- Opowiadanie: marks - spotkanie

spotkanie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

spotkanie

 

Przeszedł jeszcze kilkanaście metrów by zyskać pewność. Kiedy skręcił w W-ską, znowu usłyszał ten sam tupot kroków. Chlupnięcie kałuży i bezgłośny niemal syk upewniły go, że ma do czynienia z amatorem. Ktoś go śledzi, nie było wątpliwości. Zatrzymał się. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni surduta, macając jakiś przedmiot, jakby sprawdzał czy jest na miejscu. Wyjął zdobioną papierośnicę z wygrawerowanym napisem „Za wzorową służbę wojskową, Arestowi”, wyciągnął papierosa, rolował go chwilę w palcach, po czym włożył do ust. Błysnęła zapałka, z nosa wyleciał szary dym. To czyniąc, niby od niechcenia, rozglądał się po okolicy, szukając bocznej uliczki i spokojnym krokiem ruszył w jej kierunku.

 

Uliczka prowadziła do budynku mieszkalnego, którego lokatorami w większości byli pracownicy okolicznej fabryki. Wszystkie światła w oknach, za wyjątkiem dwóch na samej górze, były zgaszone. Kiedy doszedł do połowy jej długości, zatrzymał się. Palcami prawej ręki cisnął tlącym się jeszcze petem w białego kota leżącego na klapie śmietnika. Nocną ciszę rozerwał wrzask zwierzęcia, które szybkimi susami uciekło za metalową bramę miaucząc przeraźliwie.

 

– Będziesz tak stał całą noc? – powiedział stojąc plecami do nieznajomego – Czego chcesz? – dodał, zwracając się w jego stronę. Ukazała się mu postać grubawego człowieka, niskiego wzrosu, w średnim wieku, z nalaną twarzą o głupkowatym wyrazie, z której sterczały malutkie mętne oczka, jak u pluszowej zabawki.

 

– Pan … Arest? – zapytał po chwili łamiącym się głosem nieznajomy.

 

– Czemu zawdzięczam to spotkanie? – powiedział jakby nie usłyszał pytania

 

– A więc pan Arest… jednak… o… to dobrze… bo ja… – Odetchnął – Jestem Fiedor. Kazano mi pana odszukać… Mój szef, to znaczy, pan Pietrow! – Poprawił się szybko, jakby wyrzekł jakieś bluźnierstwo. –Ma do pana pewną propozycję – skończył męcząc się straszliwie.

 

– Obawiam się, że nie pracuję o trzeciej w nocy. – To powiedziawszy ruszył powolnym, lecz stanowczym krokiem w kierunku posłańca. Zatrzymał się przed nim, dobył papierośnicy, której metaliczny błysk oświetlił czerwony pijacki nochal Fiedora. Chrobot tartej siarki przerwał chwilę ciszy.– Jeśli Pietrow czegoś chce, niech spotka się ze mną jutro o 18 w południowo-zachodniej części ParkuCentralnego, będę na niego czekał. Na ławce pod wielkim dębem, niedaleko fontanny, tej zaniołkami. Zapamiętałeś?

 

– To niemożliwe. Pan przyjechał wczoraj, nie wie pan co się tutaj dzieje – powiedział, dziwiąc się swojej śmiałości – Pan Pietrow od tygodnia nie wychodzi z domu, po ostatniej pechowej akcji woli niewychodzić na ulicę. Oni myślą, że to jego wina i chcą go zabić, dlatego gdy tylko dowiedział się, że panwrócił do S. rozkazał mi pana odszukać.

 

– Jacy oni? Za co zabić? – machinalnie zapytał Arest.

 

– Pan Pietrow często o tym mówił, ale jakoś nie mogłem sobie tego w głowie poukładać. Za dużo spraw na głowie, rozumie pan. Specjalizuję się w śledzeniu, nie mam głowy do polityki. Jak Bóg rozum rozdawał, to ja za szpiegowskimi talentami w kolejce stałem. – Zaśmiał się zadowolony z siebie. – Zaprowadzę pana do pana Pietrowa. – Zbliżył się do Aresta na odległość wyciągniętej ręki, przystawił dłoń do policzka w geście poufałości i szepcąc zapytał. – Jest Pan pewien, że nikt pana nie śledził?

 

– Nikt prócz ciebie – odpowiedział uśmiechając się Arest. – Prowadź.

Koniec

Komentarze

A co to jest? Wstęp do czegoś?

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

miałcząc - miaucząc

z zalaną owalną twarzą - czym była zalana? Chyba "nalana" 

Chrobot tartej siarki przerwał chwilę ciszy - To on sobie tarł tę siarkę? Chyba chodziło "potarł draskę". 

Poza tym przecinki i zapis dialogów. Poczytaj sobie linka Seleny dot. dialogów - mnie bardzo pomógł.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

http://www.fantastyka.pl/10,4550.html - to ten link

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jeszcze gorszy tekst od poprzednego, który wstawiłeś wczoraj. Bardzo duzo błedów. Albo popracuj nad swoim warsztatem, albo daj sobie spokój na jakiś czas, aż opanujesz język ojczysty do poziomu czytelności. Na chwilę obecną ten kawałek tekstu, to katastrofa.

 

I nie wstawiaj tekstów, zwłaszcza tak niedopracowanych, codziennie. Czytelników odstraszasz od siebie. Chyba, że tego chcesz.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Straszny bałagan panuje w tym tekście. W dialogach trudno się zorientować co kto mówi i w ogóle o co chodzi. Najpierw jakiś opis, potem dialog, dialog, dialog. Chaotyczne to i mało zrozumiałe. Poza tym nie widzę sensu wstawiania fragmentu, który do niczego nie prowadzi.

Zapoznaj się z linkiem podanym przez Bemik, czytaj dużo książek, znajdź sobie kogoś, kto będzie Twoje teksty sprawdzał i udzielał rad - brata, siostrę, mamę, kolegę, dziewczynę, kogokolwiek. To naprawdę pomaga.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nie nazwałbym tego aż tragedią, jak mkmorgoth, ale daleko temu do arcydzieła. Przyłączam się zatem do rad przedmówców - popracuj nad językiem.

A tak poza tym to jest to klasyczny przykład tzknnw, czyli tekstu, z którego nic nie wynika. Chociażby był on dopracowany warsztatowo, to i tak nie byłby on ciekawy.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

    Spotkanie

@bemik  -Dzięki, już oglądam

@mkmorgoth - Mówienie, że wstawiam teksty codziennie, podczas gdy wstawiłem 2 (słownie - DWA), to gruba przesada.

@beryl - Czy opowiadanie to nie jest czasem szereg małych zdarzeń/scenek? Czy nie powinniśmy wpierw nauczyć się odmalowywać pojedycznych obrazków, zanim zdecydujemy się je połączyć w logiczną całość?

Szereg małych scenek? Nie. To jest jedna scena. Donikąd nie prowadząca. Jakiś bohater, jakiś typ, który go śledzi, jakiś Pan tego ostatniego. Tyle.
Możesz sobie pisać co tylko zechcesz, ale jeżeli publikujesz, publikuj historię, nie scenkę.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Kiedy skręcił w W-ską znowu usłyszał ten sam tupot kroków. Chlupnięcie kałuży i bezgłośny niemal syk, upewniły go, że ma do czynienia z amatorem.  

Brakuje przecinka w pierwszym zdaniu. Zapewne tego, który znalazł się niepotrzebnie w zdaniu drugim. Pilnuj tych małych drani, to Ty masz im pokazywać, gdzie ich miejsce, a nie one same sobie miejsce wybierać.  

Skręcił i znowu, czyli ponownie, usłyszał. OK. Po kropce przybiegły do niego chlupot kałuży razem z bezgłośnym sykiem i upewniły go, że ma do czynienia z amatorem. Czy na pewno to chciałeś napisać, czyli w pewnym sensie spersonifikować chlupot kałuży oraz syk, a temu drugiemu, ponoć bezgłośnemu, kazać być słyszalnym?  

Rozumiem, że miałeś na myśli odgłos, towarzyszący czyjemuś wdepnięciu w kałużę. Rozumiem, że miałeś na myśli niemal bezgłośny syk. Wnioski? Prościutkie. Myśleć, co się pisze, jak się pisze, żeby nie rozśmieszać nieintencjonalnie. Szyk wyrazów bywa bardzo istotny. Bezgłośny niemal syk to coś wspaniałego --- coś, czego nie słychać, a mimo  tego jest bardzo zbliżone do syku. Już wiesz, o co chodzi?  

To nie jedyny kwiatek, ale wybrałem go jako przykład.

Nie wiem co Autor napisał, ale jakkolwiek to nazwać, mnie się zupełnie nie podoba.  

 

…znowu usłyszał ten sam tupot kroków. – Moim zdaniem tupoczą nie kroki, tylko nogi. Można stać w miejscu, nie uczynić nawet jednego kroku, a jednocześnie tupać.

 

…wyciągnął papierosa, rolował go chwilę w palcach… – Zwijał papierosa w rulon, czy „robił go w konia”? ;-)

 

Błysnęła zapałka, z nosa wyleciał szary dym. – Z nosa błyskającej zapałki wyleciał szary dym? ;-)

Bo jeśli z nosa Aresta, to najpierw musiałby się zaciągnąć dymem z papierosa.  

 

…postać grubawego człowieka, niskiego wzrosu – Literówka.

 

Ma do pana pewną propozycję…Ma dla pana pewną propozycję

 

Zatrzymał się przed nim, dobył papierośnicyZatrzymał się przed nim, dobył papierośnicę

 

…niech spotka się ze mną jutro o 18niech spotka się ze mną jutro o osiemnastej

 

…części ParkuCentralnego – Brak spacji.

 

…tej zaniołkami. – Brak spacji.

 

…po ostatniej pechowej akcji woli niewychodzić na ulicę. – …po ostatniej pechowej akcji woli nie wychodzić na ulicę.

 

…że panwrócił do S. – Brak spacji.

 

Pan Pietrow często o tym mówił, ale jakoś nie mogłem sobie tego w głowie poukładać. Za dużo spraw na głowie, rozumie pan. Specjalizuję się w śledzeniu, nie mam głowy do polityki. – Powtórzenia.

 

Jest Pan pewien, że nikt pana nie śledził?Jest pan pewien

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

zimny prysznic

Zimny prysznic bywa orzeźwiający, skutecznie wzmaga ochotę lepszej pracy.

Pozdrawiam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy napisał :

"„Zatrzymał się przed nim, dobył papierośnicy…” – Zatrzymał się przed nim, dobył papierośnicę… "

wydaję mi się , że to nie jest błąd , "dobywasz miecza" , a nie "dobywasz miecz"

Szpachel, gdybym paliła, wyjęłabym (co?) papierośnicę.

Ponieważ w ogóle nie palę, nie posiadam (czego?) papierośnicy.

Moja uwaga nie dotyczy „dobywania” lecz „papierośnicy” (choć w przypadku papierośnicy wolałabym by została ona

wyjęta, nie „dobyta”).

Gdyby jednak przyszło mi dobyć / wyjąć / wyciągnąć z pochwy (co?) miecz, pewnie, dobywszy, nie potrafiłabym zrobić z (czego?) miecza należytego użytku. ;-)

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy ma rację. Największa moja wtopa to jest taka, że raz odmieniłem dobrze, a drugim razy źle; Arest dwa raz sięga po papierosa, raz używając poprawnej formy, drugi raz strzelił (moją ręką) babola.

Nowa Fantastyka