- Opowiadanie: komandorjaspastuszek - Władca Smoków

Władca Smoków

Au­to­rze! To opo­wia­da­nie ma sta­tus ar­chi­wal­ne­go tek­stu ze sta­rej stro­ny. Aby przy­wró­cić go do głów­ne­go spisu, wy­star­czy do­ko­nać edy­cji. Do tego czasu moż­li­wość ko­men­to­wa­nia bę­dzie wy­łą­czo­na.

Oceny

Władca Smoków

Władca Smoków

 

Anan­so­ris za­głę­biał się w mrok ja­ski­ni po­wo­li, ale zde­cy­do­wa­nie. Bał się, ale to oczy­wi­ste – każda isto­ta ro­zum­na, ob­da­rzo­na choć szcząt­ko­wym in­stynk­tem sa­mo­za­cho­waw­czym, umie­ra­ła­by ze stra­chu. Od­wa­ga wo­jow­ni­ka po­le­ga­ła na prze­zwy­cię­że­niu lęku i mar­szu mimo wszyst­ko. Ma­gicz­ny krysz­tał Ma­rvi­ny dawał nie­wie­le świa­tła, ale to śmiał­ko­wi wy­star­cza­ło. Wręcz wolał pół­mrok od wy­raź­ne­go wi­do­ku ciem­nych ciał pod ścia­na­mi tu­ne­lu. Smoki spały, ale nie czy­ni­ło ich to ani tro­chę mil­szy­mi. Ry­cerz wie­dział też, że jeśli uda mu się do­trzeć do Krysz­ta­ło­wej Kom­na­ty, te wszyst­kie stwo­ry się obu­dzą…

 

Nie, ciem­ność po­sia­da­ła po­waż­ne wady. Anan­so­ris usły­szał chrzęst pod sto­pa­mi i zro­zu­miał, że wdep­nął w ko­ścio­tru­pa. Przy­śpie­szył. Nawet nie szu­kał zna­ków, które po­zwo­li­ły­by mu okre­ślić toż­sa­mość nie­szczę­śni­ka. Na swo­jej dro­dze spo­tkał już wielu nie­bosz­czy­ków. Smo­cza Góra i le­gen­da Krysz­ta­ło­wej Kom­na­ty przy­cią­ga­ły setki awan­tur­ni­ków z ca­łe­go lądu Ba­ta­nii. Więk­szość z nich po pro­stu chcia­ła zna­leźć Hełm Ar­cho­dra­go­na, bądź to dla bez­cen­ne­go krysz­ta­łu, bądź dla wła­dzy nad smo­ka­mi. Ni­ko­mu się nie udało zdo­być ar­te­fak­tu. Anan­so­ris wno­sił to z pro­stej ob­ser­wa­cji – od czasu Smo­czych Wojen i buntu Ar­cho­dra­go­na nikt nie po­słu­żył się ga­dzią armią w złych lub do­brych ce­lach. Ale on nie miał wy­bo­ru – mu­siał ra­to­wać swój kraj przez za­le­wem ne­kro­manc­kich hord.

 

Przez dwa mie­sią­ce prze­bi­ja­li się przez te prze­klę­te bagna i Kraj Wy­wern. Swo­ich to­wa­rzy­szy zo­sta­wił u pod­nó­ża gór. Nie mógł po­zwo­lić, aby Ma­rvi­na, Sylas i Sza­ra­za­da za­pła­ci­li cenę, którą miał pła­cić tylko on. Poza tym, oni stali w od­wo­dzie. Jeśli Anan­so­ri­so­wi nie uda­ło­by się, Sylas był gotów pójść jako drugi… Mimo, że jego to­wa­rzy­sze nie byli Ba­tań­czy­ka­mi, po­świe­ci­li ich spra­wie wiele. „Cóż…" po­my­ślał wo­jow­nik. „Le­piej by było, aby ofia­ra moich przy­ja­ciół nie była po­trzeb­na. Ja znaj­dę hełm!" Do­da­wał sobie otu­chy i to nie dla hecy, gdyż w cza­sie krót­szym niż dzie­sięć klep­sydr minął jesz­cze dwa szkie­le­ty. Mar­twi ry­ce­rze nie wy­glą­da­li na ułom­ków, a ze­szli, nie do­się­ga­jąc celu. Obaj byli od­wró­ce­ni twa­rzą ku wyj­ściu, jakby nie­wi­dzial­ny wróg ich nie tyle od­pę­dzał, ale ści­gał.

 

Ale nikt nie za­ata­ko­wał mło­de­go Ba­tań­czy­ka. Mdłe świa­tło krysz­ta­łu wciąż oświe­tla­ło ko­ry­tarz ja­ski­ni, a skle­pie­nie za­czę­ło się pod­no­sić. Czy wo­jow­nik do­cie­rał już do celu? Z opo­wie­ści sta­re­go maga z Pu­stel­ni wy­ni­ka­ło, że śmia­łek przej­dzie tylko jedną próbę przed zdo­by­ciem wła­dzy nad armia smo­ków. Ponoć „śmierć i za­gła­da czeka w gło­wie po­szu­ki­wa­cza". Czy sta­rzec chciał przez to po­wie­dzieć, że je­dy­na prze­szko­dą jest strach? Ha, by­ła­by to bar­dzo przy­jem­na od­po­wiedź, ale Anan­so­ris jej nie do­wie­rzał. Ze skru­szo­nych żeber ostat­niej ofia­ry wno­sił, że to co za­bi­ło ry­ce­rza, było czymś wię­cej niż ob­ja­wem psy­chicz­nym. „Ale do­ko­nam tego! Dla Ba­ta­nii! Dla cie­bie, Ma­rvi­no!" szep­nął wo­jow­nik i wszedł do Krysz­ta­ło­wej Kom­na­ty.

 

Tak po pro­stu – ko­ry­tarz się skoń­czył, roz­sze­rza­jąc w ob­szer­ną grotę, roz­świe­tlo­ną prze­świ­tem w skle­pie­niu. Hełm Ar­cho­dra­go­na leżał na nie­wiel­kim oł­ta­rzu w cen­trum kom­na­ty. Anan­so­ris wy­obra­ził sobie kil­ka­na­ście ro­dza­jów ma­gicz­nych i nie­ma­gicz­nych pu­ła­pek, które mogły za­bez­pie­czać ar­te­fakt, ale jego ochron­ny amu­let nie zwia­sto­wał nie­bez­pie­czeń­stwa.

 

– Cóż, raz się żyje – po­wie­dział śmia­łek, z udaną bez­tro­ską. – Za Ba­ta­nię!

 

Pod­niósł hełm i za­ło­żył go na głowę. Fala mocy nie­mal zwa­li­ła go z nóg. W jeden se­kun­dzie po­czuł setki ist­nień, wo­ła­ją­cych w jego gło­wie. Go­rzej – one nie wo­ła­ły, ale zie­wa­ły. Kiedy Anan­so­ris otwo­rzył wresz­cie oczy, za­uwa­żył, że to, co uznał za szary ka­mień oł­ta­rza, było w isto­cie grzbie­tem smoka. A jasz­czur wła­śnie prze­cią­gał się po ma­gicz­nej drzem­ce.

 

– To ty za­ło­ży­łeś hełm? – za­py­tał po­twór, nie zdra­dza­jąc przy tym zbyt­niej by­stro­ści. Kto inny, miał­by za­ło­żyć ar­te­fakt, jeśli ten spo­czy­wał na gło­wie wo­jow­ni­ka. – Tak… no dobra. Miło się spało, ale mnie obu­dzi­łeś. Nas wszyst­kich. Chło­pa­ki będą wście­kłe.

 

– Nie mo­żesz mnie zabić! – wy­du­sił spo­mię­dzy za­ci­śnię­tych zębów Anan­so­ris. – Noszę hełm. Teraz je­stem twoim panem…

 

– Nie, tak to nie dzia­ła – mruk­nął smok, a serce śmiał­ka pra­wie sta­nę­ło. Ale jasz­czur nie rzu­cił się na in­tru­za, tylko mówił dalej, zie­wa­jąc od czasu do czasu. – Inny mie­li­śmy z Ar­cho­dra­go­nem układ. Ta ja­ski­nia, nie­ogra­ni­czo­ne ko­rzy­sta­nie z mocy góry za za­klę­cie po­słu­szeń­stwa. Nie je­steś na­szym panem. My tylko za­bi­ja­my, kogo nam wska­żesz, oczy­wi­ście, tylko jeśli masz na gło­wie ten hełm.

 

– No tak… – Anan­so­ris kiw­nął głową. – Czyli, jeśli wam każę, za­bi­je­cie ne­kro­man­tę De­vo­ni­sa? – za­py­tał z na­dzie­ją.

 

– Da­le­ko to?

 

– Pół­noc­na gra­ni­ca Ba­ta­nii. Ty­siąc dwie­ście mil.

 

– Da­le­ko! – ryk­nął smok tak gło­śno, że dwa sta­lak­ty­ty spa­dły z su­fi­tu. Mimo wszyst­ko, nadal nie za­ata­ko­wał śmiał­ka. – Ale umowa to umowa. Jeśli prze­ży­jesz po­dróż, to spo­pie­li­my tego buca. Zga­du­ję, że ma z sobą armie ży­wych tru­pów. Cóż, dużo ro­bo­ty, ale wy­peł­nia­my kon­trakt co do joty. Choć nie sądzę, aby ci się udało. Więk­szość two­ich po­przed­ni­ków nie opu­ści­ła nawet ja­skiń.

 

– Jak to? – za­py­tał Anan­so­ris. – A co się z nimi stało?

 

– Zgi­nę­li.

 

– Kto ich zabił?

 

– Nie­któ­rych ja, in­nych ko­le­dzy. A jeden to miał zawał, uwie­rzysz? Za dużo pie­czy­ste­go w die­cie awan­tur­ni­ka…

 

– Jak to… – wy­ją­kał Anan­so­ris. – Nie mo­żesz…

 

– Nie mogę cię skrzyw­dzić, do­pó­ki masz na gło­wie Hełm Ar­cho­dra­go­na – wy­ja­śnił smok. – Jak my­ślisz, jak długo go utrzy­masz na cze­re­pie, lecąc na moim grzbie­cie z pręd­ko­ścią stu wę­złów? Oczy­wi­ście za­kła­dam, że wy­do­sta­niesz się z ja­ski­ni, a ar­te­fakt nie zsu­nie ci się pod­czas snu, ani nie po­tkniesz się w ciem­no­ści…

 

– Ru­sza­my! – prze­rwał mu Anan­so­ris.

 

Tak, mu­sie­li się śpie­szyć, gdyż wo­jow­nik miał przed oczy­ma szkie­le­ty nie­szczę­snych po­przed­ni­ków i z całej siły sta­rał się nie my­śleć, jak nie­wia­ry­god­nie swę­dzia­ło go na czub­ku głowy.

 

 

 

KJP

Wrze­sień 2010

 

Koniec

Komentarze

"aby ofia­rach moich przy­ja­ciół nie była po­trzeb­na." - "ofia­ra"
"Nasz wszyst­kich" - "nas"

Nie wiem, może je­stem wy­bred­ny, ale ten tekst jest dla mnie taki sobie. Faj­nie, że nie ma w nim błę­dów (poza tymi ma­ły­mi, które wy­ła­pa­łem). Faj­nie rów­nież, że in­ter­punk­cja, w za­sa­dzie, daje radę. Tylko fa­bu­ła jakaś taka nie dla mnie. Może po pro­stu się sta­rze­ję.

Fa­bu­ła bez więk­szych eks­ce­sów, ale po­do­ba­ło mi się. Cho­ciaż czuję pe­wien nie­do­syt, mo­głeś to jed­nak tro­chę bar­dziej roz­wi­nąć. Bra­ko­wa­ło mi in­nych smo­ków, za­zna­cze­nia resz­ty po­sta­ci. Tak, wiem, że z za­ło­że­nia miała być to tylko scen­ka ze smo­kiem, ale mimo wszyst­ko chcia­ła­bym się do­wie­dzieć cze­goś wię­cej o resz­cie, o smo­kach, o ne­kro­man­tach.
Ale mimo to je­stem ra­czej na tak.

Bar­dzo fajne, mnie się po­do­ba­ło. Na po­czat­ku my­śla­łem, że to bę­dzie jakaś nud­na­wa wy­pra­wa po ar­te­fakt, ale jed­nak nie. Pu­en­ta jest na­praw­dę fajna.

Za­ufaj Al­la­ho­wi, ale przy­wiąż swo­je­go wiel­błą­da.

Jak na "praw­dzi­we" fan­ta­sy tro­che za malo tre­sci. Szkic cie­ka­wy, ale nie wiem - to mial byc taki za­baw­ny szor­cik, czy tez wpraw­ka, ka­wa­lek wiek­szej tre­sci?
Ale, tak jak wiek­szosc z ko­men­tu­ja­cych - je­stem "ra­czej na tak". 

osz kir­daw­ka! (jak po­wia­da Kla­syk)
to chyba oczy­wi­ste, że to trol­ler­ski szor­cik
autor pisał to opo­wia­da­nie albo na cięż­kim kacu, albo w ra­mach po­lew­ki ze zna­jo­me­go rpg-ner­da, któ­re­go bo­ha­ter cho­dzi na nie­rząd­ni­ce w ma­gicz­nym heł­mie i kąpie się w zbroi pły­to­wej.

Poza tym, oni stali w od­wro­cie. Jeśli Anan­so­ri­so­wi nie uda­ło­by się, Sylas był gotów pójść jako drugi...
A nie w od­wo­dzie?
(...) swę­dzia­ło go na czub­ku głowy.
Zwy­kle swę­dzi coś, nie na czymś...
-----------------
Tekst na miarę cho­rą­że­go :-)

"Poza tym, oni stali w od­wro­cie." Zda­nie bez sensu, chyba po­mył­ka przy pi­sa­niu. 
 Co naj­wy­żej - " Poza tym, oni stali w od­wo­dzie". Albo jesz­cze le­piej, bar­dziej dy­na­micz­nie i ję­zy­ko­wo po­praw­nie: "  Poza tym, (oni) po­zo­sta­wa­li w od­wo­dzie. " Oni" ra­czej do wy­rzu­ce­nia.
Po­zdra­wiam.

dzię­ki za uwagi, oczy­wi­ście "w od­wo­dzie"

a co do "po­wa­gi tek­stu" to po­wiem tak: sta­ram się nie pisać w od­mien­nych sta­nach świa­do­mo­ści, ale ta druga in­tu­icja MS idzie w do­brym kie­run­ku...

Adam KB zwró­cił uwagę na to samo... Pi­sa­li­smy pra­wie w tym samym cza­sie. Zda­rza się.

Na trol­ler­ski tekst to z całą pew­no­ścią nie wy­glą­da. Trol­lo­wać, to taki Ską­posz­czet trol­lo­wał, czy ten od Uri­no­va, nawet nie pa­mię­tam jak mu tam było.

Za­ufaj Al­la­ho­wi, ale przy­wiąż swo­je­go wiel­błą­da.

Hm... jak dla mnie: za­le­d­wie zarys. Bo skoro już mamy kraj w opa­łach, na­jeźdź­cę, ja­kichś­tam przy­ja­ciół któ­rzy po­nie­śli ofia­ry, zarys ro­man­su itp., itd., to jak dla mnie to jest za dużo ele­men­tów i wąt­ków jak na shor­ta. Słaby punkt sta­no­wią też dla mnie bo­ha­te­ro­wie: smok jest to­tal­nie pła­ski, a Anan­so­ris spra­wił na mnie wra­że­nie ide­ali­stycz­ne­go mię­cza­ka (mimo że wszedł do ja­ski­ni smo­ków!). Po­in­ta trosz­kę za słaba, żeby pod­rzy­mać ca­łość (choć za­mysł nie­głu­pi).

Po­zdra­wiam i po­wo­dze­nia przy na­stęp­nych tek­stach. ; )

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Hmm.... Fajny po­mysł, gor­sze wy­ko­na­nie. Ra­czej zapis pierw­szej czę­ści po­my­slu, niż krwi­ste opko. Ale gadka smoka - sma­ko­wi­ta. "Spo­pie­li­my tego buca"... Dobre. Opo­wia­da­nie wy­glą­da na po­czą­tek wiek­szej ca­ło­ści i jest do do­pra­co­wa­nia. Ale - po­mysł fajny.
Dwie spra­wy - czemu w ty­tu­le drugi wyraz wiel­ką li­te­rą? " Smok" to rze­czow­nik po­spo­li­ty...
Razi w tek­ście wyraz " ar­te­fakt'. Ten idio­tycz­ny wyraz roz­po­wszech­nia się z pio­ru­nu­ją­cą szyb­ko­ścią. To chyba ma być opo­wia­da­niae, a nie sce­na­riusz / opis gry kom­pu­te­ro­wej. Trze­ba po­szu­kać in­nych okre­śleń, a ni iść na ła­twi­znę i "ar­te­fak­to­wać", bo to przy­po­mi­na "ble­bla­nie" ( nota bene, bar­dzo ładny, nowy cza­sow­nik). Znowu w ( wpisz nazwę sta­cji)  ble­bla­li o wszyst­kim i o ni­czym...  
Po­zdro.

Bar­dzo miła mi­nia­tur­ka. Po­do­ba­ło mi się. Może bez więk­szych fa­jer­wer­ków, ale czy­ta­ło się przy­jem­nie i gład­ko. No i serce mi ro­śnie, gdy de­biu­tan­ci na forum po­słu­gu­ją się po­praw­ną, może z drob­ny­mi uster­ka­mi, ale kto ich nie robi, pol­sz­czy­zną. I jesz­cze... I jesz­cze... Roger ma rację: gadka smoka - bar­dzo sym­pa­tycz­ny zbi­tek słów.
Już się nie mogę do­cze­kać, kiedy "ble­blać" trafi do słow­ni­ka i będę sie nim mogła z dumą po­słu­żyć na przy­kład w wy­pra­co­wa­niu ma­tu­ral­nym.

Heh, na smoki trze­ba uwa­żać! Nawet dzi­siaj.

Nie­zły tekst. Mam po­dob­ne za­strze­że­nie, jak Mała Wiedź­ma: przy­da­ło­by się tego tro­chę wię­cej. Przy­znam, że po ty­tu­le spo­dzie­wa­łem się strasz­nej gra­fo­ma­nii. Je­stem bar­dzo po­zy­tyw­nie za­sko­czo­ny. Może na­pisz ciąg dal­szy?

Ach, daję 4, bo na 5 to tro­chę mało. Ale to taka bar­dzo po­rząd­na czwór­ka. Na­pisz coś więk­sze­go w tym stylu, a nie po­wi­nie­neś mieć pro­ble­mu z jej po­pra­wie­niem. :p

Jak dla mnie ten tekst jest zde­cy­do­wa­nie za długi jak na tak słabą pu­en­tę.

www.portal.herbatkauheleny.pl

ad Su­zu­ki

ok, jeśli bę­dzie se­qu­el, bę­dzie krót­szy.
a jeśli nie bę­dzie krót­szy, to wsta­wię w po­ło­wie jakiś kod html, prze­no­szą­cy do osta­te­nie­go aka­pi­tu.

Z góry dzię­ku­ję :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Fajny tekst, nie­zła pa­ro­dia ty­się­cy nud­nych wy­praw po ar­te­fakt...

Nowa Fantastyka