Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Miejsce akcji: Kopalnia, najlepiej po którymś z upadających koncernów węglowych. Prosty, długi chodnik na jednym z głębszych poziomów kopalni. Kłęby dymu symbolizują tajemniczość i niezdarność facetów od efektów specjalnych z ekipy filmowej. Wywołany w czasie kręcenia pożar ugasić przywiezioną przez siebie gaśnicą pianową. W razie jej braku zmówić pacierz.
Scena I
Na środku korytarza stoi kontroler. Korytarzem, w jego kierunku, idzie grupka owłosionych ( coś w rodzaju King Konga skrzyżowanego z mieszkańcami Planety Małp) strażników, którzy prowadzą głównych bohaterów tej opowieści, skazanych na wieczne potępienie grzeszników. W roli grzeszników szkielety.
Kontroler: Stać! Dokąd idziecie?
Strażnik I ( bełkotliwie ) : Wyczyściliśmy grzeszników…
Strażnik II ( Gdy mówi jąka się ) : Wiedziemy ich do sądu.
Strażnik III :Zaraz pora obiadowa. My…( Odgłos burczenia zwyczajowo wydawany przez nasz układ trawienny zagłusza dalszą wypowiedź. )
Kontroler: Pomyliliście procedurę. Mieliście ich oczyścić, a nie obrać do samych kości.
( Powszechny jęk zawodu. Kościotrupy klekoczą kościami. )
Scena II
To samo miejsce akcji. O wiele więcej niż w scenie pierwszej dymu, który kotłuje się i wraz z rozwojem akcji stopniowo go przybywa. Gaśnica, która już dawno utraciła ważność nie chce gasić. Nie ma także możliwości ewakuacji, gdyż droga na zewnątrz została odcięta przez ścianę ognia.
Kontroler: Stać!
Strażnik I: My…
Strażnik II: Wyczyściliśmy grzeszników.
( Wskazuje obranych ze skóry, zresztą dość marnie, bo gdzieniegdzie zwisają jeszcze jej fragmenty (gdzie ten charakteryzator?!) , grzeszników.)
Strażnik III: Prowadzimy ich…
Kontroler: Mieliście ich oczyścić, a nie obrać ze skóry!
{Powszechny jęk zawodu, W tym odgłos ubijanego, mięsistego, krwistego, soczystego, mięcha.)
Scena III
Pożar rozszerza się. Przez gęsty dym praktycznie nic już nie widać.
Strażnik: My…
Strażnik: Prowadzimy grzeszników.
( Wskazuje na bezwłose, pozbawione narządów zewnętrznych lub nazbyt wystających, lub potencjalnie mogących nazbyt wystawać, nagie "lalki".)
Kontroler: No dosko…
( Krztusi się dymem. Kaszle. )
Strażnik I: Dzię…
( Wszyscy krztuszą się dymem. Grzesznicy krztuszą się przy pomocy pozostawionych im narządów wewnętrznych. )
Scena IV
Kamerzysta : Ratun…. erghh. ..
( Widać pierwsze płomienie. Klisza robi się coraz ciemniejsza, pali się. Stop klatka. )
Scena I
Korytarz. Wszędzie płomienie. Na środku korytarza prawdziwy kontroler. Macha kitą, stuka kopytami w żelazobeton, dłubie paluchami w zębach. Korytarzem idą strażnicy, którzy prowadzą grzeszników ; kamerzystę, reżysera, fałszywego kontrolera, projektanta wnętrz, charakteryzatora, faceta od efektów specjalnych, a na samym końcu autora scenariusza. Wszyscy przypieczeni, z lekka przyrumienieni. Niektórzy popękali ukazując czerwone wnętrza.
Prawdziwy kontroler : Stać! Dokąd idziecie?!
Strażnik I: My…do wyjścia.
Prawdziwy kontroler : Co wy tacy rumiani ?
Kontroler : Trochę nas przypiekło.
Strażnik II: Ja…żelazka nie wyłączyłem z gniazdka…spalę dom…Żona będzie wściekła.
Reżyser : To tylko fikcja.
Facet od efektów specjalnych : Gaśnica się zepsuła.
( Pokazuje zepsutą gaśnicę )
Prawdziwy kontroler ( Dłubiąc w zębach. ) : Wskoczycie dobrowolnie do kotłów ze smołą, czy mam was pogonić?
Reżyser: No więc…
Pozostali grzesznicy : Dobrowolnie!!!
Prawdziwy kontroler : No to, jazda!
Scena II
Wszyscy dobrowolnie wskakują do kotłów ze smołą.
Reżyser: Ale kino!
( Wskakuje do kotła ze smołą. Jeszcze przez chwilę widać wystającą ze smoły głowę. Po chwili jednak i ona zanurza się, a na powierzchnie wypływa kilka bąbelków powietrza.)
Autor scenariusza : Przyjemnego przypiekania!
( Wskakuje do tego samego kotła co reżyser.)
( Prawdziwy kontroler pomaga bardziej opornym grzesznikom widłami. Po wepchnięciu wszystkich opornych do kotłów ze smołą wraca na swój posterunek. Czeka na kolejnych frajerów.)