
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Wybiła północ. Mężczyzna w średnim wieku, zasiadł na swoim fotelu, ustawionym frontem do kominka. Poprawił dłonią swoje długie, czarne włosy, które już w niektórych miejscach zaczynały siwieć. Czekał na bardzo ważnego gościa. Spojrzał na stół– whisky oraz dwie czyste szklanki były na swoich miejscach. Wstał i wziął do ręki butelkę. Alkohol był letni. Ruszył szybkim krokiem w stronę lodówki, podciągając jedną ręką szatę, by z nieuwagi jej nie podeptać. Wyjął z zamrażarki kostki lodu wsypane do niewielkiego wiaderka. Pośpiesznie wrócił do salonu, stawiając wiaderko na stole. Było pięć minut po północy, gość się spóźniał. Mężczyzna podszedł do okna i rozsunął zasłony. Rozejrzał się uważnie po swojej posiadłości, ale nikogo nie dostrzegł. Mimo to nadal z nadzieją wyglądał przez okno. Nagle przed furtką pojawił się znikąd młody mężczyzna. Był ubrany w identyczną szatę, co gospodarz. Miał ciemne, krótko przycięte włosy. Rozglądnął się uważnie dookoła i otworzył furtkę. Szybkim krokiem podszedł pod drzwi ogromnego dworu. Gospodarz był już na dole i życzliwie wpuścił go do środka.
-Witaj Dave, przepraszam za spóźnienie, ale ostatnio mamy masę roboty. Tak krytycznej sytuacji nie było od wieków– młodzieniec przywitał się, podając gospodarzowi rękę.
-Witaj Aaron– Dave podał gościowi rękę– naprawdę nic się nie stało. Całkowicie cię rozumiem. Mi też cudem udało się wyrwać z pracy.
Dave zaprowadził gościa do salonu, który znajdował się piętro wyżej. Wskazał mu ręką wygodną sofę, samemu siadając na fotelu obok.
-Napijesz się?– Spytał Dave, podając Aaronowi szklankę.
-Z chęcią– odpowiedział szczerze młodzieniec.
Gospodarz chwycił butelkę i szybkim ruchem ją odkręcił. Powoli nalał bursztynowego napoju do szklanek i wsadził do każdej po dwie kostki lodu.
-Dlaczego mnie tu sprowadziłeś?– Spytał zaciekawiony Aaron, sięgając po swoją szklankę.
-Jak wiesz sytuacja jest wyjątkowa– Dave pociągnął gruby łyk ze szklanki-, jeśli nie zaczniemy działać na własną rękę, to po nas. Wojna to kwestia czasu– spojrzał w czerwone oczy młodzieńca.
-I ja to wiem. Co zamierzasz zrobić?– Spytał zaintrygowany Aaron.
Dave wstał powoli z fotela i podszedł ze szklanką pod okno. Ponownie napił się szkockiej i rozsunął lekko zasłony. Rozglądnął się w oknie i z powrotem zasiadł na swoim miejscu.
-Musimy przeprowadzić rekrutację– z powagą spojrzał na gościa.
-Chcesz otworzyć portale?– Spytał zdumiony Aaron.
-Myślałem o tym– ponownie wstał z miejsca i rozejrzał się w oknie-, ale to zbyt ryzykowne. Użyjemy kamieni.
-Pomysł świetny, ale skąd weźmiesz tyle kamieni?– Spytał sceptycznie Aaron.
Dave cały czas stał przy oknie, oczekując kolejnego gościa. Po chwili ujrzał grubego mężczyznę, w podeszłym wieku, ubranego w czarną szatę.
-John już tu jest– oznajmił zadowolony.
-Matko, angażujesz w to klub seniora?– Spytał z pogardą młodzieniec.
-Przedszkole również…– uśmiechnął się w stronę Aarona i zniknął mu z oczu.
Dave po chwili pojawił się pośrodku salonu z mężczyzną w podeszłym wieku, który trzymał w ręku zapełniony czymś duży worek. Aaron wstał i podał rękę staruszkowi, a ten serdecznie uścisnął jego dłoń.
-John, ile kamieni udało ci się zebrać?– spytał Dave, wyciągając jednocześnie z komody czystą szklankę.
-Trzy tuziny– odparł staruszek, biorąc od gospodarza szklankę.
-Całkiem ładnie– pochwalił go Dave, nalewając mu whisky.
Aaron zdawał się niedowierzać, że udało mu się nagromadzić takie ilości kamieni i dokładnie przebadał staruszka wzrokiem. John włożył do szklanki trzy koski lodu i uśmiechnął się do młodzieńca.
-Mógłbyś otworzyć worek?– spytał Dave, zasuwając szybkim ruchem żaluzje.
-Oczywiście– odparł uśmiechnięty staruszek, gładząc powoli swoją łysinę, pośrodku rzadkich, siwych włosów.
John powoli rozwiązał sznur oplatający worek i wysypał zawartość na stół. Ich oczom ukazał się niesamowity widok– trzy tuziny niewielkich kamyków, pobłyskujących w świetle kilku świec. Kamienie z wyglądu przypominały krzemienie, ale kryła się w nich niesamowita moc. Ten zbiór był wart fortunę.
-Jesteś niesamowity– Dave pochwalił staruszka, nie mogąc wyjść z zachwytu.
-Trochę mnie to kosztowało…– odparł spoglądając znacząco w stronę gospodarza.
-Rozumiem John, postaramy się zwrócić ci, chociaż część– odpowiedział poprawiając swoje długie, czarne włosy.
-Rozłożę koszty na trzy części, każdy spłaci swoją. Nie będę was pośpieszał, bo w końcu żaden z nas nie robi tego dla siebie.
-Postaramy się je odzyskać po wszystkim– odparł Dave.
John dopił powoli swoją whisky, wpatrując się w płonące w kominku drewno. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Staruszek nie marnując czasu, wstał z fotela i pożegnał się najpierw z młodzieńcem, a później z gospodarzem. Po chwili znikł im z oczu.
-Pora opracować plan– westchnął Dave, spoglądając na Aarona, z lekkim uśmiechem na twarzy.
Taa.
1. Część pierwsza i ostatnia -- doświadczenie uczy, że jak pojawia się fragment tekstu u debiutanta, to drugiego już nie będzie. Następnym razem zwalcz w sobie chęć pokazania światu każdej strony, którą naskrobiesz. W miejsce tego napisz tekst, który będzie miał zakończenie, popraw go i dopiero wtedy się nim pochwal. Inaczej zawsze wyjdzie bryndza i się niczego nie nauczysz.
2. Nawet rzeczona część piewsza musi mieć jakąś strukturę, znaczy się przekazywać coś i w taki sposób, żeby zachęcić do zajrzenia do kolejnej. Tutaj mamy paru pajacy w magicznych wdziankach, zapowiedź wojny i worek kamlotów, których zastosowanie nie zostało nawet sprecyzowane.
3. Nadopisoloza -- znaczy się za dużo opisów rzeczy nieistotnych. To, że włosy bohatera są długie, czarne, przyprószone siwizną i jeszcze wysmarowane żelatyną jak u alfonsa, a kostek lodu są trzy w jednej szklance, dwie w drugiej i jedna w trzeciej, jest zupełnie bez znaczenia. Nie ma emocji ani napięcia.
4. Znaczkoloza -- przecinki źle stoją, dialogi są nieprawidłowo sformatowane.
5. Bubloloza -- błędy, przykładowo:
-- Pośpiesznie wrócił do salonu, stawiając wiaderko na stole. -- innymi słowy, w trakcie stawiania wiaderka na stole, wrócił do pokoju.
Ogólnie rzecz biorąc słabo. Boli przede wszystkim brak wyraźnej fabuły. Następnym razem postaraj się napisać kompletny tekst. Może być krótki, ale musi prowadzić do czegoś konkretnego. A po dziesięciu takich tekstach może będzie fajnie. Na tę chwilę 1+.
póki co miłej pracy i
pozdrawiam
I po co to było?
"Rozglądnął się w oknie i z powrotem zasiadł na swoim miejscu." Jak mona rozglądać się w oknie? Dalej piszesz to samo: "ponownie wstał z miejsca i rozejrzał się w oknie" Powinno być - rozejrzał się przez okno. Ale to najmniej istotne.
Pamiętaj, że nie musisz po każdej wypowiedzi pisać komentarza w stylu:
"-Mógłbyś otworzyć worek?- spytał Dave, zasuwając szybkim ruchem żaluzje.
-Oczywiście- odparł uśmiechnięty staruszek,"
Albo:
"-Jesteś niesamowity- Dave pochwalił staruszka, nie mogąc wyjść z zachwytu.
-Trochę mnie to kosztowało...- odparł spoglądając znacząco w stronę gospodarza.
-Rozumiem John, postaramy się zwrócić ci, chociaż część- odpowiedział poprawiając swoje długie, czarne włosy."
Na dłuższą metę to dość irytujące.
Napisałeś dosyć krótki tekst, którego tytuł sugeruje, że będą następne części. Nie lepiej napisać dwie i umieścić je w jednej publikacji?
Poza tym zaciekawiłeś mnie, bo pomysł MOŻE (bo na razie to tylko kawałek) być całkiem dobry. Życzę powodzenia przy dalszym pisaniu.
Dziękuję za szczere komentarze. Poczekam jeszcze na kilka opinii, a potem usunę ten tekst i po jakimś czasie dodam pierwszą, ale bardziej obszerną, część tekstu. Całkowicie was rozumiem, tekst jest nieogarnięty. Jest to chyba setna, albo nawet tysięczna próba napisania opowiadania/książki. Pracuje nad fabułą około 5 lat. Tzn. czasem przychodzi mi coś nowego do głowy. Problem mam z ujęciem tego co w wyobraźni w słowa. Mam niespełna 16 lat, więc mam nadzieję, że jak na mój wiek, zaczynam pisać całkiem nieźle.
Grunt to samokrytyczne podejście i praca nad sobą. Jeśli będziesz się starał i nie porzucisz swoich priorytetów to ci się uda.
PS: Zdaje się, że nie można tak po prostu usuwać tekstów ze strony.
Tragedii nie ma, jest tylko nuda. Na plus dwie rzeczy:
a) brak błędów ortograficznych (do czego doszło, żeby chwalić coś, co powinno być standardem... no ale w większości przypadków młodych debiutantów niestety nie jest)
b) próba zwizualizowania świata, choć w dosyć nieporadny sposób (syf. wskazał błędy, ale taka precyzja opisów świadczy, że przynajmniej zależy Ci na stworzeniu "namacalnego" świata)
Poza tym rzucająca się w oczy nijakość. Nie wiadomo co, kto i dlaczego - w dodatku nie zachęciłeś czytelnika, by zechciał szukać odpowiedzi w dalszych fragmentach. Przynajmniej nie mnie.
Jak już powiedziano: stwórz przemyślaną, zamkniętą całość, popraw i wrzuć do oceny :)
Ten tekst jest przede wszystkim na maksa łopatologiczny. Nie musisz opisywać absolutnei wszystkich czynności. Nastepnym razem skup sietylko na tych, które faktycznie mają zanczenie dla fabuły. Inaczej robi sie nużąco. No i faktycznie brakuje czegoś, co by zachęciło do czytania dalszych cześci.
www.portal.herbatkauheleny.pl
łopatologiczny - prosty, nieskomplikowany, ale co to ma do rzeczy?
[wikisłownik] Łopatologiczny (1.1) pot. tak prosty, żeby zrozumiały to nawet osoby mało rozgarnięte
Już rozumiesz, czy wytłumaczyć Ci łopatologicznie?
www.portal.herbatkauheleny.pl
żeczywiście, analizując poziom mojego rozgarnięcia i poziom zrozumienia... łopatologiczne!
No dzięki, że chociaż to przeczytaliście :) Mam nadzieję, że nie zawiode waszych oczekiwań i poprawie, nie tylko tekst, ale także styl pisania. Potrzebowałem tego, oceny kogoś z zewnątrz, specowskie (lub troche mniej porady). No cóż, wierzcie lub nie, następny tekst będzie lepszy! Licze, że osiągnę kiedyś szczyt marzeń- napiszę książkę i ją wydam. To jest mój cel i będę do niego dąrzyć.
Pewność siebie granicząca z brawurą... może coś z tego będzie?
e tam mam czas, najlepsi pisarze swoje pierwsze książki wydają po 30-stce, mam jakieś 15 lat :)
zdaje się że zchodzisz w dół, przed chwilą było 16
no mam jeszcze około 15. 15+16=31. Nie mówie o dokładnej 30-stce, chodzi mi o to, że poza Paolinim, autorzy książek nie są młodzi. Wiesz, zobaczy się. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, ale bywa różnie :) Uwież mam 16 lat. Nie wiem jeszcze jaką drogę obrać, bo muszę stąpać po ziemi, ale chce pójść za pisaniem. Co będzie to będzie. I wiem, że do J.K. Rowlnig mi wiele brakuje :) Jeśli mi się nie uda nie załamie się, ale byłoby miło