- Opowiadanie: -13- - Noc żywych trupów (krótkie)

Noc żywych trupów (krótkie)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Noc żywych trupów (krótkie)

Dziewczyna biegła tak szybko, jak tylko mogła. Jej dzikie spojrzenie omiatało ulicę w poszukiwaniu jakiegokolwiek schronienia. Prześlizgnęła się po masce wraku samochodu stojącego na chodniku obok płonącego budynku banku, po czym zniknęła w bocznej uliczce. Zatrzymała się na moment, oparła dłonie na kolanach, garbiąc się i próbując złapać oddech. Nie zwracała uwagi na podartą markową bluzkę, ani na kilka skaleczeń na łydce. Odgarnęła długie, kruczoczarne włosy na tył głowy. Była bardzo ładną, dbającą o siebie nastolatką. Niestety obecny wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Jednak, chyba pierwszy raz w życiu, nie obchodziło jej to.

Nagle zamarła w bezruchu, wstrzymała oddech. Wytężyła słuch. Na twarz błyskawicznie wrócił grymas przerażenia. Bez namysłu wbiegła w wąską uliczkę oświetlaną latarnią i płomieniami strzelającymi z okien szarych kamienic. Przebiegła kilkadziesiąt metrów i zatrzymała się przed wysokim murem. Ślepy zaułek. Obróciła się. W tym momencie na drugim końcu pojawiły się trzy postacie. To były zombie – umarli, którzy powstali z grobów, a teraz polowali na żywych. Pierwszy, najszybszy z grupy, wyciągał ku niej rozkładające się ręce. Podarty ortalionowy dres szeleścił z każdym jego krokiem. Tuż za nim wlekła się pozostałość otyłej kobiety ubranej w gustowną garsonkę. Za życia miała pewnie około czterdziestki. Wymachiwała jedyną ręką niczym niewidomy próbujący wymacać przed sobą przeszkodę. Trochę za nimi nadchodził mężczyzna w koszulce i jeansach pozbawiony dolnej szczęki i oka.

Dziewczyna podskakiwała próbując chwycić górną krawędź muru – bezskutecznie. Z łzami w oczach chwyciła leżącą w kącie metalową rurkę. Wzięła głęboki oddech. Poczuła smród rozkładającego się mięsa. Ruszyła ku przeciwnikom, szybko przechodząc do szaleńczego biegu. Zwinnie uchyliła się przed rękoma dresiarza. Przy okazji zdzieliła go rurką po głowie. Umarlak zachwiał się zaskoczony, jęknął, lecz nie upadł. Młoda kobieta była w tym czasie już o kilka kroków od następnego przeciwnika. Wiedziała, że wielkie cielsko truposza stojącego przed nią trudno będzie sprawnie ominąć, dlatego nawet nie próbowała tego manewru. Pobiegła prosto i wykorzystując swój impet, wbiła metalową rurkę w głowę grubaski. Jednak ta zdołała przycisnąć nastolatkę ręką do siebie po czym zwaliła się na ziemię, przygniatając nogi dziewczyny. Kilka cennych chwil zajęło zrzucenie z siebie masy mięsa. Brunetka z wielkim trudem uwolniła pokaleczone nogi. Poczuła straszny ból. Na bluzkę spłynęła szerokim strumieniem krew. Ostatnie, co zobaczyła, to zombie pożerające ochłap mięsa wraz z srebrnym łańcuszkiem – prezentem na pierwszą komunię. Po chwili do uczty dołączył drugi nieumarły, obryzgując swą dresową bluzę posoką ofiary.

– Całkiem niezłe mięsko. Trochę przesiąknięte kosmetykami, ale smaczne – wymamrotał truposz w koszulce. Przytrzymał ręce szamocącej się ostatkiem sił ofiary.

– Racja. Kruchutkie. Władek, zedrę z niej spodnie. Może to dziewica? Taki bukiet smakowy … warto sprawdzić – odparł dresiarz, po czym odgryzł dziewczynie lewą pierś.

– Dziewica? Zdurniałeś Stefan? Przecież to minimum gimnazjalistka. Jak masz chrapkę na takie specjały, to trzeba było powiedzieć. Może jakby po podstawówkach poszukać, to coś by się znalazło. Ale powiem ci, że ostatnio jadłem dziewicę. Nic specjalnego. Z drugiej strony – czego można się spodziewać po udach sześćdziesięcioletniej zakonnicy. Szkoda było czasu na zdzieranie z niej habitu – wymamrotał Władek wpychając kolejne kęsy bezpośrednio do gardła, jako że brak dolnej szczęki nieco utrudniał mu gryzienie.

– Też fakt. Dziewic to już nie ma. W ogóle o mięso coraz trudniej. – Stefan przełknął fragment piersi i zaczął łapczywie spoglądać na uda ofiary. Wytarł zgniłe usta ortalionowym rękawem.

– A Halince się nie udało. Szkoda kobieciny.

– Eeee tam. Zawsze mówiłem, że jest zbyt powolna. Ona chyba ciągle myślała, że pracuje w ZUS-ie. A tu trzeba się ruszać, bo jedzenie samo w łapy nie wpadnie.

– A ty to co? Sportowiec niby?

– A mało to się za życia nabiegałem na stadionach? Mało to nauciekałem przed policją? Do tego trzeba mieć zdrowie. A Halinka co? Kawa, ciasto i czasem spacer do kserokopiarki.

Obaj nieumarli kontynuowali posiłek w milczeniu, co jakiś czas mlaskając jedynie i postękując z zadowoleniem. Stefan, klęczący przy prawej nodze ofiary, wyprostował się i głośno beknął. Jednak nie wrócił do jedzenia. Nasłuchiwał odgłosów dochodzących z sąsiedniej ulicy.

– Władek, słyszysz?

– Co znowu? – Zombiak w koszulce uniósł głowę. Fragment wątroby wypadł mu z przełyku.

– Głosy. Słyszysz? Jacyś ludzie. Czyżby więcej mięsa?

Truposze zgodnie spojrzeli ku wylotowi uliczki. Na jej końcu pojawiła się grupa kilku mężczyzn. Bez wątpienia żywych. Przybysze na widok ucztujących nieumarłych ochoczo zrzucili z siebie spodnie i bieliznę prezentując sterczące przyrodzenia. Władek powoli obrócił głowę i spojrzał swoim jedynym okiem na kompana. Był przerażony.

– Ste … Ste … Stefan! – Pośladki umarlaka w koszulce zacisnęły się do granic możliwości. – Stefan! Chodu! Spieprzamy! To nekrofile!!!

 

Koniec

Komentarze

Bez sensu to opowiadanie. Ani to horror, ani thriller, ani - tym bardziej - fantastyka. W ogóle wygląda jak opis jakiejś gry komputerowej z zombiakami, albo jest scenariusz do horroru klasy B.

No i z błędami typu:

 

>>wzięła głęboki oddech << --- bardziej "nabrała powietrza (do płuc)" -- bo wziąć to można np. młotek.

 

>> Dziewczyna podskakiwała próbując chwycić górną krawędź muru << --- a mozna chwycić dolną krawędź muru, próbując go przeskoczyć, podskakując?

 

>> (..) wbiegła w wąską uliczkę oświetlaną latarnią i płomieniami strzelającymi z okien szarych kamienic. << ---- uliczka była oświetlona tylko jedną latarnią? I tak dobrze widziała?

 

>> To były zombie – umarli, którzy powstali z grobów, a teraz polowali na żywych << --- Chyba każdy wie co to zombie. Zbędne zdanie.

 

Reasumując: krótkie i o niczym. Napchane "watą słowną", a nie fabułą. Nie podobało mi się. Słaby tekst.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Ani to horror, ani thriller, ani - tym bardziej - fantastyka.   

Humoreska też nie.

No, króciak mocno przeciętny. Choć przy ostatnim zdaniu lekko się uśmiechnąłem.

A mnie sie pogaduszki zombie spodobaly. Zabawny pomysl, tylko to zakonczenie jakies takie nietego - na sile, niesmieszne, bez nekrofilow byloby lepiej.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Podoba mi się Twój styl, a puenta dobra, bo zaskakująca.

Nowa Fantastyka