- Opowiadanie: MISTRZ VEGA - „DŻĄ, BZDĘ, DŹ i BZDA” część 2

„DŻĄ, BZDĘ, DŹ i BZDA” część 2

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

„DŻĄ, BZDĘ, DŹ i BZDA” część 2

5.

Białe kaktusy zatapiane w słodkiej smółce postoju bulgotały mroczną pieśń Belungów (ni to belungów ni to nibelungów) podskakując dla rozrywki okrakiem śmiesznych miśków, gdy nagle czterej jeźdźcy wtargnęli na polanę żółtego nieba pełnego bakaliowych chmur i rtęci. Bohaterowie niewieściej zadymy rozpruli horyzont dymający zwłokę bez chwili wytchnienia. Ulani w jednorodną masę, bezkształtni niczym zawieszona w próżni kropla suczej krwi Dżą, Bzdę, Dź i Bzda wyruszyli zamaszyście lub ospale na poszukiwanie bezcennego skarbu klasy iście zerowej: cioty w rurce szklistego pakietu. Gdzie zamierzali odpocząć w bezdechu wytchnienia, martwego hałasu i cienia kawiastej plamki? Dokąd ponieść miał ich los przypadkowo rozdając przezroczyste karty, rozdarte skarpety sąsiadki plecione niczym odbarwione zamki, zameczki, zamczyska, zamkniętych w cieknącym krysztale? Kiedy życie pozwoli na sen/sex/sens we wnętrznościach przebudzonej roztargnieniem żalącego się wina na (lub pod…tak pod! Albo nie…na! Tak…niech będzie „na!") marudzącej pod-nie-świadomości (podnieś-wiadomości)? Czyżby egzystencja była aż taka? No właśnie jaka? Jaka?

 

Bez pytań i kapturów sunęli świetlistą powolnością rozdziawiając twarze genitaliów. Wstrzymani osłabiającym wezwaniem Duszyska zawracali końskie pyski w roztargnieniu pełnym zdziwienia niejako filozofowie rozmyślający o różni zamkniętej w solipsystycznej banieczce Leibniza. Oh…jakże słodko jest mówić samemu sobie bajeczki do kreseczki własnego ciała. Ale co począć z czakrami? W której dziurze leży bezkresna noc? W której światło mgliste splata magiczną moc w rudy koc na pastwisku kakaowych rowów? A w której powrót na dwór służącego szalbiercy szastającego rozkazami rządz serca szarpanego echem miłości? Czy energia kundalini przepleciona w szerz i wzdłuż pękniętego kręgosłupa zabije ahimsę nieśmiertelną zaś prawo karmy ucałuje karmana wieczny jazz?

 

Ten i wszystkie inne narty ponad-myślowe zaprzątały miednicę strachu młodniejącego nagle Dżą.

 

– Kocham was przyjaciele.

 

– My też ciebie kochamy.

 

– To prawda jesteśmy jednością.

 

– Ale nie mamy jeszcze cioty…ciiii…

 

Nagle zapadła cisza. Noc na powierzchni tego słońca była rzezią brutalnego pingwina podcinającego blade żyłki rozpaczy ściekającym popędom u ujścia rzeki szmaragdowych rzygowin oddychających topielą burych liści kokainy/morfiny/heroiny/meskalu/haszu i muchomorów suszonych przez Wiedźmę Rodzaju Nijakiego.

 

-Miotły gotowe do drogi?

 

-Tak jest!- Dżą, Bzdę, Dź i Bzda buchnęli jednogłośnym chórem dziewiczych starców.

 

-Bibeloty pod spody i wio! – Zawołała Wiedźma.– A teraz nauczę was latać w piasku!

 

 

 

6.

 

(z intymnych rozmów Dź z Bzdą):

 

-Gąsienice mężczyzn przeorały płótno obrazu wszechświata

 

-Ontologie przytuliły się do siebie pierwotniej w obawie o utratę bez-gruntu metafizycznej gnozy uciekającej wiecznie na zakupy, bo w domu jak wiadomo jest nudno i pech nie chciał więc pustka zen roztoczyła mimochodem perfidny cel.

 

-Dogen oczekiwał ich przeszłości przed tobą Bzdę, więc…

 

-Nie ma więc! Nie ma już więc/ponieważ/dlatego że…ale dlaczego? Właśnie! Dlaczego?

 

-pytasz zdziwiona niczym głupiutki Tales zadumany nad brzegiem morza/oceanu/jeziora/kałuży/szamba/studni. Bo wciąż nie wiesz jaką minę zrobić, gdzie zmarszczki ułożyć i jak by nie opaść w samotnię bezsensu. Dotychczas człowiek mrużył oczy, lecz przyszły aniołki na nóżkach szpilkowych drapiąc po sromie twój byt sadystycznym materiałem. Uważaj! Kozioł satanista zabity leży u twych płuc!

 

-Oho…Lepiej nie oddychać bo zżera dobre intencje i stanę się pośmiewiskiem obcych podróży i karmazynowych cnót.

 

-Czy wiesz już, że nic nie wiesz?– wtrącił Dżą – I że nawet tego nie wiesz czy wiesz, że nie wiesz? Czy aby na pewno martwisz się o świat? Czy nie jest raczej tak, że gówno cię to wszystko obchodzi? Co się stanie z tym pięknym/brzydkim miejscem po twojej śmierci? No właśnie…czy wiesz już że umrzesz? Czy wiesz, że kiedyś umrzesz na bank, na pewno i nic już tego nie zmieni?

 

-Pozostaje nie zastanawiać się nad absurdem – dodaje nieletni Bzdę – ponieważ śmierdzi waszym własnym strachem przed wieczną rozkoszą nieba. Ekstaza mistyczna, nirwana i wielkie bum mogą równie dobrze okazać się jedynym wyjściem z próżni niebytu. Uważajcie teraz wy: ja sram!

 

 

Koniec

Komentarze

„DŻĄ, BZDĘ, DŹ i BZDA" - Wielkie dzieło URINOVA jest ogólnie dostępne w naszej magicznej biblioteczce galicyjskiej. Zamieszczam specjalnie kolejny epizod dla niecierpliwych fanów i śledzących losy bohaterów poszukujących "Cioty w rurce szkilstego pakietu".
Drugim wielki dziełem mistrza z Uhryny jest jego praca quasi-naukowa pt:" "JAK ZWARIOWAĆ CZYLI JAK ZACHOROWAĆ NA SCHIZOFRENIĘ? - LECZENIE ZACHOWAŃ KONFORMISTYCZNYCH, czyli EZOTERYCZNE METODY PERMANENTNEJ ZMIANY SWIADOMOŚCI TYPU KON (-FORMISTYCZNEJ, -WENCJONALNEJ, -SERWATYWNEJ) NA NADŚWIADOMOŚĆ TYPU SCHIZOIDALNEGO. PRAKTYCZNY PODRECZNIK SZALEŃSTWA WPROWADZAJĄCY ORAZ INICJUJĄCY W WIEDZĘ, KTÓREJ WYKORZYSTANIE PROWADZI DO ..." poświecone pamieci śp. papy Władysława z Uhryny - Fryderyka Nietzsche, który po przeczytaniu całości został przeniesiony do zakładu dla obłąkanych...tego jednak opublikować nie mam prawa w obawie o zdrowie czytelników.
przy okazji pozdrawiam wszystkich Dobrych Magów.

Podoba mi się ta lawina obrazów. ..
Właściwie  tylko ich koloryt,bo dokąd prowadzi? Dlaczego nie zamykasz myśli? Bo brzmi obłąkanie? Takie nie dokończone ofiary zadźganie? Na piedestale ułożenie i po wieki całopalenie?  Krzyki i wzdęcia i półdupków furkoty? Zaniemówiły męsko nasienne cioty?
Ale szczerze, do pewnego momentu bardzo mi się podoba...Pozdr

Cóż to, kolejny nowy użytkownik ma dostęp do genialnego, zapomnianego i nieznanego Urinova?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Rozszczepienia osobowości ciąg dalszy

kochani...czy jesteście żądni dalszych wieści o kolejach losu dzielnych paradoxantów Dżą, Bzdę, Dź i Bzdy ?

Swoją drogą twoja energia doprawdy zachwyca. Dawaj Vladi, byle większe i strukturalnie, logicznie zakończone byty.

Vladislav spożywający właśnie posiłek prosi o wyjasnienie:
"ABSURDESKI SĄ KRÓTKIE, BEZ STRUKTURY i NIE MAJĄ NIC WSPÓLNEGO Z LOGIKĄ CHYBA, ŻE MAJĄ, PONIEWAŻ MOGĄ MIEĆ CO TYLKO ZECHCĄ JEŚLI TYLKO CHCĄ. ABSURD TO WOLNOŚĆ - WOLNOŚĆ OD i WOLNOŚĆ DO, JAK RÓWNIEŻ NAJWIĘKSZE ZNIEWOLENIE"

Nowa Fantastyka