- Opowiadanie: mag-da - Moje ciało, moje więzienie

Moje ciało, moje więzienie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Moje ciało, moje więzienie

 

Gdybym wiedział, jak się to skończy,

nie otwierałbym bram raju.

To oni są plagą tego świata.– Bóg

 

Jesień przyszła babim latem, przędzami pająków oblepionymi ciężkimi kroplami rosy… I smogiem. Duszącymi wyziewami nieśmiertelnego miasta.

Przyniosła niepokój i zwiększoną ilość dawki alkoholu we krwi.

Uwielbiałam przesiadywać wieczorami w knajpach najgorszych dzielnic. Nic nie odprężało tak, jak brzydka dziewczyna wyginająca się na rurze, muzyka z głośników i odgłosy uczestników zapomnienia. Przyglądałam się im znad szklanek. Byli tacy sami jak ja. Szukali tego samego, i wciąż nie mogli odnaleźć. Z uporem maniaka drążyli tunel do wnętrza ziemi wiedząc, że to co znajdą na końcu spali ich na proch.

Moi bracia, siostry, przyjaciele.

Nie znałam ich, nie musiałam znać. Anonimowość pozwalała na więcej niż byłam w stanie zaoferować. Bo choć dawałam siebie, to tak naprawdę nie dawałam nic. Mogłam być kimkolwiek. Panią X, panią Y, lub Z czy V. Imię nie miało znaczenia.

W tłumie identycznych manekinów jednostka była tylko liczbą.

Byłam numerem w rzędzie cyfr niknących za jesiennym horyzontem zdarzeń.

Tak samo jak ona.

Tego wieczoru tańczyła przy rurze, potknęła się i spadła z podestu wprost na stolik, przy którym popijałam piwo przyglądając się jej akrobatycznym wygibasom.

Zaklęła szpetnie i czepiając się krzesła dźwignęła z podłogi. Wtedy spotkały się nasze oczy. Jej były niebieskie, sztuczne, szkła kontaktowe zakładane specjalnie na występ. Mimo to przykuwały uwagę i nie pozwalały się oderwać bezkarnie.

Nie była w moim typie, choć mogła się podobać.

Zapach potu doszedł mych nozdrzy. Pierwotny odór ciała, czy może kolejny dzień noszona bielizna? Wielu bywalców spelun uwielbiało naturalną woń kobiety. Płacili za zapach, który stawał się nieodłączną częścią występu. Płacili za zużytą bieliznę. Zamknięte w sejfach przepocone stringi stawały się relikwią, do której modlili się robiąc sobie dobrze.

O, tak. Prezesi firm, maklerzy giełdowi, profesorowie wyższych uczelni, celebryci. Ojcowie i mężowie, których sterylnie czyste żony nigdy nie pozwoliłyby sobie na nieczystość. Mężczyźni, których kobiety zdzierały z siebie swą zwierzęcość, by stać się bardziej… kobiece.

– Jestem Greta – przedstawiła się.

– Wiem – odparłam.– Bywam tu czasem.

– Nie widziałam cię wcześniej. Na pewno bym zapamiętała.

Uśmiechnęłam się nie odrywając oczu od jej szkieł. Co kryła za nimi? Przeszłość, czy przyszłość? Zmęczone twarze kochanków? A może nienawiść do ludzi? Lub miłość, której szukała bezskutecznie?

– Lubię siedzieć w cieniu – odparłam.

– A dziś?

– Kaprys? A może jesień za oknem?

Wzięłam w palce jej dłoń. Nie cofnęła ręki, choć ujrzałam zawahanie.

– Nie bój się. To tylko dotyk.

– Skąd mogę wiedzieć, że nie jest to zły dotyk?

– Przekonaj się.

W odpowiedzi parsknęła śmiechem. Miała ładne zęby, białe i równe. Widać było, że o nie dba. Czy tego życzyli sobie klienci? Na pewno.

– Kim jesteś? – zapytała.

– Twoim aniołem – odparłam.– Dasz się zaprosić tam, gdzie nikt nie był przed tobą?

– Gdzie?

– Do raju.

Powoli zabrała rękę. I odsunęła się od stolika. Zaczerwieniła się, a jej nozdrza rozchyliły się łapiąc głębsze oddechy. Bała się, lecz czułam, że walczy z sobą i pragnieniem.

– Nigdy się nie dowiesz, jeśli nie spróbujesz – szepnęłam.

– Skąd wiesz, że nie próbowałam? – odparła i odwróciła się szybko.

Biegiem wróciła na scenę.

 

Miała ciepłe, sprężyste ciało. Tak jak lubiłam. Gdy penetrowałam językiem jej najczulsze miejsca wyginała się kocio, mrucząc sennie, cała lepka i kwaśna od moczu. Cała moja. Niczym świat pędzący ku zagładzie prosiła o jeszcze.

Starałam się.

Tajemnica jutra, które mogło nigdy nie nadejść zmuszała do zdwojonego wysiłku. Albowiem po co żyć, jeśli nie dla krótkich chwil przyjemności? Poznać rozkosz i umrzeć.

Mężowie bili żony, by nacieszyć wzrok widokiem bólu. Matki paliły w piecach dzieci, by uchronić je przed własnym cierpieniem. Albowiem powiedział Pan:” Mężczyźni stoją nad kobietami ze względu na to, że Allah dał jednym wyższość nad drugimi. Wasze żony są to wasze pola, uprawiajcie je, ilekroć podobać się wam to będzie.”

Uprawiałam ją, językiem i palcami.

A potem, gdy po wszystkim leżałyśmy na mokrej od wydzielin pościeli, a czas przesuwał się klatka po klatce, jak kolorowy film, zaś zapach jej potu wypełniał me zmysły, ona powiedziała:

– Nie jesteś aniołem. Jesteś diablicą.

Dym z palonych leniwie papierosów unosił się nad naszymi ciałami. Jak skrzydła niebiańskich posłańców.

– A ty? – Odparłam.– Ty kim jesteś?

Uśmiechnęła się.

– Czy wiesz, że z nikim nie było mi tak dobrze? – zapytała.

– Wiem. Mam twój smak na języku. Jesteś kwaśna jak cytryna.

Prychnęła kocio.

– Każdej to mówisz?

– Czy to ma znaczenie? Czasami lepiej jest nie wiedzieć.

– Jesteś diablicą.

Oparłam się na łokciu i wpatrzyłam w jej sztuczne oczy.

– Jeśli chcesz, – szepnęłam – zatrzymam czas.

Nie zrozumiała.

Nawet po tym, jak wgryzłam się w jej szyję, by odebrać zapłatę na rozkosz, nie próbowała się bronić myśląc, że to zabawa. A gdy już zrozumiała, nie miała dość sił. Zbladła tracąc swą sprężystość.

Tylko sztuczne oczy wciąż patrzyły tak samo.

Nie była ładna. Była taka, jaka być powinna. Nie lubiłam pięknych i zadbanych.

 

Brzydkie rzeczy nudzą się szybciej.

Koniec

Komentarze

No dobra. Zaciekawił mnie tytuł. Styl i narracja zaciekawiły mnie jeszcze bardziej.

Czytam....
Czytam i jest świetnie. Dobrze napisane, budujące napięcie jak trzeba.

I koniec - bum, banał, brak historii, na którą czekałem :(

 

Dj czuje, że nie zrozumiał do końca

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Zgadzam się z DJ-em, zaczynasz ciekawie, zapowiada się nieźle... a zakończenie byle jakie, przewidywalne, wywołujące wzruszenie ramion.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ale styl... klasa

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Styl rzeczywiście klasa, ale zakończenie pozostawia wiele do życzenia. Chociaż może faktycznie lepiej jest tak, jak teraz? Być może tekst straciłby na swoim uroku, gdyby go rozwinąć? Kto wie.

"Dym z palonych leniwie papierosów unosił się nad naszym ciałami."


Dlaczego cholera to musiał być wampir?! Whyyyyyyyyyyyyyyyy??

A takie dobre opowiadanko:( 

Tekst miał iść na konkurs? Tytuł sugestywny.

Dziękuję za ciepłe słowa.

Dobrze jest!

Do @Prokris: Dlaczego wampir? Masz za płytką wyobraźnię. Dla mnie to była psychopatka. Przegryzła kochance tętnicę. Pasuje do klimatu całego opowiadania.

Do autorki: dużo enterów w tekście - chyba, że miałaś taki zamysł z jakiegoś powodu. Jeżeli tak, to niezbyt trafny.

Bo gdyby to nie był wampir, opowiadanie nie zawierałoby elementu fantastyki. Ta dam. 

Skoro jedynym kryterium wrzucania tutaj tekstów jest uznanie własne autora, kto takowemu zabroni umieścić tekst nie-fantastyczy? Ta dam!

:-)

Zabronić nie zabroni nikt, ale nie od parady ten portal nazywa się "Fantastyka.pl". Inne teksty niekoniecznie są tu mile widziane.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No to klops. Bo to nie do końca wampir. Pomysł troszkę ewoluował. Przepraszam.

Srać przy obiedzie niby też nikt nie broni, ale etykieta liczy na to, że jednak pójdziesz do WC ;) Jak dla mnie bohaterem tekstu jest wampir, bo to postać fantastyczna, a to portal FANTASTYCZNY. Układanka się zamyka.

Oj, Prokris, pojechałaś! :) A mnie to zakończenie nie przeszkadza, bo co prawda też pomyślałam: znowu wampir! Ale jednak się wampira nie spodziewałam. A to jeszcze to tego nie ma być do końca wampir. Jednak przyznam bez bicia, że co prawda drugi tekst równiez przeczytałam, ale nie bardzo rozumiem, co tam się w końcu wydarzyło.

@Prokris, wybacz, ale jak na mój gust Twój komentarz jest nieco poniżej poziomu, który powinna prezentować Loża.

 

Nie ma powodu, by w ten sposób urażać Autora.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Autora nie urażam. A przynajmniej nie taki był zamiar. Więc niech nie czuje się urażony! Mi się tekst podoba, co już wcześniej powiedziałam. A komentarz od "a do z" dedykowany jest koledze autora, którego postawa wyjątkowo mnie denerwuje. 

Autorka nie czuje się urażona Prokris. Sądzę, że jesteś fajną laską, taką zadziorną, jak lubię.

pozdrawiam i całuję na dobranoc

Nowa Fantastyka