
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Szła już od tylu dni. Szukała swojego szczęścia, które zniknęło sprzed jej oczu niemal tak szybko jak się pojawiło. Nikt nie chciał jej uwierzyć, że widziała go, ale ona była pewna, że on tam był i na nią czekał. Następnego dnia zniknął zostawiając napisaną na kartce wiadomość. Był to jedno słowo. „Tulsa”. Piękne pismo, którym napisano to jedno słowo mogło należeć tylko do jednej osoby. Do jej ukochanego.
Sebastian zaginął rok wcześniej. Wyjechał z grupą kolegów na ferie wiosenne i nigdy z nich nie wrócił. Przyjaciele zostawili go samego, bo chciał zostać jeszcze dwa dni. Ale nigdy nie wrócił. Przez kilka miesięcy szukał go każdy patrol w Londynie i Stanach. Mieli nadzieję, że wrócił, ale nigdy nie zgłosił się na odprawę przed wylotem samolotu. I nigdy więcej go nie widziała.
Aż do tamtego dnia. Zobaczyła go w szkole. Najpierw myślała, że jej się przywidziało. Ale tego samego wieczora pojawił się w jej domu. Stał w jej pokoju i patrzył prosto na nią. A później po prostu zniknął. Rozpłynął się jakby nigdy nie było go w jej pokoju. W pomieszczeniu przez chwilę unosiło się jedno słowo wypowiedziane jego głosem. Selena.
Dlatego spakowała plecak i ruszyła do Tulsy. Rodzice prosili ją by dała sobie spokój i pogodziła się z tym, że Sebastian zniknął i prawdopodobnie nie żyje. Ale ona nie mogła. Za bardzo go kochała. I zamierzała sprawdzić, czy widziała go naprawdę, czy to tylko jej wyobraźnia płata jej figle.
Wczorajszego wieczoru dotarła do Tulsy. Znalazła mały hotelik i tam wynajęła pokój. Za dwa tygodnie zaczynała studia i miała tyle czasu, że znaleźć Sebastiana. Jeśli żył.
Cały dzień spędziła na poszukiwaniach. Miała ze sobą zdjęcie ukochanego i pytała ludzi, czy nie widzieli go w okolicy. Nikt nie chciał nic jej powiedzieć. Prosiła niemal na kolanach, ale ludzie odpowiadali, że nie powinna była przyjeżdżać i szukać kogoś, kto już dawno przeszedł na drugą stronę. Nie wiedziała o co im chodzi, ale czuła, że za z niknięciem Sebastiana kryje się coś więcej. I zamierzała to sprawdzić.
W jednej z ciemnych uliczek miasta znalazła włóczęgę. Tylko on był na tyle uprzejmy, albo nie bał się powiedzieć jej prawdy, żeby powiedzieć jej co wie. Opowiedział jej o opuszczonym domu, w którym mieszkają potwory. Dom od lat stał pusty. Dopiero kilka lat wcześniej ktoś go wynajął. Ale nikt z mieszkańców nie widział jego właściciela przed zachodem słońca. Nocą światła w domu paliły się niemal co noc, a ze środka dobiegały hałasy.
Podziękowała mężczyźnie i poszła na poszukiwanie starego domu. Znalazła go na obrzeżach miasta, ale gdy pukała do drzwi słońce już zaszło za linię horyzontu. Gwiazdy zaczynały swoją conocną wędrówkę po niebie.
Czekała przez chwile nasłuchując odgłosów ze środka. Gdy usłyszała ciężkie kroki odsunęła się. Właśnie myślała czy nie uciec, gdy drzwi otworzył przed nią ogromny mężczyzna. Miał na sobie skórzaną kurtkę i wyglądał jak członek gangu motocyklowego. Obrzucił ją beznamiętnym spojrzeniem i oparł się o framugę czekając aż powie po co przyszła.
– Dzień dobry. – Powiedziała niepewnie. – Przepraszam za najście o tak późnej porze, ale szukam mojego przyjaciela. – Wyciągnęła z kieszeni zdjęcie Sebastiana i pokazała mężczyźnie. – Ktoś powiedział mi, że mogę go tutaj znaleźć. Czy on tutaj jest?
Mężczyzna przez chwilę patrzył na zdjęcie. Oddał je jej wyciągając rękę przed siebie. Ostatni raz obrzucił ją beznamiętnym spojrzeniem i cofnął się lekko do środka nie zapraszając jej.
– Sebastian jakaś laska do ciebie. – Zawołał i zniknął na schodach prowadzących na górę.
Patrzyła przed siebie nie wiedząc co ze sobą zrobić i czekała. Pogładziła zdjęcie ukochanego i schowała je do kieszeni. Odwróciła się, bo nie mogła stać i tak patrzeć. Jej serce nie zniosłoby, gdyby w drzwiach pojawił się ktoś inny. Ale jak by zareagowała, gdyby to faktycznie był Sebastian?
– Selena? – Wstrzymała oddech, gdy usłyszała za sobą znajomy głos.
Odwróciła się powoli zamarła z otwartymi ustami. Przed nią stał Sebastian. Wyglądał tak samo jak przed rokiem. Czarne kręcone włosy miał w nieładzie, jakby właśnie się obudził, szare oczy wpatrywały się w nią intensywnie.
Jej serce zabiło szybciej na jego widok, ale radość przysłonił gniew. Cały rok opłakiwała go i czekała na cud. Czekała, aż ktoś się zjawi i powie jej, że Sebastian się nalazł, że żyje. A on w tym czasie siedział tu, w tym starym domu i pozwalał jej się zadręczać i opłakiwać go całymi godzinami.
– Jak mogłeś? – Szepnęła.
– Selena to nie tak jak myślisz. – Podszedł do niej o krok, ale ona się cofnęła. – To nie był mój wybór. Nie miałem wyjścia.
– Nie wciskaj mi tu tych kiczowatych powiedzonek. – Warknęła. – Przez ponad rok pozwoliłeś mi myśleć, że nie żyjesz. Pozwoliłeś tak myśleć swoim rodzicom. Wiesz jak się czułam? Jak cierpiałam, gdy się dowiedziałam, że zniknąłeś?
– Selena ja nie chciałem. – Próbował się przed nią wytłumaczyć.
– Nie zbliżaj się do mnie. Zobaczyłam to co chciałam. – Zeszła ze schodków i zaczęła się wycofywać. – Ale wolałabym nigdy się nie dowiedzieć, że jednak żyjesz. Nie czułam bym się tak poniżona i niechciana.
Odwróciła się i zaczęła biec, ale pochwyciły ją czyjeś ramiona. Krzyknęła zaskoczona, ale czyjaś dłoń zasłoniła jej usta. Druga ręka przytrzymywała ją w pasie dociskając plecami do siebie i wiążąc jej ręce.
– Uspokój się. – Szepnął Sebastian nachylając się nad jej uchem. – Chciałem, żebyś tu przyszła, bo ja nie mogłem pokazać ci się tam. Nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że nie mogę. To nie zależy ode mnie Selena. Uspokój się, a wszystko ci wyjaśnię.
Przestała się wyrywać i próbować krzyczeć. Wciągała powietrze przez nos starając się uspokoić rozszalałe myśli. Tak naprawdę czuła się bezpiecznie w jego ramionach, ale nie chciała dopuszczać do siebie takich myśli. Nie mogła tak myśleć po tym, co jej zrobił. Nie po tym jak ją zostawił.
– Selena, to będzie dla ciebie szok, ale proszę wysłuchaj mnie. – Nie wypuścił jej z objęć, tylko szeptał cicho do jej ucha. – Ja umarłem na tych feriach. – Powiedział spokojnie.
Zakręciło się jej w głowie. Oparła się o jego plecy i szeroko otworzyła oczy. Nie wiedziała, o czym on mówi. Jak mógł umrzeć, skoro stał za nią, dotykał jej i był całkiem żywy? Czuła przecież ciepło jego ciała, jego oddech na szyi. I pocałunek, który tam złożył.
– Ktoś na mnie napadł. Zabrał mi wszystkie pieniądze i dokumenty. Miał nóż, którego użył na mnie. – Mówił trzymając ją mocno. Teraz wiedziała, dlaczego jej nie wypuścił. Uciekłaby gdyby usłyszała pierwsze słowa. – Umierałem w tamtym zaułku i myślałem o tobie. Że już nigdy cię nie zobaczę. Tam znalazł mnie Paul. To ten chłopak, który otworzył ci drzwi.
Próbowała coś powiedzieć, ale dalej trzymał dłoń na jej ustach uniemożliwiając jej wydobycie z siebie chociaż jęku. Postanowiła poczekać aż powie jej wszystko. A później zamierzała uciec i nigdy więcej nie wracać do tego miejsca.
– On uratował mi życie. Ale nie mogłem już wrócić do mojego poprzedniego życia. Nie mogłem jedynie zapomnieć o tobie. Dlatego ściągnąłem cię tutaj. – Oparł głowę na jej ramieniu i wciągnął głęboko jej zapach. – Selena, on mnie zmienił. Teraz należę do jego świata.
Poczuła lekkie ugryzienie na nagim ramieniu. Ale nie było to ugryzienie ludzkimi zębami. Pamiętała je aż za dobrze. Poczuła jeden długi kieł, który lekko przygryzł jej skórę. Poczuła, że oblewa się potem. Musiała to sobie wyobrazić. To nie mogła być prawda. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
– Jestem wampirem Seleno. Teraz należę do świata nocy. I chcę żebyś ty także do niego należała. – Zesztywniała, gdy wypowiedział te słowa. – Przepraszam maleńka. Ale teraz będziemy razem na zawsze. – Szepnął.
Poczuła ukłucie, a zaraz po nim nieopisaną rozkosz. Dłoń odsunęła się z jej ust i powędrowała do piersi. Przyciągnął ją mocniej do siebie, a ona jęknęła i wygięła ciało w łuk. Zaprotestowała cicho, gdy zabrał usta z jej szyi. Widziała jak przez mgłę jak przegryza swój nadgarstek i podaje jej do ust.
– Pij maleńka, a już na zawsze zostaniemy razem.
Przycisnęła nadgarstek do ust i zaczęła ssać mocno połykając wpływającą do jej ust krew. Była jak zahipnotyzowana i nie widziała w tym nic złego. Mimo że jej umysł protestował, jej serce biło szybciej na myśl o tym, że będzie z nim na zawsze. Na zawsze razem. Tylko oni. Wszystko inne przestało istnieć, gdy po raz kolejny wgryzł się w jej szyję.
Zaimki i zapis dialogów. Warto zajrzeć: http://www.fantastyka.pl/10,4550.html
Wykasuj 90% "jej".
Pozdrawiam
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Zbyt dużo powtórzeń, temat - nic nowego. Nie za specjalnie przypadło mi do gustu.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Powtarzanie po kilka razy w każdym zdaniu zaimków w rodzaju "jej", "niej" i "niego" fatalnie wpływa na styl. Polecam książkę Feliksa W. Kresa "Galeria złamanych piór" z rozdziałem "Jaśnie pan zaimek". Zresztą wiele z nich można by spokojnie usunąć bez zmiany sensu zdań: nie widzieli jego właściciela --> nie widzieli właściciela; rozpoczynały swoją wędrówkę --> rozpoczynały wędrówkę, itp.
A co do samej akcji: Matko Świnto, ZNOWU wampiry? Ileż mozna?
Z każdego banalnego, oklepanego tematu można zrobić coś interesującego. Tylko, że tutaj wszystko jest właśnie takie sztampowe, nie ma żadnej niespodzianki. Ale przede wszystkim historia przedstawiona jest bardzo pobieżnie, po łebkach, takie właściwie streszczenie, nie opowiadanie.
Jak wyżej. Szału nie ma. Nic nowego nie dodam, zaznaczę jedynie swoją obecność komentarzem.
Pani Myer wyrządziła tyle niepowetowanych szkód w młodych umysłach... Ile można o wampirach? Wiem, że dużo, ale żeby chociaż nie tak sztampowo...