- Opowiadanie: Pieniek - Przemiana

Przemiana

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przemiana

Krople brudnego deszczu kapały na płaszcz Andrieja. Jego lekko zużyte, dziurawe buty, zdawały się nie nadawać zupełnie do dalszej wędrówki. Wszedł do pozostałości tego, co kiedyś pełniło pewnie rolę magazynu i zaciągnął się papierosem. Dopiero zaczynał swą przygodę ze Strefą, ale był zdeterminowany – spróbuje wydrzeć jej tajemnicę, albo zginie. Postanowił przeczekać aż deszcz się uspokoi, a potem poszukać sobie jakiegoś miejsca do spania. Wiedział, że nie jest tu sam. Nie chodziło tylko o obecność innych stalkerów, ani o regularne loty helikopterów, których co prawda nigdy nie widział, ale często słyszał. Czuł bowiem w okolicy obecność czegoś nieznanego, nie człowieka, ale też nie zwierzęcia. Upewniały go w tym zwłaszcza szelesty w pobliskich glono-krzakach. Wyrzucił niedopałek i ruszył w dalszą drogę.

 

Kompleks ruin w pobliżu dawał nadzieję na bezpieczne schronienie tej nocy. W plątaninie korytarzy mógłby przeczekać do rana względnie nie niepokojony, nie licząc szczurów oczywiście. Wystarczy przejść ten dwukilometrowy odcinek i nie utonąć w błocie. Przebierał więc cierpliwie nogami, pokonując opór mułu, błota i rozmaitego żelastwa, jakie nagromadziło się tu przez wiele lat. Okazało się, że to, co brał za pagórek, w rzeczywistości było wrakiem transportera opancerzonego, jakiego używano w armii od trzydziestu lat. W środku mogła być broń, mapy – cokolwiek. Ostrożnie podniósł klapę włazu. Uderzył go fetor rozkładających się zwłok. Jeden z martwych żołnierzy miał urwaną rękę, twarz drugiego to raczej czaszka z naleciałościami ludzkiego mięsa niż pełnoprawna facjata. Plątanina szczurów w głębi wyjaśniała, co stało się tym ciałom.

 

Nagle poczuł groźne ugryzienie w łydkę. Klapa spadła mu na głowę, twarz zalała mu się krwią z rozbitego łuku brwiowego. Zaklinowany, z głową w pojeździe i nogami na zewnątrz, był bezbronny wobec zgrai psów gryzących go po nogach, wyszarpujących mięśnie i łamiących kości. Zdążył się tylko zdziwić, że nie usłyszał żadnego szczekania. Pomyślał o domu, o czasach, gdy był małym chłopcem, było mu ciepło i nie był głodny. Zemdlał.

 

Zaczął powoli odzyskiwać świadomość. Nie mógł sobie przypomnieć ile czasu tu jest, ani w ogóle kim jest, wiedział przynajmniej tyle, że żyje. Próbował poruszyć kończynami, ale wyuczone odruchy nie zdawały się tu na nic. Tak jakby z jego ciałem stało się coś dziwnego, zmieniło ułożenie, sposób działania, reagowania. Andriej poczuł, jak zaczyna mu rosnąć sierść, a zamiast rąk i nóg ma cztery, okropnie poranione, łapy. Urosły mu paznokcie, zaczął szczerzyć kły. Poczuł głód. Pragnął mięsa.

 

Sfora psów, z Andriejem jako nowym członkiem, udała się do dobrze znanej kryjówki. Był stamtąd bardzo dobry widok na jedno z wejść do zony. Można było wypatrywać nowe ofiary, dzięki którym jedzenia wystarczało na kolejny dzień. Deszcz przybrał na sile. W zawalonym magazynie błysnął płomień zapalniczki, później widać było tylko żar papierosa. Woń dymu skutecznie kamuflowała inne zapachy. Stalker zgasił papierosa, otworzył drzwi na zewnątrz. Rozpoczął powolną drogę przez błoto do ruin. Psy poczuły mięso.

Koniec

Komentarze

Tekst składa się z pięciu fragmentów i za pierwsze dwa daję 5, bo zachęciły i zaciekawiły. Jednym słowem: wciągnęły. 

Niestety im dalej tym gorzej, każdy kolejny fragment jest coraz słabszy. Zupełne jakby autor nie wiedział co uczynić z bohaterem, więc zmusił go do przemiany. Te dzikie psiska skojarzyły mi się z mutantami z "I'm Legend", ale to pewnie przypadek. A może tylko mi takie poprowadzenie akcji nie pasuje, a nuż ktoś inny uzna je za interesujące. :-)

Dwie uwagi tak na chybcika:

"Nie chodziło tylko o obecność innych stalkerów, ani o regularne loty helikopterów"

Rymy rażą, to nie kącik poezji. ;-)

"Upewniały go w tym zwłaszcza szelesty w pobliskich glono-krzakach."

Wywaliłabym zwłaszcza, bo zaburza rytm zdania. Przeczytaj zdanie na głos, raz z, a raz bez tego słowa. Ja widzę/słyszę różnicę. 


Pzdr.

Mnie się podoba, że autor już wie, że jak nic się nie dzieje, to najlepiej zrobić coś bohaterowi. To rudymentarna wiedza rzemiosła pisarskiego, ale każdy powinien taką sztuczkę opanować. A tekst ma zadatki. Tylko roboty wymaga.
Pozdrawiam. 

Nowa Fantastyka