
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Uwaga! Ten short nie jest żadnym wstępem do czegoś większego – to zamknięta całość. Jest przede wszystkim po to, żeby był ładny :)
Nad rzeką stoi dom. Ma dachówki, poddasze, okna i drzwi. Ma białe ściany, niskie fundamenty i komin, z którego prawie zawsze unosi się cieniutka strużka dymu. W środku są miękkie fotele i wygodne łóżka. Jest też jeden dywan. Są drewniane, skrzypiące schody i drewniana, skrzypiąca podłoga. Jest wilgotna piwnica, do której można wejść przez klapę w podłodze. Są szafy pełne ubrań i schowki pełne konfitur i marynowanych grzybów.
Z okna na poddaszu widać świat w całej jego rozciągłości. Można spojrzeć w górę i zobaczyć niebo z płynącymi po nim obłokami, a dalej odległe gwiazdy mrugające porozumiewawczo w chłodne noce targane wiatrem ciągnącym od rzeki. Można spojrzeć w dół i zobaczyć ziemię, a pod nią tysiące drobnych żyjątek pełznących wśród ciemności przez kręte korytarze. Można spojrzeć w dal i zobaczyć niezliczone horyzonty, potężne miasta ze szkła i stali, milczące stoki gór i szepcące wybrzeża oceanów. Można wreszcie zajrzeć do wnętrza domu i zobaczyć starego bujanego konia z doczepioną brodą, rudą lalkę z guzikami zamiast oczu i szmacianą piłkę postrzępioną od częstego używania.
Nad rzeką stoi dom. Dom pamięta jeszcze ścieżki rozbieganej materii i chaos początku. Pamięta krzyki bogów wstępujących w niebiosa i spadających z nich z głośnym hukiem. Pamięta pierwsze ramy formy i pierwsze istoty rzeczy. Pamięta jęk gór rosnących jak grzyby po deszczu i rozpychających oporną ziemię z głośnym wysiłkiem. Pamięta smak wody bardziej od piasku pustyni – lepiej niż on pamięta jego życie na dnie oceanu. Pamięta świergot pierwszych ptaków, plusk pierwszych ryb i blask słońca tańczącego na ich lśniących łuskach, tryumfujący okrzyk orła i pełen cierpienia pisk szczura. Pamięta wreszcie człowieka z jego pierwszym zdziwieniem i pierwszym mordem, pamięta smak krwi, dotyk czyjegoś ciepłego ciała, uczucie rozkoszy.
Z okien domu można było dostrzec myśliwych uganiających się po lesie za zwierzyną, poważne kobiety zbierające w milczeniu owoce i dzikie, zwierzęce tańce przy ciepłym ogniu przebijającym się przez noc. Można było zobaczyć groźnych wodzów w wymyślnych ozdobach i przemarsze niezliczonych wojsk. Szły one razem, w różnych mundurach i z różnymi celami, walcząc o sprawę słuszną bądź błahą, maszerując zawsze z równym stukotem ciężkich butów.
Nad rzeką stoi dom. Dom widział też inne domy stawiane z dumą i precyzją. Widział miasta zajmujące coraz większe skrawki świata. Widział kolorowe flagi i kolory skóry, widział wielkie drewniane okręty poruszane wiatrem i kawałkiem płótna, widział ogień i dym i były one różne od ognia i dymu z kominka.
Dom widział trasy dla długich, syczących pociągów, przewożących z miejsca na miejsce ludzi i rzeczy, widział, jak narody rodziły się i upadały, jak przemijały pokolenia, jak wkładano sobie na głowy korony i jak przyznawano sobie władzę nad rzeczami, nad którymi nikt nie miał władzy.
Lalce wypadły guziki i trzeba było przyszyć jej nowe. Zawiasy skrzypiały i trzeba je było naoliwić. Ktoś namalował coś na ścianie, ale czas zapomniał, kto to był i co chciał przekazać. Na dywanie pojawiła się wypalona dziura i brzydka plama po kawie. Odpadło kilka dachówek i nikt nie przyczepił ich z powrotem. Rynny zapychały się jesiennymi liśćmi, ale zawsze był ktoś, kto je wyczyścił.
Nieważne, co dzieje się ze światem. Zawsze będą jakieś domy nad jakimiś rzekami.
***
Materia wierci się i rozpycha. Uderza w narzucone jej ramy, zabierając dla siebie coraz więcej przestrzeni. Dom widział, jak pękała forma i istota rzeczy wylewała się na pola zasiane żytem i pszenicą. Widział falowanie przestrzeni i gwiazdy uderzające o popękane skały. Widział, jak rzeczywistość zapadała się w sobie i jak pożerała samą siebie bezdenna otchłań kosmosu. Dom widział kres ludzkości i miał świadomość, że kończyło się słowo. Trawa nie rosła, a materia biegała oszalała po tym, co zostało ze świata. Dom wiedział, że świat się skończył.
***
Nie ma już świata. Nad rzeką stoi dom.
a dalej odległe gwiazdy mrugające porozumiewawczo w chłodne noce targane wiatrem ciągnącym od rzeki. – Mam wątpliwości, co do tych nocy. Targane wiatrem może być coś materialnego – ubranie, drzewo, namiot…
Można było zobaczyć groźnych wodzów w wymyślnych ozdobach i przemarsze niezliczonych wojsk. Szły one razem, w różnych mundurach i z różnymi celami, walcząc o sprawę słuszną bądź błahą, maszerując zawsze z równym stukotem ciężkich butów. – To tu się trochę bardziej poczepiam.
Wrogie wojska idące razem, to pierwsze nieporozumienie. Wynika to z informacji, że miały różne mundury, co samo w sobie nasuwa takie skojarzenie. Zwykle jest tak, że wrogie wojska albo idą naprzeciw siebie, albo próbują się jakoś podejść czy okrążyć.
Druga sprawa. Szły walcząc i maszerując równo. Sens ma to tylko połowiczny, a dlatego, że podczas walki ciężko jest utrzymywać równy krok i skupiać się na maszerowaniu. Mam oczywiście świadomość, że można się tu wybronić rzymskim tkzw. żółwiem. Ale skoro uogólniasz, to ja też uogólniam. Dalej, szły i maszerowały jednocześnie? – powtórzenie.
Widział kolorowe flagi i kolory skóry, (może poprawne, ale brzmi głupio)widział wielkie drewniane okręty poruszane wiatrem i kawałkiem płótna (wielki okręt poruszany kawałkiem płótna? Żagiel w takim okręcie to było gigantyczne kawalisko, a nie kawałek), widział ogień i dym i były one różne od ognia i dymu z kominka.
Tyle bym miał uwag technicznych. Co do fabuły, to ja osobiście nie przepadam za takimi poetyckimi tekstami, choć akurat temu nie mozna odmówić pewnego uroku.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Drogi kolego, porwałeś się na temat, który cię przerósł. Ale może ja jestem za głupi i nie przyswajam twej nieokiełznanej wyobraźni. Pozdrawiam.
"Jest przede wszystkim po to, żeby był ładny" i własciwie jest dosyć ładny i już. Zgadzam się z opinią Fasolettiego - błędy logiczne do poprawy i będzie uroczo.
Szort spełnił swoje zadanie, jest ładny niczym choinkowa bombka - skrzy się od wielkich słów, ale jest pusty w środku. Ten tekst jest o wszystkim i o niczym, a więc dla mnie całkowicie bezwartościowy.
Niemniej nawet przyjemnie napisany.
Pozdrawiam.
Rozumiem, że Twoim zamiarem było napisać ładny short. Ufam, że zrealizowałeś ten zamysł, skoro zamieściłeś opowiadanie na stronie i obwieściłeś, że to już wszystko. Odnoszę też wrażenie, że uroda tekstu satysfakcjonuje Cię.
Ponieważ Twoje dziełko nie wzbudziło we mnie głębszych uczuć i refleksji pozostaje mi tylko cieszyć się Twoim ukontentowaniem i poprosić, na przyszłość, o utwór nieco brzydszy ale bardziej zrozumiały.
Pozdrawiam.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Drogi autorze. Przeczytałem wszystkie twoje teksty. Napisz chociaż jedno porządne, zrozumiałe opowiadanie, z fabułą, intrygą, akcją, itp. Bez filozofowania, podejrzanego i niezrozumiałego mistycyzmu, bez marchewki i kartofli. Chcesz pisać dla innych, to pisz zrozumiale, a nie żongluj słowami. Dobrze napisał wcześniej kolega, że twój tekst, to wydmuszka, pusta w środku. Piękne zdanie też może być bez sensu i treści. Pozdrawiam i czekam na pełnokrwisty tekst.
Autorze, tak jak powiedziałeś - tekst jest ładny. Myślę, że idealnie nadawałby się do fachowej deklamacji. Nie zamierzam jednak z tego powodu odnosić się do niego negatywnie. Należy zrozumieć, że niektóre rzeczy istnieją właśnie po to, by były ładne. Śliczna forma i ciekawy styl są wartością samą w sobie, nawet jeśli nie ciągną za sobą zawrotnej intrygi, czy niesamowitej fabuły.
Tak więc, sądzę, że tekst osiągnął to co miał osiągnąć i pod tym kątem należy mu się plus.