- Opowiadanie: frey - Wybór ostateczny

Wybór ostateczny

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wybór ostateczny

– Dzień dobry, jak chcesz się dzisiaj nazywać?

 

Obudził się. Dobrze wiedział, co zobaczy, zanim jeszcze otworzył oczy: piękną do granic możliwości brunetkę. Może jeśli będzie milczał, robot zostawi go w spokoju. Zamknął powieki.

 

– Ale nie zasypiaj, kochanie. Zbyt długi sen podnosi ryzyko choroby – wyjaśniała słodkim głosem. – Jak chcesz się dziś nazywać? – powtórzyła.

 

A więc znów nie zadziałało. Gapił się bezmyślnie w sterylny, zielony sufit ponad jej ramieniem. Za chwilę wymyśli najgłupsze imię, jakie mu przyjdzie go głowy. Bella237 zapyta go, czy na pewno znów chce przybrać płeć męską. A potem, gdzie chce spędzić dzień i w jakiej epoce chce się tam znaleźć. Na końcu pomoże mu przejść do wysiłkowni i poda, uśmiechając się sztucznie, strzykawkę. I jutro znów obudzi go: jak chcesz się dzisiaj nazywać.

 

Postanowił spróbować raz jeszcze.

 

– Chcę dzisiejszy dzień spędzić na Ziemi, w XIX wieku – powiedział cicho.

 

– Ależ kochanie, to niestety niemożliwe – przeklęty droid uśmiechał się szeroko. – Moduł Ziemia właśnie ulega przebudowie. W zamian za to pozwól zaproponować sobie ekscytującą wycieczkę w okolice Aldebarana, gdzie wspaniałe zachody słońc…

 

Właściwie to fascynowała go ta cała Ziemia. Jakiś czas temu usłyszał o niej przypadkiem i wybrał na miejsce spędzenia dnia. W wysiłkowni, przed zastrzykiem, wczytywali mu setki Instrukcji. O wiele więcej, niż zawsze. Potem okazało się, że moduł był jakiś wyludniony, jakby nikomu nie chciało się męczyć z wczytywaniem na tyle, żeby się tam dostać. Cały dzień spędził w tak zwanej bibliotece, rozkoszując się wynalazkiem pisma. Swoją drogą ciekawy system, tylko bardzo nieefektywny. Właściwie to zdążył przyswoić tylko jedną tak zwaną „książkę”. Opisano tam naiwną opowiastkę o rycerzu, bohaterze ziemskim ratującym piękną księżniczkę (również z Ziemi). Dziwne było to, że nie mógł przestać o tym myśleć. Nawet po tygodniach spędzonych na CKY303027 czy p82-b. Swoją drogą to ciekawe, jak otrzymywano takie „książki”. Na drodze hodowli, czy produkcji? Przeczytał też o drzwiach i postanowił je wypróbować. Nie rozumiał dokładnie pojęć wewnątrz i na-zewnątrz, ale drewniana płyta przesunęła się, zgodnie z instrukcją zawartą w Instrukcji. Wyszedł do na-zewnętrza. Podłoże zmieniło kolor z czerwonego na brązowy. Gdzieniegdzie porozrzucano grudy krzemu. Ponad nim jaskrawe, żółte słońce oświetlało potężne twory roślinne. Wyglądały trochę jak pojedyncze neurony, zatknięte jednym końcem w podłoże, tylko pięćdziesiąt razy większe. I zielone. Właśnie zapatrzył się na jeden z nich, który machał dendrytami w górę i w dół nad jego głową, kiedy Bella27 wezwała go z powrotem. Kiedy to było?

 

– Którego dzisiaj mamy? – zapytał.

 

– Który sobie wybierzesz, kochanie – odparł robot skwapliwie.

 

– Nie mógłbym dzisiaj po prostu być… sobą?

 

– Opcja jest niezgodna z algorytmem Systemu. Przykro mi.

 

Zaśmiał się. Ciekawe, jak brzmi prawdziwy śmiech kobiety? Nie fantomu, jaki spotykał w codziennych wędrówkach po różnych światach. W książce na całą stronę opisywali śmiech kobiety. Był piękny, jak ona. A zaraz potem opisali jej pieśń.

 

– Zaśpiewaj mi coś – poprosił.

 

– System nie zna takiego słowa, kochanie – rzekła słodko. – Może pozwolisz, pomogę ci. Proponuję imię Xirfonca’ti, płeć żeńską, rasę C13 i księżyc Daf4 planety układu Aldebarana. A teraz pozwól, przejdziemy do wysiłkowni – nachyliła się nad nim żeby pomóc mu usiąść.

 

Podniósł powoli ramię. Czy było tak silne, jak to należące do rycerza z Ziemi? Wysiłkownia dbała o kondycję zdrowotną, ale co z siłą? Zacisnął pięść i uderzył droida w głowę.

 

Bella27 upadła z cichym trzaskiem. Widać nie przygotowali jej na ewentualność ataku. Wstał powoli i podszedł do zielonej, lustrzanej ściany. Przypatrywał się swojemu odbiciu. Był mężczyzną, jak rycerz z Ziemi. Ustalił to już kiedyś, wiele dni temu. Przeciągnął się. Dziś za nic nie wejdzie do kapsuły wysiłkowni. Nagle usłyszał wysoki, wibrujący dźwięk.

 

– System włączył alarm – szepnął. – Alarm! – ryknął po chwili.

 

Rozkoszował się brakiem odpowiedzi robota. Zaatakował ścianę. Odgiął rękę w tył, zacisnął pięść i uderzył. Jak na CKY303027, tylko tym razem naprawdę. Ściana rozpadła się przed nim na pył. Spojrzał w na-zewnątrz. Pod nim ziała przepaść. Nie dostrzegał dna. Nagle przyszło mu do głowy nowe słowo: śmierć. Książka często go używała. Rycerz uśmiechał się, czekając na śmierć. Co było dalej? Nie napisali…

 

Usłyszał cichy chrobot. Odwrócił się. Za nim stały dwa identyczne droidy, jeden trzymał Bellę27, drugi wyciągał do niego dłoń, szyderczo szczerząc zęby.

 

– Chodź do mnie, kochanie – usłyszał.

 

Uśmiechnął się i zrobił krok w tył. Może tam spotka śmierć. Może wreszcie się uwolni.

Koniec

Komentarze

A potem, gdzie chce spędzić dzień i jakiej epoce chce się tam znaleźć. -  brakuje "w" przed epoce

Swoją droga to ciekawe, jak otrzymywano takie „książki”. - drogą

Technicznie więcej nie wyłapałem. Ogólnie fajne opko ;)

Łał, jak pozytywnie :D

dzięuję :)

Super pomysł, bardzo mi się podobało (zwłaszcza to o książce)! ;D Wybuch bohatera taki trochę niespodziewany, no ale short, to short. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

short był założeniem.

Dzięki wielkie :) 

Podoba mi się pomysł, książkowa nostalgia i właśnie ubranie wszystkiego w short. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Fajny pomysł z przeciętnym zakończeniem. Daje 4.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Ściana rozpadła się przed nim na pył. - Rozpaść można się na większe fragmenty, w ( w , nie na) pył powinna się rozsypać.

 

Taka jedna uwaga techniczna. A ogólnie bardzo przyjemny tekst. Z chęcią przeczytałbym dłuższy, lepiej przybliżający zasady rządzące światem, w którym wyjaśniłabyś dlaczego jest tak, że ci kolesie codziennie muszą być kimś innym.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka