- Opowiadanie: Sarah - 1. Strażnik wiedzy.

1. Strażnik wiedzy.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

1. Strażnik wiedzy.

Słońce zaczęło zachodzić, a niebo było pięknie zabarwione jego czerwienią. Łagodny wietrzyk sprawiał, że drzewa i krzewy lekko się kołysały, a trawa cudownie szeleściła. Kati stała na tarasie z zamkniętymi oczami wsłuchując się w ten cichy szelest pozwalając, by wiatr dotykał jej długich czarnych włosów. Stała tak z dłońmi położonymi na barierce w pięknie zdobionej granatowej sukni. Była bardzo skupiona, jakby próbowała usłyszeć coś więcej niż to, co było dziełem wiatru.

 

Wewnątrz pokoju, z którego wychodził taras słychać było głosy, rozmowę dwóch mężczyzn. Przekomarzali się – pomyślała Kati – jak zwykle. Nigdy nie potrafili dojść do porozumienia, jeśli chodziło o ich poglądy na to, w jaki sposób zagarnąć więcej ziem. Użyć od razu siły a potem perswazji, czy może najpierw perswazji, a gdy to nie pomoże, to użyć siły. Zastanawiali się, od których wiosek zacząć, co zrobić z tymi, które ukrywają wrogów króla, buntowników i szpiegów. Wszystko jedno – pomyślała – wszystko jedno, byle tylko znaleźć tą jej głupią siostrę.

 

Otworzyła oczy i spojrzała na niebo, które stawało się coraz mniej czerwone, a robiło się szare. Sprzeczka mężczyzn najwyraźniej dobiegła końca, bo Marek młodszy i o wiele przystojniejszy od swojego rozmówcy, stanął obok niej wpatrując się w dal.

 

– Jutro będzie ładna pogoda. – powiedział to swoim normalnym głosem, nadal wpatrując się w dal – Jak na złość jutro też będzie spotkanie mistrzów. – Kati spojrzała na niego z uśmiechem.

 

– Jak na złość jutro też będzie spotkanie mistrzów. – powtórzyła uśmiechając się teraz złośliwie, teraz i on na nią spojrzał – Czyżbyś nie lubił spotkań z naszymi mistrzami? – spytała, jakby niechętnie.

 

– Nie to miałem na myśli. – zrobił błąd używając właśnie tych słów. Nie powinien się tłumaczyć przed nikim, a zwłaszcza przed nią. – Jutro mam spotkanie ze studentami.

 

– To nie powód, żeby narzekać na spotkania mistrzów. – udawała obojętną, ale bardzo się jej podobało to jego chwilowe zmieszanie, dlatego dalej drążyła temat.

 

Zrozumiał, że próbuje go podejść tak, żeby powiedział coś, co będzie mogła potem użyć przeciwko niemu. Choć Kati jest piękna – pomyślał – to też inteligentna i podstępna. Nie ufał jej na tyle, aby zdradzać jej, co myśli. Tak naprawdę te spotkania mistrzów go nudziły, bardziej od tego wolał zajęcia w terenie, na świeżym powietrzu. W kręgach, w których oboje się obracają, cały czas trwa walka, choć wszyscy starają się to ukryć, walka o przypodobanie się królowi Fryderykowi. Wiedza to potęga, a dobrze wykorzystana daje jeszcze większą władzę. To o nią wszyscy mistrzowie cały czas konkurują. O wiedzę, którą posiada król, jeśli tylko zasłużą dzieli się z nimi jej strzępkami.

 

– Mam wrażenie, że próbujesz być opanowana. – tak bardzo chciał przytrzeć nosa tej rozpuszczonej dziewczynie, – Ale ciężko ci to wychodzi, gdy próbujesz znaleźć coś, co sprawi, że król przestanie mi ufać. – przestała się uśmiechać, właśnie o to mu chodziło – Doskonale wie, że nie lubię spotkań mistrzów, ale taki jest jego rozkaz, więc go wypełniam. Musisz znaleźć jakiś inny sposób, by przypodobać się królowi na tyle, żeby był skłonny zdradzić ci cokolwiek na temat twojej siostry.

 

Nie mógł powstrzymać uśmiechu satysfakcji. Patrzyła na niego swoimi ciemnymi i gniewnymi oczami. Tak łatwo ją rozgryźć, doprowadzić do złości – pomyślał – jest słaba, nic dziwnego, że król nie podzielił się jeszcze z nią swoją wiedzą. Po chwili odwróciła się i weszła do środka. Przytarł nosa tej panoszącej się dziewczynie, która zachowuje się, jakby jej wszystko było wolno. Nie byłoby jej tu, gdyby nie potrzebowała informacji o swojej siostrze, a które może dać jej tylko król. Nie rozumiał tylko, dlaczego nie da jej tego, czego chce. Po co ją tutaj trzyma, skoro ona i tak nie wypełnia żadnych zadań, ani misji. Jest jak piąte koło u wozu, trzeba ją ciągle pilnować.

 

* * *

 

Mężczyzna w średnim wieku siedział przy drewnianym biurku. Na zewnątrz zapadła ciemność, magiczny kryształ stojący na świeczniku rozświetlał pomieszczenie. Z lewej strony siedzącego okno, a pod nim miękko wyściełana ławka do siedzenia. Z prawej drzwi, na przeciwnej ścianie półka z książkami i jakaś komoda. Przy biurku stały jeszcze dwa krzesła, podobnie jak ławka wyściełane. Mężczyzna przeglądał raporty z wykonanych misji. Właśnie odłożył jedną z kartek na bok, czytając inną. Nic ciekawego. – pomyślał – Nadal nie mogą jej znaleźć, właściwie zdziwiłbym się, gdyby komuś się udało. Schwytano szpiega… rozgromiono buntowników za pomocą magii, gdyż sami używali magii. Naprawdę nie brakuje głupców, którzy myślą, że jak znają podstawy walki magicznej i potrafią tą wiedzę użyć w praktyce to są czarodziejami. Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi.

 

– Proszę. – powiedział kładąc papiery na blacie biurka.

 

Do gabinetu wszedł Alfred, człowiek koło sześćdziesiątki z siwymi włosami i krótką brodą. Ubrany w długą ciemnozieloną szatę. Taki był dawniej strój mistrzów, tylko oni mogli sobie pozwolić na długie zdobione szaty. W dzisiejszych czasach król tego nie wymaga, ale Alfred trzyma się tradycji. Podszedł do krzesła i stanął przy jego oparciu. Król Fryderyk dał mu znak ręką, że może usiąść. Tamten kiwnął głową na potwierdzenie i zajął krzesło po prawej króla.

 

– Jakie wieści mi przynosisz? – spytał rozsiadając się wygodnie na swoim krześle.

 

– Rozmawiałem z Markiem… o Gamie… – zaczął, ale zamilknął. Król spojrzał na niego i gestem ręki kazał mu kontynuować – On twierdzi, że najpierw powinniśmy spróbować dogadać się z tamtejszym kapitanem (ktoś, kto rządzi obszarem kilku wiosek lub miast), zanim pomyślimy o użyciu siły. – zamilkł ponownie.

 

– Ty się z tym nie zgadzasz?

 

– Nie. – pokręcił głową – Uważam, że powinniśmy być ostrożni, panie. Obawiam się, że na obszarze Gamy mogą znajdować się nie tylko zwykli buntownicy, ale także ci, co nazywają siebie strażnikami wiedzy. – król wpatrywał się w niego tak, jakby próbował czytać mu w myślach. Alfred na chwilę odwrócił wzrok w inna stronę – Nie jest to stu procentowa wiadomość, pochodzi od jakiegoś nie magicznego. Myślę, że powinniśmy być ostrożni, jeśli tam są, moglibyśmy ich schwytać.

 

– Mówiłeś o tym Markowi?

 

– Nie, panie. Chciałem podzielić się najpierw z tobą, tą wieścią.

 

– Wyślę Marka, żeby próbował się dogadać z kapitanem. Na pewno nie chcą, by komuś stała się krzywda. Wyślij także kilku swoich ludzi, niech powęszą trochę wśród mieszkańców. – widząc zawiedzioną minę Alfreda, dodał – Nie chcemy, by nasza zdobycz się nam wymknęła, prawda? Niech dokładnie sprawdzą te plotki. – wymawiając ostatnie zdanie wstał, podobnie uczynił Alfred.

 

– Tak jest, panie. – ukłonił się i wyszedł.

Koniec

Komentarze

Nieśmiało rozkręca się ta opowieść, ale może się jeszcze rozkręci.
Pozdrawiam. 

Nowa Fantastyka