
Asystent Kwiatkowski dzielnie walczył z popołudniowym kacem, ale czuł, że jeśli lada moment nie pojawi się wsparcie, czeka go sromotna porażka. Skrzypienie otwieranych drzwi, choć wielce nieprzyjemne, było iskierką nadziei na wybawienie. W pokoju pojawił się podekscytowany docent Raczko.
– Kupiłeś czystą? – padło fundamentalne pytanie.
– Remanent mają, pies ich jebał – westchnął przybyły. – Ale za to znalazłem butelkę z dżinem.
– Dżin jest syfiasty, no ale może z czymś się pomiesza… – westchnął Kwiatkowski.
Raczko pokręcił głową.
– Ale to nie jest dżin do tonika! – postawił na stole fikuśną butlę pokrytą niebieską emalią i złotymi gwiazdkami. – To taki duch powietrzny, geniusz, jak w lampie Aladyna.
– Geniusz w lampie? Co ty pierdolisz!?
– Nie znasz się ćwoku, to nie gadaj, tylko patrz!
Raczko odkorkował butlę. Wypełzły z niej kłęby dymu, które wnet uformowały się w gościa wyglądającego jak sprzedawca kebabów ubrany w ekstrawaganckie wdzianko od Armaniego.
– Witajcie, śmiertelnicy. Jestem tu, by spełnić życzenia władców lampy! – przywitało się dziwadło.
Kwiatkowski podrapał się w głowę, potem w tyłek, skrzywił się i rzekł:
– To może karton czystej?
– Proszę bardzo – odparł dżin i pstryknął palcami.
Na stole pojawiło się pudło z tuzinem ponętnych flaszek.
– O w mordę! – westchnął Kwiatkowski, przecierając oczy ze zdumienia. – Napijesz się z nami? – Pomimo przemożnej chęci zaklinowania kaca, mężczyzna pamiętał o świętych regułach polskiej gościnności.
– Nie wolno mi, jestem muzułmaninem – odparł dżin. – Ale mogę serwować alkohol niewiernym, tak jak w hotelach w Emiratach.
– No tak, to logiczne – mruknął Raczko.
– Co jeszcze potrafisz? – spytał Kwiatkowski, wyciągając butelkę z kartonu.
– No… prawie wszystko. – Duch wzruszył ramionami. – Ograniczają mnie tylko…
– He, he – Kwiatkowski wszedł mu w słowo. – A wścibską teściową byś mi zarąbał?
– Robi się! – odparł dżin, a w jego dłoni pojawił się nagle lśniący sejmitar. Wyfrunął przez okno i chwilę później z bloku obok dobiegł głośny krzyk. Dżin wrócił tą samą drogą, którą wyszedł, po czym bezceremonialnie wytarł zakrwawione ostrze w jedwabną chustę.
– Eeee… ja tak tylko… – Kwiatkowi otarł pot z czoła. – No cóż, może glinom się wytłumaczy, że mamuśka pocięła się przy robieniu sałatki…
Raczko przełknął nerwowo ślinę i opadł na krzesło.
– Ja pierdziu! – jęknął. – Chyba muszę zapalić – zwrócił się w stronę dżina. – Marzą mi się „Camele” bez filtra…
Dżin pokręcił głową.
– Mogą być tylko z filtrem – rzekł. – Widzicie, ja jestem eurodżinem i muszę działać zgodzie z regulacjami wspólnotowymi.
– No trudno, niech będą – westchnął Raczko i w tym samym momencie w jego dłoni pojawiła się paczka papierosów.
– Czegoś tu nie czaję. – Kwiatkowski zmarszczył brwi. – To teściową zarąbać można, a papierosów bez filtra palić nie można?
Dżin podrapał się w łysinę.
– No bo… – rzekł. – Nie ma dyrektyw na teściowe. Co innego, gdyby mamuśki figurowały choćby w obszarze Natura 2000…
– Teściowa nie żaba, nie podlega ochronie – skomentował Raczko.
– Muszę was na chwilę opuścić – wtrącił dżin. – Po każdych spełnionych trzech życzeniach składam raport do Eurostatu…
I zniknął.
– Jak tak sobie głębiej pomyślę, to ma to wszystko wspólny mianownik – zamyślił się Raczko. – Bo popatrz, papierosy bez filtra są szkodliwe i teściowe są szkodliwe…
– Taaak – odparł Kwiatkowski, rozlewając czystą do musztardówek. – Kiedyś byłem eurosceptykiem, ale teraz widzę, że Unia faktycznie dba o ludzi.
Ot, na takie deczko absurdalne euro-bizzaro mnie naszło.
Uprzedzając ewentualne pytania, to wątek teściowej nie jest w żadnym razie biograficzny, ja mamuśkę mam niewścibską i nawet nieźle się dogadujemy :)
Dosyć ciakwe, nawet zabawne.
Zdrowie!
Acha, daję 4 (c-z-t-e-r-y), four, vier, quatre.
Czegoś tu nie rozumiem, przed chwilą mogłem dodawać oceny, a teraz nie mogę:)
Miły tekst na poprawę humoru. Przynajmniej dla mnie.
Za poprawę nastroju zatem serdecznie dziękuję.
Nie staraj się zrozumieć, ta strona jest jak cyklotron.
A tym, że przerobienie teściowej na plasterki znajdzie się w sprawozdaniu, jakoś się Kwiatkowski nie przejął...
Jak wyżej, też mi poprawiło humor. W kwestii techniznej, natomiast zastanawiam się nad słówkiem "scimitar"; nie powinno być czasami sejmitar? ;)
...a i jeszcze. Ale to nie jest dżin do tonika! – postawił na stole fikuśną butlę pokrytą niebieskiej emalią i złotymi gwiazdkami. - niebieską
Bardzo dobre. Przewrotnie dowcipne.
Poza tym, co wymienił Caal, wpadło mi w oko jeszcze:
„...było iskierką nadziei na wybawienia” - wybawienie, raczej?
"– Muszę was na chwilę opuścić – wtrącił dżin. – Po każdych spełnionych trzech życzeniach składam raport do Eurostatu…"
XDDD
Podoba mi się. ; D Daję 5, za czystą, niewinną i szybką rozrywkę. ; )
Pozdrawiam.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Dzięki za uwagi, z tym scimitarem to faktycznie kalka z angielskiego, zapomniałem, że jest polski odpowiednik.
AdamKB - celna uwaga, ale z drugiej strony, sprawozdanie statystycznie nie musi zawierać szczegółów, a jedynie jakieś odhaczenie rodzaju usług wg. ichniejszego PKWiU i wówczas byłoby np. w punkcie 2.5.6a-1 - rozwiązywanie problemów rodzinnych.
(...) odhaczenie rodzaju usług wg. ichniejszego PKWiU i wówczas byłoby np. w punkcie 2.5.6a-1 - rozwiązywanie problemów rodzinnych.
Zacytowałem i przez dwie minuty trzydzieści pięć sekund rechotałem. Bardzo dobra riposta. Ale to w tekście powinno być!
Witaj!
Muszę przyznać, że dobre. Absurd lekki i przyjemny, a w dodatku kłujący jak szpilka wbijana w tyłek unijnego biurokraty. Podobało mi się.
Pozdrawiam
Naviedzony
Rzeczywiście fajna historyjka --- ale AdamKB ma rację. Szkoda, że jej nie podkręciłeś takimi absurdami, jak ten z komentarza.
pozdrawiam
I po co to było?
Obiecałem cztery, proszę.
Pozdrawiam.
Świetne, będziesz największym piewcą biurokracji od czasów Maxa Webera!
Krótkie i bardzo przyjemne. Jako że kilka razy się uśmiechnąłem, postawię 5 za poprawę humoru :)
Pozdrawiam
CzubekxD - ja z Webera magisterkę pisałem (acz bardziej z "Ducha kapitalizmu"), może dlatego czuję temat :)
Podobało mi się - przypomina mi się tekst o ACTA, zamieszczony tutaj kilka miesięcy temu - obnaża idiotyzmy niektórych dyrektyw. Dzięki!
Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.
Zdecydowanie wolę Cię w dłuszych formach. Twoje szorty zupełnie nie robią na mnie wrażenia.
www.portal.herbatkauheleny.pl
He, he, Suzuki, to nieco odwrotnie jak reszta tutaj, ale już o tym dyskutowaliśmy. A może Ty po prostu szortów za bardzo nie lubisz?
A na pocieszenie dodam, że mam w dalekosiężnych planach parę powieści... :-D