- Opowiadanie: KRISTINA - URINOV - VINETOO

URINOV - VINETOO

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

URINOV - VINETOO

Kiedy byłem małym chłopcem uwielbiałem chodzić nad rzekę. Nie po to jednak by popływać, lecz jedynie żeby spokojnie sobie popatrzeć. Siadałem na gałęzi wysokiego klonu umieszczonego na wysokim wzgórzu, na szczycie którego wyniesiono spękane gipsy kościelnej murawy. Młody Indianin spoglądał spokojnie na roztaczającą się przed jego sokolim wzrokiem ukochaną dziką prerię. Stado domowego bydła pasło się leniwie w żarze letniego upału w samo lipcowe południe. Miłosierne słońce błyszczące niczym diament z zenitu lśniący ognistym Teotla brzaskiem. Nazywam się Vinetoo i z sercem wypełnionym mężną dzielnością niemającą nic wspólnego ze średniowieczną cnotliwością, lecz ze starożytną cnotą, wartuję dziś od południowego wschodu od strony Śpiącego Lasu wprost na prerię poprzedzoną tamą zrobioną przez rzekę przepływającą bardzo spokojnie przez naszą leśną osadę Nishikha. I właśnie wtedy…nagle: pstryk! I widzę przecinający tuż przed moimi dziecięcymi oczami korek od taniego wina – jabola, które w nieco późniejszych latach swej jakże burzliwej młodości zwykłem byłem pić na waksach, pamiętam tamto liceum, budynek pusty wieczorem i przyjaciół bez dachu nad głową uciekających przez park przed nagle rozpętaną burzą porywistą z bardzo silnym wiatrem i smagającymi pochmurny nieboskłon piorunami. Liście rwące się z powyginanych gałęzi klęczących drzew pod naporem wyjątkowo silnego wiatru! A oni uciekli. A wyście zostali. Sami. Liza.

 

Dobra. Nieważne. Wiem. Nikt tego nie powiedział. Zmierzam tylko do tego, że w wieku 12 lat w czasie wakacji u babci Gieni siedziałem na drzewie, pod którym chlali żule. i tyle.

 

No?

Koniec

Komentarze

Projekt Urinov: reaktywacja.

pozdrawiam

I po co to było?

...
i w zasadzie tyle. Przeczytałem. Nie kumam. Ale nie przejmuj się i pisz dalej ;) 

Siadałem na gałęzi wysokiego klonu umieszczonego na wysokim wzgórzu - a do tego drzewo rośnie, a nie umieszcza się

na szczycie którego wyniesiono spękane gipsy kościelnej murawy - kkompletnie niezrozumiałe - wyniesiono? chyba wzniesiono. A gipsy kościelnej murawy? - toż murawa to trawa

diament z zenitu lśniący ognistym Teotla brzaskiem - porównanie bez porównania pokręcone

mężną dzielnością niemającą nic wspólnego ze średniowieczną cnotliwością - znowu coś dziwnego

wartuję dziś od południowego wschodu od strony Śpiącego Lasu wprost na prerię poprzedzoną tamą zrobioną przez rzekę przepływającą bardzo spokojnie przez naszą leśną osadę Nishikha - znowu

12 - słownie

Krótki tekst, najeżony dziwnymi sformułowaniami, dziwolągami językowymi.

Myśl jasna - wykonanie kiepskie,bardzo. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

no...trudno się to tłumaczyło ze staro-ukraińskiego

sama nie wiem po coż zadałam sobie aż tyle trudu

a mówi się że Urinov był protofantastą surrealizmu

więc pomyślałam: kogoś pewnie zabiję

:)

Weź napisz coś własnego!!!!!! Żenada...

I mam w to uwierzyć, że tekst jest tłumaczeniem ze staroukraińskiego? A co do Twojego tekstu, to jest o niczym. Grafomański styl bije po oczach. Katastrofa.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

    Znakomity tekst.  A wzmianka o istnieniu języka staroukraińskiego powala na kolana. A lidzie dają się na to nabierać... Brawo! 

Nowa Fantastyka