- Opowiadanie: pitye - Dom

Dom

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dom

Przyznaję się, tekst napisany pod wpływem i silną inspiracją innego. Powinnam raczej powiedzieć, że jest jego przeróbką. oryginał: http://creepypasta.wikia.com/wiki/That_Feeling.

 

11 GRUDNIA 2011 Stare dzienniki znalezione na strychu są ciekawe, ale czasami lepiej ich nie otwierać. Poprzedni właściciele mogą chcieć zachować swoje tajemnice dla siebie.

 

15 lipca 1948

Lisa i ja jesteśmy zakochani. Mamy po 15 lat, ale już wiemy, czym jest miłość. Planujemy wspólną przyszłość. Ona jest taka piękna. Kiedy się uśmiecha, cały świat leży u jej stóp. I ja… Gdyby tylko nie On…

 

16 lipca 1948

To mój Ojciec. Kieruje moim życiem. On jest jedyną osobą, która wie, co jest dobre, a co złe. Ma nade mną władzę. Wszędzie mi towarzyszy, czuję Jego obecność. Ocenia każdy mój krok. Zawsze będę Mu posłuszny.

 

17 lipca 1948

Lisa zgodziła się pójść ze mną do lasu. Od dawna nie byliśmy w naszym sekretnym miejscu. Wiem, że ona boi się ciemności, ale czasami musimy oddalić się od ludzi. Wtedy udaje się uciec przed Jego wzrokiem. On nie zna Lisy, nie pozwoliłby mi się z nią widywać. Dla Niego jestem nadal małym chłopcem. Zostałem na noc u Lisy. Jej rodzice nie mieli nic przeciwko temu. Bałem się tylko Jego reakcji, ale nie odezwał się.

 

18 lipca 1948

Zostałem ukarany. Powinienem był wrócić na noc do domu. Nigdy więcej.

 

19 lipca 1948

On nas widział w lesie. Wie o wszystkim.

 

20 lipca 1948

Tylko Jego wola się liczy.

 

21 lipca 1948

Postanowiłem zaprosić Lisę na kolację. Chcę ją przedstawić Ojcu. Powinien poznać moją przyszłą żonę. Mam nadzieję, że ją zaakceptuje. Bez Jego zgody jej nie poślubię. Raczej ją polubi. Nie znam człowieka, który by nie uległ jej czarowi. Cieszę się, że On nie ma nic przeciwko tej kolacji. Muszę jeszcze wszystko przygotować, ale najtrudniejsze za mną.

 

22 lipca 1948

Lisa przyjdzie. On też nie zmienił zdania. Nie pozwala mi jednak zapomnieć, że jestem Jego sługą. Na zawsze tak zostanie. Nie ośmieliłbym się nie wykonać jego polecenia. Nigdy w obliczu takiej kary.

 

23 lipca 1948

Kolacja była wspaniała. Lisa zachowywała się jednak dziwnie. Patrzyła tylko na mnie, a na Ojca nie zwracała najmniejszej uwagi. Czyżby nie chciała zyskać Jego akceptacji? Odpowiadała tylko na moje pytania. Musiałem więc pytać o to, co On chciał wiedzieć. On zachowywał się bez zarzutu. Po raz pierwszy w życiu byłem dumny z mego Ojca. Lisa mnie zawiodła, ale On ją polubił. Tylko to się liczy. Po kolacji kazał mi nawet przygotować jej posłanie w Jego pokoju. Sam postanowił spać na kanapie. W domu mamy wiele pustych pokoi, ale żaden z nich nie jest tak piękny, jak pokój Ojca. Dziękuję, Tato!

 

24 lipca 1948

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Przyszedł ojciec mojej Lisy. Był wściekły. Opowiedział mi, jak ją znalazł. Nad ranem. Na ganku. Biedna. Była posiniaczona, nieprzytomna i ubrana tylko w podartą nocną koszulę. Ona chyba. Chyba została zgwałcona. Jej ojciec oskarżył mnie. A ja przecież nigdy. Nie chciał uwierzyć, że to niemożliwe. Zapowiedział, że zawiadomi policję. Boję się.

 

25 lipca 1948

Świta. Wiem, że to On zgwałcił Lisę. Pragnął odegrać się na niej za moją do niej miłość, czy sam jej pożądał? Nie wiem. Chcę Go zniszczyć! Nie odzywa się do mnie, a… Policja.

19 GRUDNIA 2011 Znalazłem w starej gazecie historię pierwszego właściciela mojego domu – Bobby'ego Trampa. W 1948 zgwałcił on swoją przyjaciółkę. Nigdy nie przyznał się do winy. W trakcie przeszukania domu znaleziono zwłoki jego ojca, zamordowanego pół roku wcześniej. Oskarżony o morderstwo i gwałt, Bobby do dziś siedzi w celi śmierci.

 

24 GRUDNIA 2011 Anna i ja razem spędziliśmy wigilię. Wspaniale jest słyszeć jej oddech z sąsiedniego łóżka. To będą cudowne święta. Nie opowiedziałem jej historii tego domu. Zostawię ją na jeden z tych nudnych jesienno-wiosennych wieczorów.

 

25 GRUDNIA 2011 Anna zniknęła. Rano nie było jej w domu. Nie mogę się z nią skontaktować. Nie wiem, co się stało.

26 GRUDNIA 2011, lokalna gazeta: „Robert Evans został aresztowany pod zarzutem gwałtu na swojej narzeczonej. Nie przyznaje się do winy."

Koniec

Komentarze

przeczytałam obydwa teksty. i w związku z tym mam jasne pytanie, którego się z pewnością spodziewałaś: po co?
po co przerabiać cudzy tekst, a właściwie, gdyby nie Twoje "przyznanie do winy", plagiatować? różnice w treści są niewielkie, masz inne zakończenie i, oczywiście, piszesz po polsku. to by było na tyle.
no to po co?

Zaiste, tylko niewielkie różnice (nawet imię Lisy zostawiłaś takie samo?) sprawiają, że to zwykła przeróbka, a nie coś inspirowane czymś innym. Może poczułaś niedosyt i dlatego postanowiłaś zmienić zakończenie... ale z takim sobie skutkiem, moim zdaniem. Spróbuj następnym razem napisać coś oryginalnego, od siebie. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Forma tych wpisików do pamiętniczka jest totalnie niestrawna. Już nie będę się wypowiadał na temat inspiracji   angielskim opkiem, ale po co zaśmiecać internet tekstem wyglądającym na napisany w 40 minut na nudnej lekcji. Masz pomysł, to go przekuj w przyzwoitą historię z normalną narracją --- na coś, co nie wygląda jak badziewne wypracowanie w gimnazjum.
pozdrawiam

I po co to było?

Nawet nie rzuciłem okiem na pierwotną wersję, więc nie będę twojego tekstu do niej porównywał, bo i nie w tym rzecz. 
Nie stworzyłeś ciekawej historii, ale wklepałeś na klawiaturze parę lakonicznych wpisów, które nie niosą żadnych emocji, lecz surowo określają przebieg zdarzeń z życia jakiegoś faceta. Nie wiem, czy celem końcówki było wzbudzenie u czytelnika grozy, czy ironicznego śmiechu, ale jakoś jest mi to dziwnie obojętne. 

Nie wiem w jakim celu coś przerabiać... No, ale dobra. Nie czytałam oryginału, tylko Twój tekst i spodobał mi sie. Na począku myslenie o co chodzi z ty ojcem. Bogiem jakimś jest czy co? Na ducha wpadłam dopiero przy kolacji. Zakończenie całkiem niezłe, dodaje grozy całości. Strach Trampa przed ojcem wydaje sę być rzeczywisty. Tylko jakim cudem nie zauważył, że jego ojciec nie żyje? I co się w końcu stało z Lisą? Jeśli dodaleś zakończenie (tak wnioskuje po komentarzu wyżej) to chyba mogłeś dodać i to.

Podpisuję się pod powyższymi słowami.
Literatura klasy B, sama w sobie, nie jest dobrą literaturą. Pomijam fakt, że jak już ktoś zauważył, wpisy są ewidentnie zbyt lakoniczne i punktowe. Równie dobrze mógłbyś napisać plan wydarzeń.  

Ogólnie historia literatury jest historią kradzieży, czy raczej "zapożyczania" (to "pożyczanie" w nazwie trochę śmieszne, bo słyszał ktoś kiedyś o pomyśle... oddanym? ;) Ale kraść też trzeba umieć. Nie lepiej było rozwinąć sam pomysł w dłuższe opowiadanie? Dorobić fabułę, rozwinąć trochę drogę dochodzenia bohatera do prawdy? Zwłaszcza, że miał nawet pewien potencjał. A tak mamy "niewiadomoco". Nie jest to złe. Ale nie jest też dobre. Przypomina raczej "drabinkę" krótkometrażowego filmu pisaną w czasie teraźniejszym.

Zgadzam się w całej rozciągłości z przedmówcami. Nie czytałem oryginału, a ten tekst w ogóle mnie nie ruszył. Da się go przeczytać, a nie zapamiętać.

Nowa Fantastyka