- Opowiadanie: wazniak - sen

sen

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

sen

Gdy był jeszcze mały miał sen, straszny sen. Po wielu latach, gdy stał się trzydziestoletnim mężczyzną sen stał się prawdą. Jego żona jadąc fordem zginęła wypadku. Jak stwierdził śledczy z policji za szybko jechała i na śliskiej nawierzchni nie opanowała samochodu i uderzyła w drzewo ponosząc śmierć na miejscu, ale on wiedział lepiej, jego żona zawsze jeździła ostrożnie, bała się szybkiej jazdy. Nawet czasami zdarzało się tak, że gdy przyspieszał do 90 km/h ona wpadała w panikę i prosiła żeby zwolnił, a teraz usłyszał tą śmieszną teorie, że szybko jechała.Śmierć żony to dopiero początek. Sen był dłuższy, wiedział, że za chwile zadzwoni telefon i się nie zdziwił, gdy po chwili jego komórka zadźwięczała znaną melodia z filmu Bravehart.Dzwonili ze szkoły, że jego dzieci zaginęły w czasie lekcji i czy może przyjechać. Policja już została zawiadomiona. Gdy zjawił się pod szkołom już tam czekały na niego dwa radiowozy. Spokojnie podjechał, wysiadł z samochodu i skierował się w stronę wejścia szkoły. Szkoła była pusta, tylko przy drzwiach stał młody policjant, który skierował go do pokoju nauczycielskiego. Tam napotkał następnych dwóch policjantów, nauczyciela od matematyki i geografii a także dyrektora. Wszyscy równocześnie się na niego popatrzyli, policjanci ze smutkiem w oczach, nauczycielka od matematyki błagalnym wzrokiem jakby prosiła o wybaczenie, nauczyciel od geografii z żalem a dyrektor z przerażeniem.

Sprawa prosta porwanie -tak brutalnie stwierdził starszy policjant.Cała klasa bawiła się na boisku, gdy czas lekcji mijał nauczycielka zawołała dzieci i zaczęła liczyć brakowało dwóch osób– bliźniaków,zaczęła się pytać innych dzieci czy nie widziały gdzie one poszły. Żadne dziecko nie mogło stwierdzić dokładnie, co się stało. Większość mówiła, że się z nimi bawili, ale potem nastała zbiórka i też tutaj powinni być.

Młodszy z policjantów powiedział mu żeby się nie denerwował, że złapią na pewno tych drani, ale on wiedział, że jego dzieci już nie żyją. Zostały bestialsko pobite, pocięte na plasterki, które z zachłannością typową dla głodnych zwierząt pożarły trzy czarne psy i jeszcze coś wiedział gdyż tak było w jego śnie z dzieciństwa, który stał się rzeczywistością. Teraz nadeszła jego kolej. Następnego dnia znajdą jego głowę w talerzu zupy mlecznej z płatkami Corn Flakes, a jego ciało będzie siedzieć na krześle jakby nic się nie stało. I wiedział ze nic mu nie pozostało jak tylko czekać, aż nadejdzie jego przeznaczenie, ponieważ ucieczka nie miała sensu. Wiedział o tym i dlatego z cierpliwością czekał na nieuniknione.

Koniec

Komentarze

wazniak, czyżby to był Twój pierwszy tekst w ogóle? 

Niestety wiele w nim jest nie tak:

1. styl

2. błędy ("szkołom" mnie powaliło, nawet spojrzałam na klawiaturę, by sprawdzić, czy "m" nie jest gdzieś obok "a", ale niestety...)

3. treść

Może tylko parę słów o tym ostatnim, bo nawet jak są błędy, ale tekst jest ciekawy, to jeszcze pół biedy. Natomiast u Ciebie wszystko jest przewidywalne, akcja toczy się po kolei i kończy w sposób - nie owijając w bawełnę - nudny. I irytujący na dodatek. Bohater stracił żonę, potem porwano mu dzieci, a on "z cierpliwością czekał na nieuniknione". Był cyborgiem, że tak gładko przyjął te wszystkie nieszczęścia? Niby rezygnuje, bo kiedyś miał sen, ale gdzie został zwykły ludzki żal, bunt, czy złość? Nie kupuję takiego "płaskiego"  bohatera. Można też powiedzieć, że to przecież miniaturka, więc nie ma co analizować i wymagac nie wiadomo czego. No dobra. Ale skoro tak, to gdzie jest waląca między oczy puenta? Ni ma. Jest tylko suchy opis, relacja, tekst, który nie wiadomo, co ma na celu.

Aha, jeszcze to: "po chwili jego komórka zadźwięczała znaną melodia z filmu Bravehart". Wierz mi, czytelnikowi naprawdę jest wsio ryba, czy bohater ma w komórce melodię z Braveheart, czy Majteczki w kropeczki. ;-)
 

Niemniej jednak nie zniechęcaj się, bo nie od razu Kraków zbudowano. Oby następnym razem było lepiej. :-)

Pzdr.

dziękuje Nilieth za komentarz, faktycznie ten tekst troche dawno napisałem i był pierwszą miniaturką. Jestem zdziwiony że nie dostrzegłem tego karygodnego błedu "szkołom" gdy to teraz zobaczyłem sam się roześmiałem:) jeszcze raz dziękuje za surowy ale też z lekkim optymizmem komentarz, byłem bardzo ciekawy jak większa publicznośc odbierze to opowiadanko

Dziwne. Psychologicznie albo niewiarygodne albo na granicy wiarygodności. Może inny tekst powiedziałby więcej o możliwościach autora.
Pozdrawiam. 

Bardzo przypomina stylem Luisa Royo.

Taaaa..Louis to mój guru- dziewczyna z mieczem w masce- to jego klimat.

Nowa Fantastyka