- Opowiadanie: gostow - PORTAL

PORTAL

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

PORTAL

września 3.45 czasu Warszawskiego

Super-Kamiokande

 

Mała turbinka po cichutku i powoli popychała nieduży ponton po wodzie. – Jak tam czujniki znaleźliście coś? – odezwał się nadajnik w ręku Aritomo,

– nie wszystko porządku jak

– cholera to rzeczywiście musi dziać się naprawdę

– a jak potwierdzenia z innych detektorów?

– czekamy na odpowiedź

Aritomo rozejrzał się w koło, lubił ten widok, ogromna kolista grota patrzała na niego tysiącami szklanych oczy detektorów neutrin. Pamięta jak fascynowała go myśl o tym podziemnym jeziorze położonym kilometr pod powierzchnia ziemi, które służy do łapania tych niesamowitych cząstek elementarnych.

Neutrina należą do najbardziej nieuchwytnych cząstek elementarnych. Choć ich istnienie przewidziane zostało już na początku lat trzydziestych, jego doświadczalne potwierdzenie nastąpiło dopiero po upływie ponad ćwierć wieku. Przyczyną takiego stanu rzeczy był fakt, że neutrina niezwykle słabo oddziałują z materią: tylko jedna z miliarda tych cząstek, przelatując przez Ziemię, wejdzie w reakcję z jakimkolwiek z napotkanych po drodze atomów. Reakcje te są jedynym sposobem obserwacji neutrin, widoczne są one bowiem jedynie pośrednio poprzez produkty reakcji, w których biorą udział.

Sugeruje to metodę eksperymentalnego badania neutrin: należy wziąć wystarczająco duży basen wypełniony wodą, umieścić go w głębokiej kopalni w celu osłonięcia przed elektronami i mionami pochodzącymi z promieniowania kosmicznego, opleść siatką detektorów i czekać cierpliwie.

Na tej zasadzie zbudowany jest największy istniejący detektor neutrin, Super-Kamiokande w miejscowości Mozumi, 200 km na północny zachód od Tokio, którego sercem jest otoczony detektorami zbiornik zawierający 50 tys. ton niezwykle czystej wody umieszczony w starej kopalni cynku około 1000 m pod powierzchnią Ziemi.

 

Chłopaki zbierajcie się mamy potwierdzenie – przemówił nadajnik – łapią to wszystkie detektory na świecie.

– w takim razie to musi być niesamowicie silne źródło promieniowania– aż się zająknął z wrażenia Aritomo – coś mu przyszło na myśl na co oblał go zimy pot– mam nadzieję że nie wybuchła nam super nowa pod nosem.

– nie wstępne analizy wskazują że źródło jest bardzo blisko ziemi lub nawet gdzieś na niej.

– może cos niedobrego dzieje się z jądrem ziemi

– cholera wszystko możliwe – za parę minut będziemy prawdopodobnie wiedzieli więcej – strumień jest tak silny i jednorodny że uda się przybliżeniu do kilkunastu kilometrów ustalić jego źródło.

Szybko opuścili podziemne jeziorko, i w te pędy pobiegli do głównej sterowni.

– I co i co i gdzie macie coś wypytywał grupkę ok. 12 ludzi ostro dyskutujących ze sobą.

– tak – odezwał się Kiyotaka Kuroda szef ośrodka – wstępne namiary wskazują Europę Środkową– moment mamy potwierdzenie dokładniejszej lokalizacji– chodzi o Polskę.

****************************

 

– Planety Wolszczan 2 i Wolszczan 3 jak wiadomo odkryto dzięki metodzie tranzytu, są to obecnie najdalej odkryte planety tą metodą. Wolszczan 2 jest mniej więcej wielkości Jowisza zaś Wolszczan 3 niemal 5 razy większy. Niestety by odkryć planetę zimiopodobną w takiej odległości i tą metoda na razie możemy pomarzyć. Niemniej Proszę przyjrzeć się wspaniałym zdjęciom ze wspomnianego układu. Studenci z zaciekawieniem oglądali na ekranie wspaniałe zdjęcia jasnej gwiazdy na tle dalekiego kosmosu.

Panie Profesorze jak jest znana najdalsza planeta ziemiopodobna – spytał jeden ze słuchaczy

– obecnie jest to planeta Lancia w układzie gwiazdy QLC1200

Gong ogłaszający zakończenie spotkania uwolnił profesora od lasu podniesionych rąk

– dziękuję wam za spotkanie i mam nadzieję że znajda się wśród was astronomowie.

Gdy młodzież licealna opuszczała aulę, do profesora podszedł człowiek w średnim wieku – ubrany w urzędowy garnitur.

Ciężko się do Pana dodzwonić Profesorze Wachowiec – jestem Porucznik Tarnowski – proszono mnie bym się z Panem skontaktował

No wie Pan staram się za rekrutować paru Astronomów z naszej młodzieży a dzwoniącą komórka mnie rozprasza. A przepraszam co policja chce od mojej osoby. Nagle się zaniepokoił – jakiś wypadek ?

Nie jestem z Policji, wyjął legitymację. Biuro Ochrony Rządu mamy nadzwyczajną sytuację proszę by natychmiast udał się pan ze mną.

Dokąd wybąkał Wachowiec –i po co dla rządu jest potrzebny astrofizyk.

mi tylko polecono Pana zabrać – śmigłowiec już czeka.

*************

 

Jakaś kaczka dziennikarska He He – albo ktoś nudzi się w wakacje – mówił rozbawionym głosem . Leppera złapali na Talików w Klewkach. Bujać to ja a nie mnie.

Głos po drugiej stronie nie był jednak rozbawiony, brzmiał rzeczowo i poważnie.

– To co to jest – odpowiedź była krótka – jak to nie wiecie? Nieznane zjawisko? Może być niebezpieczne ?

– głos po drugiej stronie zaszemrał nieco dłużej.

Aż tak może być niebezpiecznie? Cholera

Jest już ekipa naukowców i wojsko ?– szybcy jesteście, pochwalił szmer

Premier milczał przez chwile próbując, poukładać myśli. Prezydent Powiadomiony? Co jeszcze nie dlaczego ?

Ach tak na Westerplatte.

 

Westerplatte godzina 10.15

 

Wiemy, że tu, na tym miejscu, na Westerplatte, we wrześniu 1939 r. grupa młodych Polaków, żołnierzy pod dowództwem mjr. Henryka Sucharskiego, trwała ze szlachetnym uporem, podejmując nierówną walkę z najeźdźcą. Walkę bohaterską.

Westerplatte to miejsce uświęcone krwią, ale też męstwem i bohaterstwem polskiego żołnierza.

Odpowiedzialność za podwładnych, posłuszeństwo wobec starszych rangą, odwaga, uczciwość, mądrość i umiejętność wykorzystania zdobytej wiedzy, wytrzymałość na trudy, solidarność wobec kolegów, odwaga i miłość ojczyzny – to cechy obrońców Westerplatte

– Słowa Prezydenta rozchodziły się wśród tłumów zgromadzonych na przylądku. Wszędzie dominowały barwy bieli i czerwienie. Zaś za przemawiającym górował pomnik obrońców,

Niech każdy wróg który spróbowałby ponownie tu sięgnąć, wspomni na historie a będzie wiedział że zostanie pokonany mimo swej potęgi

– gdy rozległy się rzęsiste brawa – do prezydenta podszedł niewysoki człowiek w cywilu – cos szeptał mu do ucha.

Mówiłem żeby dziś mi nie przeszkadzać.

– sprawa jest ponoć bardzo ważna ociera się o bezpieczeństwo narodowe, generał chce się z panem spotkać jest tu w Gdańsku

Gdy zszedł z podium skierował się do swego zaufanego doradcy

– Janek musisz odwołać moje spotkanie w tutejszej szkole.

Doradca był przyzwyczajony do zmian – skinął głową – jedynie zdziwił go wyraz twarzy szefa.

 

 

******************************

– Dobra zaraz będę gotowy– Malajko przyczesał włosy– nie ma jak lato, i to jakie lato chyba stulecia. Czasami efekt cieplarniany się przydaje, wspaniała pogoda jak na tą porę.

Imprezki za imprezami, panienki można odpocząć ale –zamyślił się – ale z drugiej strony przydłużony sezon ogórkowy nic się nie dzieje. Raczej nie będzie to dzień na którym zdobywa się Punicera. Cwańsi koledzy, czytaj z mocniejszymi plecami, byczyli się teraz gdzie chcieli. Zostali „skazańcy” do zapychania godzin w eterze. Ostatnie spojrzenie na swoje kasztanowe włosy, 30letnie uśmiechnięte pucołowate pyszczydło i w drogę. Spiesznym krokiem wyskoczył na duży trawnik przed budynkiem TV gdańskiej i podszedł do stojącego na trawniku śmigłowca.

– serwus Mariusz– uścisnął rękę dla faceta dłubiącego się w kamerze

– Cze – niedbale odpowiedział tamten i minę miał co najmniej nie wyraźną

– cos taki markotny– spytał Malajko

– bo ku… dziś miał mi zacząć się urlop– powinienem teraz jechać w góry by chlać browarem w góralskiej knajpce i podrywać góralki.

– hmm a co z górami wspinaczką etc..

– a góry – zaśmiał się Kadło – góry nie zając poczekają

-Kurcze mogli nas chociaż posłać na plaże a nie znowu Noska.

No cóż rzekł filozoficznie Malajko – nie każdy jest kuzynem kogo trzeba.

No dobra wskakujemy do bączka i latamy głowami turystów a przy okazji będziesz miał okazję zrobić zbliżenia paru ładnych opalonych ciał kto wie może i jakiejś góralki ale raczej będzie trudno o strój podhalański na plaży. Ja też musiałem zapomnieć póki co o urlopie a dodatkowo musze patrzeć na twoją zapyziała i smutna japę.

Wskoczyli do środka maszyny, śmigła powoli zaczęły mietlic powietrze. Po chwili powoli uniosła się powietrze i skierował się w stronę błękitnego nieba.

 

******************************

Tato, tato kiedy zrobisz – niecierpliwił się malec – zaraz koniec dnia, nie będzie się kiedy kąpać.

Grzegorz próbował zrobić gniewna minę, koniec dnia był oczywiście przesadzony bo był dopiero późny poranek – a kto jeździ po dołach – powinieneś dostać klapsa i teraz siedzieć w swoim pokoju.

– ale tato nie moja wina wiesz

– dobrze dobrze, już ja cię znam smyku – no gotowe , dokręcił śrubę w rowerze i postawił rower na kołach.

– urra mama, mama – Piotruś pobiegł do domu – jeeedziemy.

– w końcu urlop piękna pogoda, cudowna pogoda.

Z uśmiechem patrzał jak Piotruś pośpiesznie ciągnął Beatę za rękę a ta z kolei ciągnęła duży koszyk piknikowy.

Bieżcie żarłoki ile mam to dźwigać, zona z uśmiechem podała mu koszyk do ręki nie wiem jak to zabierzemy ze sobą spojrzała krytyczne na rowery.

– spoko kochanie, patrz – wsadził koszyk na bagażnik– przeciągnął gumką i koszyk niczym wielki garb spoczął na pewnie z tyłu roweru.

– Dziesiąta – cały dzień byczenia przed nami– no wojsko wsiadamy i jedziemy, nie musiał powtarzać, Piotruś niczym wicher pomknął do bramy a za nim niespiesznie, delektując się słońcem Beata.

Dzwonek komórki złapał go przy zamykaniu bramy na klucz, złapało go gniewne spojrzenie Beaty i wyczekująca mina syna. Zapomniał zostawić telefon, po prostu nawyk brania go ze sobą zwyciężył. Z westchnieniem wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Mina Piotrusia zrobiła się smutna.

**********************

 

Panie Prezydencie panie Premierze przedstawiam to Profesor Andrzej Kamiński specjalizacja energetyka jądrowa, Starszy mężczyzna skinął głową. Profesor Ostrowski najlepszy w kraju geofizyk i Pan profesor Zenona Wachowiec – astrofizyk. Reszty zgromadzenia chyba nie musze przedstawiać. Prezydent pokiwał głową, obecni tu mundurowi jak i cywile dobrze byli mu znani.

Co panowie o tym sadzą – spytał generał Karpiński– głównodowodzący armią, 63 letni człowiek który lubił załatwiać sprawy błyskawicznie a dbałości o bezpieczeństwo narodowe miał na pierwszym miejscu.

Pierwszy zabrał głos Geofizyk, rozejrzał się po twarzach zgromadzonych przy wielkim stole Sali konferencyjnej ludzi. – rozłożył ręce – nie mamy pojęcia co to jest a ni co wywołuje to zjawisko – w tej chwili niewiele więcej wiem niż macie państwo w raportach które macie przed sobą.

Na postawie detektorów neutrin rozlokowanych na całym świecie wiemy że zjawisko zaczęło się wczoraj o godzinie 5.34.23 s czasu Warszawskiego.

Od tamtego czasu ze strefy x następuję emisja neutrin o coraz większym natężeniu.

– co może wywoływać aż taka emisję neutrin Profesorze.

– według znanej nam fizyki duże emisje neutrin powstają przy reakcjach jądrowych i termojądrowych np. jak przy wybuchu bomb atomowych lub w mniejszych natężeniach w reaktorach atomowych.

Dużym źródłem neutrin jest słońce w którym zachodzą reakcje jądrowe, również same jądro ziemi emituje ich całkiem sporo ponieważ jest ono wielkim reaktorem atomowym.

-czy wobec tego zjawisko emisji nie jest spowodowane jakąś naturalną reakcja atomową pod powierzchnią skorupy ziemskiej w tym miejscu.– zapytał generał

– Na razie opieramy się na obserwacjach lotniczych i satelitarnych. Niedługo dopłyną do strefy X tego co się dowiedziałem nasze okręty. Zaraz po naradzie zamierzamy udać się tam wraz z kolegami w celu obserwacji zjawiska.

– pomiary wskazują że emisja następuje tuz przy powierzchni skorupy, nie mogą tego powodować żadne znane nam zjawiska. Bowiem przy takim ich natężeniu jeśli mięlibyśmy odczynienia z reakcjami rozszczepienia atomów skutki były by widoczne w postaci gigantycznych trzęsień ziemi wręcz apokaliptycznych. Jak wiemy nic takiego nie ma miejsca. Również pod powierzchnią morza nic nie zaobserwowaliśmy. Jedynym skutkiem jak na razie towarzyszącym temu zjawisku jest podwyższona temperatura powietrza o ok. 0,3 k. Rozłożenie temperatur w strefie x maja panowie na zdjęciu na stronie 11 raportu.

Mimo że telebim wyświetlał zdjęcia wszyscy zajrzeli w swoje aktówki, kartki zaszumiały, obecni zaczęli patrzeć na trójwymiarowe zdjęcie o rozmytych różnokolorowych plamach. Dla laików mogły się kojarzyć z perfidnym testem dla daltonistów. Generał ponownie zabrał głos – czy zwrócili panowie uwagę że rozkład wyższej temperatury przypomina nieco obręcz na niektórych zdjęciach.

– czy to zjawisko może w jakiś sposób zagrozić bezpieczeństwu narodowemu– spytał na ekranie cicho Premier– lub zdrowiu ludzi

– jak dotąd nie zauważyliśmy nic niebezpiecznego dla zdrowia ludzi, o ile samo zjawisko jest ciekawe i niepokojące jak na razie nie widzę zagrożenia. Neutrina nie są promieniotwórcze. Chociaż jak widać z pomiarów natężenie ich wciąż wrasta.

– Ale jeśli by trzeba było ludzi ewakuować jaki rejon wchodzi w grę ?

Głos zabrał Kamiński

– natura zjawiska jest nam nieznana lecz jeżeli ma charakter jądrowy proponowałbym co najmniej 200 km.

– dlaczego akurat 200 Profesorze ?

– biorę pod uwagę silny wybuch atomowy, taka odległość zapewniłaby jako takie bezpieczeństwo.

– a jeśli wybuch będzie większy – odpowiedział za profesora Generał– nie będziemy mieli gdzie się ewakuować a jeśli będzie naprawdę wielki nie będzie po co się ewakuować.

– ależ spokojnie panowie na razie nie widać zadniego zagrożenia wybuchem, nigdzie nie stwierdzono zwiększonego promieniowania.

-Panowie –rzekł premier – mimo wszystko proszę przygotować plan ewakuacji ludności w promieniu 200 km od strefy X.

– Panie premierze to będzie parę milionów ludzi.

– wiem, mówię na razie o planie i wystąpienie o zapewnienie środków.

Podniósł rękę Wachowiec– chciałbym się zwróci do kolegów z zagranicy – zjawisko jest na tyle niepokojące ze może przydać się nam każda pomoc. Generał spojrzał pytająco na Prezydenta. Dobrze proszę powiadać kogo chcecie ale tak by na razie było dyskretnie, nie chcemy paniki.

Czy media już coś wywęszyły – nagle przypomniał sobie Premier.

Jeszcze nie – odrzekł doradca – ale oni zawsze wszystko wywęszą to kwestia czasu

 

*******************************

O rany jak ja im zazdroszczę – jęczał przez mikrofon Mariusz– popatrzał jeszcze raz ze smutkiem na tysiące opalonych ciał na nadmorskiej plaży. Nosek musi mieć chody, chodzi tam na dole i podrywać dziewczyny Musze latać bączkiem, filmować z góry jak jakaś wrona. Normalni ludzie teraz siedzą i byczą się na wczasach.

Malajko spojrzał na niego krytycznie – nie kracz bo wywołasz jakąś katastrofę – jest fajnie ludzie są zadowoleni jest po prostu piknie. Jak skończymy robotę gonimy na plaże browary i nie wracamy do rana, co ty na to? Mariusz z aprobatą pokiwał głową i zaczął omiatać powoli kamerą otoczenie.

Za minutę wchodzimy na wizje –Majko poprawił mikrofon – jak kamera? Podniesiony kciuk Mariusza powiedział mu wszytko. Uwaga 5.4.3.2.1. Pojawił mu się na twarzy uśmiech zawodowy tzw szczękościsk. Proszę państwa co za lato, co za lato tysiące dosłownie tysiące naszych rodaków jak co roku odpoczywa na naszych pięknych nadbałtyckich plażach. Jest tak wspaniale ze zaraz wylądujemy na plaży naszym śmigłowcem i wskoczymy do wody, A propos plaży dostaliśmy sygnały od naszych widzów że zaobserwowano już kilka Palm kokosowych które wyrosły na naszym brzegu zwłaszcza koło restauracji Feniks. Ach ten efekt cieplarniany, już niedługo zrobi z nas drugie Karaiby. He He, oczywiście był to żart. Palmy sa niestety plastikowe chociaż bardzo realistyczne. Nie mniej pomysł jest wspaniały i bardzo przyciąga klientów.

Proszę Państwa przelecimy zaraz nad wspaniałym kompleksem sportowo wypoczynkowym– jest to….

Gadał i gadał ale jego umysł zaprzątnął pobliski przelot trzech śmigłowców wojskowych.

Czyż jakieś manewry? Wojskowe maszyny rzadko przelatywały w tej okolicy, poligon był w zupełnie innym rejonie. Podążył za nimi wzrokiem i wydawało mu się że na horyzoncie w kierunku ich lotu widzi kilka statków.

Poczuł lekki ucisk w żołądku, coś tam musi się dziać. Może jakiś wypadek albo kraksa, albo ruscy znowu coś odwalili. Uśmiechnął się pod nosem jak przypomniał sobie gdy statki rybackie złapały w sieci rosyjski okręt podwodny. Co się rybacy przestraszyli, ruscy podwodnicy pewnie jeszcze bardziej. Włączyli na maxa prędkość pod wodą tak że kutry zasuwały jak motorówki wyczynowe. Pewnie myśleli ze to godzilla ich ciągnie. Tak czy siak po ładnych paru milach sieci nie wytrzymały i statek uwolniony pogonił do Kalingradu. Rosjanie oczywiście wszystkiemu zaprzeczali, że nie prawda i w ogóle to wymysł NATO żeby ośmieszyć rosyjską flotę.

Franek – zagadał do pilota -jak skończymy emisję z plaży –podlecimy kawałek na północ.

Na pytające spojrzenie pilota wskazał – dalekie obiekty na horyzoncie.

 

Ludzi było całe mrowie, plaża kipiała tysiącami głosów i barw.

Redaktor Nosek zwany kichawą chodził po plaży i „polował” na ładne dziewczyny. Z tym polowaniem oczywiście przesada bo każda nastolatka na widok faceta z telewizji robiącego wywiady niby nieśmiało kierowała się w jego kierunku. Poprawiając jednocześnie włosy i odsłaniając szeroko ząbki w uśmiechu.

– Ach a co pani tu robi a skąd, a jaka śliczna opalenizna.

Tym razem w jego stronę uparcie kierowały się trzy leciwe wczasowiczki, i do tego jak to mówią przy kości.

Ach witam miłe panie, co za piękna opalenizna– no cóż piękna nie piękna ale na pewno czerwona, co świadczyło o niedawnym przyjeździe, -i jak Paniom się podoba na naszej pięknej plaży.

– wspaniale zaczęła szczebiotać najgrubsza i chyba najstarsza– mięliśmy jechać do sanatorium do Ciechocinka ale wraz z koleżankami uznałyśmy ze w tą piękna pogodę tu będzie o wiele ciekawiej, ach i zabrałyśmy naszych wnuczków mówię Panu co za wspaniałe dzieci…

– oczywiście, oczywiście dziękuję – przerwał z nadal z przyklejonym uśmiechem do twarzy wywody starszej Pani teraz obrócił się do kamery– idziemy zobaczy…ć co dziej się w tutejszych barach. Halo halo oddajemy głos do studia. Uffffffffff – sapnął patrząc na operatora – gonimy na jakiś browar.

 

 

 

 

 

Co jest do cholery – ze złością skierował swe słowa do niskiego pilota w takim samym mundurze jak on– nie wiem ale stary się strasznie piekli żebyśmy się spieszyli.

Grzegorz Kulik pilot ciężkiego bojowego śmigłowca ciągle był zły że wyrwano go rodzinnej wycieczki. Miał żal do siebie że wycieczka nie wypaliła. Ale wojsko to wojsko, jednak jeśli to pierdołka albo jeśli tylko ćwiczenia pośle parę cierpkich słów górze. Weszli na sale odpraw, gdzie siedziało już kilku pilotów. O Panowie Kulik i Kwiatkowski jak zwykle się nie spieszą przywitał ich uszczypliwie „Stary”.

Piloci bez słowa usiedli i czekali na wytyczne.

Z przodu wielki ekran wyświetlił mapę taktyczną.

– Panowie czeka was lot do kwadratu c93– macie zbadać tą okolice pod względem obecności wroga jak i innych niewyjaśnianych zjawisk. Spytacie co tą są niewyjaśnione – rozpostarł ręce Stary– nie wiem. Macie również za zadanie nie dopuszczać do tego kwadratu wszelkich maszyn cywilnych.

Kulik podniósł rękę– słucham rzekł dowódca– czy to są jakieś manewry

-nic mi o tym nie wiadomo – mamy rozkaz patrolować tą strefę do odwołania, obowiązują nas procedury jak na wojnie, maszyny będą w pełni uzbrojone.

Piloci spojrzeli na siebie zaskoczeni

Chłopaki –rzekł Stary– nic więcej nie wiem– rozkaz jest z samej góry i mi więcej nie powiedziano.

Na początek leci 2, 4 i 6

Do maszyn.

 

 

 

Kapitan Szkodziński na mostku korwety obserwował jak z nadbrzeża zbliża się w ich kierunku jakiś obiekt– założę się o stówkę że to pismaki albo dziennikarze z jakiejś zasranej telewizji– powiedz chłopakom z góry żeby ich tam przegonili. Był podenerwowany, cała załoga była podenerwowana. Naukowcy którzy plątali się po pokładzie tez byli podenerwowani. Wszystko było objęte wielką tajemnica i wszystko robiono na wariata. Telefon z dowództwa że maja natychmiast wypłynąć do kwadratu C93 sytuacja nadzwyczajna. Wypłynęli o 8.12 w towarzystwie dwóch torpedowców.

Około 11 na pokład przyleciała gromada naukowców w towarzystwie generała i jakichś dwóch cywili.

Załoga dostała rozkaz stałego pogotowia mieli obserwować okolice i meldować o wszystkim co dziwne i jednocześnie nie przeszkadzać naukowcom. Sterczeli już 3 godziny w miejscu wyznaczonym przez jajogłowych. Znikąd pojawiła się wysoka fala statkiem mocno bujnęło. A co za diabli– pierwszy krzyknął do oficera– sprawdź jeszcze raz prognozę. Głośny szum wirnika śmigłowca wojskowego lecącego na spotkanie z intruzami znowu odwrócił jego uwagę stronę wybrzeża. Panie kapitanie według prognoza i zapewnień pogoda będzie jak marzenie żadnego wiatru żadnych chmur.

– tak mówisz pierwszy no baaaardzo ciekawe – a co powiesz na to – jednocześnie wskazał palcem do góry.

Oficer wychylił się przez uchylone okienko, nad ich głowami wyraźnie wisiała niewielka burzowa chmura. Statkiem znowu majtnęło.

 

Tu Orzeł 3 – przyjąłem – odrzekł Kulik – Krzysiek słyszaleś musimy tego natrętnego komara przegonić.

– z miła chęcią pogonie kota dziennikarzom – odparł radośnie Kwiatkowski

Potężna wojskowa maszyna ruszyła na spotkanie intruza.

Śmigłowiec z logo lokalnej telewizji oddalał się powoli od wybrzeża,

– myślisz że warto tam się telepać– spytał Kadło

– a holerka wie ale może złapiemy ciekawszy temat od gołych tyłków

Kadło skierował spojrzenie w małej floty wojskowych statków i trzech powili krążących nad nimi śmigłowców które z tej odległości wyglądały jak wolno poruszające się opasłe muchy.

Ich śmigłowcem zaczęło telepać porządnie, – cholerne dziury powietrzne– zaklął pilot

Malajko mocniej przywarł do fotela i nadal obserwował okolice. Coś zaczęło zmieniać się w pogodzie, na północ kilka kilometrów od nich wydawało się że kondensują się chmury. Znowu potężnie ich szarpnęło. Nasz specjalista od wicherków i chmurek mówił że będzie cichutko a tu masz jak zwykle się pomylił – z bladym uśmiechem skomentował Kadło – ach ci synoptycy.

Ale dziennikarz nie słuchał kolegi – zauważył ze jeden ze śmigłowców zwraca się w ich stron.

– Będziemy mieli chyba gości – rzekł– patrz Mariusz chyba nas zastopują – filmuj może być ciekawie.

I faktycznie zaczęło się robić ciekawie– w ich słuchawkach odezwał się głos– tu wojskowy śmigłowiec h231– wlatujecie do strefy zamkniętej, odbywają się tu manewry wojskowe proszę zawrócić.

– Gówno nie manewry– zamruczał – wiem jak manewry wyglądają – tu dzieje się cos innego. Spróbuj podlecieć bliżej przecież nas nie zestrzelą. Pilot spojrzał na niego wymownie. Potężny śmigłowiec wojskowy zbliżał się jednocześnie ponawiając rozkaz opuszczenia strefy. Mariusz na maksymalnym zbliżeniu omiatał kamerą okolice. Ciekawe bardzo ciekawe i skierował kamerę wyżej omiatając niebo, o co chodzi – spytał Andrzej kamerzystę. Wydawał się mi że wszyscy na pokładach statków patrzą do góry tylko na co chyba nie na te małe śmieszne chmurki. Malajko spojrzał uważniej w kierunku chmur faktycznie było z nimi coś nie tak wokół gdzie nie spojrzeć błękit nieba a od pewnego czasu wokół nich zaczęły się kondensować dziwnie regularne obłoki.

Zawiśli w miejscu bowiem wojskowa maszyna zablokowała im dalszy lot

-jeśli nie odlecicie natychmiast zostaniemy zmuszeni do użycia innych środków jednocześnie informujemy że przebywanie z zamkniętej strefie objętej działaniami wojskowymi jest zagrożone konsekwencjami karno sądowymi.

Pilot spojrzał pytająco na Malajkę, dziennikarz machnął głową wskazując do tyłu.

– tu pilot śmigłowca k11 należącego do TVX, już zawracamy przepraszamy myśleliśmy że to jakiś wypadek i potrzebujecie pomocy.

Znowu potężnie szarpnęło ich maszyną również śmigłowiec wojskowy dziwnie podskoczył.

Boże co to jest skąd ten wiatr czy cholera wie co -stęknął pilot– śmigłowiec zaczął się bujać niebezpiecznie omal nie zderzając się z wojskowym – Chryste.

Chmur przybywało wokół nich nagle strzeliło w pobliżu wyładowanie. Widoczność błyskawicznie malała.

 

 

Kolego Profesorze– rzekł Wachowiec do geofizyka właśnie poinformowali że natężenie neutrin zatrzymało się na stałym poziomie– mówią że czegoś takiego nie widzieli– od promieniowania Czernikowa aż świeci.

– zatrzymał się mówisz– ale co się zatrzymało ? Kamiński pytająco się rozejrzał po grupie ludzi stojących przy różnych czujnikach rozmieszczonych na pokładzie statku.

O wstrząsach podmorskich tez nie mam meldunków – powiedział geofizyk – skorupa ziemska spokojna prawie jak na księżycu.

A jak tam natężenie pola elektrycznego nadal wzrasta?

– Młody postawny naukowiec będący członkiem jego ekipy pokiwał głową – tak ciągle wzrasta jak tak dalej będzie zaraz będziemy mieli tutaj ognie Świentego Emla. Jednak zdjęcia satelitarnych w promieniu 1000 kilometrów nie ma zdanej burzy. Temperatura obserwowanego miejsca wykazuje średnio większą temperaturę o 1,22 stopnia kelwina. Proszę spojrzeć to faktycznie przypomina koło.

A co na to mój szanowny kolega –Tu Wachowiec skierował słowa po niemiecku do znanego na świecie specjalistę od zjawisk atmosferycznych.

– Nic mi to nie przypomina – odrzekł Niemiecki uczony -zjawiska są bardzo nietypowe. Ale przy takim wzroście pola elektrycznego musi powstać burza i to bardzo gwałtowana – radzę podać ostrzeżenie o gwałtownej burzy z mocnymi wyładowaniami.

Na potwierdzenie tych słów przez pokład statku nie wiadomo skąd powiał mocno wiatr porywając jakieś notatki, w chwile potem statkiem mocno zabujało.

– Ma pan rację, z ta burzą proszę spojrzeć do góry wyraźnie kondensują się chmury. Wszyscy jak na komendę zadarli głowy do góry. Na niebie coś się działo i to naprawdę błyskawicznie. 2 minuty później piorun rozwalił moduł obserwacji w podczerwieni, zaczęło się piekło. Ludzie w panice kryli się wewnątrz okrętu. Chmur przybywało w błyskawicznym tępię. Statkiem bujało niczym przy 12 w skali bosforda, zrobiło się ciemno, pioruny waliły jak oszalałe.

Wachowiec trzymając się mocno uchwytów patrzył z przerażeniem ale i z zafascynowaniem na otaczające go zjawiska, nawet głośnie przekleństwa kapitana próbującego opanować sytuację nie rozproszyły jego uwagi.

Nagle to zobaczył, wyglądało jakby chmury się zagęściły i zbiły w twarde coś. Z okna mostku wyglądało to jak kawałek jakiegoś cienkiego ale kłębiącego się walca.

Na mostku wszyscy przycichli inni też to zobaczyli, mimo panującego sztormu fali i błysków piorunów, ściana walca wyraźnie się odcinała, powili ciemniała i jakby materializował się, ogromna Traba powietrzna lecz nie pionowa ale dziwnie pozioma.

I zobaczyli jeszcze coś innego przeradzającego, z tej odległości dwa małe punkty w szaleńczym tańcu wirowały w powietrzu zbliżając się do dziwnego kręgu, w powietrzu ludzie walczyli o życie . To nie był jednak koniec atrakcji , nagle na chwile wszystko przycichło, statek przestał się kołysać pioruny zniknęły. Co jest – zapytał nie wiadomo kogo kapitan– chciał powiedzieć coś jeszcze ale nie zdarzył to co zobaczył zatrzymało słowa. Przed nimi w odległości około 500 metrów może zaczęło wznosić się do góry, cos zasysało wódę do nieba. Cała wstecz– ryknął– statkiem potężnie szarpnęło– turbiny młóciły morze mimo to siła żywiołu ciągnęła go do nieznanego.

 

– Zawracaj, zawracaj – krzyknął przestraszony operator kamery która omal nie wyleciała mu z rąk.

Pilot walczył z sterem lecz zaczęło się szaleństwo, nagłe wiry powietrzne zaczęły szarpać i obracać obiema maszynami, Wojskowa bardziej się opierała żywiołami lecz i oni mieli problemy ze stabilnością. Czuli się jak we wnętrzu tornada, widoczność zmalał do kilkuset metrów.

Nagle Kadłowi wyrwał się jakiś nieartykułowalny dźwięk niemal krzyk i zaczął na cos wskazywać ręką, Malajko podążył w tym kierunku wzrokiem. Zaparło mu dech, wśród kłębów pary i błysków zobaczył powstając ciemną ścianę o równej powierzchni, zagęszczała się, czuł w tej chwili jak by lecieli wzdłuż pionowej ogromnego leju, który przypominał monstrualnej wielkości trąbę powietrzną

Przy ogromie zjawiska, dwa śmigłowce wyglądały jak pyłki

Przez głowę przetaczały się mu różne wizje apokaliptycznej burzy, nawet nie pomyślał że zaraz maszyna się rozpadnie a oni spadną wprost do Bałtyku.

Jedynie Pilot rozpaczliwie próbował opanować maszyna i uciec od tego dziwnego zjawiska, nie miał czasu ani podziwiać ani analizować niesamowitej ściany.

Wydawało się ze umkną burzy gdy nagle dziwna ściana zapadła się w sobie i niczym czarna dziura zaczęła wchłaniać w siebie całe otaczające ja powietrze. Maszyny nie miały szans opierać się tej sile, koziołkując w powietrzu zmierzały do nieznanej otchłani. Jedynie przez chwile w eterze roznosiły się okrzyki Meydey Meydey ale i one szybko ucichły jak połknięte.

 

 

– Gdy gigantyczna trąba powietrzna wciągała ich maszynę porucznik Kulik ze smutkiem pomyślał że być może już nigdy nie pojedzie z synkiem na rowerze. Okrzyk Meydey Kwiatkowskiego wyrwał go z krótkiego odrętwienia. Silne wiry obracały maszyną we wszystkie strony. Lecz pilot próbował walczyć o odzyskanie kontroli, niemal mu się udało gdy nagle widoczność spadła do zera, przyrządy zgłupiał pokazując dziwne dane.. Kolejny silny podryw złapał maszynę ciągnąc ją w nieznane.

 

 

 

Nosek był w połowie swego drinka, gdy nagły podmuch od strony morza sypnął mocna kurzawą piasku do wnętrza plażowego baru. Uff -pomyślał -w końcu trochę ochłody. Chciał się zabrać ponownie do powolnego siorbania gdy dobiegł go zza pleców jakiś harmider i okrzyki. Wzrokiem odnalazł w rogu baru operatora, kiwnął głową i po chwili razem wyszli z baru. I tu stanęli jak wryci, podobnie jak cały podekscytowany tłum na plaży. Na horyzoncie, w odległości jakiś 20 kilometrów szalał burza. Ale najdziwniejsza burza jaka widzieli, ciemne chmury koncentrowały się na niewielkiej wydawało się z tej odległości terenie. Było to kłębowisko piorunów i wręcz bulgocących zwałów chmur. Janek , kurwa na co czekasz nagrywaj – czekaj moment ustawie się – stanął plecami do dziwnej burzy– i zaczął wywoływać studio– Anka mogę wejść na wizje? Cze

mu… mam kuźwa najfajniejsze fajerwerki jakie w życiu widziałem , nie kurwa nie wesołe miasteczko. Dobra za 30 sekund.

Zaczął nerwowo odliczać i co raz obracał się do tyłu. Burza wydawał się jeszcze dziwniejsza i przypominała chwilami ogromny lej.

5.4.3.2.1 – witam państwa tu ponownie redaktor Antoni Nosek– za moimi plecami widać fantastyczną burzę która zapewnie jest wynikiem niezwykłych jak na ta porę roku upałów. Proszę spojrzeć jaka jest wspaniała– i jakie zrobiła wrażenie na naszych kochanych plażowiczach. Ujecie z kamery ukazywały tłum który z zaciekawieniem oglądał fotografował i komentował. Nawet dzieciaki do tej pory zajęte bieganiem i wiszczeniem z otwartymi buziami patrzyły ciekawie Wiatr ponownie mocno powiał tym razem jednak sypnął mieszanką wody morskiej i piachu.

Jak Państwo widzą nawet wędrówka na plaży może zapewnić niepowtarzalnych wrażeń zarówno estetycznych jak i fizycznych, czym skomentował kolejne smagnięcie wiatru.

Niektórzy z otaczającego go tłumu wczasowiczów zaczęli powoli się wycofywać w kierunku lądu

Ale i tak mamy szczęście – dalej komentował– tu nad Bałtykiem burze nie są tak szalone jak w tropikach– gdybym mieszkał np. w takiej Tajlandii pewnie jak bym zobaczył taka burze uciekałbym jak najdalej. Przy tych słowach dla operatora lekko zadrżała kamera– odsunął jej obiektyw lekko na lewo od Noska by lepiej obserwować morze.

– spierdalamy –szepnął

– co – wydawało się redaktorowi że się przesłyszał

– spierdalamy– operator opuścił kamerę i wskazał ręką coś za jego plecami i natychmiast zaczął uciekać do tyłu

Gdy Nosek powoli się obracał– w tłum wstąpiła panika, ludzie zaczęli uciekać od morza, zostawiając wszystko.

W końcu spojrzał do tyłu– z niedowierzaniem patrzył jak w jego kierunku z prędkością wyścigówki zbliża się ogromna fala. Tsunami – błysnęła mu myśl.

 

Orzeł 3 zgłoś się – orzeł 3 zgłoś się –chwila ciszy – śmigłowiec cywilny zgłoś się

Na mostku wszyscy czekali na odpowiedz której zabrakło.

Spojrzenie radiooperatora było wymowne.

Morze niemal się uspokoiło, ponownie zabłysło popołudniowe słońce.

– Panowie naukowcy może mi powiecie co to do jasnej cholery było i po co właściwie tu jesteście. Tylko nie pierdolcie mi że to była burza ale tajfun, bo już trochę pływam po święcie i wiem to i owo.

Profesor Wachowiec– chciał nawet odpowiedzieć ale przeżyte przed chwila emocje nie pozwoliły mu jeszcze zebrać myśli. Inni zgromadzeni na mostku zarówno naukowcy jaki i marynarze nie wyglądali lepiej. Spojrzał bezradnie przez szyby na piękna na zewnątrz pogodę.

Jeszcze raz westchnął i rzekł:

– powiem szczerze kapitanie nie wiem co tu się stało, Jedynie co mogę panu powiedzieć to to że od paru godzin jedynie wiedzieliśmy ze w tym rejonie dzieje się coś nietypowego.

Nikt z nas nie miał pojęcia żę coś takiego tu nastąpi z chwilą zastanowienia spojrzał na kapitana i rzekł – choć prawdę mówiąc spodziewaliśmy się bardziej zjawisk związanych z zjawiskami promieniotwórczymi w skorupie ziemskiej.

-Kapitan machnął ręką do góry– jak dla mnie to było zjawisko bardziej powietrzne niż podziemne.

– Może nastąpiło silne trzęsienie dna morskiego pod nami– to by wyjaśniało te fale – stwierdził jeden z naukowców.

– tak to możliwe – pokiwał głową Wachowiec– natura kryje przed nami jeszcze wiele tajemnic.

No nic drodzy państwo wracamy na pokład i będziemy prowadzić dalej badania.

Spokojnie profesorze– odparł kapitan– najpierw sprawdzimy czy nie ma innych zagrożeń i czy nikt nie potrzebuje naszej pomocy.

Mostek ożył napływały i dochodziły rozkazy zapytania odpowiedzi. Okazało się że wszyscy wyszli bez szwanku z burzy po za dwoma zaginionymi śmigłowcami.

Nagle w radiu dało się usłyszeć Inne podniecone tony

Tak, co powtórz– spytał zdziwiony kapitan– nie chmura no to co?

Na pytające spojenie ludzi zgromadzonych na mostku rzekł– koledzy z sąsiednich statków mówią że cos wisi nad nami.

Spojrzał bezwiednie na radar– pokazywał jakieś głupoty.

Pierwszy przejmujesz mostek– zagrzmiał – Panowie naukowcy proszę za mną.

Wyszli nad pokład, faktycznie mieli coś nad sobą i nie była to chmura.

 

Nosek ociekał z wody, był w lekkim szoku. Spojrzał na swój brudny i zapaciany garnitur.

– Halo studio halo studio cholera elektronikę diabli wzięli. Komórka gdzieś zaginęła. Nagle nowa myśl mu błysnęła w głowie –Boże jaki temat i on tu jest– tsunami w Polsce, co prawda tu przesadził gdyż fala okazała się jedynie na tyle mocna i duża by przewrócić i napędzić strachu plażowiczom. Nieliczni tylko zarobili guza a już jakieś złamanie jak okazało się później było wyjątkiem. Niemniej temat wydał się atrakcyjny i należało szybko znaleźć operatora albo chociaż taką miał nadzieje sprawną kamerą. Franek krzyczał rozglądając się wśród grupy innych przemoczonych i wołających się ludzi. Franek znalazł się po chwili na gałęzi rozłożystej sosny. Niestety bez kamery.

Złaź krzyknął – nie rób z siebie małpy– szybko wracamy do wozu łapiemy zapasowy sprzęt i kręcimy.

Po paru minutach dotarli do wozu transmisyjnego– halo Anka słyszysz mnie– o już wiesz tak byliśmy normalnie tsunami– czy ktoś zginał nie wiem juz lecimy dajcie nam pierwszeństwo.

Franek złapała za nowa kamerę, zaś Nosek w pospiechu zakładał słuchawki i mikrofon na głowę.

Wszystko nagrywaj to idzie na żywo i z pośpiechem pędzili na plaże, po drodze mijali mokrych i przestraszonych plażowiczów, niektórzy z nich otrząsnąwszy się z pierwszego szoku również szli w stronę morza jedni by odszukać zagubionych towarzyszy inni ewentualnie własne rzeczy.

Dziennikarze jednak wyprzedzili wszystkich, i minąwszy nadbrzeżne drzewa wybiegli na plaże. I tu stanieli jak wryci.

Tuz nad horyzontem gdzie wcześniej szalała burza powietrzu wisiało koło, a właściwie ogromne HALO z lekko połyskującym refleksami wnętrzem. Nawet z odległości kilkunastu kilometrów było dużo większe od tarczy słonecznej.

Stali tak zdumieni chwile, a za nimi tworzył się tłumek równie zaciekawionych ludzi.

Po chwili Nosek wyrwał się z objęć fantastycznego widoku, przyczesał włosy i stanął przodem do kamery.

-Czy państwo to widza niesamowity widok, najpierw ta niesamowita burza, potem fala śmierci a teraz to fantastyczne zjawisko na niebie. Jak widzimy przyroda ma dla nas wiele niespodzianek dla ludzkości – i tu zrobiwszy pompatyczną minę –a także uczy pokory. W słuchawkach mu zaszumiało– tak to naprawdę niesamowite– proszę patrzeć skierował rękę w stronę obręczy na horyzoncie.

Kamerzysta skupił się na tym obiekcie by widzowie mogli zobaczyć je w powiększeniu. W wyniku ruchów powietrza jak i odległości obraz był nieco zamazany i falujący ale i tak było widać jak dwa niezwykle małe z tej odległości śmigłowce latają przy dziwnym okręgu to oddawało skale zjawiska. Obręcz koła była przy całości cienka i granatowo niebieska zaś jej wnętrze połyskiwało niby rybie łuski. Sama tarcza znajdowała się cały czas w tym samym miejscu.

Nosek tym czasem wyłapywał wzrokiem najbardziej wyglądające na poszkodowane przez falę osoby by przeprowadzić z nimi wywiad, co raz jednak patrzył z niepokojem na morze. Jednak żadna fala już się nie pojawiła, jedynie ogromna obręcz wisiała nadal nad horyzontem.

 

Część II

I co Panowie na to, takiej zabawki jeszcze nie widziałem – Profesor Kamiński skomentował fakt wiszącego nad ich głowami okręgu. Ja mogę tylko powiedzieć że za cholerę nie wygląda to na zjawisko jądrowe ani geofizyczne. Chyba Panowie się ze mną zgadzają. A może astrofizyka ma coś do powiedzenia. Astofizyk nie odrywając oczu od lornetki pokiwał przecząco głową.

– Kapitanie chciałbym tam polecieć – proszę o zgodę.

Nie udzielam, niech tamte chłopaki sprawdzą co to jest – wskazał do góry na ostrożnie poruszające się śmigłowce – nadal może być niebezpiecznie – my zaczniemy szukać rozbitków. A zresztą stad też można prowadzić obserwacje, przecież to cholerstwo jest duże na pół nieba.

W słuchawkach oficera operacyjnego odezwał się głos – Tak panie generale – nie, nie wiemy, z tego co widzimy jest to zupełnie nieznane zjawisko. Niestety strąciliśmy dwie maszyny, wojskowy i cywilny śmigłowiec, z jakiejś telewizji. Zraz prześlemy obraz, skinął ręką do towarzysza. Już powinno być.

W sztabie kryzysowym jaki i w siedzibie premiera ukazały się obrazy z kamer śmigłowców oraz z korwety. Kamery z ledwością obejmowały z tej odległości ogrom wiszący w przestworzach. Zapowiadał się definitywny koniec sezonu ogórkowego.

 

W przeciągu paru godzin w mediach rozpętało się piekło, zdjęcie nieznanego zjawiska obiegły cały świat. Do telewizji zapraszano wszelkiej maści specjalistów i pseudo specjalistów.

Twierdzono że to jest nieznane zjawisko atmosferyczne, które niedługo samoistnie się rozwieje. Inną wersja była samoistna zimna fuzja jądrowa za która przemawiała emisja neutrin.

Wielu ludzi na świecie uważało że to jakieś spóźnione prima aprilis, lub że okaże to się wielką gigantyczna mistyfikacja albo najpewniej reklamą jakiegoś wielkiego koncernu.

Inni wskazywali że jest to znak od boga i nie jeden odmówił modlitwę.

Byli i tacy co zaczęli straszyć końcem świta i również uważali go za znak, a jeszcze inni twierdzili że jest to brama piekieł.

 

Daje pozwolenie –

– ze śmigłowca pozostawiając smugę oderwała się rakieta i pomknęła w kierunku opalizującego powietrza w środku okręgu. Wszyscy z napięciem patrzeli co się stanie.

Rakieta przeleciała nie napotykając oporu, by po chwili wlecieć do morza.

– i co teraz Panowie ? – spytał oficer

– Nie ma promieniowania, temperatura bezpieczna wiatr spokojny, nasze przyrządy nie widza nic niebezpiecznego – odrzekł jeden z naukowców.

– nadal jestem gotowy tam polecieć – odezwał się Wachowiec

– lecę z Panem – odrzekł Kamiński

– macie zgodę

Po chwili od pokładu oderwał się śmigłowiec transportowy

Zbliżali się od strony morza.

W dole było widać jak motorówki szukają rozbitków z zaginionych śmigłowców.

– Niech Pan powoi podleci do krawędzi – poprosił astrofizyk pilota.

Śmigłowiec zawisł o włos od ciemnoniebieskiej obręczy. Wachowiec rzucił w jej kierunku ciężką plastikowa kulę, nie odbiła się lecz zmieniała kąt i zaczęła się obracać i podskakiwać jak w gotującej wodzie cały czas jednak opadając.

Czy zdecyduje się Pan przelecieć przez środek okręgu – spytał pilota?

Zgoda– odrzekł -szybko czy powoli?

– Powoli

Wolno podlatywali, najpierw w połyskująca półprzezroczystą powierzchnię zanurzyły się śmigła, obrócili się bokiem. Wachowiec z napięciem malującym na twarzy obserwował zbliżającą się ścianę, w końcu byli na tyle blisko że ostrożnie zanurzył w niej rękę.

– to jest lekko cieple i nic po za tym nie czuć.

Wlatywali dalej, tajemnicza warstwa przeniknęła jego ciało i teraz przechodziła przez środek kabiny. Obaj naukowcy z zainteresowaniem patrzeli na zjawisko jak i na siebie poprzez falujące powietrze.

– to nie zmienia się nawet wewnątrz kabiny – niesamowite.

Po chwili przelecieli na drugą stronę dołączając do maszyny wojskowej wiszącej po drugiej stronie.

– wydaje się ze mamy tu największą zagadkę fizyczną z jaką ludzkość miała doczynienia – z radością zatarł ręce Kamiński.

Nagle potężnie szarpnęło– zerwał się mocny wiatr wiejący od okręgu.

– cholera czyżby znowu burza –Wachowiec z niepokojem się rozejrzał.

Lecz mimo że wiatr narastał chmury się nie pojawiły.

Niech pan patrzy –krzyknął Kamiński– wnętrze się zmienia.

Powierzchnia kręgu wyrażanie ciemniała i wygładzała się. Wydawało się że twardnieje.

Niech Pan sie oddali – rzekł do Pilota – ostrzeżenie że burza może się powtórzyć niech wszyscy się ewakuują z okolicy. Chciał powiedzieć coś jeszcze ale słowa zamarły mu w ustach.

 

*********************

Z wnętrza powoli okręgu wyleciały cztery obiekty kilkukrotnie większe od ich śmigłowca. Uniosły się na wysokość około kilometra i zatrzymały w powietrzu.

Były ciemne dziwnego kształtu przypominał dwa ogromne talerze tyłem złączone do siebie. Tyle że te talerze miały ok. 50 metrów średnicy. Z ich środka wychodziły cztery czułki zakończone małymi kulami. Powoli ustawiły się talerzami do poziomu i znieruchomiały.

O Boże krzyknął, widzieliście to. – krzyknął pilot. W radiu rozpoczął się istny szum rozmów.

-Skąd się oni wzięli? Ci z dołu mówią że nic koło nich nie przeleciało, – rzekł do naukowców -nikogo nie widzieli radary też nic nie wykazały. Tylko nie mówcie że się tu zmaterializowały – zapytał z nadzieją na odpowiedź.

-Mówią że jaj sobie z nich robimy – mówią na statku– że nic nie widzą za tym kręgiem.

Leć Pan do nich. Leć – z zafascynowanie w głosie krzyknął Wachowiec wskazując na przybyłe obiekty.

Po chwili okrążali je w odległości ok 100 metrów.. Nigdzie nie było widać na nich śmigieł ani dysz rakietowych.

Ciekawe na jakiej zasadzie oni się utrzymują w powietrzu, bo sterowce na pewno to nie są– myślał na głos astrofizyk.

Obiekty nadal wisiały w ustalonych przez siebie miejscach nieczułe na śmigłowce latające wokół nich

Może to UFO– z nerwowym chichotem rzekł Kamiński.

Chyba bliski jest Pan prawdy , rozumiecie co to oznacza, jeśli to nie jakaś lipa, to coś jest bramą do innego świata to jest Portal.

Nagle światełka na końcach czułek nieznanych obiektów zabłysły, a następnie z głębi talerzy wydarł się modulowany ryk, był tak głośny że mimo słuchawek na uszach był dla pasażerów śmigłowca nie do zniesienia. Wręcz wydawał się że od ryku zatrzęsła się konstrukcja śmigłowca.

Po kilkunastu sekundach przycichł by już w następnej chwili zaryczał jej towarzysz.

Po jakiejś minucie oba zamilkły. Warkot śmigłowca wydawał się ciszą.

Wtedy z domniemanego portalu wyleciał inny pojazd. tównież był czarny jak jego poprzednicy i dziwnie kanciasty, Przez chwile jak by się wahał i wisiał w powietrzu by następnie bezgłośnie pomknąć w kierunku wybrzeża.

*******************************

Redaktor Nosek jak by mógł to by pogryzł, właśnie dotarła konkurencja z Polsatu. Temat był jego i basta. Więc troił się i dwoił, pytał ludzi o opinie i wrażenia. Był praktycznie cały czas na wizji i inne stacje chcąc nie chcąc pokazywały materiał z jego twarzą. Był bohaterem dnia. Niestety okazało się że od dużej fali nikt nie zginął wiec waga wydarzenia spadła. Na szczęście na horyzoncie ciągle wisiała dziwna tarcza która robiła się wydarzeniem dnia.

Franek skieruj kamerę na te słoneczka co tu idą – witam, witam kolegów z Polsatu – rzekł z fałszywym uśmieszkiem– jak zawsze spóźnieni ale chętnie trochę wam opowiem. Jak wiec państwo widzą nasza telewizja zawsze jest pierwsza zawsze na miejscu.

Jeszcze dalej by się przechwalał gdy od strony morza dobiegł ogłuszający ryk. Nosek z lękiem spojrzał w stronę morza. Ryk był modulowany i przemienny dobiegał od strony podniebnego kręgu.

Trochę jak syrena okrętową

– może ten wojskowy statek tak wyje ale w życiu tak głośnego nie słyszałem – spytał operator

– możliwe ale hałasuje jak cholera. Czekaj spojrzał na ekran laptopa który stał na tymczasowym stanowisku pracy który zdążyli sobie zorganizować czyli stolik krzesła no i zimne napoje.

Coś chyba wisi tam w powietrzu daj wyżej obraz.

Halo halo studio czy to są śmigłowce– starał się przekrzyczeć tajemniczy ryk, pytał ale był pewien że nie – obok tych dużych nieruchomych przesuwały się małe charakterystyczne kształty śmigłowców.

Niestety odległość jak i ruchy powietrza zamazywały obraz, można było jedynie stwierdzić że biorąc za skalę śmigłowce są to duże obiekty.

Ucichło – ludzie w napięciu patrzyli w stronę morza. Po chwili coś zaczęło lecieć w ich stronę.

Natychmiast kamery wzięły go na celownik i śledziły bezustannie. Stanowczo to co się zbliżało nie było samolotem, od biedy mogło być uznane za wielki śmigłowiec – lecz nigdzie nie było widać wielkich śmigieł. Do tego obiekt był niemal bezgłośny wydawał tylko lekki pogwizd, lecz może to tylko przepływające przez niego powietrze je wydawało.

Pojazd z chwila gdy doleciał do plaży zawisł nieruchomo na wysokości ok. 500 metrów. Po chwili zbliżył się do niego wojskowy śmigłowiec. I z wielką ostrożnością zaczął go okrążać. Jednak nim zamknął pierwsze kółko, czarny intruz zaczął opadać bardzo szybko pionowo w dół. Budząc zaciekawienie ale i strach wśród gapowiczów. Nosek z wrażenia z otwartymi ustami zapomniał komentować i patrzył jak zahipnotyzowany na opadającą na niego czerń. Operator jednak był bystrzejszy, jedną ręką filmując druga złapał redaktora i odciągnął na bezpieczna odległość. Pojazd obrócił się pionem do gruntu, ziemia zadrżała gdy niczym pocisk mocno wbił się w ziemię. Dopiero teraz można było się dokładnie obejrzeć jego konstrukcje. Był wysoki na 4 pietra o średnicy mniej więcej średnicy 8 metrów. Wydawał się że jest zbudowany z kilkunastu czarno szklistych wielokątów. Nidzie nie było widać kabiny dla pilotów ani nic co by ja przypominało. Również nie dało się rozpoznać żadnego znanego rodzaju na nępędu. Żadnych dysz śmigieł. środek zapełniały dwa stykające się końcami rąby oraz cztery wąskie żebra konstrukcji. Dla wielu ludzi jak potem mówili , skojarzyło się to z wielką klepsydrą.

Generał Karpiński nerwowo zaciskał rękę, stając się zrozumieć sytuacje. Inni obecni z zapartym tchem komentowali miedzy sobą obrazy z monitorów, wysuwając różne fantastyczne jak i racjonalne hipotezy.

– Panowie proszę o ciszę– zagrzmiał wyrobionym wojskowym tonem – nawet Premier weteran potyczek słownych w Sejmie – natychmiast zamilkł.

Wygląda na wielki dowcip – rzekł – jednak prawdę mówiąc nie wiem kto mógłby zrobić dowcip na taka skale. Ale zanim dowiemy się czegoś więcej, proponowałbym uspokajać ludzi i nie wysuwać niepotwierdzonych hipotez dla prasy.

Zgromadzeni zaszumieli szmerem aprobaty.

Wszyscy się z tym zgadzamy – nie mniej sytuacja wygląda na nadzwyczajną– jak Pan sądzi rzekł Prezydent– czy należy przesunąć cześć wojsk w ten rejon.

Pułkowniku – generał wskazał na młodszego wysokiego oficera – proszę przedstawić sytuację.

Na telebimie wyświetliła się mapa północnej Polski.

W tej chwili jest postawiona w stan gotowości 4 i 6 dywizja pancerna. Pod pozorem manewrów na poligonie w Hornym zostają rozlokowane tu i tu w wzdłuż wybrzeża. Na morzu są już trzy jednostki z Kołobrzegu i dwie z Gdańsk na miejscu jak Państwo wiedzą są dwa ścigacze i korweta, w ciągu doby mogą być w pełnej gotowości wszystkie liczące się jednostki, zaś okręty podwodne orzeł i grom są już w pobliżu anomalii i pomagają w analizowaniu zjawiska. Jeśli chodzi o lotnictwo obecnie w stanie gotowości jest jednostka w Gdyni i oczywiście dywizja kawalerii powietrznej również z Gdyni która obecnie również asekuruje działania przy anomalii.

– jakieś pytania spytał generał.

– może warto ogłosić stan gotowości w całym kraju – zasugerował jeden ministrów– i poprosić o wsparcie NATO.

– generał – skierował dłoń na telebim na którym ponownie wyświetlił się obraz wielkiego kręgu.

– wsparcie ale przeciw czemu? – nadal jest duże prawdopodobieństwo że to jest gigantyczny dowcip albo niesamowity zbieg okoliczności.

– a ta dziwna maszyna na wybrzeżu– padło pytanie

– to może być wszystko sterowiec rakieta specjalny śmigłowiec, Panowie technika idzie do przodu może ktoś ja testuje na gruncie i padło na nas.

Sami z reszta wiecie ze Rosjanie maja z nami na pieńku i od dawna kombinują jak nam dopiec.

Myślę ze w ciągu kilku godzin dowiemy się co to jest, wyślemy kogo tylko trzeba by zbadał co tam się do dzieje, a zwłaszcza ten obiekt na plaży. Należy też zamknąć cały teren.

 

– Proszę opuścić ten teren. Ze względu na manewry wojskowe zostaje on zamknięty dla ruchu cywilnego. – Donośny głos dochodził z megafonu na wojskowym samochodzie. Szczelny kordon żołnierzy skutecznie wypychał ciekawskich gapiów z plaży. Ludzie z oporami odchodzili do ostatniej chwili pstrykając zdjęcia.

Widzisz te chaszcze – szepnął redaktor do kamerzysty gdy już nakrzyczał się na wojskowych w nierównej walce o pozostanie na plaży. Franek pokiwał głową na znak zrozumienia. Czekali tylko na okazję. W końcu wypatrzyli dziurę w kordonie. Zaczęli się przedzierać przez kolczaste krzaki przy akompaniamencie dartych ubrań i cichych przekleństw Franka. Ponownie dotarli do wybrzeża tym razem jednak pełzając niczym zawodowi komandosi. Nosek zatarł w myślach ręce z zadowolenia chociaż wiedział że czekają ich chwile pełne niewygód, ale przed oczami miał wizje rozgłosu i podwyżki. Ciekawe gdzie podziali się chłopaki ze śmigłowca ? Pewnie gryzą teraz z zazdrości palce. A może – tu się zaniepokoił– maja lepszy temat.

*******************************

Gdzieś

 

 

Coś go zbudziło jakiś hałas jakby przejeżdżały z boku ciężkie maszyny lecz gdy otworzył oczy otaczała go cisza, jakieś lampki na tablicy nawigacyjnej dawały odrobinę światła, spojrzał na nieprzytomnego Mariusza który ciężko oddychał. Na szczęście obaj byli ciągle przypięci pasami do foteli to zapewne ich uratowało przed większymi urazami a nawet śmiercią, czuł jednak odrętwienie w lewej nodze a w głowie szumiało niczym na mocnym kacu. Musieli się rozbić bowiem śmigłowiec leżał na lewym boku. Wyciągnął rękę przed siebie i zaczął szarpać pilota jednocześnie wołając go po nazwisku, jednak bezskutecznie. Dotknął dłonią szyi pilota, była całkowicie zimna, zaklął cicho pod nosem. Nie był lekarzem ale nie miał wątpliwości że przed nim leżało już tylko martwe ciało. Z kolei zabrał się za cucenie kolegi, po chwili operator otworzył oczy z głośnym jękiem.

– O Jezu jak mnie łeb napierdala – chciał coś jeszcze powiedzieć – ale nagły zaczął wymiotować.

– ale kurwa jednak żyjemy – westchnął gdy atak minął – ale była karuzela, uuf czegoś takiego nie przeżyłem ciekawe czy kamera zarejestrowała wszystko.

Hej kolego żyjemy – zaczął szarpać pilotem ze skutkiem jednak podobnym jak przed chwilą uzyskał Malajko.

– Co z nim? – spytał

– chyba nie żyje – padła krótka odpowiedź.

Zapadła chwila ciszy, Malajko zaczął szarpać się z zapięciem. Z chwilą gdy puściło przycisnął ciałem kolegę. Po chwili jednak ostrożnie stanąwszy na siedzenie zaczął ciekawie rozglądać się wokół. Gdzieś z tyłu z za jakiejś przeszkody napływała niebieska poświata, dzięki jej światłu , mógł jedynie stwierdzić że rozbili się na jakimś gruzowisku. Wydawało mu się również że widzi zarysy jakiejś konstrukcji. . Po chwili przy akompaniamencie przekleństw zaczął wygramolić się operator. On również zaczął się rozglądać zaciekawiony.

Malajko w tym czasie zajrzał do kabiny śmigłowca od strony pilota, na tablicy a właściwie jej resztkach świeciła jakimś cudem jedna z kontrolek. Wszystko było zmiażdżone i częściowo przebite przez jakąś rurę której jeden koniec kończył się w ciele pilota. Ostrożnie zdjął z jego głowy chełmofon i zbliżył je swoich uszów. Tak jak myślał odpowiedziała mu tylko cisza.

Radio do bani – rzekł– wszystko na złom. Cholera ale i tak mięliśmy szczęście.

Mieliśmy – zgodził się Mariusz– ale gdzie my właściwie jesteśmy na mój gust to stały ląd, chyba że ta trąba powietrzna zawiała nas Bornholm albo nawet do Szwecji– zaśmiał się nerwowo.

Andrzej milczał, zauważył że oddychanie przychodzi mu z lekkim trudem, znał podobne uczucie z gór. Powietrze było rozrzedzone i w ogóle miało dziwny posmak i zapach.

Mariusz wyskoczył z maszyny. Po jego nogami zachrzczęścił gruz. Operator, chwile stał nad czymś się zastanawiając a następnie podskoczył w miejscu.

Wyskok był nadzwyczaj wysoki a opadanie powolne.

– wiesz co ale to uderzenie w głowę chyba dało mi jakiś doping albo to powietrze daje mocnego kopa.

Dziennikarz również za eksperymentował, faktycznie cos wydawało się nie tak z ciążeniem. Sprawdził swój puls, wszystko było ok., a jednak coś było nie tak, może zatruli się oparami paliwa. Wciągnął mocniej powietrze ale nie poczuł charakterystycznego zapachu paliwa.

Ponownie zaczął się rozglądać. Spojrzał w niebo lecz nie było widać gwiazd.

Schylił się i podniósł kamyk spod nóg, przypominał żużel zlepiony z betonem.

Nagle obaj drgnęli, usłyszeli dziwne hałasy, jakby pracą maszyn, dźwięk malał i narastał jakby zniekształcony. Trudno był określić jego kierunek choć wydawało się że głośniejszy jest od strony niebieskiej poświaty.

Czuje się jak bohaterowie Tajemniczej Wyspy – stwierdził Mariusz – chyba zaczekamy do świtu bo można tu łatwo nabić guza i na potwierdzenie tego pokazał wystająca metalową szynę o która się potknął.

Malajko skinął głową, wsłuchując się w tajemniczy hałas.

******************************

Śmigłowiec z obydwoma naukowcami wylądował w pobliżu dziwnego pojazdu.

Z pewnej odległości wyglądała jak dziwaczna wieża zamkowa stojąca na plaży.

Szybko i z wielkim zaciekawieniem udali się w jej kierunku..

Wachowiec zdumiał się ilością wojskowych pilnujących terenu. Dostrzegł nawet jedno stanowisko z ciężkim karabinem i czymś jeszcze wycelowanym w kierunku obiektu. Ale ze względu na niezwykłość wydarzeń uznał że widocznie tak trzeba.

– czy coś już wiecie– spytał grupy ludzi stojanych przy prowizorycznym punkcie dowodzenia.

Byli tam przeważnie wojskowi ale znajdowali się miedzy nimi cywile zawzięcie nad czymś dyskutując.

Co nie co – z uśmiechem na twarzy jako pierwszy podał rękę starszy szpakowaty mężczyzna– inżynier Zareba. Nastąpiła krótka prezentacja obecnych.

– Wokół jest spora jonizacja powietrza a te kryształowe części są nieco promieniotwórcze wskazał ręką w stronę środkowej części pojazdu.

Powierzchnia jest cholernie twarda chyba gruba. Jak na razie czekamy z inwazyjnymi metodami. Od chwili wylądowania nie zauważono żadne aktywności. -Staramy się z tym czymś porozumieć.

Na potwierdzenie tego odezwał się głos skierowany przez megafon w kilku najbardziej znanych językach.

Robimy to również na falach radiowych jak na razie bez skutku.

Możemy podejść– spytał Kamiński– Zaręba spojrzał pytająco na jakiegoś oficera.

Jak najbardziej – idziemy.

Gdy podchodzili Wachowiec cos zauważył, – czy zwróciliście uwagę że w tych trzech kryształowych zbiornikach jest chyba jakaś substancja.

Owszem– rzekł inżynier –to one są promieniotwórcze– ktoś nawet rzucił pomysł ze to są zbiorniki z paliwem do reaktora.

Od strony morza zachodzące słońce nadawało czarnej powierzchni łagodniejszy czerwonawy kolor. Wachowiec dotknął jej dłonią. – To chyba nie metal raczej jaki kompozyt. Naraz wydało mu się że konstrukcja zadrżała, nie będąc pewnym chciał przytknąć ucho lecz nie musiał. Drgania zaczęły narastać, powoli przenosiły się na otaczający teren. Pojawił się również dziwny piskliwy dźwięk.

Spłoszeni ludzie cofnęli się na wiele metrów, A żołnierze odruchowo odbezpieczyli broń.

Ale upierdliwy dźwięk– co to jest spytał retorycznie sam siebie Zaręba.

Wrócili do namiotu gdzie jeden z żołnierzy pokazywał na jeden z monitorów w podnieceniu.

– nadają jakiś sygnał i to na wielu pasmach..

Wszyscy przerzucali wzrok to na obiekt to na monitor. Ktoś bardziej bystry włączył dyktafon by nagrywać dźwięki.

Kanonada pisków drgań i przekazów radiowych trwała około 15 minut by tak jak się pojawiła nagle zniknąć.

Nagła cisza zaniepokoiła ludzi, wszyscy spojrzeli na czarną konstrukcje.

Dało się zauważyć jakiś poruszenie w środkowej części.

Wachowiec pierwszy pobiegł w stronę obiektu by dokładnie zobaczyć co się dzieje.

W czerwonym świetle zmierzchu doskonale było widać jak z trzech mniejszych górnych zbiorników kryształowych powoli się zsypywała tajemnicza substancja do czwartego większego na dole.

Przepompowują paliwo czy co – zasugerował astrofizyk..

Geofizyk pokiwał przecząco głową – mi to się kojarzy z klepsydrą.– ale zegar taki prymitywny? Niemożliwe.

Nagle coś sobie skojarzył – Panie inżynierze mówiliście że zawartość tych kryształów jest promieniotwórcza jak Pan sądzi co to jest.

– wszystko wskazuje że to uranach – odparł tamten

Kamiński ważąc słowa odrzekł – myślę że to nie jest zbiornik paliwa tylko powstający stos atomowy.

Przestraszeni tymi słowami towarzysze z lękiem spojrzeli na powoli przesypującą się substancję.

Wachowiec z zamyśleniem odparł – masz rację to jednak chyba zegar.

 

**********************

Tym razem gremium było o wiele większe.

Zebrano więcej specjalistów jak i osób z rządu i wojskowych, również więcej ludzi włączyło się poprzez kodowaną telekonferencje.

No cóż Panowie – rzekł Premier– raczej trudno będzie uznać to zgromadzenie za tajne, właściwie patrząc na wiadomości w światowych mediach jaki telefony od światowych liderów możemy stwierdzić ze Polska jest tematem numer jeden a raczej to. Skierował ręką na telebim przedstawiający w czasie rzeczywistym obraz podniebnego kręgu oraz dziwnej maszyny na plaży. Ale doprawy nie wiem czy z tego się cieszyć.

Wstał niewysoki szpakowaty mężczyzna w cywilnych ubraniach. Andrzej Tarkowski– biuro analiz i strategii – przedstawił się

Powiem to co każdy z nas chyba się domyśla. Jeśli się dożuci hipotezę że to gigantyczne oszustwo pozostaje nam tylko jedno. – tu na chwilę zamilkł dla zaakcentowania przyszłych słów – mamy być może do czynienia z wizyta kosmitów lub istot z innego wymiaru.

Po tych słowach powstał harmider wymienianych między sobą komentarzy.

Proszę o ciszę– rzekł Premier – jakieś sugestie, co mamy robić słucham propozycji.

Ponownie zabrał głos Tarkowski.

Przedstawię szybko kolejność zdarzeń o godzinie 3.21 zaczęto na całym świecie odnotowywać rosnącą emisję neutrin. W centrum emisji neutrin o godzinie 13.35.23 pojawił się ten okrąg czemu towarzyszyły gwałtowne zjawiska atmosferyczne jak wyładowania, silne wiatry i wysokie fale.

24 minuty później w pobliżu hmm zjawiska pojawiły się cztery nieznane obiekty, wydały z siebie donośnie niskie dźwięki. Następnie pojawił się nowy obiekt który wylądował o 15.07 na plaży naprzeciw kręgu. O godzinie 17.15.32 s obiekt zaczął nadawać sygnały zarówno dźwiękowe jak i w paśmie elektromagnetycznym. Oto on. – Tu przedstawił na wielkim ekranie wykres falowy i cyfrowy w formie graficznej przekazu. Jednocześnie w środkowej sekcji tej hmmm maszyny zaczęła się przesypywać jakaś substancja. Prawdopodobnie uran.

Profesor Kamiński wysunął hipotezę że jest to wielka klepsydra odliczająca czas w sposób widoczny dla nas. I jeśli się nie myli w wyniku powstania masy krytycznej nastą pi eksplozja o sile ok. 10 kiloton o godzinie według wyliczeń 7.25.11 s rano jutrzejszego dnia czasu warszawskiego.

Dlaczego tej maszyny po prostu nie zniszczyć – spytał premier

Kamiński spojrzał wymownie na Wachowca.

Profesor chrząknął – raz że możemy się mylić i to nie wybuchnie, po drugie nie mamy pojęcia co jeszcze jest w jej środku. I czy niszcząc ją nie spowodujemy jeszcze większego wybuchu. Jeszcze inną sprawą jest to że zaatakowanie tej maszyny może być wrogim aktem z naszej strony.

– wobec kogo wrogim – ponownie spytał premier

– nie jestem w stanie odpowiedzieć

Ty razem Generał zabrał głos – w tej chwili w promieniu 10 kilometrów od obiektu ewakuujemy ludzi.

Powoli też gromadzimy w pobliży nasze wojska. Szykujemy też sprzęt do neutralizacji skażenia radioaktywnego.

 

Wróćmy do przekazu z tej maszyny – kon

Koniec

Komentarze

Początek mnie nie zajął. Zresztą sporo w nim kiksów językowych. Może jeszcze do tego tekstu wrócę, ale na razie odpadam.
Pozdrawiam. 

Nic a nic nie lepiej od "Bestii". Za to od cholery dłużej a więc od cholery więcej byków.
Za sam zapis dialogów --- jeśli nazwać "to" dialogami --- cztery lata w kamieniołomach.

Nie jestem żadnym specem, ale naprawde ciężko czytało mi się te cztery pierwsze akapity. Dalej nie dobrnąłem. Najbardziej raziła mnie masa powtórzeń w nich zawarta.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka