- Opowiadanie: pawwar87 - Miejska legenda cz.1

Miejska legenda cz.1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Miejska legenda cz.1

 

Kiedy to się stało byłem wraz z nim, znałem go od kilkunastu minut, przedstawił nas sobie John z przecznicy dwudziestej trzeciej. Koleś był znany pod ksywką Luger, domyślam się, że to od tego starego niemieckiego pistoletu sprzed 80 lat. Spotkaliśmy się w Bili numer 8, to był naprawdę dobry lokal zanim nie zrównali go z ziemią pozerzy Kennedych.

 

Pewnie zapytacie kto to? Opowiem o tym, jeśli postawicie następną kolejkę staremu ulicznikowi, miejskie legendy swoje kosztują.

 

Ale wracajmy do tematu, spotkaliśmy się w Bili numer 8, to była fajna knajpka z tanimi ekodrinkami, oświetlona niebieskimi neonami. Kelnerką była wtedy Lucy, świetna dupa. Siedzieliśmy w rogu przy ulubionym stoliku Johna. Z tego miejsca prawie nikt nas nie widział, a my mogliśmy obserwować wszystko co się dzieje w lokalu. Znałem każdego punka, neonazistę, technika i dealera z tej okolicy, ale koleżka, którego przyprowadził John wyglądał raczej jakby pochodził z dzielnicy korporacyjnej.

 

Już na pierwszy rzut oka mi się nie spodobał, wysoki blondyn o oczach tak niebieskich jak morze z widokówek z dwa tysiące dwudziestego. Wyróżniał się wszystkim czym tylko mógł się wyróżnić. Było wtedy zimno jak na czerwiec przystało a koleś przylazł tylko w czerwonych trampkach, technojeansach i białym bezrękawniku tak obcisłym, że żebra i kręgosłup egzoszkieletu prawie przecinały napięty na klacie materiał.

 

To były czasy kiedy istniał jeszcze rząd, z którym korporacje musiały się liczyć. Wy tego nie pamiętacie, ale wtedy nawet mając na sobie korporacyjny uniform nie mogłeś paradować po mieście z giwerą. A ten, jakby nigdy nic, włazi do lokalu z największym jaki kiedykolwiek widziałem gnatem, beztrosko dyndającym sobie w szelkach pod lewym ramieniem. Łeb wygolony na jakaś modę sprzed milenium chyba, boki do zera a na środku irokez, no powiedzmy, maks na cal wysokości. Koleś wyglądał na tak pewnego siebie, jakby w każdej chwili mógł wsiąść w auto i z pociągiem metra w cykora zagrać. Mógł być też szalony, nikt inny nie paradowałby po takiej dzielnicy z technoręką wykonaną z meteorytowej stali. Do tej pory za kilogram tego złomu można kupić cały wieżowiec, a ten ot tak, łaził po dzielnicy biedoty, w której wtedy trwała największa wojna gangów w historii tego zafajdanego miasta. Baaa, mało tego! Siadł sobie naprzeciw mnie, w oku mu coś kliknęło jakby zdjęcie robił! Po chwili, to nawet przedstawiać się nie musiałem, wszystko o mnie wiedział! Miał na źrenicy jakieś napisy, ale nie pamiętam już co tam było napisane.

 

W każdym razie, facet był naszpikowany technowszczepami, na które normalny uczciwy ulicznik przez dwa albo i trzy życia by nie zarobił. Powiem wam szczerze, że wtedy przeszło mi przez myśl, żeby gościa kropnąć, ścierwo zaciągnąć do techników, kazać im wymontować całe żelastwo, potem kropnąć techników i żyć sobie gdzieś spokojnie, do końca życia pieprząc dziwki w dzielnicy luksusu. Facet w końcu przylazł nawet bez kewlarowej kurtki. Jedna kulka z mojego WengLeia i byłoby po kolesiu. Tak mi się wydawało. WengLei robił wtedy naprawdę solidne armaty, nie to co teraz, plastikowy badziew. Całe szczęście nie miałem do tego jaj. To byłoby samobójstwo.

 

Panowie, historia jest długa, a staremu ulicznikowi w mordzie zaschło, resztę opowiem jak coś polejecie.

Koniec

Komentarze

Jest to ciekawie napisane, ale wymaga jeszcze odleżenia i paru poprawek.

Problem leży w tym, że to jest wstęp, gdzie w zasadzie nijak nie zaznaczone zostało, jak będzie wyglądać właściwa fabuła. Wobec tego trudno powiedzieć cokolwiek mądrego, jak zrealizujesz konwencję tego cyberpunka.

pozdrawiam

I po co to było?

Masz, pij i opowiadaj dalej...

Polewać!:)

beznadziejne.ledwo przebrnąłem.

Serio, polewać? Chyba, żeby tak się schlał, aby opowiadać dalej nie dał rady.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dość trudno mi się przedzierać przez taki styl, przyznam szczerze. Ponadto, jak zauważył Syf, to co widzę to za mało, by wyrazić opinię na temat fabuły.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

   Nieśmiertelne jest wzororowanie się na sylu Raymonda Chandlera... 

Nie mogę nic powiedzieć, bo na razie słyszę tylko przynapitego, starszego faceta, który snutymi wspomnieniami próbuje zainteresować przygodnych słuchaczy, a przy okazji wyłudzić kolejnego drinka.

 

…że żebra i kręgosłup egzoszkieletu prawie przecinały napięty na klacie materiał. – Czy „egzoszkielet” był pozbawiony trzewi, skoro na klacie – to chyba z przodu – uwidocznił się kręgosłup i, będąc zapewne w zmowie z żebrami, był gotów przeciąć napięty materiał białego bezrękawnika? ;-)

 

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mi się podoba. Oczywiście jeśli to będzie opowiadanie poprzeplatane retrospekcjami. Bo czytać o tym jak ktoś opowiada, to jak śnić o tym, że się śni - nic dobrego z tego nie wychodzi.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

@regulatorzy 
użyłem słowa klata bo nie pasowało mi w kontekście żeby stary pijaczyna w swojej opowieści mówił tors, tułów itd.

 

:) 

pawwar87, bardzo dobrze użyłeś słowa „klata”. Każdy stary pijaczyna właśnie tak by powiedział. Młody i trzeźwy facet zresztą także. A i kobitka zapewne.

Nie pojmuję tylko, jak na klacie, czyli z przodu człowieka, może być widoczny kręgosłup. Żebra – proszę bardzo, ale kręgosłup? ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chciałem tylko zaznaczyć, że koleżka smiga w samym bezrękawniku i ma egzoszkielet. Nie wiedziałem jak to sprecyzować więc napisałem ogólnie klata :P I mam za swoje czuje oko regulatorki mnie przyłapało :P

Część druga powoli zaczyna narzekać na odleżyny, za jakieś dwa dni przeczytam, poprawie i opublikuje. 

Jeśli będzie równie krótka jak to, i na niej się nie skończy, to bądź potępiony.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Na to już za późno. 

PS. Przeglądałem regulamin tego portalu i nie widziałem tam zapisu, który zpbowiązuje do zapoznania się z treścią każdej publikacji, polecam więc nie kaleczyć sobie więcej oczu moimi tekstami.

Pozdr.

Uwierz, że nie mam zamiaru się męczyć, jeśli druga część będzie na podobym poziomie jak ta. Potępiam po prostu głupie zachowanie wrzucania w pierdylardzie krótkich części opowiadania, bo to ani autorowi, ani tym bardziej czytelnikom nie służy. Można powiedzieć, że chcę dla Ciebie dobrze.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Miło z Twojej strony. Mam nadzieje, że część druga spotka się z przynajmniej o odrobinę mniejszą krytyką. Mimo, że komentarze bardzo często są uszczypliwe i bardziej zniechęcają do pisania niż zachęcają do pracy nad warsztatem to staram się brać pod uwagę wszystkie sugestie. Tak będzie i z Twoją :)

Wrzucaj kolego!

mnie zaintrygował Twoja historia...Czekam na rozwinięcie akcji

Historia ciekawa, nawet intrygująca. Styl wymaga co prawda dopracowania, ale od czego są następne części, prawda?

Nowa Fantastyka