapanował smutek. Ojciec nie rozmawia z matką, siostra wyrzuca moje rzeczy, a brat zbiera je z powrotem, wypluwając z siebie potok przekleństw.

– On wróci! Przestań! – powtarza niczym mantrę.

Życie potrafi płatać figle. Mnie uczyniło coś więcej: marny żart w stylu tych, które powoli zamieniają się w tragedię, a gdy tylko to zauważysz – jest już za późno. Śmierć to coś nieuniknionego – z nią nie da się walczyć, lecz widzieć ją to lekka przesada. Patrzę na moją rodzicielkę, a wyobraźnia pokazuje mi obrazy, jak kuchenny nóż przecina jej żyły, gdy zamiast w pomidora trafia w nadgarstek. Krew barwi podłogę i stół, a kilka kropel wpada do zupy. W domu nie ma nikogo, a ona się boi – mdleje i umiera w ciszy. Najgorsze, że wiem jaki to dzień, a nawet która godzina. W takich chwilach myślę, że oglądam film biograficzny jakiejś znanej aktorki, lecz gdy rzeczywistość zderza się ze mną, jak zimna fala morza z wybrzeżem, zaczynam płakać.

Z resztą rodziny również nie jest dobrze, jednak siedzę i czekam z matką – ona umrze najszybciej.

Opowiedziałbym komuś swoją historię, ale sądzę, że nie powinienem się stąd ruszać. Zresztą, ci, do których chciałbym aby ona trafiła, mnie nie słyszą, a ci, którzy słyszą, nie są zainteresowani. Siedzę pogrążony w mgielnych odmętach z cienia i odliczam godziny do dnia, w którym pomidorówka będzie bardziej czerwona niż zwykle. Wolę być w kuchni i szeptać, próbować, dopóki jest nadzieja. Tutaj zapiszę więc tę historię – historię niewidzialnym piórem.

 

 

 

 

 

Opowiadanie w całości pojawiło się na łamach kwartalnika Qfant. ;)

 

Koniec

Komentarze

Oj, brzydka kryptoreklama...

Kryptoreklamy nie skomentuję, bardziej interesuje mnie tekst. ;-)

Skoro to początek, to nie ma tu czego oceniać, tylko trzeba poczekać na resztę. Na razie mamy pewien obrazek, na którym jest sporo ciemnych plam. Ot taki wstęp, jak napisano w tytule. Więc oczekuję kontynuacji, aby napisać, jak bardzo mi się spodobało albo jak bardzo nie. :-)

A tu rodzynek: "Ocieram słone łzy, które kapią i przyprawiają gotującą się zupę." Bardzo fajne jest to zdanie. 

Z całego fragmentu nie podobają mi się te: 

"Siedzę pogrążony w mgielnych odmętach z cienia"

Ble... Coż to ma być te mgielne odmęty z cienia? Prawie jak śmietankowe mydliny z frani. Nieładny jest ten zwrot.

"Tutaj zapiszę więc tę historię – historię niewidzialnym piórem."

Tu coś nie gra. Skoro chcesz użyć powtórzenia, to raczej pominno to wyglądać tak: 

"Tutaj zapiszę więc tę historię, zapiszę ją niewidzialnym piórem. "

Jednak moim zdaniem najlepiej brzmiałoby np. "Tutaj zapiszę niewidzialnym piórem moją historię."

Pzdr. 

Cóż, wolałbym widzieć tutaj nowy tekst, a nie reklamę Qfanta.

Nowa Fantastyka