- Opowiadanie: KRISTINA - URINOV - NAOK No. 4-6

URINOV - NAOK No. 4-6

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

URINOV - NAOK No. 4-6

Któregoś poranka mistrzowie podczas zbierania muchomorów w śpiącym jeszcze lesie śpiewali mędrców przemądrzałych pieśń:

 

"To czego nie można napisać – można tylko powiedzieć. To czego nie można powiedzieć – można tylko pomyśleć. To czego nie można pomyśleć – można tylko wyszczekać. Hauuu…"

 

– A co z kukuryku, miał i świętym Mu? – pomyślał Uczeń kicając wśród krzewów dzikiej maliny i świerzych pokrzyw.

 

– Nic…– wyszeptało leśne echo i nastała cisza.

 

– Oj!…Ałła!…ssst…ałć!…ołłaj!…ajś!…ał! – pokrzykiwali pełzający wśród leśnych ostów mistrzowie…śpiący Uczeń zresztą też."

 

 

 

Vladislav Von Urinov

 

Z tomu:"NAOKI czyli antyksięga zbuków woni" (rok wydania 1893)

Koniec

Komentarze

specjanie dziś wieczorem

specjalnie dla was

wprost z samego tętniącego pijaństwem Lwowa

przesyłam zaginione/odnalezione dzieło samego mistrza...tzn. Ucznia  Vladzia

nawet pół litra koszernej wódki nie dopomoże w tłumaczeniu tego czegoś

Urinov jako dzicko posiadał pewien dziwny dar:

potrafił hipnotyzować każdego napotkanego człowieka

i wywołać natychmiast w trakcie rozmowy oniryczne halucynacje

na zlecenie Freuda napisał "Wstęp do psychoanalizy"

NAOKi pisane były zaraz po powrocie z dalekiego wschodu

gdzie udał się zaraz po ukończeniu paryskiej orjentalistyki

pozdrawiam kochających się wielbicieli króla von Urinova

:)

pa...

oddaję glosę jednego z krytyków literackich P. Ch., który miał poznać jego osobistość Władysława:

 

"Acha. Niczego nie wyjaśniający odnośnik, bo i czego niby się spodziewać? Taka "literatura" jest jak przejaw bezczelnego chamstwa. Ktoś, kto grzecznie "chce zrozumieć" wyjdzie na półgłówka i co najwyżej się skompromituje. Jedyne co można zrobić to

a - zignorować

b - odpowiedzieć tekstem własnym na porównywalnym poziomie abstrakcji, czyli dostosować się do języka nadawcy.

"Dzieło" zaistnieje oczywiście tylko w drugim przypadku, bo i po cóż się dzieła pisze jeśli nie po odpowiedź? Oczywiście miszczoski poziom polega na wykorzystaniu języka logicznego i spójnego do wytworzenia odpowiedzi równie bądź bardziej abstrakcyjnej od podanego wstępnego materiału słownego. I jest to wykonalne, poznałem osobiście kilku literaturoznawców, którzy bardzo mądrze pisali o tekstach nawet bardziej popiernicznonych i lapidarnych. I stanowiska swojego potrafili bronić z wykorzystaniem najlogiczniejszych argumentów (najgłośniejsza publiczna dyskusja w tym stylu dotyczyła niejakiej Masłowskiej, a broniącym z werwą godną lepszej sprawy był np. Pilch)

Co nie zmienia faktu, ze mamy tu do czynienia ze slamerstwem (czy jak to się tam pisze), a nie z literaturą.

Co nie zmienia faktu, że mnie rozpraszasz i zamiast pracować czytam i mózdżę. I móżdże i móżdże i chyba o to chodziło. Brrrr... Ni cierpię jak ktoś mną manipuluje."

i dalej (cyt.):"...

konotacja sensów naddanych w przytoczonym fragmencie składania do odwołania się ku tradycjom dadaizmu (w słowotwórstwie i "naiwnym" obcowaniu z naturą" oniryzmu (co być może da się wytłumaczyć obecnością grzybków w pierwszej części tekstu i jest wprost przywołane na końcu) i czegoś co być może miało być haiku a może jest jedną z bajek zen. W każdem razie poetyka fragmentu i z założenia afabularność tak w sensie jak ilości podanego wytworu słownego. Słowa zresztą tak w utworze jak w interpretacji wydają się niewłasciwym narzędziem, skoro nie da się napisać powiedzieć ni pomyśleć i trzeba odnaleźć swoje zwierzęce ja, żeby w ogóle nabyć prawa głosu w dyskusji.

Powyższe nie dotyczy przedmiotu pieśni (i utworu) - Filozofia Wschodu przywołana jest tu w jedynej wypowiedzi natury ożywionej: "NIC" wskazujące na pustkę (przy odwołaniu się do oniryczności całego świata przedstawionego i założeniu, że "dzieję się" tylko w śnie ucznia, mamy tu do czynienia z pustką wewnętrzną, a więc z podróżą do wnętrza, "za-jaźni" odkryciem prawdziwego ja, które zapewne nawet nie szczeka tylko śpi)."

 

P.CH.

 

jak przypuszczam, fantastyczna krytyka również śpi...

ach...jaka szkoda

poujadałabym sobie jak zaszczuty pies

:)

 

żenada....

No.

Mastiff

Nowa Fantastyka