- Opowiadanie: Pieniek - Sprzysiężenie Kamienia

Sprzysiężenie Kamienia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sprzysiężenie Kamienia

Było nas sześcioro: ja, Gosia, Rafał, Zuzia, Tomek i Agata. Sprzysiężenie Kamienia. Szóstka dzieciaków nudzących się w Osadzie Ósmej, niewielkim wyrzucie sumienia pozostałym po Wielkiej Wojnie. Dorośli mieli za dużo swoich problemów, by się nami zajmować, a my wcale tego nie chcieliśmy. Znaleźliśmy nasz Kamień, założyliśmy nasze Sprzysiężenie. Nie każdy może do niego należeć, choć innych dzieci w zasadzie w Osadzie nie ma.

 

*

 

Kamień leżał na wschód od osady. Nic szczególnego, Wielka Wojna pozbawiła nas wielu rzeczy (podobno, mam dopiero osiem lat, skąd mogę wiedzieć), ale kamienie akurat są. Po prostu sobie go wybraliśmy, jako nasz symbol, nasze centrum, nasz punkt odniesienia. Może zdziwią was niektóre mądre słowa, jakich będę używał, ale po Wielkiej Wojnie zmieniło się dużo, nawet to, jak wypowiadają się ośmiolatki.

Kamieniem w zasadzie nie da się bawić. To znaczy, my lubimy zabawki, a kilka z nich nawet zostało w Osadzie, ale kamień wydaje się fajniejszy. Mówiąc „Kamień” chodzi nam o kamień właściwy, i małe kamyczki, którymi się bawimy. Strzeżemy ich nie wiadomo przed kim, ale założyliśmy nawet Sprzysiężenie Kamienia, do którego nie ma wstępu już teraz.

 

*

 

Wielka Wojna zmieniła wszystko. To przez nią mówię tak dorośle, to przez nią Rafał nie mówi w ogóle, nie chodzi w ogóle, ale jest z nami. Wydaje mi się, że to przez nią, patrząc się na Gosię, czuję jednocześnie przyciąganie i odpychanie. Poza tym jest jeszcze Zuzia, Tomek i Agata. Zuzia jest najmłodsza, ma cztery lata, przychodzi i podrzuca kamyczki do góry, po czym je łapie. Tomek i Agata zazwyczaj patrzą się na siebie tępo, mają po dziesięć lat, ale ja czuję się od nich starszy.

Niektórzy dorośli dziwią się, że się nie uśmiechamy, ale my nie wiemy co to uśmiech. Ponoć kiedyś dzieci krzywiły się w jakimś niefrasobliwym grymasie, ale nikt tak naprawdę nie potrafi nam oddać charakteru tej czynności. Nikt się nie uśmiecha, ale jest jakaś wiedza o tym, którą dorośli posiadają. Wszyscy jesteśmy w jakimś sensie dziećmi Wielkiej Wojny, więc nikt z nas nie powinien uważać się za jakiegoś specjalnie mądrzejszego od innych. Nikt przecież nie jest tu „u siebie”. Więc nikt nie będzie kazał nam się uśmiechać.

 

*

 

Podobno najpierw straciliśmy muzykę, być może jeszcze przed Wielką Wojną. Chodzi o to, że kiedyś ludzie słuchali niektórych dźwięków dla przyjemności – nie przeszkadzał im hałas, ani to, że nie usłyszą nadchodzącego zwierzęcia. Nie jesteśmy głusi, co to, to nie, ja słyszę bardzo dobrze, nawet Rafał słyszy. Ale nauczyciel w szkole puszczał nam muzykę z taśmy – wspólnie zastanawialiśmy się, dlaczego kiedyś to było popularne. Dźwięki to dźwięki, każdy wydaje inny, trzeba się jakoś orientować przecież, co się dzieje wokoło. Ale siedzieć i słuchać dźwięków, w dodatku takich, które ktoś wymyślił – dziwne.

 

*

 

Lubimy zabawki, ale Kamień jest lepszy. Przychodzimy zawsze wieczorem, bawimy się kamyczkami, dotykamy Kamienia. Kamień to chyba ktoś taki jak my, tylko nie mówi i się nie rusza, ale ja widzę dużo podobieństw. Leży sobie beztrosko, nie boi się zwierząt ani deszczu, ani tych słynnych czarnych chmur. Ciekawe, czy fajnie być Kamieniem. Nie wiemy, jak się rodzi i umiera, ale bronimy go – Sprzysiężenie Kamienia. Zwłaszcza nie wiemy jak umiera. Wiemy jak umierają ludzie, choć nie wiemy dlaczego. Cały czas umierają, dużo ich umiera, coraz więcej.

 

*

 

Chodzimy do szkoły, gdzie uczymy się różnych rzeczy. Ja na przykład umiem czytać, jak dorośli. Mamy różne przedmioty, maszyny, i często jest coś napisane, co trzeba zrobić żeby działały, jak postępować. Gdzie nie wchodzić, co robić, przydaje się to, naprawdę. Kiedyś ludzie mieli tyle czasu, że pisali też takie rzeczy, które nie opisywały nic, co robić, ale sobie wymyślali. To się nazywało wiersze i opowiadania. Raz kiedyś czytaliśmy wiersz w szkole, ale nikt nie wiedział, dlaczego ktoś coś napisał, co niczemu nie służy. Poza tym papier jest trudno zdobyć. A, podobno wiersz się rymował, to znaczy te zdania, co nie wiadomo o czym były, to były tak jakoś specjalnie ułożone, ale nikt nie wie, na czym specjalność polegała. Dziwny był ten świat przed wojną. Ponoć jakiś przodek, założyciel osady, powiedział „straciliśmy muzykę, straciliśmy literaturę”. Z tym wierszem to chyba tak właśnie jak z muzyką, nie wiem.

 

*

 

Dużo ludzi umiera, teraz Rafał umarł. On nigdy nic nie mówił, i nie chodził, ale miał swój wózek i był z nami. Wczoraj nie przyszedł do Kamienia. Poszliśmy do jego domu, jego mama powiedziała że umarł, i poszła zbierać owoce do ogrodu. Jest nas teraz piątka. Rafał i tak długo żył, jego rodzice mieli czwórkę dzieci, on przeżył najdłużej. Ktoś mówił, że już nigdy nie będzie więcej dzieci, ale ja nie wiem czy tak będzie, bo dzieci czasem są jednak.

 

*

 

Podobno kiedyś, jak ktoś umierał, czuło się smutek. Straciliśmy muzykę, literaturę, straciliśmy też smutek. Jest nas teraz piątka, i tyle, a mama Rafała musi dalej zbierać owoce, ale kiedyś ludzie płakali. Ja raz próbowałem płakać, ale mi nie wyszło. Szczypałem się pod okiem, ale nic nie poleciało. Teraz też nie będę płakał.

 

*

 

Jesteśmy Osadą Ósmą, ale są też inne osady. Wódz ma radio, i co tydzień wymienia z wodzami innych wiosek informacje. Dużo zwierząt jest między osadami, więc lepiej za daleko nie wychodzić. I czarne chmury są. Ciekawe, jak jest w innych osadach, ale pewnie podobnie. W końcu wszystkie przeszły przez Wielką Wojnę. Kiedyś chyba było więcej osad i mniej zwierząt, bo ludzie chodzili po różnych osadach.

Wódz rzadko się odzywa, rozmawia tylko z dorosłymi, ale głaszcze nas po głowie i daje zabawki. My jednak wolimy Kamień, ale nie powiemy mu o nim. To znaczy widział go pewnie nieraz, on wszystko widział w osadzie, ale nie wie, że to nasz Kamień. I nie wie o Sprzysiężeniu.

 

*

 

Straciliśmy też miłość. Ten wiersz właśnie, co czytaliśmy w szkole, był o miłości. Nie wiemy czym ona była, do czego służyła, ale kiedyś ludzie się kochali podobno. Ten dorosły, co powiedział, ze nie będzie więcej dzieci, to też coś kiedyś o miłości mówił. Muszę kiedyś go zapytać, bo to podobno ważne było. Ale chyba ważniejszy był smutek.

 

*

 

Przyszedłem dzisiaj wcześniej na Sprzysiężenie Kamienia. Gosia też przyszła wcześniej. Patrzyliśmy się na siebie oboje, a potem złapałem ją za rękę i puściłem. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ona też się tak dziwnie popatrzyła. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, nie chciałem nigdzie zabrać, jak czasem dorośli robią ze zwierzętami, chciałem tylko trzymać. Złapałem drugi raz i puściłem. Dziwne. Coś mnie przyciąga i odpycha, ale nie wiem co. Straciliśmy muzykę, literaturę, smutek i miłość, pewnie straciliśmy dużo rzeczy, o których nie mam pojęcia, których nigdy nie zaznałem i nie zaznam. To na pewno ma coś z tym wspólnego.

 

*

 

Wódz powiedział dorosłym, że straciliśmy kontakt z innymi osadami. Że nadciągnęły tam czarne chmury, a potem nikt nie odpowiadał. I nikt z naszych dorosłych, którzy tam byli, nie wrócił. Niektórzy mówią, że nawet zwierzęta stamtąd nie przychodzą pod osadę, a oni wiedzą co mówią. Boję się tych czarnych chmur. Poszliśmy na Sprzysiężenie Kamienia, i tym razem naprawdę się nikt nie odzywał. Nie jestem pewien, ale w oddali widziałem jakąś chmurę, tylko nie wiem czy czarną.

 

*

 

Wódz zebrał dorosłych. Czarne chmury są już blisko osady, a pod nimi umiera wszystko. Wspiąłem się na wieżyczkę przy wejściu, i widziałem martwe zwierzęta tam, gdzie dotarły chmury. Dziwne, że nie uciekały, ale my też przecież nie uciekamy. Chmury dotarły już nad przybudówkę osady, widziałem jak płonęły budynki i leżeli martwi dorośli i dzieci.

Poszliśmy w piątkę do Kamienia. Leżał tak jak zawsze, milczący i zimny. Czarne chmury znalazły się nad osadą, ale wszyscy odchodzimy jakoś tak spokojnie. Znów złapałem Gosię za rękę.

 

*

 

Nasz świat umiera. I tak bardzo, tak bardzo chciałbym teraz płakać.

Koniec

Komentarze

Nastrojowy tekst. Akcja chyba nie jest w nim najważniejsza.
Pozdrawiam. 

Nowa Fantastyka