- Opowiadanie: mag-da - I kissed a girl

I kissed a girl

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

I kissed a girl

Tom I, księga I, część I, rozdział I

Prolog

 

Jest to monumentalna opowieść o prawdziwej miłości, która na dzień dzisiejszy liczy sobie 55 milionów znaków.

 

Aniołowie spadli z nieba wraz z deszczem.

 

Jesienią czułam się nieco wyobcowana i zła. Być może był to wpływ pogody, być może samotności? Nie wiem. Bez względu na to, którą nogą wstałam, czułam się źle.

Każdy dzień zaczynał się i kończył tak samo. Po pobudce odmawiałam krótką modlitwę, wlokłam się do łazienki, stawałam przed lustrem i gapiłam się w twarz naprzeciwko, podziwiając podkrążone oczy i dziedziczną bladość. Oto ja – myślałam i chciało mi się wyć. Oszołomienie mijało, po minucie, po dwóch, czas nie był istotny. Wracałam z dalekiej podróży, by się umyć, umalować i poczuć się odrobinę lepiej. Potem, jako nie całkiem nowa ja, szłam do pracy. Po pracy wracałam do domu. I cykl się powtarzał. Ubrania wracały na wieszaki w garderobie, majtki lądowały w koszu na bieliznę, buty szły na stojak. Nagusieńka jak Pan Bóg stworzył klękałam przed lustrem i modliłam się do swego wizerunku. Do człowieka, który jako jedyny potrafił mnie wysłuchać i zrozumieć.

Najbardziej nie lubiłam weekendów. W soboty zaszywałam się z ulubioną książką i przy lampce oliwnej czytałam, dopóki sen nie zamknął oczu. Lokal na parterze, dziesięć pięter niżej, jak co tydzień przeżywał oblężenie. Rytm niósł się starymi murami, tańczył w rurach, rozrywał myśli na części. Skupienie się, gdy najpopularniejszy w mieście Dj Jajko rządził za konsoletą, było niemożliwością.

Nie cierpiałam dyskotek.

W niedziele marazm łagodniał. Piłam mocną kawę i siedząc na parapecie paliłam papierosa. Patrzyłam na dym unoszący się skłębioną chmurą ku niebu. Gdy zasnuł je całkowicie, tak że nawet księżyc drań nie wychylał swej łysiny, czułam, że żyję.

Strząsany popiół wirował w podmuchach powietrza wysysanego przez wentylatory, straciwszy ciąg opadał łagodnie, czarnym pieprzem tworząc nieuformowane kształty.

Lubiłam patrzeć na świat z wysokości. Wyciągać ręce ku górze i chwytać srebrny sierp, bumerang rzucony ręką Boga – niezmiennie powracający po okrążeniu Ziemi Matki do dłoni łowcy.

Jeden z takich wieczorów przestworza rozdarły setki błyskawic, lunął deszcz, a wraz z nim spadli oni.

Myślałam, że to anomalia pogodowa w postaci gigantycznych płatków śniegu, dopóki jedno z ciał nie przemknęło obok okna.

Odskoczyłam ze strachu. A potem, przykleiłam twarz do szyby i patrzyłam na jesienny opad kosmitów, nie rozumiejąc nic.

Kwadrans zajęło podjęcie decyzji o zjechaniu windą na dół.

Na ulicy i chodnikach kłębił się oniemiały ze zdziwienia tłum, powietrze wypełniała dławiąca woń zmoczonych piór. Skryłam nos w przedramieniu.

– Świat się kończy – szeptali gapie.– Nadchodzi armageddon.

– Czy to Sąd Ostateczny?

– Czy to aniołowie?

Nie zapamiętywałam strzępów zdań, które obijały się o uszy. Patrzyłam, nie mogąc oderwać wzroku.

Najbliższa z istot stała na ulicy nie dalej niż dwadzieścia kroków ode mnie. We wgłębieniu, które musiało powstać przy upadku. Białoszara, ze skrzydłami opuszczonymi wzdłuż boków, człekokształtna i potężna. Na oko mogła mierzyć dziesięć stóp. Węzły mięśni i żył znaczyły wypukłościami całe ciało.

Nie była piękna – w niczym nie przypominała mych wyobrażeń z dzieciństwa. Gdyby nie skrzydła i to, że wciąż ktoś nazywał ją aniołem, sama bym chyba na to nie wpadła.

Sto metrów dalej stał następny, kolejny na rogu ulicy.

Tyle widziałam, choć gdy stałam w oknie, przez te kilkanaście minut, spadły ich setki, jeśli nie tysiące.

Kierowcy wychodzili z aut zostawiając samochody na środku ulic. Gdzieś w pobliżu musiało dojść do wypadku, bo zjawili się policjanci i strażacy.

– To ufok? – jakiś dzieciak zapytał matkę.

Spojrzałam na szkraba. A potem w górę. Wciąż padało czyniąc niebo niedostępnym dla wzroku. Czy gdzieś w mroku mógł czaić się statek kosmiczny?

Może rzeczywiście nie byli to boscy posłańcy, lecz kosmici, którzy dokonali inwazji? Niewykrywalni dla radarów i teleskopów, bo ponadwymiarowi? Przecież nikt nie potrafił określić miejsca, gdzie znajdowało się Niebo. Co, jeśli było w innym wymiarze i wystarczyło przypadkowe pęknięcie barier, by jeden ze światów zapadł się w drugi?

Otaczający mnie ludzie nie przestawali szeptać, zadając pytania i próbując odpowiedzieć. Zagłuszali strach, który również czułam.

Istota stała bez ruchu. Jak posąg albo rzeźba. Majestatyczna. Z opuszczonej głowy spływała woda. Podświadomie, przyglądając się jej, szukałam stożkowatych wypukłości między srebrnymi włosami. Wydawała mi się zbyt brzydka, i mimo swej człekokształtności, nieludzka.

Gdyby nie te skrzydła i dławiący zapach zmoczonych piór… Gdyby nie głosy wokół mnie zakłócające logikę rozumowania.

Przenikanie się światów nie musiało przecież oznaczać, że obcy byli aniołami!

Tłum zdawał się wiedzieć lepiej. W ateistycznym społeczeństwie, które traktowano dogmaty jako zbędny balast, nagle nastąpił nawrót wiary. Na moich oczach dokonał się cud.

Opcja o kosmitach upadła, zanim pojawiła się na dobre. Większość zakrzyczała tych, którzy myśleli inaczej. W pięć minut po moim przybyciu pierwsi z gapiów upadli na kolana i zaczęli się modlić.

Stojąca w pobliżu kobieta, jej dziecko, para staruszków, czarnowłosy mężczyzna z tatuażem na twarzy, którego nigdy bym nie podejrzewała o gorliwość religijną; kobieta w kusej spódniczce, i matrona z parasolką w ręku; sąsiad z naprzeciwka, którego wzrok zawsze błądził na wysokości mych pośladków; sprzątaczka z mopem w dłoniach; i wielu innych.

Anioł milczał, znieruchomiały w swej pozie, wręcz nierealny.

Kim jesteś? – zadawałam sobie to samo pytanie broniąc się przed małpowaniem tłumu.– Nie możesz być aniołem. Jesteś zbyt nieludzki.

Myliłam się.

Istota podniosła głowę.

Spojrzałam w bok, na dwie pozostałe. Również patrzyły w niebo.

Nie potrafię opisać krzyku, który rozdarł przestrzeń. Powietrze zafalowało od drgań, rozbijając krople deszczu w mgłę, która niczym chmura zawisła nad istotami. Na zdjęciach, które pojawiły się później, w prasie i telewizji, przypominała aureolę.

Ludzie zamarli i chwycili się za głowy zasłaniając dłońmi uszy. Niektórzy zaczęli wyć. Szyby w oknach zadrżały, by po chwili pokryć się pajęczyną pęknięć.

Upadłam na kolana nie mogąc znieść bólu, który wypełnił głowę. Łzy pociekły z oczu, a usta zamarły otwarte w niemym wołaniu, bez sił.

Płakałam.

Świat wył.

 

Tego roku jesienią, w dniu zmarłych, wraz z deszczem, aniołowie spadli z nieba.

Koniec

Komentarze

Chciałabym poznać ciąg dalszy, bo na razie nie umiem powiedzieć nic ponadto, że początek mnie zaintrygował.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W przeciwieństwie do mnie. Przepraszam, ale aniołów mam wyżej uszu...

"Skupienie się, gdy najpopularniejszy w mieście Dj Jajko rzęził w najlepsze, było niemożliwością."

Ciekawe zdanie.

W soboty zaszywałam się z ulubioną książką i przy lampce oliwnej  dlaczego przy lampce? Przecież jest elektryczność

Jak posąg albo rzeźba  posąg to chyba też rzeźba

W ateistycznym społeczeństwie, które traktowano dogmaty  literówka

Trochę przypomniało mi reklamę męskiego kosmetyku  z tymi spadającymi aniołami.

Czytało się nieźle, ale czekałam na jakieś inne zakończenie. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A i jeszcze jedno. Dlaczego tytuł po angielsku? Nie znoszę tego. Nie znam dobrze angielskiego. Sporo rozumiem, ale co by było, gdybym zaczęła wstawiać tytuły po niemiecku. Chyba tylko Ryszard by wiedział, o co chodzi. No, może jeszcze kilka osób.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

bemik - bo lampa jest romantyczna, a żeby wkręcić żarówkę trzeba dwóch policjantów i krzesło. Zastanawiam się jeszcze czy nie zmienić tych aniołów na Yeti, albo jakieś pajęczaki. Yeti mają ostatnio branie.

Ale przy oliwnej lampce nie bardzo da się czytać.

A rzeczywiście, gdyby coś innego spadało, byłoby bardziej zaskakująco. - żartuję!

Czytało się nieźle i lekko, ale ta końcówka... 

Mam tak samo. Często wytyka mi się zakończenia, więc może jestem bardziej wyczulona. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Generalnie nie znoszę tytułów ani samych tekstów w językach innych niż polskim. To polsko języczny portlal literacki, więc piszemy i publikujemy wyłącznie w języku polskim.

 

Po za tym jak widzę opisy typu Tom 1, księga 1 czy 234, część 3 - sorki, ale mnie to znięchęca do czytania. Gdyby to było opowiadanie, przeczytałbym. Czekam na zwykłe, normalne, opowiadanie. Sagi, tomiszcza, części i księgi mnie nie interesują.

 

PS. Do Aniołów się nie czepiam. Mogą sobie być i fruwać gdzie tylko chcą. Nie przeszkadzają mi.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dobrze napisane, ale, kurczę, pobudziłaś moją wyobraźnię tymi spadającymi z nieba yeti! A z tym tom 1, księga 1 itd. to chyba żart? Ja to w każdym razie tak potraktowałam, mam nadzieję, że się nie pomyliłam :). Pozdrawiam.

Wstęp odautorski powala, ale domyślam się, że to celowe ; )

 

Początek frapujący, ino trudno po nim ocenić, jak się sprawy będą miały dalej.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

myślisz, że liczby robią tutaj jeszcze na kimś jakieś wrażenie?

Arctur Vox - jak donoszą media i prasa, brzoza smoleńska została skoszona na wysokośći 666 cm, a aniołowie lecący samolotem polegli za ojczyznę. Nie twierdzę, że liczby robią na kimkolwiek wrażenie.

mag-do, lubię Cię za 666 i za anioły poległe za ojczyznę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak, to jest komentarz dnia :).

Ładnie napisane, ale nie rozumiem, o co chodzi.

Poza tym - skąd ten tytuł? Co ma piosenka Katie Perry (czy jak jej tam) do aniołów?

Ojej...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

fanta - tytuł to dłuzsza historia, i niech na razie spoczywa w spokoju. Może kiedyś zamieszczę wytłumaczenie.

Nowa Fantastyka