- Opowiadanie: RainDragon - Nadchodzi nowa Era

Nadchodzi nowa Era

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nadchodzi nowa Era

 

 

"Czy portal jest gotowy" to pytanie rozpoczęło jedno z najważniejszych wydarzeń w czarnym kręgu.

 

Kiedy na niebie pojawił się krwawa gwiazda w czerwonej poświacie można było zobaczyć trzy postacie.

Pierwszy szedł mężczyzna o pustym spojrzeniu prowadząc za sobą uzbrojoną parę. Cała trójka miała czarne

włosy i charakterysyczne dla mieszkańców miasta stroje. Ich wygląd świadczył o tym, że należą do

elit Genoy. Tym dziwniejszy był ich widok na obrzeżach, w miejscu w którym żyły jedynie nieudane

eksperymenty i kompletni wariaci. Po zrujnowanych budynkach skakały niby-małpy, a po ulicach pełzły ghule.

W centrum zayczał właśnie Upiorny Smok, Pan tej dzielnicy. Tymczasem ludzie przedzierali się przez gąszcz

stworzeń zrodzonych z szalonych umysłów. Miecze siekły, od czasu do czasu wspomagane cienistymi pociskami

wyzwalanymi przez przewodnika. W końcu dziwni wędrowcy doszli do wnęki, jedynego bezpiecznego miejsca

dla nich w tej dżungli. Rozpalili ognisko i zjedli ugotowaną z korzenika zupę. Potem połozyli się, a ciszę

przerwał głos.

– Lin jesteś pewien, że to zadziała? Przecież musieli już zacząć poszukiwania. – odezwał się mężczyzna

z mieczem. Jako jedyny posiadał normalne, niebieskie oczy. Lin miał je całkowicie czarne, a w zieleni tych

należących do kobiety ruszały się czerwone plamy.

– Ile rzay trzeba ci powtarzać, że tutaj zawodzą wszystkie metody zakonu. – odwarknął. Para nie ufała mu

w końcu magowie różnili się od luczi nie tylko mocą i oczami w których tańczy ciemność. Przede wszystkim

nie odzuwali emocji, oprócz nienawiści. Dlatego wcziąż nie rozumieli dlaczego ten im pomaga, ale nie mieli wyboru.

– A co jeżeli uda im zablokować portal. – włączyła się kobieta, podnosząc ważną dla nich kwestie.

– Mam plan B. – w oczach maga na chilę zabłysła dziwna iskra

– Ale czemu nie chcesz go wyjaśnić?

Odpowiedziało mu milczenie, a po chwili czas odpoczynku się skończył.

I wędrówka znów nie dała pomyśleć im o niczym innym niż przeżycie. Gdy udało im się uniknąć pułapki Wstrętków,

natychmiast natknęli się na stado menosów, z kolei po ich zabiciu nadeszły ferny. Im dalej tym stoty były groźniejsze

i coraz częściej musieli uciekać.w pewnym momencie jedna znich niemal dostała wojownika, lecz wtedy kobieta jakby

mignęła. W jednej chwili była jeszcze około piętnastu metrów dalej, a w następnym momencie przebijała mieczem ognika, natomiast w jej oczach pojawiły się nowe plamki. Nikt nic nie powiedział, ponieważ każde z nich wiedziało, że zbiża się do granicy.

Ponieważ ona nie była człowiekiem, czy raczej nie do końca. Większość istot miało natychmiastową przemianę, wyjątkiem byli strażnicy. Posłuszni i cierpliwi jak maszyny ochroniarze, rodzą się jako zwykli ludzie i dopiero po paru zabiegach zyskują swe moce. Jednak z każdym użyciem są coraz bliżej swego ostatecznego kształtu.

Gdy w końcu dotarli do portalu ich nadzieja znikła. Nikt nie zamknął portalu, ale obok niego leżał Nefr. Ta wielka, humanoidalna bestia, o niesamowitej sile i zwinności, nadnaturalnej szybkości, zębach zdolnych przegryzać stal i dodatkowych czterech mackowatych kończynach wyrastających z karku. Dorosły Nefr jest w stanie z łatwością pokonać nawet arcymaga.

– I co teraz? – zapytał żołnierz, a jego głos zabrzmiał martwo.

– Wy przechodzicie, ja go zatrzymam. – odpowiedział Lin i zanim zdąrzyli coś zrobić wybiegł, rzucając pierwszą kulę.

I tak para ruszyłado bramy, a ich głowach panowali razem smutek (bo wiedzieli, że jeden mag nie da rady) i radość (bo im się udało). A potem zdarzyło się coś niesamowitego, gdy spojrzeli po raz ostatni za siebie, ujrzeli uśmiech maga.

Nikt już, ani po nich, ani przed nimi nie miał możliwości zobaczyć tego zjawiska.

 

Powodem radości czarnoksięznika była istota rosnąca pod sercem kobiety. Choć młodzi sądzili, że jest ona bezpłodna

jak wszyscy strażnicy, były członek zakonu miał rację. Hybryda Strażnika i człowieka, spełnienie przepowiediedni.

Musicie bowiem wiedziećm że magów szkoli się by nienawidzili tego co wskaże miasto. Czasami rodzili się jednak tacy,

którzy woleli zniszczyć Genoyę. Byli oni oczywiście eliminowani. Lin dysponował czymś czego nie miała reszta, a były

to nadzwyczjakna inteligencja i talent aktorski. Kombinacja ta pozwoliła mu przetrwać, aż znalazł sposób na osiągnięcie celu.

"Nadchodzi nowa era." To była jego ostatnia myśl, zanim bestia odgryzła mu głowę.

Koniec

Komentarze

Nadchodzi nowa era, będziemy rządzić światem teraz!

Ps.

Daj sobie spokój z pisaniem, aż dorośniesz.

        Tak się zastanawiam, czy tak skonfigurowany edytor tego portalu nie poczynił jednak sporego spustoszenia… Coraz więcej na portalu publikowanych jest tekstów tak dziecinnie idiotycznych, że wołają o pomstę o nieba. No tak, ale jeżeli edycja tekstu nie wymaga dbałości o przestrzeganie podstawowych standardów publikacji tekstu literackiego, to może nie powinniśmy się dziwić temu, że czytamy opowiastki tak dziecinne?

        A co do samego „opowiadania”: naprawdę wysokiej klasy infantylny kicz.  

      

Sorry, RogerRedeye*.

Drogi Rogerze, jakość tekstu nie zależy od edytora, ale od tworzącego "dzieUŁo Rzycia".    

Zgadzam się z kolegami, że pomysł jest bardzo dziecinny i mocno naciągany, albo jak to woli - kiczowaty. Ale temu tekstowi sporo brakuje by nazwać opowiadaniem. Autorowi zaś sporo brakuje by posiąść zdolności niezbędne do napisania normalnego, przywoitego tekstu. Zdania są okropnie źle skonstruowane. Nie wiem kolego co ty robisz lub robiłeś na lekcjach języka polskiego, ale zalecam czytania jak najwięcej, w tym lektur szkolnych. Odradzam natomiast grania w tibiopodobne gry, bo o takich bzdetów człowiek głupieje. No i zalecam też korzystanie ze słownika ortograficznego.

>> Ponieważ ona nie była człowiekiem, czy raczej nie do końca. Większość istot miało natychmiastową przemianę, wyjątkiem byli strażnicy. Posłuszni i cierpliwi jak maszyny ochroniaże, rodzą się jako zwykli ludzie i dopiero po paru zabiegach zyskują swe moce. Jednak z każdym użyciem są coraz bliżej swego ostatecznego kształtu. Gdy w końcu dotarli do portalu ich nadzieja znikła. Nikt nie zamknął portalu, ale obok niego leżał Nefr. Ta wielka, humanoidalna bestia, o niesamowitej sile i zwiności, nadnaturalnej szybkości, zębach zdolnych przegryzać stal i dodatkowych czterech mackowatych kończynach wyrastających z karku. By go pokonać trzeba co najmniej trójcy (trzech magów i sześciu strażników), więc oni nie mieli szans. <<  --- Z całym szacunkiem, ale te przykładowe zdania są więcej niż fatalne. Natomiast ortograf w słowie "ochroniaż" woła o pomstę do Niebios.

 

Na chwilę obecną tekst nadaję się tylko do jednego - do wrzucenia i ponownego napisania, by z niektórych słów napisać coś z sensem.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

   Pewnie tak, Adamie, ale --- jeden element konstruowania tekstu przy tym edytorze ma się z głowy... Po co biedzić się  przy dzieleniu tesktu na akapity wcięciami z lewej strony i przemyśliwaniem sposobu narracji, jak i tak po publikacji wszystko wyjdzie "równo"? No  więc, nie zwraca się na to zbytniej uwagi -- tak myślę. A to bardzo często widać... I nie  nabywa się takiego nawyku.  Nie traktuje się sprawy odpowiedniego wizualnego / narracyjnego skomponowania tekstu jako konieczności. A jak o tym nie trzeba pamiętać, później cięzko jest to nadrobić. A o innych sprawach też mozna nie pamiętac --- i je lekceważyc. No i leci...

Czytam i robi mi się słabo.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Kiedy na niebie pojawił się krwawa gwiazda w czerwonej poświacie można było zobaczyć trzy postacie.
Pierwszy szedł mężczyzna. - Jedno z pierwszych zdań, a już się scyzoryk w kieszeni otwiera... Gwiazdę krwawą z czerwoną poświatą opisać w dodatkowym jednym lub w dwóch zdaniach... Odnośnie trójcy - nadchodziły (zbliżały) trzy postacie, pierwszy (na czele) szedł mężczyzna - coś w ten deseń pokombinować, bo tak jak jest to coś się gryzie.

 

Ej portalowcy - tu się teksty wrzuca, co by jakieś wskazówki, usłyszeć, porady... a nie, portret psychologiczny.

@regulatorzy - zawiodłaś mnie - taki słaby komentarz - dawaj coś do mojej kolekcji, może coś w dialogu poprawisz? 

J.B., przecież napisałam, że słabnę.

Trochę trwało, nim doszłam do siebie, a gdy przytomność wróciła, uznałam, że tego tekstu nie da się poprawić. Żadnym sposobem, więc szkoda czasu na jakiekolwiek zabiegi.

Strojenie sobie żartów z czyjejś nieporadności, uważam za niesportowe. To tak, jak kopanie leżącego. W tym przypadku, pewnie biłabym dziecko. Choć ocenianie wieku twórcy, wyłącznie na podstawie zaprezentowanego materiału, może być błędne. Jest na stronie kilka tekstów, których autorowi wszyscy zalecali, by bardziej uważał na lekcjach polskiego, a autor nagle wyznał, że czuje się na siedemnaście lat, a ma czterdzieści osiem.

Ponadto uważam, że kolekcja, uzupełniana i powiększana z pewnymi trudnościami, jest cenniejsza.

Ponieważ zdaję sobie sprawę, co może czuć mężczyzna zawiedziony w swych nadziejach, zupełnie wyjątkowo, wbrew sobie i wyłącznie do kolekcji: „A co jeżeli uda im zablokować portal. - włączyła się kobieta…” –  Jeśli blokujemy „uda im”, to „portalami”. Myślę, że to dobry pomysł. Wrogowie z udami zablokowanymi portalami będą poruszać się z wielkim trudem, a to osłabi ich zdolności bojowe i będą łatwiejsi do pokonania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Słabiutko. Poczytaj trochę opowiadań z książek czy gazet, spróbuj swoje teksty upodobnić do nich.

pozdrawiam

I po co to było?

Nowa Fantastyka