- Opowiadanie: Meredh - Ren

Ren

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ren

Od ilu dni tu jesteś?– milczenie -szukałam Cię od trzech tygodni.

-Wiesz, przychodzą tu codziennie i zawsze zadają to samo pytanie. Kiedy wrócę?-

odpowiedziała cichym stonowanym głosem.

-Wiem, że przybycie na ziemie po tylu latach było dla Ciebie szokiem. Jednak to co tam pozostawiamy odchodząc do „sieci”, może pozostać jedynie w naszej pamięci. To droga w jedną stronę, dobrze o tym wiesz. Złamałaś tą regułę ale dano Ci jeszcze jedną szansę.

-Zrobili mi testy i powiedzieli, że jutro mam podjąć decyzje. Nie wiem czy zmieszczę się nawet w granicznej. Nie rozumiem ich decyzji, przecież teraz jestem zwykłym wrakiem. Popatrz! Popatrz, jak trzęsą się moje ręce!

Wysunęła dłonie przed siebie, dygotały niemal tak jak całe jej ciało. Oczy lśniły jej jak przy wysokiej gorączce bo tak też wyglądała. Nadmiernie pobudzona i jednocześnie osowiała. Siedziała skulona przy szklanej ścianie z widokiem wychodzącym na ciemną i zamgloną ulicę. Dlaczego patrzy w tamtą stronę, dlaczego szuka czegoś czego niema? Mgła zasłania jej wszystko, mgła jest niczym jej stan.

-Wiesz, gdy wrócisz po pewnym czasie wszystkie dawne zdolności wrócą.

– Ha! O czym ty mówisz?! Nie widzisz mnie?! Nie patrzysz?! Widzieć to jedno a zobaczyć drugie. Przeżyć na wskroś życie innych. Czas to okrutny cynik.– pobudzona wstała by po chwili znów wpaść w tą samą otchłań smutku i żalu.

– Ja tak samo jak ty cztery lata temu opuściłam ziemie.– odpowiedziała Ren– Wtedy myślałam, że jestem kimś wyjątkowym, że nareszcie to co czułam w głębi, tą dziwną pustkę wypełniam przeznaczeniem. Na pewno tylko to się wtedy dla nas liczyło nie myśleliśmy,

Nie zastanawialiśmy się nad tym co nam wtedy tłumaczono, być może wykorzystano naszą naiwność, być może byliśmy zbyt młodzi by podejmować te decyzje. Jednak zawsze powtarzałam sobie, że jestem tutaj bo tylko ja mam ten boski pierwiastek dzięki któremu dokonam rzeczy niedostępnych dla innych. Ty także Giro, gdyby tak nie było nie przychodzili by tu codziennie bo wiedzieli by że nie wyjdziesz z tego stanu.

– Ale dlaczego, ze mną nie rozmawiają? Są zawsze tacy bezczelnie uśmiechnięci, zadając w koło jedno i to samo pytanie. Są jak roboty.

– Bo tak jest. Mimo, że są organiczni tak jak my nie potrafią współczuć, nie wiedzą co to empatia. Jak nieraz tłumaczą w drodze ewolucji pozbyli się tego niepotrzebnego prymitywnego zachowania. Jak myślisz dlaczego w moim wydziale jest tak dużo ludzi? Obcy mieli zbyt duży wskaźnik zabójstw agentów. Nikt tam za nikogo nie nadstawiał karku, każdy myślał tylko o sobie. Nieraz było tak, że z wielu akcji bardziej pokiereszowani wracali ludzie i to nie dlatego, że byli gorzej wyszkoleni tylko dlatego, że starali się aby nikt z nich

nie zginął.

– U mnie drugim nawigatorem jest zawsze obcy, nieraz czułam się jak gdybym miała podręczny komputer do obliczania lotu. Nigdy nie kierują się intuicją tylko sztywnie opracowanymi wzorcami. Pamiętam, że w Akademii obcy na tym samym kierunku co ja mieli całkowicie inny tryb nauki. Podstawą dla nich była teoria, musieli pamiętać wszystkie możliwe trajektoria, odchyły, możliwości przelotu, było to związane tylko z wyuczonym systemem zachowań. Nie było u nich możliwości odchyłu od schematu. Wyobraź sobie, że absolwent nawigacji obcych zawsze ląduje jako drugi, możliwości awansu są niewielkie. Zdarza się jednak czasami, że po 20 latach taki nawigator awansuje na pierwszego np. na statku handlowym. Po pewnym czasie podobno wracają do nich te prymitywne jak to nazwałaś odczucia. Trwa to najkrócej 15-20 lat.-Giro spojrzała na mnie lekko się uśmiechając.

– Są perfidni. Wiedzieli, że jeśli Cię tu przyślą to zdołasz mnie choć trochę przeciągnąć w stronę dobrego jak dla nich wyboru. I ty się na to zgodziłaś, tylko nie mów że nie dlatego tu jesteś. Ciągle mówisz tylko o jednym słusznym wyborze który musze dokonać. Być może masz rację, być może tylko ta droga mi pozostała, ale jest jeszcze ziemia.

– Ziemia nie istnieje tak dla mnie jak i dla Ciebie. Możesz zatrzymać jedynie w pamięci moment w którym z niej odeszłaś. Wróciłaś tam , czy to nie było dla Ciebie cierpieniem? Spójrz w jakim jesteś stanie. Tamten świat odszedł razem z naszym odejściem po ludziach których pamiętasz zostały tylko groby.

– Dalej to robisz, dalej chcesz uświadomić mi tylko jedną właściwą drogę. Ale to jest twoja droga, ja byłam na niej tylko przez chwilę. Nie mam tego boskiego pierwiastka o którym mówisz bo być może on w ogóle nie istnieje, a to jest tylko przypadek że jestem w „sieci” tak jak i ty. Nawet nie wiesz…to oni…tak!…to oni nam to wmówili byśmy tak szybko im ulegli, byśmy ratowali ich rasę która pod pozorem ideału sypie się na wszystkich liniach. Mówisz, że utracili pierwotne instynkty, że ewolucja wymusiła to na nich a może ewolucja wymusza także na nich ich koniec ale oni bronią się jak tylko mogą wykorzystując słabiej rozwinięte cywilizacje. Nie obchodzą ich tego skutki, bo liczą się tylko oni. Dobrze wiedzą, że nikt z nas nie jest wybrany. Ha! Nabrali nas, a my byliśmy tak naiwni by w to uwierzyć. Mówię Ci jesteśmy jeszcze zbyt głupi, tak!….zbyt tępi, by wyruszać w przestrzeń. -Miotała się po całym mieszkaniu, krzycząc i przeklinając obcych i „sieć”. Była jak w amoku.

-O czym ty mówisz? Spójrz na siebie jesteś cała rozpalona!

-Nic mi nie jest. Pamiętaj co Ci powiedziałam też kiedyś przejrzysz na oczy. -Opadła bez siła na fotel. Straszliwy grymas pojawił się na jej twarzy, kurczowo chwyciła się za pierś. Z ledwością nabierała powietrze, kuliła się i podnosiła.

– Giro! Co się dzieje? Dzwonie po ambulans!- Zaśmiała się ironicznie nie patrząc w moją stronę odparła.

-To właśnie tak miało wyglądać. Zmożona chorobą nawigator pierwszej klasy Giro Dalle zmarła po ciężkiej ale krótkiej chorobie. – Patrzyłam na nią z przerażeniem.

– Choć nie ma czasu ,zawiozę Cię do szpitala.

– Nie ma sensu, zaraz tu będą. Mój płaszcz, nie zapomnij lewa kieszeń.

Giro ledwo skończyła mówić a do mieszkania wpadli lekarze z wydziału medycznego.

Była jeszcze przytomna, patrzyła w stronę Ren. Odchodzi i ostatnie spojrzenie oddaje tobie. Jak namaszczenie, niema prośba której nie rozumiesz. Krzyk śmierci, ach jak idealny moment wybrał by się ukazać. Otacza swym pierścieniem, klęczących przy niej będących jej niciom życia. Zjawy…mógłbyś przysiądź, że są tu zjawy. Szepczą…i widzą ją…widzą…WIDZĄ!

Koniec

Komentarze

"Od ilu dni tu jesteś?- milczenie -szukałam Cię od trzech tygodni." - ... robienie błędu w pierwszym zdaniu tekstu chyba nie jest najlepszym pomysłem. Polecam poradnik

" przybycie na ziemie po tylu latach było dla Ciebie szokiem" - "Ziemię" - bo, jak sądzę, masz na myli nazwę naszej kochanej planety; "ciebie" - bo to nie list.

"Złamałaś tą regułę ale dano Ci jeszcze jedną szansę." - "tę" - to jest jeden z tych błędów, które bardzo źle świadczą o twojej znajomości języka polskiego. Brakujące przecinki, literówki czy spacje są złe, ale to właśnie takich błędów powinno się unikać przede wszystkim. Poza tym, "ci"

"przychodzili by tu codziennie bo wiedzieli by że nie wyjdziesz z tego stanu. " - "przychodziliby", "wiedzieliby"

"Dzwonie po ambulans" - "dzwonię".

"Choć nie ma czasu ,zawiozę Cię do szpitala." - chyba raczej "chodź"


Przede wszystkim, interpunkcja - przecinki są naprawdę ważne i warto dowiedzieć się, gdzie je stawiać. Wierz mi, że tworzone przez ciebie zdania, stałyby się o wiele bardziej zrozumiałe, gdybyś potrafiła postawić tę małą kreseczkę tam gdzie potrzeba. Zapoznaj się, proszę, z zasadami interpunkcji, zanim zamieścisz kolejny tekst. Poza tym, czytaj opowiadania przed publikacją. Rozumiem, że wszystkich błędów wyłapać się nie da, ale większość z nich napewno byłabyś w stanie znaleźć. Bo wiesz, im mniej błędów tym lepiej. Tak mówią, przynajmniej

Fabularnie... Ja nie wiem, może moje zdolności pojmowania w jakiś magiczny sposób spadły z dnia na dzień, ale to kolejny dzisiaj tekst, którego nie pojmuję. Poza tym, mimo wszystko, lubię, gdy czytane przeze mnie opowiadania składają się z czegoś więcej niż tylko dialogów.




 


Błędy na początku skutecznie zniechęcają do czytania. Literówki, brak ogonków przy literach, niektróre zdania nie brzmią zbyt dobrze. Dalej też nie jest lepiej.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Vyzart powiedział już wszystko, co można było powiedzieć, więc ja tylko podpisuję się pod jego zdaniem. Mało zrozumiałe, przegadane i ze sporą ilością błędów.

Krótko, ale wyczerpująco i szczerze: Autor olał uwagi pod pierwszym tekstem, wstawił tak samo chałowato napisany, więc czuję się upoważniony do olania tekstu.

brak fabuly - tylko fabularny strzepek, nie zasługujacy na miano opowieści, rozdymany ponad miarę z pomocą wielu zbędnych zdań. o jakości tychże wypowiedzieli się przedpiszcy.

3/10

Zgadzam się z przedpiszczami w całej rozciągłości.

Nowa Fantastyka