- Opowiadanie: Fasoletti - Spermator

Spermator

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Spermator

– Entliczek, pentliczek, Paweł to prawiczek!!!!

Słowa te dudniły w jego głowie. W ustach czuł słony smak moczu, ale cóż innego można czuć mając głowę zanurzoną w kiblu, do którego przed chwilą naszczano? Próbował się uwolnić, robiąc manewry ciałem, ale silna ręka klasowego byczka Edka, zwanego Grubym, nie popuszczała. Druga nacisnęła za to spłuczkę i głowę Pawła zalała zimna woda. Edek kopnął go jeszcze z całej siły w tyłek i wybiegł pędem ze szkolnej toalety.

– Jebany skurwiel – pomyślał Paweł wyjmując mokrą głowę z klozetu.

Odkąd w dniu szczerości, zorganizowanym w jego klasie, publicznie wyznał że, nie miał jeszcze okazji uprawiać seksu, został szkolnym pośmiewiskiem. Większości chłopaków i dziewczyn nie mieściło się w głowach, jak w trzeciej klasie gimnazjum można jeszcze nie ruchać. Był jedynym prawiczkiem w szkole, jak stwierdzono, bo wszyscy inni mówili że inicjację seksualną mają już za sobą. Nienawidził szczerze tego gnoja Edka, ale przy swoich gabarytach nie miał najmniejszych szans aby mu dołożyć. Cierpiał więc codzienne wyzwiska, poszturchiwania i wodniki szuwarki jakie drań mu fundował. Teraz znów siedział cały mokry, poniżony i wycierał głowę papierem toaletowym. Wyobrażał sobie Grubego powieszonego za jaja na żyrandolu. Wiedział że ów fakt pozostawał jedynie w sferze marzeń, niemniej widok ten napawał go niewypowiedzianą rozkoszą. Spojrzał na zegarek. Piętnasta.

– Kurna, spóźnię się…

Podniósł leżące na ziemi grube okulary i pędem wyleciał ze szkoły. Było lato, więc nie martwił się dociekaniami mamy odnośnie mokrych włosów. Zanim dojdzie do domu słońce je wysuszy. Godzina piechotą, pół godziny biegiem. Dziś pokonał ten dystans w niecałe dwadzieścia minut. Rekord. Był pod domem. Poprawił fryzurę, minął skrzynkę pocztową, na której wielkimi literami widniało nazwisko właścicieli domu. Pręgowie. Nie lubił go, ale cóż. Skoro nie miał wyboru musiał do niego przywyknąć. Wpadł do domu i szybko poleciał do łazienki, umył twarz i upewniwszy się że nie czuć od niego odoru kibla, zasiadł przed telewizorem. Właśnie rozpoczynał się jego ulubiony program naukowy pt. "Kosmos – gdzie wzrok nie sięga". Wszechświat był wielka pasją Pawła. Od maleńkości kochał patrzeć w nocne niebo, zaczytywał się w różnorakich czasopismach naukowych o tej tematyce, a swój pokój oblepiał zdjęciami gwiazd, planet, wybuchów supernowych i innymi tego rodzaju gadżetami. Gdy program dobiegł końca, zmienił kanał. Wiadomości.

– Dzisiaj, czyli 20 sierpnia, około godziny 23 nad prawie cała polską będzie można zaobserwować niecodzienne zjawisko. Przelot Kondonitów. Pasma meteorów, które co sto pięćdziesiąt lat zahaczają o atmosferę ziemską. Widok palących się meteorytów to jedno z najpiękniejszych zjawisk na świecie, porównywalnych z widokiem zorzy polarnej – krzyczał z telewizora spiker.

– Ale ekstra – wrzasnął zachwycony Paweł.

Poleciał na górę i sprawdził czy jego mała lunetka, przez którą zwykle obserwował gwiazdy działa prawidłowo. Kilkakrotnie przetarł szkiełka chusteczką i nastawił budzik na dwudziestą drugą trzydzieści. Wskoczył na łóżko, położył się i zasnął.

 

Obudził go głośne brzęczenie. Wstał, otarł zaspane oczy i wyjrzał za okno. Bezchmurne niebo, cudownie. Złapał lunetę i wybiegł na podwórze. Popędził za dom, przeskoczył przez niewielkie ogrodzenie i ruszył w stronę pól. Gdy dotarł do niewielkiego pagórka, około kilometr od swojej zagrody, legł brzuchem na trawie i przyłożył lunetkę do oka. Spektakl się zaczął. Różnej długości wielobarwne smugi przecinały niebo. Paweł nigdy nie widział czegoś tak pięknego. Leżał nie mogąc wykonać żadnego ruchu. I nagle zauważył go. Leciał w jego stronę. Wielki i płonący, był coraz bliżej, a ciągnący się za nim ogon płonął żywym ogniem.

– Kurwaaa mać!!!! – zdążył wykrzyknąć Paweł, nim wybuch spowodowany przez spadający z nieba kondonit odrzucił go kilka metrów dalej.

Czuł jakby jego ciało oblepiła jakaś gorąca masa. Wżerała mu się w skórę, wnikała w niego. Poczuł że to koniec, że żegna się z tym światem. Zabiła go jego pasja. Może zbyt często patrzył w niebo i ono chciało ukarać go za swoje wścipstwo… Tego nie wiedział. Pogrążył się w otchłani ciemności, czując jak cały płonie.

 

Otworzył oczy. Był w szpitalu, do ramienia podłączoną miał kroplówkę.

– To cud że żyjesz chłopcze. Spadł koło Ciebie pół metrowy kawał meteorytu. Zostałeś wyrzucony na kilkanaście metrów, ale na szczęście tylko się potłukłeś – mówił stojący nad nim lekarz – miejsce wybuchu jest napromieniowane niczym krater po wybuchu bomby atomowej, ale w pobliżu Ciebie dziwnym trafem licznik Geigera nie wykazuje aktywności…

– Gówno mnie to obchodzi – pomyślał Paweł.

Po chwili do jego sali wpadli reporterzy z lokalnych gazet. Zadawali durne pytania na które nie miał zamiaru odpowiadać. Udawał że śpi, ale hieny nie odeszły. Nawet próbujący odgonić je lekarz został zignorowany.

– Odpierdolcie się ode mnie!! – ryknął w końcu chłopak. Sala opustoszała. Usnął.

 

Po tygodniu obserwacji wrócił do domu. Czuł się wyjątkowo dobrze, lekarze stwierdzili że poza kilkoma siniakami nic mu nie dolega. Jakimś cudem nie został napromieniowany, jak wszystko inne w promieniu kilkuset metrów od miejsca upadku meteoru. W sumie miał to gdzieś. Po dwóch tygodniach, pierwszy raz od wypadku, wyszedł z domu. Przeżył szok. Na początku myślał że zwariował. Dookoła przechodzących siebie kobiet widział różnokolorowe aury. Głównie zielone, niekiedy czerwone i niebieskie. Wyruszył na spacer, obserwując oczami rozwartymi na oścież dziwne zjawiska. Po godzinie łażenia dokonał drugiego odkrycia. Gdy przechodził w pobliżu zabarwionych czerwienią kobiet, fiut stawał mu niczym osikowy pal. Było to tym bardziej dziwne, że uważał się za trwałego impotenta. Nawet filmy porno, przy których jego kumple jechali ostro na ręcznym, na jego członku nie robiły najmniejszego wrażenia. Wisiał niczym sflaczała dętka. A tu niespodzianka. Pospacerował jeszcze trochę. Zorientował się, że "czerwone", jak je teraz nazywał, zerkały ukradkiem w jego stronę, nierzadko puszczały oczka i śmiały się zalotnie. Niektóre niby przypadkiem podnosiły rękę tak, że zwielokrotniony zapach feromonów uderzał w nozdrza Pawła. To kolejne odkrycie jakiego dokonał. Wiedział które kobity mają chcicę. I przede wszystkim w ich pobliżu mu stawał. Zielone i niebieskie nie przejawiały większego zainteresowania jego osobą, wręcz ignorowały go.

 

Gdy następnego dnia wrócił do szkoły był sensacją. Każdy chciał popatrzeć na gościa, którego uderzył spadający meteor. Kiedy zadzwonił dzwonek, weszli do sali. Akurat była lekcja wychowawcza, z trzydziestoparoletnią panią Nowak, na widok której większość z męskiej części klasy miała w kroku namiot. Niektórzy po lekcjach z nią, latali do kibla w wiadomym celu. Paweł zauważył, że pani buzuje dziś wręcz oślepiającą czerwienia i mówiąc spogląda tylko na niego. Na początku ukradkiem zerkała, ale teraz wpatrywała się intensywnie, jak gdyby zobaczyła jakiś cud i nie mogła oderwać od niego wzroku. Paweł zauważył też, że ociera pod biurkiem udem o udo, a ręce schodzą jej dziwnie blisko krocza. Również jego penis wykazywał dziwne objawy. Ruszał się i gdyby mógł, pewnie wyskoczył by ze spodni.

– Paweł, zostań po lekcjach, musimy porozmawiać – powiedziała Nowakowa, jak na nią mówiono, gdy zajęcia zakończył dzwonek.

Paweł posłusznie siadł w ławce i czekał. Gdy klasa opuściła salę, pani Nowak podeszła do niego i nagle namiętnie go pocałowała. To był szok. Nigdy nie całował kobiety. Chciał uciekać, ale coś trzymał go na miejscu. Wstał i mimowolnie ściągnął spodnie. Nowakowa uklękła, w jej oczach widać było szaleństwo i pożądanie. Wzięła członka, poczęła obracać go w ustach i muskać językiem. Następnie zdjęła spódniczkę i rozłożyła nogi. Zrobili to na biurku, potem na ławce. Paweł był niczym automat i co najdziwniejsze, czego zawsze najbardziej się obawiał, nie skończył zbyt szybko. Skończył po godzinie. Wytrysk przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Pani Nowak prawdopodobnie też. Odrzucona jego siłą, znalazła się na drugim końcu klasy, łamiąc nogę i roztrzaskując dwa krzesła. Paweł wytrzeszczył gały. Schował małego w spodnie i wybiegł.

-Kurwa, co się ze mną dzieje – pomyślał, ale w jego głowie naraz zaświtała śmiała myśl – przecież mogę mieć każdą.

 

Po miesiącu nie było w szkole panienki której Paweł nie zaliczył. W żeńskich kręgach krążyły o nim legendy. Jego fiut stał się przedmiotem kultu i pożądania. Nawet ten debil Edek nie śmiał go tknąć. Raz spróbował, ale dziesięć przechodzących w pobliżu dziewczyn prawie wydrapało mu oczy. Paweł chodził dumny niczym paw. "20 sierpnia 2010 roku narodził się nowy superbohater – Spermator." Tak napisał w swoim pamiętniku prowadzonym, odkąd nauczył się pisać.

– Żadnej kobiecie nie odmawiam w potrzebie, oto moje motto – mówił sam do siebie – jestem lepszy niż Batman, Superman, Kapitan Ameryka, jestem maszyną do seksu!!!

 

Tego dnia wiele miało się zmienić. Paweł obudził się w łóżku swojej matki. Przeżył kolejny szok.

– Nie! Co ja zrobiłem!

Dotarło do niego, że przespał się ze swoją rodzicielką. Wyleciał z domu. Przebiegł przez ulicę i skierował krok w stronę miasta. Nie zwracał uwagi na zalotne spojrzenia mijanych kobiet i ich zachęcające ruchy tyłkami, biodrami i nierzadko piersiami. Biegł bez zatrzymywania, aż minął drogowskaz oznaczający granicę miasta. Tu go dopadła. Najpierw poczuł silne uderzenie w plecy. Nie wiedział co to było. Odwrócił wzrok i zobaczył lewitującą nad ziemią, opasłą kobietę ubraną w czarne, lateksowe majtki, podkolanówki i stanik. W prawej ręce trzymała bicz, w lewej ostry kuchenny nóż.

– Dotarły do mnie pogłoski o twoich wyczynach, ty szowinistyczny jebako! Myślisz tylko o zaspokajaniu swoich żądz! Wykastruję Cię za to, jakem Dominująca Gertruda!

– Czekaj! – krzyknął Paweł – one same na mnie leciały! Wszystko przez ten meteor!! Ja nie chciałem!

Zauważył że aura Gertrudy była szara, takiej do tej pory nie widział.

– Trzeba panować nad swoimi żądzami chłopcze – ryknęła – ja też jestem ofiarą upadku kondonitu, ale w odróżnieniu od Ciebie, postanowiłam bronić praw kobiet, bitych i gwałconych przez swoich, oraz obcych mężczyzn! A ty jesteś z nich najgorszy! Wykorzystujesz kobiety w dniu ich słabości, w dniach, kiedy pałają pożądaniem. Hańbisz je swym nasieniem i za to pozbawię Cię fiuta!!!

Nim straszliwa domina skoczyła na niego, przypomniał sobie, iż faktycznie w wiadomościach mówiono niedawno o tajemniczej osobie mordującej mężczyzn i odcinającej im członki. Postanowił walczyć. Nie mógł zrobić jednak zbyt wiele. Ponad stukilogramowe ciało runęło na niego niczym słoń. Zaczął się dusić. Gwiazdy, które niegdyś tak kochał, zatańczyły mu przed oczami. Tracił przytomność. Nagle jakby wpłynęły w niego nowe siły.

– Nie Gertrudo!! Nie pójdzie Ci ze mną tak łatwo!!

Wyślizgnął się spod jej tłustego cielska, spuścił spodnie i skierował w jej stronę nabrzmiałego członka. Ruszyła na niego, wymachując pejczem i nożem. Gdy była blisko, Paweł podskoczył i skierował swojego penisa w jej usta. Chycił głowę Gertrudy i przycisnął do swego łona. Wytrysnął. Sperma lała się z ust, uszu i nosa dominy, razem z fragmentami mózgu. Ostatnim, desperackim ruchem ręki machnęła nożem. Potem jej czerep eksplodował.

 

Kilka dni później, w wiadomościach, podano dziwną informację.

– Za miastem, na drodze, znaleziono dwa ciała. Mężczyzny i kobiety. Mężczyzna umarł po wykastrowaniu z upływu krwi, kobieta zaś została pozbawiona głowy, jak gdyby coś wybuchło w jej wnętrzu. Dookoła pełno było zaschniętego nasienia. Trwa identyfikacja ciał.

Koniec

Komentarze

Jedziesz po bandzie, Fasoletti. "Spermator" to sen niejednego gimnazjalisty, wybrałeś sobie dobrego bohatera. Uśmiałam się w kilku miejscach.

zalał wodospad zimnej wody --- wodospad kisielu to dopiero byłoby cóś...
Odkąd na dniu szczerości --- na dniu?
15. --- w tekstach literackich nie używamy cyfr.
(...) nazwisko właścicieli domu. Pręgowie. Paweł Pręga. Nie lubił go, ale cóż. --- nie lubił siebie, Pawła Pręgi? Te wściekłe zaimki...
Wskoczył na łóżko i zasnął --- rama i materac wytrzymały skok, a Paweł zasnął na stojąco?
przyłożył swój osprzęt do oka --- osprzęt? Hmmm...
trzydziestoparo letnią --- razem
łamiąc w locie nogę  --- pierwszy w kosmosie przypadek złamania czegokolwiek bez kontaktu z czymkolwiek.
pod kolanka --- czy podkolanówki?
stu kilogramowe --- razem.
O przecinkach nic nie napiszę, chociaż mógłbym. Nie chce mi się...
Wywołujące uśmieszki marzenie niejednego nie tylko gimnazjalisty. Umiesz pokpiwać, a to zaleta.

Adam, zmierzły jesteś, ale to dobrze. :P Dzięki za uwagi. Poprawiłem wymienione błędy i mam nadzieję że teraz wygląda to lepiej. Co do przecinków i kropek, to w ekstazie tworzenia rzadko zwracam na nie uwagę, ale postaram się i nad tym popracować.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Pierwszy raz w życiu czytałem tak dziwne opowiadanie.

Pod względem językowym, słabe, ale to można wytłumaczyć (przynajmniej w pewnej części) tym że autor dostosował język do opowiadania w którym prezentował gimnazjalistów.

Na pewno nie polecił bym tego opowiadania nikomu poniżej 18-stego roku życia gdyż epatuje pornografią. Nikomu dorosłemu zresztą też.

A swoją drogą, to ciekawe jak owy "Edek" zareagował by na mnie, mam 19 lat i nie uprawiałem jeszcze seksu.

Może i językowo nienajlepsze, ale za to ironiczne i zabawne. Podobało mi się :)

mnie to nie przekonuje :/

A więc i na tym portalu trzeba wprowadzić kategorię 18+ ? Sprawne, ale na pewno jak na publiczny ogląd, nieco przesadzone. Nad językiem, tym bardzo potocznym, cały czas się zastanawiam. Nie jestem pewien czy "jechali ostro  na ręcznym" jest aż tak niezbędne, żeby nie mozna było go czymś zastąpić. Nie ginekologicznym ;), czymś innym.

"Wytrysk przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Pani Nowak prawdopodobnie też. Odrzucona jego siłą, znalazła się na drugim końcu klasy, łamiąc nogę i roztrzaskując dwa krzesła. Paweł wytrzeszczył gały. Schował małego w spodnie i wybiegł."
Tak, Fasoletti, jedziesz po bandzie i rechoczesz. A czytelnicy z Tobą. Fajny tekst. Trąci snem pryszczatego gimnazjalisty, ale jest sprawnie napisany (oczywiście prócz miejsc wyłapanych przez AdamaKB) i nie da się przy nim nudzić.
Pozdrawiam. 

Erotic pierwsza klasa. Mógłbyś pisać scenariusze do pornosów ,wzbogaciłbyś je o treść a nie tylko o samo rżnięcie.

Mi się podoba;) Niezły pomysł, fajny styl. Nie jestem ekspertem, ale uważam, że to jeden z lepszych prześmiewczych utworów, które miałem okazję czytac w ostatnim czasie.

Pozdro

Bardzo ciekawy tekst.Znalazłem po drodze pare literówek, co zwykle sztrasznie razi jednak u Ciebie fabuła była na tyle wciągająca, że nie zwracałem na to uwagi.
Brawo!

Rewelacja, obsmiałem się po pachy;).

JW

Rewelacja, obsmiałem się po pachy;).

JW

Nowa Fantastyka