- Opowiadanie: Unfall - Teng

Teng

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Teng

Teng z całego serca nienawidził swojego sąsiada. W zasadzie nawet go nie znał, a widywał jedynie czasem, z daleka. Nienawiść jednak miała swoje uzasadnienie.

Teng osiedlił się na największej planecie w układzie, niestety niezbyt odległej od gwiazdy, przez co bardzo gorącej i suchej. Piasek, pokrywający cały glob, szorstki i wdzierający się we wszystkie zakamarki, jawił mu się teraz jako narzędzie tortur. Nawet po zacienionej stronie Polenianin nie mógł czuć się komfortowo. Nagrzane wydmy utrzymywały wysoką temperaturę, a cztery ogromne księżyce o gładkich powierzchniach skutecznie odbijały promienie słońca.

Gdy poznał wszystkie mankamenty nowego mieszkania, chciał przenieść się na drugą planetę, znacznie mniejszą, ale chłodniejszą i o bardziej urozmaiconym krajobrazie. Niestety ta była już zajęta przez Gorka.

Przebrzydły sąsiad potrafił godzinami przypatrywać się mękom nieszczęśnika, najwidoczniej świetnie się przy tym bawiąc. Teng robił dobrą minę do złej gry, nie chcąc podglądaczowi sprawiać satysfakcji. Wylegiwał się na rozpalonym piasku i z udawanym zachwytem patrzył na kolorowe księżyce. W głębi duszy satelity denerwowały go nie mniej niż Gork. Szczególnie niebieski, w całości pokryty wodą. Kiedyś podskakując próbował go dosięgnąć. Niestety błękitna kula wisiała zbyt wysoko, tak jak i trzy pozostałe.

Skwar stawał się nie do zniesienia. Teng wstał, otrzepał się z piasku i miał zamiar przejść na zacienioną stronę globu, gdy nagle dostał w głowę kamieniem. Odwrócił się, wytrzeszczył oczy i ujrzał Gorka pokładającego się ze śmiechu na swej małej planetce.

– Ty skurwielu, jeszcze ci żarty w głowie! – krzyknął wymachując groźnie dwoma z trzech ramion. Miał ochotę rzucić czymś w sąsiada, ale pod ręką był jedynie piasek, który nie bardzo się do tego nadawał. Niestety skała, którą przed chwilą oberwał, poszybowała gdzieś w przestworza wraz z mniejszymi fragmentami odłupanymi przy spotkaniu z jego masywną czaszką.

Tysiąc lat później, w odległym zakątku galaktyki, mała cywilizacja z zapartym tchem obserwowała efekty drobnego, sąsiedzkiego nieporozumienia.

Koniec

Komentarze

 

Cha cha, bo się posikam...

Przeczytałem obydwa teksty.

Nie jest ciekawe, nie jest śmieszne, nie ma dobrej pointy. Po prostu słabe.

Pokazałeś starą prawdę--- zawsze zazdrościmy innym, czego sami nie mamy--- a czasami nie warto. Popracuj jeszcze nad niektórymi zdaniami, wyrzuć niepotrzebne słowai broń boże, niczego nie dodawaj(takie moje zdanie). Przypowiastka musi być czytana razem z pierwszą. Oczywiście zapraszam do mej galerii...

bżydkie słowy

Nie jest źle, ale uważam, że stać Cię na więcej.

Pozdrawiam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dostałem wiadomość o zasadach konkursu --- i rozumiem teraz, dlaczego dwa opowiadanka. Przypowiastka super.

Dziękuję za komentarze.

Arctur - o co chodzi z tymi brzydkimi słowami? Wszystkie są brzydkie, czy masz na myśli "skurwiela"?

Mogłem oczywiście napisać:

- Ty brzydki! Ty niedobry Gorku ty! Jeszcze ci żarty w głowie!

ale wtedy zdradziłbym preferencje seksualne Tenga, a tego nie chciałem mu robić.  

Mnie rozbawiło :-)

Oryginalne podejście do konkursu.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nie wiem, w jakiej kolejności pisałeś te opowiadania, ale to przeczytałam jako drugie i, niestety, brakuje mi w nim elementu zaskoczenia z pierwszego. Wszystko jest poprawne i pozytywne uwagi z Gorka odnoszą się również i do Tenga, ale czegoś mi tutaj brakuje.

Żałuję, ale nie potrafię bardziej konstruktywnie powiedzieć o co mi chodzi.

rzeczywistość jest dla ludzi, którzy nie radzą sobie z fantastyką

A według mnie sympatyczne.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Po cichu miałam nadzieję, na historię o kosmicznych olbrzymach.  Bardzo sympatyczne wykonanie. Niby druga cżęść wiele się nie różni od pierwszej, ale jak wiele wyjaśnia. 

Nowa Fantastyka