
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Joel kończył szesnaście lat. Od dzisiejszego dnia miał być mężczyzną i chciał, by tak go traktowano. Dlatego też ucieszył się niezwykle, kiedy podczas pracy w polu podszedł do niego czarno odziany mężczyzna z kapturem naciągniętym po sam nos i oświadczył:
– Joelu, jesteś Wybrańcem. Obserwowaliśmy cię od dawna i teraz już wiemy, że to właśnie ty ocalisz świat przed złem.
Chłopak poczuł się dorosły. Ważny. Niezastąpiony.
Bez cienia smutku czy wątpliwości opuścił dom rodzinny i udał się z Przewodnikiem do warowni Strażników Pokoju, aby tam uczyć się i trenować, a po zakończeniu szkolenia zmierzyć się z samym Nieprzyjacielem.
Trening trwał bardzo krótko. Strażnicy Pokoju wyjaśnili Joelowi, że samo bycie Wybrańcem wystarcza do pokonania Wroga. Joel czuł się niezniszczalny.
Już kilka dni później wyruszył w drogę. Zaopatrzony w wielki miecz i cholernie ciężką zbroję, kierował się do jaskini Nieprzyjaciela. Dłużącą się podróż umilały mu marzenia o wiecznej chwale, która niedługo miała stać się jego udziałem.
Nie wiedział nawet, skąd nadszedł atak. Wykrwawił się u samego wejścia do jaskini Nieprzyjaciela.
***
– Jak mu poszło? – zapytał Przewodnik, kiedy do warowni wkroczył szpieg.
– Zginął, panie.
Przewodnik wzruszył ramionami.
– Zostały jeszcze jakieś dwie setki chłopców z tego okresu, pasujących do przepowiedni. W końcu znajdziemy Wybrańca.
Tekścik w pewnym stopniu inspirowany Grafomanią. Tytuł celowo umieszczony w cudzysłowie.
Starsznie to nijakie. Przesłanie, jeśli miało być, zupełnie nie trafiło do mnie. A jeśli być go nie miało... to o czymwłaściwie jest ten tekst? Stać Cię na znacznie więcej. 3.
Wygląda to niestety troszkę jak konspekt (wypisz wymaluj, gdyby kolejne zdania oznaczyć cyferkami). A sama historia, jeśli ją dziesięciokrotnie rozciągnąć, mogłaby być zajmująca.
Jest puenta, ale miałaby większą moc, gdyby wysiłki Joela przedstawiono bardziej drobiazgowo. Czytelnik dłużej by się nad nią zastanowił, polubiwszy wcześniej głównego bohatera i kibicując jego poczynaniom. A tymczasem jest banalnie: zwerbowali go, potrenował, umarł. Do mnie to nie przemówiło.
Pozdrawiam!
@Świętomir:
Miało być o przypadkowości. O tym, jak wiele szczęścia mają ci wszyscy bohaterowie, którzy wpasowując się w przepowiednie, jednocześnie spełniają pokładane w nich nadzieje mimo faktu, że pod tekst można dopasować setki innych ludzi. :)
No nic, wrócę z czymś bardziej konkretnym. Mistrzem krótkiej formy z pewnością nie jestem. :)
Dzięki za komentarz i pozdrawiam
Dla mnie to było raczej o lenistwie tych strażników, którym nie chciało się zebrać tych dzieciaków i potestować, który z nich może być tym właściwym. ;)
Sprawiłeś mi zawód.
Puenta fajna, choć faktycznie mogłoby być dłuższe.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Jak widać -- przeszarżowałem. Chodziło właśnie o to, że ten tekst miał być krótki. Bez dodatkowych opisów, ilustracja myśli.
Mam aktualnie rozgrzebane dwa opowiadania, poważniejszy projekt i sesję, więc postanowiłem poświęcić jakieś 10 minut (w sumie chyba tyle mi to zajęło) na napisanie powyższego. Wybaczcie, bo wygląda na to, że tylko zaśmieciłem.
@Świętomir:
A jak to sprawdzisz? Właśnie na tym polega problem -- nie ma takiej możliwości.
@AdamKB:
Wybaczysz mi? Poprawię się następnym razem. Całkiem niedługo.
Stuprocentowej metody oczywiście brak. Ale trzeba przynajmniej popróbować. Wyrocznia nie mówi nic o szczególnych cechach charakteru, zdolnościach, które wykażą się dopiero podczas treningu? Wybraniec ma być superbohaterem, czy zupełnie zwykłym śmiertelnikiem, który przez przypadek pokona Głównego Złego? Nawet, jeśli przepowiednia nie dała żadnych dodatkowych wskazówek, zawsze można potrenować wszystkich wyłapanych, by przekonać się, jakie będą robić postępy. Na logikę wybrańcem będzie ten, któremu będzie szło najlepiej.
Ale w sumie po co się męczyć z treningiem? Na chłopski rozum, jak będzie wybrańcem, to gdzie by nie polazł, to nie umrze.
Swoją droga, zawsze zastanawiało mnie, jakby potoczyła się historia, za przykład dam Matrixa, gdyby wybraniec sobie coś jednak zrobił. Wyobraźcie sobie, że Morfeusz zaczyna nawijać o wybrańcu i innych tego typu sprawach, a Neo stwierdza, że to go przerasta. Wyciąga pistolet, pokazuje Morfeuszowi środkowy i strzela sobie w łeb. Ale by się narobiło :P
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Ale pomysł bardzo dobry...
Bardzo przyjemny szorcik, jednak usieszyłbym się, gdyby miał on jakieś 25k znaków.
Ale mimo to podobało mi się :)
Pozdrawiam
Nie takie złe, jak poprzednicy stwierdzili... Pomysł wart rozbudowania - tu się przychylam do zdania Szymona. Gdyby tego Joela nakreślić dokładniej, by wzbudził sympatię i trochę się potrudził, koniec mógłby mieć impakt. Przemyśl to jeszcze, jeśli znajdziesz chwilę. ; )
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
W obliczu innych, niezaprzeczalnych i niepodważalnych zasług, puszczam w niepamięć. :-)
@Fas:
Właśnie o to mi chodziło! Przecież prawdziwi wybrańcy zawsze się w końcu sprawdzają.
@Hasker:
25k to już musiałoby być krótkie opowiadanie. Chyba za dużo, jeśli wziąć pod uwagę, że to tylko komentarz do nieco irracjonalnego (a starego jak świat) podejścia do bohaterów, prezentowanego w popkulturze.
@joseheim:
Opinie poprzedników (szczególnie Świętomira i Adama) wynikają z tego, że udało mi się kiedyś coś zjadliwego skrobnąć i postawiłem sobie poprzeczkę na jakimśtam poziomie. Gdybym był debiutantem pewnie byliby bardziej łaskawi. ;)
@AdamKB:
:)
Dzięki za komentarze :)
Pewnie bylibyśmy. ;)
Rozumiem, lepiej wystartować z gniotem, żeby potem zbierać oklaski za postępy. ; P
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Całkiem przyjemne, choć można było się spodziewać takiej końcówki ;)
@joseheim:
Sama zauważyłaś, jak to działa. Piórko za pierwszy tekst, później trzeba trzymać poziom. Ja tak dobrego startu nie miałem, a mimo przegłysków co chwilę dostaję ochrzan za jakiś nieprzemyślany i niedopracowany tekst. ;)
@Clod:
Dzięki za komentarz.
Tak, nadal boli mnie, że Suzuki mi przywaliła 2 za tekst, który aż tak słaby chyba nie jest, wyjaśniając to właśnie rozczarowaniem, bo za pierwszy dostałam piórko. Eh... jakbym wiedziała, wspinałabym się po drabinie od najniższego szczebla. ; P
No ale cóż, chyba nikt nie potrafi pisać tak zupełnie równo, a co dopiero za każdym razem coraz lepiej. Trzeba zatem starać się jak można, w razie potrzeby zbierać cięgi, lizać rany, łykać łzy i pracować, pracować, pracować... ; ]
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Oj tam, oj tam. Mistrzowie też zaliczają słabsze pozycje.
Nawet zabawne, zwłaszcza poczucie dorosłości bohatera ;) Ale nie zwala z nóg.
"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."
A to ciekawe! Całkiem całkiem
Nic nowego nie powiem, nie jest to jakoś niesamowicie orginalne, niemniej bardzo ciekawe. Mogłeś również zaznaczyć w tytule, że to szort. Dam kolejną czwórkę :-)
Średnie i jakbym skądś to znał... Dam 3
Konwencja już wielokrotnie powielana. Trochę podobne do "Bohatera" Fasolettiego. Ale ogólnie fajne. Prawie na czwórkę.
Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.
Jakoś tak spodziewałem się śmierci bohatera.Mogłęś dodać na końcu jeszce coś w rodzaju: "przynajmniej dwustu Panie... No i nioekoniecznie chłopców... Tu proroctwo nie jest jednoznaczne..."'
Tekst wywołał u mnie uśmiech na twarz za co Autorowi serdecznie dziękuję.
pozdrawiam
@CzubekxD:
Ten tekst powstał w czasie poniżej godziny (a chyba nawet mniej niż pół, nie pamiętam już), dlatego, cóż, za wiele od niego wymagać nie można. Jeśli chciałbyś poczytać ciekawsze wymioty mojej wyobraźni, sięgnij po coś lepiej dopracowanego i lepiej ocenianego. ;)
Dzięki za opinię (chociaż już sobie przyrzekłem, że więcej szortów pisać nie będę, zdecydowanie mi nie wychodzą).
Pozdrawiam,
M.W.