- Opowiadanie: RogerRedeye - Diagnoza i terapia

Diagnoza i terapia

Ilustracja przedstawia  projekt gabinetu szefa firmy. Być może, własnie w takim pomieszczeniu przyjmował pacjentów doktor Moriarty - oprócz redaktora Egga i niewidocznych na zdjęciu białych drzwi z litego drewna jeden z bohaterów tej krótkiej opowieści. 

Dodajmy jeszcze - tak dla porządku -  że białe drzwi miały mosiężną klamkę.

Sami oceńcie, czy ten element konstrukcyjny posiada znaczenie... 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Diagnoza i terapia

 

– Krótko mówiąc, twierdzi pan, że ostatnio nic się panu nie udaje. – Doktor Moriarty postukał długopisem w biurko. – Albo inaczej: wszystko się panu, panie Egg, sypie.

Pacjent wolno pokiwał głową.

– To nie do końca tak. – Egg uśmiechnął się niepewnie. – Szczerze powiedziawszy, od dłuższego czasu zachowuję się jak ostatni bałwan. Mówiłem już: jestem redaktorem w paru wydawnictwach. Literatura fantastyczna. Świetnie mi szło. Znam kilka języków, w tym polski, więc prowadziłem w tym kraju pewien portal. Wykorzystałem tam nawet jako nick tłumaczenie swojego nazwiska.

Moriarty słuchał uważnie.

– W obecnych czasach telepraca to nic trudnego – ciągnął Egg. – Nieźle płacą. Nagle wydarzyło się coś niezrozumiałego: zapominam o wszystkim, uciekają mi daty i terminy. Zawalam sprawy, a użytkownicy są wściekli. Nic mi się nie udaje. Podobnie jest w redakcjach.

Moriarty z namysłem wpatrywał się w twarz Egga.

– Przepraszam za kolokwializm – ciągnął Egg – ale czuję się tak, jakby ktoś urwał mi jaja. Porównanie oddaje istotę sprawy. W redakcji polecono mi pana jako specjalistę od takich przypadków.

Gabinet Moriarty’ego, doktora psychiatrii, wyglądał bardzo zwyczajnie: mieszanina elegancji i funkcjonalności. Tylko jeden element raził nietypowością: białe drzwi w ścianie za plecami lekarza, wykonane z litego drewna, z mosiężną klamką. Przypominały dawniej używane drzwi szpitalne.

Egg zerkał na nie niepewnie. Sprawiały dziwne wrażenie.

– Kryzys wieku średniego i wypalenie zawodowe. – Głos Moriarty’ego zmusił Egga do odwrócenia spojrzenia. – To wstępna diagnoza. Terapia jest prosta: urlop, ograniczenie ilości zajęć, pewnie rezygnacja z jakiegoś etatu. Znalezienie czegoś nowego – i dojdzie pan do siebie. Chyba, że sprawa jest znacznie poważniejsza. To wymaga jednak gruntownych badań.

– Co pan przez to rozumie? – ostrożnie zapytał Egg.

Stojący w rogu gabinetu wentylator szumiał cicho.

– Możemy zacząć od razu. – Moriarty odłożył długopis. – Rozumie pan wyraz android?

– Nie pamiętam, co on znaczy. – Egg podniósł ręce. – Mówiłem już, że o wielu sprawach zapominam.

– A para się pan literaturą fantastyczną. – Psychiatra splótł dłonie pod brodą. – Następne pytanie: pewien znany pisarz przewidział istnienie androidów. Pamięta pan jego nazwisko i tytuł książki?

– Nie. – Egg potrząsnął łysą głową. – Prawie wszystko ulatuje mi z pamięci. Nie pojmuję, o czym pan mówi. Dlaczego pan o to pyta?

Nie mógł się powstrzymać od spojrzenia na solidnie wyglądające białe drzwi.

– Pytam, bo może pan być androidem. – Moriarty kaszlnął. – Androidem z wyczerpującym się źródłem zasilania. To tłumaczy zanik działania pamięci. Widzi pan – psychiatra zmienił ułożenie dłoni – swego czasu kilka wielkich wydawnictw wpadło na pomysł stworzenia redaktorów doskonałych: rzutkich, ekspansywnych, wiedzących prawie wszystko, pracujących bez wytchnienia. Wbudowane wspomnienia, sfabrykowana przeszłość… Oni święcie wierzą w to, ze są ludźmi, a w rzeczywistości to tylko nietypowe roboty wysokiej klasy. Androidy. Niestety, wszystkim powoli wyczerpują się źródła zasilania. Powiedzmy, baterie.

W zapadłej ciszy Egg wyraźnie usłyszał dźwięk – zgrzyt, jakby ktoś po drugiej stronie muru przekręcał klucz w zamku. Klamka poruszyła się dwa razy.

Moriarty nie zwrócił uwagi na metaliczny chrobot.

– Pan żartuje. – Redaktor potrząsnął głową. – Wypraszam sobie takie głupie dowcipy!

– Niestety, nie. – Psychiatra spojrzał w oczy Egga. – To, o czym mówię, potwierdziły sekcje. Kłopotliwa sprawa, wiec nikt o niej nie mówi głośno.

Lekarz starannie modulował głos, jakby prowadził akademicki wykład.

– To alternatywne rozpoznanie – kontynuował Moriarty. – Przeprowadzimy dalsze badania, a zaczniemy od tęczówki i źrenicy oka. Nie wyobraża pan sobie, ile mogą one powiedzieć o tym, co kryje się za nimi głębiej. Dysponuję odpowiednim sprzętem. Najnowszym.

Szczupła dłoń wskazała inne drzwi w bocznej ścianie, z mleczną szybą pośrodku.

Egg wytarł chusteczką spocone czoło.

– Przyjmując nawet pańską diagnozę za trafną – zauważył po chwili – problem sprowadza się do odnowienia źródła zasilania. Wymiany baterii, jeżeli pan woli to określenie. Wtedy wszystko wróci do normy.

Klamka w białych drzwiach poruszyła się, jakby ktoś sprawdzał, czy zamek się nie zacina. Obaj nie zwrócili na to uwagi.

– Niestety, nie. – Psychiatra z uwagą oglądał wypielęgnowane paznokcie swoich długich palców. – Android to nie robot, zwykły mechanizm naszpikowany elektroniką, z możliwością wymiany podzespołów – choć i nie człowiek. Sekcje wykazały, że ta seria wyrobów nie posiada możliwości regeneracji. Przykro mi.

Twarz Egga wyrażała niepewność.

– Jaką więc zastosuje pan terapię, gdybym jednak okazał się androidem? – zapytał w końcu.

Psychiatra uśmiechnął się lekko. Niedbałym gestem strzepnął z klapy marynarki niewidoczny pyłek.

– Wyjdzie pan tamtędy. – Podniesiony kciuk Moriarty’ego wskazał przejście za jego barkami. – Te drzwi prowadzą do zakładu utylizującego zbędny sprzęt biurowy.

 

18 marca 2013r.  Roger Redeye

Koniec

Komentarze

    Dj Jajko ogłoisl oficjalne warunki KB 027. Napisalem więc jeszcze jedno opowiadanie na ten wspanialy konkurs.  Nazwisko jednego z bohaterów opowieści o Sherlocku Holmesie użyte celowo. 

    I tak ładnie brzmi...

Przeczytałem. Starałem się wyłapać jakieś błędy czy nielogiczności, nic nie znalazłem. Sympatycznie. Co prawda zaskoczyłeś mnie, co do Egga, nie podejrzewałem, że jest [cenzura] :) Ostatecznie mamy tu tekst, po którym wzruszam ramionami, mówię, że byłem i zapomnę.

 

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

    StargateFan, fajnie, że jako fan s-f  nie znalazłeś w tekście żadnych błedów i nielogiczności.  I że w jednego z bohaterów. bez problemóm zidentyfikowałes jako dj Jajko. To jeden z warunków konkursu KB027. Dzięki  za przeczytanie i komentarz.

    Pozdrówko.  

białe drzwi w ścianie za plecami lekarza, wykonane z litego drewna... - ciekawe, co to za cudo. O ile wiem, nie ma ani białego drewna, ani litowych drzwi. Chyba że wycięte z dębu Bartek...

Znalazła coś, znalazłam!!! Znam kilka języków, w tym polski, więc prowadziłem w tym kraju pewien portal.

Całkiem zabawny tekst.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

    Matko i córko... Agroelingu, a co oznacza zwrot "rude włosy"?  Oznacza tyle, że ktoś ma włosy koloru rudego. A to wcale nie oznacza, ze koniecznie musimy pisać "włosy koloru rudego".  A czy to oznacza, że nie "rudych wlosów", a są tylko "włosy koloru rudego"? Podobnie jest z drzwiami.  Nie trzebapisac " drzwi pomalowane na biało" albo "drwi pomalowane na brązowo" --- i uzywać czterech wyrazów zamiast dwóch.  Nie trzeba pisać " maska pomalowana na żólto:" albo "maska żóltego koloru'" --- wystarczy, że napiszemy "żółta maska". Nie musimy pisać  " tawrz żółtego koloru, "twarz o żóltej barwie" --- wystarczą dwa wyrazy: "żólta twarz". A opowiadanie "Żólta twarz" jest chyba autorstawa A.C. Doyle'a. Jak znaję, wkleję link.

    No, tego na portalu literackim naprawdę sie nie spodziewałem.

    Dzięki za przeczytanie i komentarz.

   Bemik, przepraszam --- ale co znalazłas? Powtórzenia? Ale to są przecież podkreślenia...  Dzięki za przeczytanie. 

    Pozdrówko.

    W sprawie znaczeń przymiotnika "lity" komentarz niebaawem.

A tak zwyczajnie -z  litego drewna drzwi - znaczy zrobione z prawdziwego drewna, a nie ze sklejki. I wcale nie trzeba pisać, że z desek. Roger ma rację.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oczywiście, że są rude włosy, ale ja pisałem konkretnie o Twoin zdaniu. A brzmi jak brzmi. Skoro napisałeś, że są z litego drewna, to w domysle, że jednak nie są pomalowane. Po prostu takie jest skojarzenie czytelnika, czyli konkretnie mnie. Bo czytelnik [czyli ja] dziwi sie że może istnieć coś takiego, jak drzwi z litego drewna. Tylko tyle.

Bemik - Ty masz rację, a nie Roger. Drzwi z litego drewna nie istnieją, przynajmniej w praktyce. Ktoś tam na siłę mógłby je zrobić. Bo musiałyby by być s surowego drewna z tartaku, z jednego kawałka. Bo drzwi na ogól są robione ze sklejki czy czego innego.

Jak sam powiedziałeś "na ogół". Ja mieszkam w starym domku i mam właśnie drzwi z litego drewna. Nie znaczy to, że są z jednego kawałka, bo rzeczywiście wtedy trzeba by ściąć Bartka. Znaczy, że są z drewnianych desek, a nie ze sklejki.  Lity - w tym przypadku zmienił trochę swoje znaczenie i oznacza po prostu przeciwieństwo sklejki, czy drzwi z szybą. Może rzeczywiście "lity" odstaje tutaj od swojego pierwotnego znaczenia - niemniej, ja też mówię o swoich drzwiach i paru starych meblach, że są z litego drewna. Specjalnie, żeby zaznaczyć różnicę z tymi sklejkowymi.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A oto link do zbioru opowiadań Ać.Doyle'a, w tym do powiadania "The Yellow Face".  http://pl.wikipedia.org/wiki/Wspomnienia_Sherlocka_Holmesa

Oczywiście, polski tłumaca nie przetłumacyl tego tekstu jako "Twarz pomalowana na żólto" albo "Twarz w odcieniu żółtym/żółci,  tylko naturalnie i prosto: "Żólta twarz".

N, co tutaj zaczyna się dziać...   

Agroellngu, bo zaraz znajdę opowiadania "Białe drzwi" albo coś podobnego i będzie Ci  naprawdę przykro. Jest taki film "Bialy kanion" i jest takie opowiadanie. Łaskawi mógłbys wytlumaczyc, co oznacza ten tytuł? 

Czekam.

Bemik - lity to lity, nie ma odstępstwa, przecież to nie religia, żę ktoś tam może odstępować od wiary. Dlatego lity występuję najczęściej w przypadku skały, drewno to rzadziej. Drzwi z desek nie są już lite, same deski mogą nawet nie być z litego drewna, np. po jakiejś obróbce.

Sorry za literówki.

Agroeling - nie masz racji. Lite drewno było, jest i będzie. Nawet jak wpiszesz w google to Ci wyskoczy parę firm, które oferują meble z litego drewna. I gwarantuj ę Ci, że nie są wykonane z jednego kawałaka.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

    Słusznie.  Według słownika PWN "lity" w pierwszym znaczeniu oznacza: "tworzący  jednolitą, zwartą masę,, nieporowaty, masywny" Jeden przymiotnik, ale od razu zawiera w sobie wiele znaczęń. I przyklady: "loty kamień", "lite złoto", "lite drewno".  Jakoś śłownik nie twierdzi, że to drewno musi pochodzic z dębu Bartek, tylko i wyłacznie.

    Lite drewno... 

    Niebywałe, jakie spustoszenie czyni ten prymitywny język polski, jeżeli ktoś kontestuje uzycie tego przymiotnika w prostym --- świadomie --- zdaniu.  Co więcje, kolejne zdanie mówi wyrąźnie, że drzwi przypominają  dawniej uzywane drzwi szpitalne.

    Jeżeli ktoś chce komus wytknąć , najpierw niech zerknie do słownika.

Rogerze- przecież nie upieram się przy tych przymiotnikach, biały, rudy... Tylko analizowałem Twoje zdanie. Zresztą żółta twarz to żółta twarz bo twarz jest jedna. A drzwi są różnych rodzajów. Jeśli są pomalowane, to skąd wiadomo, jakiego rodzaju? No niby narrator wszechwiedzacy może wiedzieć. Ale jeśli narrator wszechwiedzący określa coś takiego, jak lite drzwi, które praktycznie nie mają prawa istnieć... Sam teraz rozumiesz, że czytelnik zaczyna wtedy dociekac.

A "Biały kanion" to na pewno western. Mam tłumaczyć, co to kanion?

Bemik, Roger, przecież nie napisałem, że lite drewno nie istnieje. Jezu, chyba nie piszę tak niezrozumiale, że nikt nie może pojąć moich słów. Wiem, co oznacza słowo lity, dlatego napisałem, że nikt nie wykonuje Drzwi z litego drewna, bo to w praktyce nie możliwe, a w teorii tak. Może z sekwoi dałoby się wyciąć odpowiednio wielki kawał drewna, bo o ile wiem, są to drzewa o największym obwodzie. Może z dębów z Puszczy Białowieskiej, które zresztą się wycina. Ale pewnie nie robią z nich drzwi.

Z naszej puszczy robią zapałki i papier toaletowy. Nie drzwi.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

    Agroelingu, nie masz racji i się desperacko ratujesz. Po prostu --- strzeliłeś  lufę, i to okropną. "Bialy kanion" to kanion stale pokryty śniegiem. Snieg jest biały, Ma bialą barwę. A więc --- miejscowi określają go jako " bialy kanion". To samo jest z drzwiamii --- i z twarzą.  I z włosami. I z tym zdaniem. Autor nie powinien pisać: "drzwi z desek, z ltego drewna, pomalowane na biało".  Kompletnie bez sensu. Wykorzystuje znaczenie przymiotników. Problem, zdaje sie, zaczyna sie wtedy, kiedy ktoś tego znaczenia/znaczęn  nie roumie -- albo zna tylko jedno.

    Proste. jak konstrukcja cepa.    

Rogerze, podałes "Biały kanion" jako tytuł. Więc myślę, że to western. Kiedyś wiele ich oglądałem. Tytuł ten zresztą wydał mi się znajomy. Strzeliłem lufę, bo nie pamiętałem akurat tego filmu?

Gdybyś napisał tylko "białe drzwi", nie miałbym sie czego przuczepic i nie byłoby dyskusji.

No właśnie.

1. tworzący jednolitą, zwartą masę

Otóż to...

Konkretniej, jeśli chodzi już o drewno. Musi być wycięte z jednego kawałka żywego drzewa. Bez obróbki. Drzwi się z tego nie robi, co najwyżej jakieś pomniejsze, proste meble. Bo klejenie nie wchodzi w rachubę, wtedy już nie byłyby z litego drewna.

Agroelengu, naprawdę się nie pogrązaj. Nie tylko, że sie wykonuje, ale reklamuje i sprzedaje. A nazwa nie budzi jakiegolwiek zdziwienia. I dlatego między innymi użyłem tego określenia w tekście. I jest mnostwo takich ogloszeń.

    PS. A tak w ogóle --- jak znajdujesz to opowiadanie? W pytaniu uzyłem innego znaczenia czasownika "znajdowąC". Mniemam, ze jasnego i oczywistego. 

Bardzo ładnie napisane opowiadanko. Może nie wiekopomne, ale lekkie i przyjemne. Mam wrażenie, że choć diagnozę postawiono, to terapii nie będzie. ;-) Przepraszam że nie zabieram głosu w sprawie drewna. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A ja znajduję opowiadanie jako bardzo przyzwoite, lekkie i przyjemne, ale... Przedostatnia kwestia dialogowa zaczyna się od dywizu (Tak! Znalazłem błąd! ;)) 

Rogerze, myślę, że to Ty się pogrążsasz w swoim uporze. A wynika to z tego, że nie znasz znaczenia słowa "lity". Mimo słowników, encyklopedii i innych pomocy, w tym google. i nie pokazuj mi tu jakiejś witryny sklepu. W internecie są też fachowe artykuły. Oczywiście, że się robi jakieś meble z litego drewna, ale ich zakres jest niewielki. Po prostu niewiele się da zrobić z litego drewna. A skąd wiesz, o jakie drzwi chodzi w tym sklepie? Jakieś niewielkie może tak, ale w Twoimi opowiadaniu chodzi o zwykłe wejściowe, czyli jakieś dwa metry muszą mieć. Po prostu nie ma takich drzwi.

A Twoje opowiadanie wprawdzie przeczytałem, ale po tej całej dyskusji już nawet nie pamiętam, o czym było. Pewnie nie za bardzo wbiło mi się w pamięć. Ale może przeczytak jeszcze raz.

Nie chciałem się mieszać w dyskusję o drewnie, bo myślałem, że już po wszystkim, ale widzę, że jednak nie, więc niniejszym się mieszam ;) W języku polskim funkcjonuje określenie "z litego drewna" na rzeczy wykonane z prawdziwych desek, a nie ze sklejki czy płyty wiórowej. Przynajmniej ja się spotkałem z takim nazewnictwem.

To oczywiste, że z prawdziwych desek. A nawet określa się to jako z" żywego drewna". Płyta wiórowa w żdnym wypadku nie jest litym drewnem choć m,ogą to tak w sklepach określać.

    Regulatorzy, dzięki za przeczytanie i komentarz. Cieśzę się, że opowiadanie się podobało.

    No cóż, opowiadanie pisane na konkurs i musi spelniać wymogi konkursu.  Lekkie i przyjemne --- duzy komplement dla autora. Bo to oznacza, że tekst czyta sie bardzo dobrze. Czasami się zastanawiam, czy specjalnie nie napisać w jakimś tekście kilka cięzkich, skomplikowanych  zdań.  Pewnie przydaje to opowiadniu głebi --- sztucznej. 

    Też mi się wydaje, Ze Egg wyjdzie przez biale drzwi. Z litego drewna. Ciekawa terapia, nieprawdaż?

    Pozdrówko.

    PS. Regulatorzy, a jak idzie praca przy pisaniu trzeciej zwrotki poemau satyryczno --- erotycznego "Dla R***", mającego inauguroać najzupełniej wstepnie projektowaną zakladkę "VR", czyli " Varia-ctwo Fantastyczne?

Oj, Rogerze, toż to na molestowanie zakrawa… ;-)

 

Powtórzę to, co mówiłam już wielokrotnie –– nie piszę, nie umiem. Wiem, że jesteś uparty, że starasz się zawsze dopiąć swego, ale wybacz –– tym razem dopięte nie będzie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

    KaelGorann, ten nieszcżęsny dywiz... Ha! Rzeczywiście, błąd.  Musżę poprawić, jeżeli da radę klepnąć w tekście pólpauzę.  Fajnie, że opowiadanie sie podobało. Dzięki za przeczytanie i komentarz.

    Oczywiście, że w jezyku polskim nadal funkcjonuje i jest dość powszechnie używane określenie "meble/drzwi z itego drewna". Najzupelniej poprawne gramatycznie. Cżesto spotyka sie też określenie "lita skała". Trzeba pamiętać, ze istnieje spora różnica znaczeniowa pomiedzy przymiotnikami "jednolity" a "lity". Agroeling chyba tego, niestety, nie odróznia.  

   Pozdrówko.

    Regulatorzy, no cóż. Wielka szkoda. W wątku dotyczącym "Niezguły" pewnie będę musiał poinformować Ryszarda i opublikować wiersz pożeganalny --- też przeróbkę  jkiegoś znanego wiersza.

    Pozdrawiam.

Rogerze, przykro mi, że czujesz się zawiedziony, ale przecież niczego nie obiecywałam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

    Wiedziałem doskonale, że tak się stanie... Ale ten lęk przed debiutem jet niezrozumialy. Ale --- już nie będę namawiał.

Nie jestem pewien, czy "lite drzwi" są określeniem poprawnym. Ale przypominam, Rogerze, że napisałeś "drzwi z litego drewna", a to zupełnie co innego. Sam używałem tego określenia-- lite drzwi -- dla prostoty, tak robią w sklepach, chodzi im po prostu o gładkie drzwi, bez żdnych wypukłości, ozdób, okienek, i.t.p. A co znaczy lita skała? Podobnie jak lite drewno, w stanie surowym, że by nie powiedzieć, pierwotnym. Dlatego też nie pisze się o domach, że są z litej skały czy z litego kamienia. Nie umiem tego lepiej wytłumaczyć, co jednak wydaje się takie oczywiste. A najlepiej, zajrzyj do swego wielkiego słownika, może on przemówi do Ciebie...

Cóż za pomysł...

Nie wiem co napisać. Podobało mi się - nawet bardzo ( nie, proszę nie brać moich zwykle pochlebnych komentarzy za "wyuczoną" strategię sympatii - jak coś uważam za dobre, po postu o tym piszę). Postać terapeuty ciekawa. Chyba dobrze się czujesz w sf, bo aż chciało się czytając to krótkie opowiadanie, dowiedzieć, co dalej, co dalej... i może sięgnąć po jakieś o podobnej tematyce. Egg ni trącił tak swoim "jajcarstwem" i to tym bardziej na plus.

Pzdr.

To co mówiłem, to nie fachowe określenie, jak to w internecie. Zresztą to zwykli sprzedawcy. Chodziło im po prostu o drzwi w całości drewniane i tyle. Widziałem tu fachowy artykuł, ale nie umiem robić linków.

Dajesz podobno spacje po adresie. I włala.;)

    Dzięki, Maju, za przeczytanie i komentarz. Fajnie, że tekst się  tak bardzo podobał. Pomysł  nawiązuje do jednej ze scen "Łowcy androidów" --- bardzo znanej powieści Dicka i bardzo znanego i znakomitego filmu:  wstępnego badania kogoś, kto nie wie, że jest androidem i w to nie wierzy. Ale tak miało być --- warunki konkursu przewidują, że opowiadanie musi, przynajmniej pośrednio, między innymi nawiązywać do twórczości Dicka. 

    Jestem bardzo zadowlony z tego tekstu, ale najbardziej z tytułu.

    Pozdrawiam.

Z tytułu?  Dlaczego z tego najbardziej?

    Maju, to jest ulotny tekst.  Fajne założenia konkursu. Pisalem ten tekst jakieś dwa dni. Oczywiście, staralem się. ale szło szybciuteńko. A dlaczego tytul --- wedlug mnie, oczywiście --- jest dobry, pozostawiam to Twojej domyślności i inwencji twórczej. Przemyśl to.

    Will Szekspir powiadal, że najważniejsze jest mieć dobry tytuł. I mial dużo racji. Też jest taka scena w filmie "Zakochany Szekspir", kiedy Will nie wie, jak pociagnąć dalej pisany dramat i rozmawia z Christopherem Marlowe.

    Pozdrówko.   

Przemyślę - ażebyś wiedział, drogi Rogerze. Jak się zastanowię, to napiszę, czy nie mógłby być jeszcze lepszy... Tu mi się przypomina Twoja wypowiedź o doborze tytułu, z tamtego mojego wierszyka. Hm. Się zobaczy co mój łepek sklepie w tej sprawie.

Do usłyszenia.

Też patrzyłem na te internetowe strony. W istocie piszą tak wszyscy ... sprzedawcy. Ale tak naprawdę te drzwi nie są robione z litego drewna, a z elementów litego drewna. Drobna różnica, dla sprzedawców i klientów tychże sklepów nieistotna. W opowiadaniu powinna być istotna, bo ja patrzyłem na problem od sr=trony językowej.

Ale idę spac. Jutro rano w tej zamieci śnieżnej do roboty...

Regulatorzy - to ma królewna--- ale ma serce z litego drewna. ---Więc porzuciła mnie ma Renatka ---cóż mi zostaje? - zielona herbatka...

A wiesz ryszardzie, że nawet daruję Ci Renatkę, bo rozbawiłeś mnie, szczególnie sercem z litego drewna. ;-)  Sugeruję jednakowoż, zachowaj umiar w lubowaniu się szlachetnym naparem zielonej herbaty, cokolwiek to znaczy… ;-) Dziękuję za wierszyk i mam nadzieję, że niebawem wrócisz do równowagi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dla mnie to imię, to symbol kobiecości.Nie obawiaj się, nie będę Cię molestował. W swoim życiu nigdy nie narzucałem się żadnej kobiecie. Pozdrawiam będąc w "pełni władz umysłowych "i dobrej kondycji.Ukłony dla męża.

 

Rogerze, akceptuję opowiadanko. Jeżeli jesteś zainteresowany miejscem w zbiorku, skontaktuj się z Bemik.

    Melduję, że nieszczęsny dywiz został zamieniony na półpauzę. 

    Ryszardzie, cieszę sie,  że zaakceptowaleś opowiadanie. Nie chcialbym psuć jednorodności Twojego zbiorku --- jednolitości, jak mniemam,  stylistyki i tematyki zbiieranych  utworów. Niechże na razie "Diagnoza i terapia" pozostanie dostępna czytelnikom tylko --- albo aż --- na portalu.

     Pozdrówko.

 

No cóż, jeżeli uważasz, że to dla Ciebie nie honor wystąpić z nami, nie nalegam.

Cóż, ja zgodzę się tutaj z Agroeling, to że każdy sprzedawca tak napisze, nie znaczy, że to prawda; identycznie jest z Biblią - to że większość bardzo przywiązuje się do bajek nie oznacza, że są one uzasadnione i prawdziwe. Lity: «tworzący jednolitą, zwartą masę», co jest tutaj niezrozumiałego, JEDNOLITA MASA, to masa po stokroć i niezaprzeczalnie JEDNOLITA. Drzwi z kilku desek nie są jednolitą masą. I tutaj znowu Agroeling ma rację: lite drzwi, czyli gładkie, i tak dalej. Ale drzwi z litego drewna, to zupełnie co innego. Być może tak się mówi, ale potocznie, a widząc zajadłość występującą na tej stronie - zabij a udowodnij, że masz rację, i że napięta do granic poprawność jezykowa jest nadrzędną wartością - to Agreling ma rację.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

    Ryszardzie, ależ skąd  --- nie honor.  Tak jak napisalem --- nie za bardzo wiem, o jaki zbiorek idzie, ale zdaje mi sie, że "Diagnoza i terapia" jest w zupelnie innej tonacji, mimo tego, że jest napisana lekko. Ściślej: bardzo dobrze się opowiadanie czyta.  Nie pasowalaby chyba do stylu Twojego i Bemik

    Powodzenia w wydawaniu zbioru opowiadań.

    StargateFan  --- zajadłość, zabij mnie, a nie odpuszczę... Ależ skąd. Ja po prostu lubię precyzję językową. To jest wazne. I finezję. To też ważne. Napięta do granic poprawność jezyka... A dlaczego nie, jezeli komuś w tekście przychodzi to bez wysilu? Zdaje się, że będę musiał opublikować szerszy komentarz w tej sprawie. Dobrze chociaż, że zaczyna się nieśmiało przyznawac, że w jezyku polskim okreslenie "drzwi z litego drewna" funkcjonuje i jest szerwko stosowane. I podaje je słownik.

    PS. Ale --- ten zwrot "biale drzwi" jest najzupelniej poprawny, nieprawdaż? Chyba do niego juz nie ma nikt wątpliwości?.

No tak, człowiek wraca ledwo żywy z pracy, a tu znów musi walczyć... No nie, żartuję, żadna tam zajadłośc.

Te "drzw z litego drewna", jak je określają sprzedawcy, nie muszą być poprawnym określeniem. Aż trudno uwierzyć, ile takich niepoprawnych wyrażeń funkcjonuje w języku potocznym. Na przykład "póki co" jest zwalczane przez językoznawców, a mówią tak prawie wszyscy. Albo jak jest poprawnie -- "z rzędu" czy "pod rząd"?

Też chciałem napisać obszerniejszy komentarz, ale teraz nie mam siły. Ale jeszcz jedno - drewnianych drzwi nikt nie maluje na kolor biały, a się je lakieruje, by było ładnie widać te wszystkie słoje drewna.

Agroelingu, Agroelingu… Cały zawzięcie i bezrozumnie inkryminowany przez ciebie passus w „Diagnozie i terapii” brzmi tak: „Tylko jeden element raził nietypowością: białe drzwi w ścianie za plecami lekarza, wykonane z litego drewna, z mosiężną klamką. Przypominały dawniej używane drzwi szpitalne”.

Po pierwsze: zarzucasz niewłaściwe użycie przymiotnika „biały” w zbitce dwóch wyrazów ”białe drzwi”. No to na tej zasadzie nieprawidłowe są zwroty: biały welon, biała kapa, biały ornat, biała koszula, biały kołnierzyk, siwe włosy, rude włosy, niebieskie dżinsy, oliwkowy mundur, żółta twarz, żółta maska, lwia maska, żółta klamka i całe mrowie innych tego rodzaju połączeń przymiotników z rzeczownikami. Bez sensu. Kompletnie i całkowicie bez sensu. Nota bene, w języku polskim funkcjonują ładne zwroty: białe jak mleko włosy, białe jak śnieg włosy, włosy białe jak mleko itp. Dlaczego? Bo często jest tak, że ktoś nie ma siwych włosów – to inna barwa – tylko po prostu białe. Dalej: taka zbitka wyrazów funkcjonuje także w szerszym znaczeniu. Lubię westerny, a jest taki bardzo dobry film „Niebieski żołnierz” – „The Soldier Blue”. Ten zwrot oznacza żołnierza ówczesnej armii amerykańskiej, używającej niebieskich mundurów. Niebieskich mundurów, a nie mundurów koloru niebieskiego… Szarzy ludzie, białe kołnierzyki – ten ostatni zwrot dawniej określał ludzi, nie wykonujących pracy fizycznej. Ale – te zwroty biorą się właśnie z naturalnego połączenia przymiotnika i rzeczownika, tylko mają już inne znaczenie. A jeżeli drzwi się lakieruje, aby wydobyć urodę słojów drewna, to są to wtedy lakierowane drzwi. Albo może bejcowane i lakierowane drzwi. Ten sam mechanizm językowy. Zauważę, że w ostatnim komentarzu został użyty desperacko dziecinny argument faktyczny, nie mający nic do rzeczy. Tak, teraz drzi się nie maluje farbą. Ale dawnej w szpitalach wszystko malowano na biało, a lekarze i pielęgniarki nosili wyłącznie białe fartuchy. Białe kitle, jeżeli ktoś woli takie określenie. No i jest trzecie zdanie, informujące czytelnika, że te drzwi przypominały dawniej używane drzwi szpitalne.

Ten sposób łączenia przymiotników: biały, rudy, niebieski itp. z rzeczownikami jest tak prosty, oczywisty, znany i powszechnie stosowany, że nie rozumiem, jak mogłeś strzelić takiego babola. I po co się upierasz przy takim idiotycznym stwierdzeniu.

To jest portal literacki i o takich podstawowych sprawach naprawdę należy wiedzieć. I nie siać zamieszania.

To jest, mam nadzieję, wyjaśnione i nie mam już zamiaru wracać do tego tematu.

Po drugie: jeżeli idzie o zwrot „wykonane z litego drewna” – nie znasz znaczenia przymiotnika „lity”. Uważasz, że określa on przedmiot wykonany z jednego kawałka jakiegoś materiału. I stąd ta nieszczęsna analogia do dębu Bartek. Jakby ściąć Bartka, to można byłoby uzyskać tak duży kawałek, czy też może płat drewna, że można byłoby zrobić z niego w całości drzwi.

Przymiotnik „lity” w języku polskim ma przynajmniej trzy znaczenia. Oznacza: 

1. Tworzący jednolitą, zwartą masę, nieporowaty, masywny -à lita skała, lity kamień, lite złote, lite drewno;

2.  Odlany z kruszcu, lany à Lity posąg;

3. O roślinach: występujący w skupiskach danego gatunku, zwarty à Lite  świerki, lity las, lity łan kosodrzewiny (ładne!).

W tym pierwszym, podstawowym znaczeniu muszą być spełnione cztery warunki, aby móc użyć przymiotnika „lity”: jednolitość, zwartość, nieporowatość, masywność. Ale to wcale nie oznacza, ze coś musi być wykonane z jednego kawałka. Skała czy kamień mogą być połączeniem granitu, gnejsu i, powiedzmy, marmuru, ale te trzy elementy tworzą jednolitą, zwartą masę, nieporowatą. Masywną. Wtedy jest to lita skala. Podobnie jest z kamieniem. Podobnie jest też z drzwiami wykonanymi z desek, jeżeli tworzą jednolitą, zwartą płaszczyznę, gładka, nieporowatą, przy okazji masywną. To drzwi wykonane z litego drewna. Tworzą jednorodną, litą płaszczyznę, I po cóż pisać: drzwi wykonane z gładkich, masywnych desek, pakując tekst watą słowną, gdy można napisać prosto i ładnie: drzwi wykonane z litego drewna. Albo jeszcze lepiej: „drzwi z litego drewna”. Nie zwróciłem na to uwagi w tekście, a szkoda... Bo wiadomo, ze należało je wykonać. To jest informacja niepotrzebna…

Wyjaśnienia słownikowe należy czytać ze zrozumieniem tekstu. 

Tutaj mój zarzut polega na tym – nie sprawdziłeś znaczenia przymiotnika ”lity” przed napisaniem komentarza. I znowu posiałeś zamieszanie. Należało się chwileczkę zastanowić. I sprawdzić.

„Siać zamieszanie”… Piękny związek frazeologiczny. Tylko – za jakiś czas ktoś napisze: „jakim cudem autor użył w tej zbitce czasownika „siać”!? Przecież ten wyraz ma zupełnie inne znaczenie! Takie komentarze do tego właśnie prowadzą.

A że zwrotu „drzwi z litego drewna” używają sprzedawcy? Oprócz nich używają go stolarze. Cieśle. Czasami ślusarze. Wykorzystują słownikowe znaczenie zwrotu „lite drewno”. No przecież skądś się ono w słowniku wzięło, nieprawdaż? Nie można tego lekceważyć, bo nie zna się znaczenia przymiotnika „lity”. 

I czasami używają tego przymiotnika autorzy niektórych opowiadań. 

PS. Ostrzegałem, że będzie nieprzyjemnie. 

Rogerze, Rogerze... Raz to już nawet napisałem. Gdyby w opowiadaniu były tylko "białe drzwi", nie byłoby dyskusji. Wcale nie dawałem do zrozumienia, iż ten zwrot jest niepoprawny. Przecież nie chodziło mi o gramatykę, pod względem gramatycznym Twoje zdanie jest bez zarzutu. Ja analizowałem Twoje zdanie pod względem logicznym. A przypominam, całe zdanie jest opisem drzwi. Drzwi, jakie w praktyce nie mają prawa istnieć.

Na poczatek -- weźmy te linki ze sklepów, tam są zdjęcia - niby  -drzwi z litego drewna - zauważyłeś tam jakieś białe drzwi? Nie, bo drzwi z prawdziwego drewna się lakieruje czy bejcuje, na pewno nie maluje na biało. To absurd, gdyż samo drewno jest ozdobą, lakieruje się je dlatego, by było je widać. A szpitalne dzrwi - na pewno nie były z prawdziwego drewna, może z płyty paździerzowej czy czego innego, nie znam się przecież na drzwiach, ich rodzajów jest od cholery. A gabinety dyrektorów/ Na ogół ładne drewniane - lakierowane, nie białe. Choćby tam gdzie pracuję, wchodzę przez drewniane drzwi, nie przyglądalem im się nigdy, ale są solidne, drewniane NIE BIAŁE. Za mną , gdzie piszę, są BIAŁE drzwi do łazienki, drewniane. Nie mam pojęcia, z jakiego rodzaju drewna, nie będę ich przecież odłupywał, z farby by sprawdzić. choć pewnie farba pewnie niedługo sama odleci, bo tak dawno nie były malowane... Ale na pewno nie są one z litego drewna.

To tyle, jeśli chodzi o białe drzwi. Ale jeszcze nie odpisuj, Rogerze, bo w następnym poście zajmę się słówkiem "lity", bo muszę przerwać.

Lity - właściwie nie ma się co rozwodzic, mogę tylko powiedziec, Rogerze, że słabo przyswajasz sobie wiedzę słownikową... Ale najpierw ta nazwa handlowa - nikomu ona nie przeszkadza, tak jak nie przeszkadza prawie nikomu wiele innych niepoprawnnie używanych sformułowań. Są ich setki. Czytasz może pismo ANGORA? Tam jest taki kącik językoznawczy, gdzię piętnuje sie takie rzeczy i jak powinny one brzmieć poprawnie. Polecam.

Kamień jest połączaeniem granitu, gnejsu i marmuru. Oczywiście, jest to lita skała, ponieważ taka występuje w naturze. Bardziej lita już nie mogłaby być. A lite drewno?  Jest to deska z prawdziwego, żywego drewna. Nie połączenie desek. Wtedy to nie jest lite drewno. Nie wiem, jak to bardziej łopatologicznie wytłumaczyc. Jeśli chodzi o same drzwi, to oczywiście nie wiem, jak się je wyrabia. ale nie robią ich z jednej deski. A wracając jeszcze do nazwy handlowej, przypuszczalnie oni tak piszą, by wyróżnić te wszystkie rodzaje drzwi, których jest mnóstwo. A chodzi im tylko o to, że one wyglądają, jakby były z litego drewna. Klientom to wystarcza. Taki zwrot użyty w tekscie literackim razi.

Sam w swoim ostatnim opowiadaniu użyłem zwrot "lita skala" i miałem pewne wątpliwości, czy poprawnie. Ale myślę, że poprawnie, choć bałem się, że ktoś mi to wytknie. Może stąd moje przeczulenie.

Jeśli jeszcze są jakieś wątpliwości, to jestem do usług.

Dla mnie ta dyskusja o drzwiach zaczyna być podejrzana. Może Roger chce pobić rekord ilości komentarzy zamieszczonych pod opowiadaniem i znalazł (świadomego lub nie) wspólnika. ;)

Jak się wytwarza drewniane drzwi, możecie zobaczyć na tym filmie.

Czy wykonane w ten sposób drzwi są lite? Dla sprzedawcy zapewne tak, bo są wykonane z drewna, a nie ze sklejki, płyty wiórowej, czy pilśni. Dla kupującego pewnie też, bo na takie wyglądają. Dla polonisty - nie wiem, niech się poloniści sprzeczają, jeśli mają ochotę.  

Roger po prostu lubi się wykłócać o wszystko, o każdy wyraz, nawet jeśli dla wszystkich wokół jest oczywiste, że jest w błędzie. Co do drzwi i litego drewna, to się nie wtrącam, ale to:

Bemik, przepraszam --- ale co znalazłas? Powtórzenia? Ale to są przecież podkreślenia...

Znam kilka języków, w tym polski, więc prowadziłem w tym kraju pewien portal.


Niby kurna czego podkreślenie? To paskudne powtórzenie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

 

No niestety Rogerze, tu Beryl złapał Cię za j...

Chciałem dodać komentarz, że bardzo mi się tekst spodobał :) Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Mnie się też podobał.

I to się liczy.

    Hmm... Zebrało się  trochę komentarzy, w dwa wpisy Agroelinga, chyba merytoryczne. Trochę czasu zajmą  odpowiedzi na wszystkie --- zgodnie z dobrymi obyczjami forum. Należy ich przestrzegać. 

Jeszcze jedno, Rogerze. W jakim szpitalu widziałeś drzwi z mosiężną klamką?

    Akurat zajrzałrem. W kilku starych szpitalach psychiatrycnych --- w gabinecie dyrektora. Klamki były chyba jeszcze przedwojenne.  W innych drzwiach w ogóle nie bylo klamek, przynajmniej wewnątrz. Nadmieniam,  że nie byłem pacjentem.  A drzwi to były drzwi, prawie jak do celi --- z litego drewan i białe. Łączenie desek na wpust i pióro. Bardzo mocne.

    A jaki związek ma to pytanie z łączeniem przymiotnika z rzeczownikiem i znaczeniem przymiotnika "lity" ? Piszę odpowiedź na dwa wcześniejsze posty.

    Agroelingu, Agroelingu… Powielasz stare, oklepane stwierdzenia z wcześniejszych komentarzy. W dwóch komentarzach nie podałeś żadnego rzeczowego argumentu. To są frazesy, bajery, nieomal dyrdymały.

     Przy „białych drzwiach” cała argumentacja sprowadza się do jednego pytania: chłopie, gdzie Ty widziałeś białe drzwi? Takich to przecież nie ma! Nieprawda. Są. Sam przyznajesz, że masz takie drzwi w łazience. Zapewniam, że nie tylko ty, Agroelingu. To są drzwi pomalowane białą farbą. To są drzwi pomalowane na biało. To są białe drzwi. No i wszystko. Całe szczęście, że w końcu przyznałeś, ze zwrot „białe drzwi” jest najzupełniej poprawny. Brawo! Tak samo, jak zwroty „metalowe drzwi” albo „brązowe drzwi”. A pisałem od samego początku, że przy „białych drzwiach’ naprawdę nie ma o czym dyskutować. Jeżeli ktoś nie widział jeszcze białych drzwi, to niech sobie wymieni harmonijkowe na drewniane, pomaluje na biało i będzie wiedział, jak jak się prezentują. Zaznaczam, ze taka operacja jest nieopłacalna: drzwi  drewniane trzeba odnawiać, czyli malować, przynajmniej raz do roku, a to jest kłopotliwe.

    Jeżeli idzie o przymiotnik „lity”. Nadal tego nie łapiesz. Posłużę się przykładem. Słownik podaje przykłady użycia przymiotnika ”lity”: lita skała, lite złoto, lite drewno. Ale – to tylko przykłady. Weźmy taki zwrot „lity pancerz”. Występuje, na przykład przy określaniu pancerzy czołgowych. To jest pancerz tworzący jednorodną, zwartą płaszczyznę. Ale to wcale nie znaczy, że jest wykonany z jednego kawałka stali. Może być – i jest  – wykonywany z płyt, obecnie spawanych. Ale jest możliwe wykonanie pancerza czołgowego w jednym kawałku. Tylko, ze to jest pancerz odlewany, albo lany. Cała wieża czołgowa jest odlewana. Podobnie jest z litą osłoną. To jest osłona, tworząca jednorodna, zwartą płaszczyznę, ale można zostać wykonana z kilku/kilkunastu płatów stali/żelaza/ czegoś tam jeszcze. O to idzie, jeżeli stosujemy przymiotnik „lity”. Ten przymiotnik ma określony zakres desygnatów, a to, ze płaszczyzna składa się z kilku kawałków/desek, nie wchodzi w ten zakres.

    A że drzwi, określane jako drzwi z „litego drewna”, są najróżniejsze, to jest inna inszość. Faktyczna, a nie gramatyczna.

J    eżeli pozwolisz, zamknijmy może ten temat. Oczywiście, Agroelingu, napisz jeszcze odpowiedź, bo pewnie uznasz ja za konieczną.

    Nadal zimowe pozdrówko.

    PS. Napisz może coś na konkurs „Zabić Adolfa H.” To jest ciekawy temat i chętnie przeczytam Twoje opowiadanko o zamachu na Hitlera. Lity pancerz czołgu PzKpfw IV. Bezbłędne określenie!          

 

Najlepsze pancerze są walcowane, sam to niedawno przeczytałem. Potem odlewane. Oczywiście one są lite, ponieważ są zwarte i jednolite, jak w definicji. A płyty pancerne? No własnie, jest jedna płyta, o ile wiem, a jeśli nie , jeśli te płyty są jakoś nakładane, [choć nie słyszałem o tym] to wtedy pancerz nie może być lity. Spawane chyba też nie, ale to już za daleko odbiega od tematu.

Akurat wiem, o jakich drzwiach piszesz. Pamiętam je z domu babci, w kamienicy koło Starego Rynku. Białe drzwi z mosiężną klamką, drewniane, ale nie z litego drewna. I za cholerę nie przypominały szpitalnych drzwi. Tyle że nigdy nie byłem w przedwojennym szpitalu. A czy dyrektor też miał białe drzwi? Bardzo wątpię.

Na opis swoich drzwi w opowiadaniu potrzebowałes aż dwa zdania, co wpierw mi umknęło. W rezultacie ten opis jest dośc bałaganiarski, a drugie zdanie niezręczne. Bo najpierw piszesz, że drzwi raziły nietypowością. Ale w jakim sensie? Tego nie wyjasniasz. Że były białe czy z litego drewna? Potem w drugim zdaniu piszesz, że przypominały dawne szpitalne drzwi. A skąd czytelnik ma iwedieć, o jakie szpitale tutaj chodzi? Mi akurat przyszły na myśl szzpitale z czasówPRL-u. a w nich na pewno nie było mosiężnych klamek.

Na koniec, według mnie opis tych drzwi tak powinien brzmieć -- Białe, drewniane drzwi z mosiężną klamką -- krótki i wyczerpujący.

Prawdę mówiąc, od razu wpadł mi pomysł na konkurs Zabić Adolfa H., ale nie wiem, czy napiszę, bo czasu mało, i własnie zacząłem pisać opowiadanie ze swojego smoczego cyklu, a to jednak ma u mnie priorytet. Ale dzięki za zaproszenie.

 

Tylko, cholera, nie trzaskajcie tymi drzwiami...

    Agroelingu, a tutaj masz rację, że nie wyjaśniłem, dlaczego drzwi razily nietypowścią. Wiedizalem o tym. Od samego początku zamierzałem jeszcze napisać dodatkowe zdanie: "W stonowanej kolorystyce ścian... itd". Niestety, zabraklo mi limitu znaków. Inne sprawy byly ważniejsze. Tekst nie mogl przekroczyć pięciu tysiecy znaków ze spacjami --- sztywny limit --- i to zdanie musialo wypaść.

     Powodzenia w konkursie, Ładne nagrody.  

    Unafallu, alez gdzie tam... Nie znam Agroelinga, niekiedy komentuję jego teksty, a on skomentował wlaśnie ten. Ale ta dyskusja jest bardzo ciekawa i ożywcza --- bo to jest dyskusja  typowo literacka: o tekście, o zdaniach, o wyrażeniach, o łączeniu wyrazow itp, a końcowe komentarze śa syntetyczne. Takich dyskusji na portalu jest za mało. Swego czasu przeprowadzilismy dlugą dyskusje w sprawie jednego zdania:"Domostwa ludzi plonęly" z drabble'a "Rebelia". Oto link:  --->http://www.fantastyka.pl/4,7560.html Możesz i tam zabrać głos... Potem w tym wątku coś bylo znowu w sprawie związków frazeologcznych, wcześniej byly nawet rysunki, ale bez czasownika "tlić", jezeli dobrze pamietam.

    Fajnie, że opowiadanie sie podobało. Dzięki za przeczytanie i komentarz.

    Pozdrówko.

    mkmorgoth --- cieszę się, ze tekst przypadl tak bardzo do gustu. Dzięki  za przeczytanie.     Pozdróweczko.

Unfall - Roger zdecydowanie nabija sobie komentarze.
Pozdrawiam : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu. Muszę stanąć w obronie Rogera! Toż to po prostu niespokojna dusza jest, która lubi rozmawiać. Tyle. Nie ograniczajmy wolności słowa, i ilości komentarzy.

Pozdrawiam mojego kochanego psiaka!:)

Nikogo nie ograniczam, tylko obserwuję i nazywam to, co widzę : ) Więcej zresztą tu pisał nie będę, po co nabijać jeszcze więcej komentarzy ;)

Pozdrawiam dziewczynę z jajami.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Tak mnie zwą.

    Berylu, berylu, ależ jesteś podejrzliwy… Nikogo nie zmuszam, żeby napisał komentarz, a niekiedy dwa, trzy albo więcej. Mam komentarze – odpowiadam, zwykle obszernie. Staram się odpowiedzieć na każdy, tak jak wszyscy na forum. Normalna praktyka i przy okazji przestrzeganie dobrych obyczajów. Cóż w tym dziwnego? Nic.

    Przechodząc do spraw merytorycznych: jak zwykle nie masz racji. To już jest chyba nałóg… Ja się wcale nie kłócę, tylko dyskutuję. Przedstawiam, a przynajmniej staram się przedstawić, argumenty: językowe, słownikowe etc. Ktoś napisze coś słusznego – zgadzam się. Jeżeli się nie zgadzam, uzasadniam, dlaczego dana teza jest dla mnie nie do przyjęcia. Powtórzy tę tezę – ponownie odpowiadam.    I nie pojmuję, dlaczego dyskusję traktujesz jako kłótnię. Teza wyssana z palca.

        Berylu, no i, niestety, bajesz. I nie czytasz komentarzy. Skąd wziąłeś takową tezę: „Roger po prostu lubi się wykłócać o wszystko, o każdy wyraz, nawet jeśli dla wszystkich wokół jest oczywiste, że jest w błędzie”? Wcale tak nie było, że tylko ja zajmuję rzekomo błędne stanowisko i rozpaczliwie go bronię. W ogóle w żadnej dyskusji tak nie było. Od samego początku na przykład Bemik uważała, ze, jeśli idzie o zwrot „białe drzwi, wykonane z litego drewna” w części dotyczącej litego drewna jest on najzupełniej gramatycznie poprawny. Poczytaj sobie… Mało tego, poświęciła czas i kilka dość obszernych wpisów na przekonywanie Agroelinga, że trwa w błędzie. Podobnie pisał KaelGorann. Po prostu – nie czytasz komentarzy, a formułujesz sądy ogólne bez pokrycia. I komuś wyrabiasz opinię…

    A okazało się jeszcze, że Agroeling przyznał, że zwrot „białe drzwi” jest poprawny. A to tez nie budziło wątpliwości innych, a przynajmniej nie wyrazili takiej opinii.

    Niedobrze.

T    o jest bardzo zła praktyka. Pseudo – cwaniacka. Walisz jakieś stwierdzenie bez pokrycia. I to nie po raz pierwszy. Zdecydowanie powinieneś się tego oduczyć.

    Jeśli idzie o inkryminowane przez ciebie i Bemik zdanie, proste w sumie wyjaśnienie wymagałoby odrębnego komentarza, ale ponieważ uważasz, ze nabijam komentarze, nie będę się fatygował. Przepraszam Bemik.

    Cieszę się, ze – nie wiem już, po raz który z rzędu – wskazałem właściwą drogę. Dobrze byłoby, abyś zaczął na tym portalu nią kroczyć. W końcu.

    Pozdróweczko.     

 

Jednak jeszcze coś napiszę.

Roger, albo jesteś tępy, albo z premedytacją odnosisz się tylko do części wypowiedzi, unikając tego, co jest dla Ciebie niewygodne - i tutaj ja poradzę Tobie, żebyś z tej praktyki zrezygnował. Nie pierwszy raz pokazujesz, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem.



To zdanie:


Roger po prostu lubi się wykłócać o wszystko, o każdy wyraz,
nawet jeśli dla wszystkich wokół jest oczywiste, że jest w błędzie


Nie oznacza, że zawsze i w każdej dyskusji nikt Cię nie popiera, ale że NAWET (sprawdź w słowniku znaczenie tego słowa, jeśli nie jest dla Ciebie jasne) jeśli wszyscy pokazują Ci, że się mylisz, to idziesz w zaparte i bronisz każdego wyrażenia jak niepodległości. I tak było w kilku przypadkach.

Cholernie zła praktyka.

Napisałem:

Co do drzwi i litego drewna, to się nie wtrącam, ale to:
Bemik, przepraszam --- ale co znalazłas? Powtórzenia? Ale to są przecież podkreślenia...
Znam kilka języków, w tym polski, więc prowadziłem w tym kraju pewien portal.
Niby kurna czego podkreślenie? To paskudne powtórzenie.



A Ty dowaliłeś w odpowiedzi kilkanaście zdań dotyczących drzwi - tematu, który zupełnie mnie nie interesował i co do którego nic Ci nie zarzucałem, natomiast co do moich uwag napisałeś, że nie będziesz odpisywał, bo twierdzę, że nabijasz posty. Idiotyczna postawa.

Słuchaj, nie odpisuj, dla mnie jest oczywiste, że to nie jest podkreślenie, ale potworzenie i naprawdę nie muszę wysłuchiwać Twojej, jak zwykle, desperackiej linii obrony. Twój tekst, Twój błąd. Ja mam gdzieś czy to poprawisz czy nie, nie mam zamiaru ponownie uczyć Cię poprawnie pisać. Napisałem swoje zdanie i to wystarczy, nie mam zamiaru się z Tobą użerać. Wyłapanie takich błędów i potknięć językowych to jest pomoc dla autora, a Ty na taką pomoc nie zasługujesz, bo nie potrafisz jej przyjąć.

Ale dodam, że jeśli byłbyś w porządku, to zamiast rozpoczynać wielką dyskusję o każde zdanie, po prostu poprawiłbyś to, co w sposób widoczny ludziom przeszkadza. Każdy jest przywiązany do swoich tekstów, jasna sprawa, niektórzy jednak potrafią się rozwijać, gdyż słuchają uwag innych.

To co napisałem nie jest komentarzem rozpoczynającym dyskusję, bo z Tobą szkoda dyskutować – to jest kilka słów do Twojej informacji. Więc - NIE, nie odpisuj. Chyba, że chcesz sobie ulżyć i napisać o tym, że wskazałeś mi drogę, albo że uprawiam pseudo-cwaniactwo, czy cokolwiek innego, co nie jest merytoryczne, a ad personam. Wtedy proszę, napisz sobie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

    Berylu, berylu… Jak sobie życzysz. Ponownie przepraszam bemik. I któż tu mnoży wpisy… Sam ich spłodziłeś już cztery.

    Nadal zimowe --- mrożno jest ---  pozdróweczko

Ja tam się nie gniewam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

    Bardzo dobrze.  

Rogerze, jednak muszę się wtrącić, bo znów przeinaczyłeś. Napisałeś, że Bemik i KaelGorann i w ogóle wszyscy inni uważali, iż trwam w błędzie. Co nie jest prawdą, bo w istocie az dwie postronne osoby poparły moja tezę, własnie Kael i Stargatefan. Jako własne potknięcie mogę uznać tylko te nieszczęsne "białe drzwi", choć tak naprawdę polegało ono na nieporozumieniu.

Ale z innej beczki, przeczytałem jeszcze raz Twój tekst [jakaś dziwna posucha trwa w dziale opowiadań], i w sumie uważam, ze jest całkiem fajny. Ja tu już kończę dyskusję, bo wolę się skupić na pisaniu wlasnych tekstów. Dzisiaj zacząłem pisać ten na konkurs o Hitlerze.

    Agroelingu, dleczego niby "znowu"? A zatem zaczytuję Bemik:  "Jak sam powiedziałeś "na ogół". Ja mieszkam w starym domku i mam właśnie drzwi z litego drewna. Nie znaczy to, że są z jednego kawałka, bo rzeczywiście wtedy trzeba by ściąć Bartka. Znaczy, że są z drewnianych desek, a nie ze sklejki.  Lity - w tym przypadku zmienił trochę swoje znaczenie i oznacza po prostu przeciwieństwo sklejki, czy drzwi z szybą. Może rzeczywiście "lity" odstaje tutaj od swojego pierwotnego znaczenia - niemniej, ja też mówię o swoich drzwiach i paru starych meblach, że są z litego drewna. Specjalnie, żeby zaznaczyć różnicę z tymi sklejkowymi. "

    A teraz cytat drugi: "KaelGorann "Nie chciałem się mieszać w dyskusję o drewnie, bo myślałem, że już po wszystkim, ale widzę, że jednak nie, więc niniejszym się mieszam ;) W języku polskim funkcjonuje określenie "z litego drewna" na rzeczy wykonane z prawdziwych desek, a nie ze sklejki czy płyty wiórowej. Przynajmniej ja się spotkałem z takim nazewnictwem." Zdaje się, że jasne?

    Agroelingu, no i znajdż gdzieś jakiś komentarz. gdzie ktoś oprócz Ciebie zdecydowanie stwierdza, że 'zwrot "biale drzwi" jest błędny.  Czytam uważnie komentarze i innym tez to polecam.  

     Sorry, coś wytłuściło komentarz. Ponownie życzę powodzenia w pisaniu. Pozdrówko.

Jezu, znowu te białe drzwi. Ale żeś się tego uczepil. A ja tylko w pierwszym komentarzu się do nich odniosłem. Chodziło mi o nic innego, tylko o to, że drzwi z prawdziwego drewna nie maluje się na biało, zwłaszcza gdyby to było lite drewno. Takie drzwi musiałyby być cenne, by je szkalować białą farbą. Nie znam się , ale jestem przekonany, że te wszystkie białe drzwi, które gdzieś tam istnieją, zawsze były robione z tandetnych materiałów, prefabrykatów, płyt wiórowych, laminatów czy czego tam jeszcze. To mi właśnie zazgrzytało, choć przecież nie ukrywam, że nie znam się drzwiach.

O tych białych drzwiach już wcale nie chciałem dyskutować, ale Ty ciągle do nich wracałeś.

A z Bemik osobno dyskotowałem i myślę, że odparłem Jej argumentację.

    Agroelingu, spoko… Zdanie z białymi drzwiami z litego drewna już przedyskutowaliśmy. Jeśli idzie o gramatykę, ciekawa i owocna dyskusja. Nawet wyjaśniliśmy problemik mosiężnej klamki, chociaż akurat to nie jest problem gramatyczny. Przy okazji wątpliwości w tej sprawie – mosiężne klamki można kupić wszędzie, chociaż obecnie o wiele bardziej popularne są klamki chromowane, wykonane ze stali. Bardzo ładne, funkcjonalne i trwałe.  Chodziło mi – w nawiązaniu do komentarza beryla – o coś innego: o podanie przykładów, ze nie tylko ja twierdziłem, że gramatycznie zwrot: „białe drzwi wykonane z litego drewna” jest poprawny. I że taki zwrot występuje w języku i jest stosowany, w obu członach. Dwóch userów w odniesieniu do ostatniego członu zdania twierdziło to samo. „Białe drzwi” bezdyskusyjnie były poprawne. A przy zarzucie powtórzeń miałem tylko jeden krytyczny komentarz Bemik. Nie zdążyłem odpowiedzieć. I już nie odpowiem.

    Chodziło mi o stwierdzenia, występujące w dyskusji.

     I to wszystko.

     k na portal literacki, to i tak jeszcze leniwa i senna dyskusja. Jakby w dyskusji występował Przewodas, to by się dopiero działo…

    Pozdro.

 

    Jak na portal ... Sorry, ścięło kawałek tekstu.

No taa, jedyny błąd, do którego mogę się przyznać, to ten, że pierwszy post napisałem zbyt skrótowo. Czasami wychodzi ze mnie taka bylejakość, co przyznaję. A powinienem to wyjaśnić bardziej szczegółowo. Bo było to tak, przeczytałem na szybko twoje opowiadanie, i utkwiło mi w pamięci, że coś z opisem drzwi było nie tak. Ale nie analizowałem tego dokładniej i raczej zasugerowałem, niż dokładnie wyjaśniłem, o co mo chodzi. I zupełnie zapomniałem o drugim zdaniu.

A cały Twój opis drzwi to wielki bałagan. Czytelnik nie jest sobie w stanie tego sensownie przyswoić.

Od początku -- drzwi raziły nietypowością.  - Kogo miały razić i dlaczego? Musiałyby być chyba fioletowe, by naprawdę kogoś razić. A więc źle użyte słowo razić. I dlatego dziwne też były ta białe drzwi, bo jak , wydawałoby się, pospolite białe drzwi mogą być rażące. A może nie byly takie pospolite, bo z litego drewna. Ale potem znów w drugim zdaniu dajesz - "Przypominały dawniej używane drzwi szpitalne." Zdanie na bakier i z urodą, i z precyzją. O jakich szpitalach mowa? No wybacz, ale o psychiatrykach napisałeś dopiero niedawno w komentarzu. Mi naprawdę przyszły na myśl szpitale z czasów siermiężnego PRL-u. A więc te drzwi byłe nietypowe czy zwyczajne?  Jedyną więc ich nietypowością mogłaby być ta mosiężna klamka, ale właśnie napisałeś, że są dość pospolite, bo można je kupić wszędzie. Choć mi się wydawało, że były one tylko przed wojną, A to akurat - ze były nietypowe - mógłbym ci uznać.

No ale idę pisać o Hitlerze. Pewnie będziesz zmuszony odpisać, to przy okazji mógłbyś wyjaśnić, ile to jest te 30 tys. znaków, wymaganych w konkursie? I jak się własciwie liczy te przeklęte znaki. Pytam tu, bo nie chcę się ośmieszać w tam, w głównym wątku

Znaki ze spacjami. A co rozumiesz poprzez to - jak się je liczy? Edytor to sprawdza ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

    Sorry, nie za bardzo mam czas.  Znaki ze spacjami. Word i inne systemy --- funkcja "statystyka wyrazów" . Znajdujesz --- włączasz. Podaje automatycznie potrzebne dane, w tym znaki bez spacji i ze spacjami. Ale --- licżą sie znaki  ze spacjami. Ten limit to limit instrukcujny --- tak pisze w założeniach -konkursu --- czyli, jezeli lekko przekroxzysz, nie powinno być problemów.  Znormalizowana strona --- trzydzieśći  linijek tekstu -- to okolo 2.800 znaków ze spacjami. Ale statystyka wyrazów poda wszelkie dane. 

Acha, to z grubsza juz wiem. Po prostu nadal mam słabo opanowany komputer. Nigdy nie mogłem znaleźć w tym edytorze  funcji znaków.

    Berylu, berylu.... Nie mnóż niepotrzebnie i nie nabijaj wpisów. To już piąty. A już dwa razy się solennie zarzekałeź: żadnych komentarzy więcej!

    Agroelingu, działa?

Na razie piszę na papierze, nie mamzwyczaju pisania od razu w Wordzie. Ale 30 tys, znaków to chyba dośc długie, więc lekko powinienem sie zmieścić.<

Operacja „Koziorożec” (ZABIĆ ADOLFA H.)

  Petersohnowi wydawało się, że restauracja zieje dziwną pustką. Dziwną, bo winna pękać w szwach. Lokal „U Manfreda” należał do najbardziej drogich i ekskluzywnych w Berlinie: bywali tutaj wysocy rangą esesmani, oficerowie sztabu generalnego, przemysłowcy i finansiści. John kilka razy widział w bocznej sali zajadającego ze smakiem obiad Hjalmara Schachta, ministra przemysłu, zawzięcie dyskutującego z Albertem Speerem, a dwa razy dostrzegł siedzącego w rogu Canarisa, szefa Abwehry, oczu i uszu niemieckiej armii, delektującego się wyśmienitą zupą rakową.

Teraz ledwie przy kilku stolikach siedzieli goście.      

Niemcy się szaleńczo cieszyli: przyłączono Sudety, a wcześniej podpisano pakt monachijski. Szampan, sznaps i piwo lały się strumieniami, a gospody wypełniali rozentuzjazmowani goście. Każda wzmianka o Adolfie Hitlerze, wodzu tysiącletniej Rzeszy, powodowała wiwaty. Nawet pani Miller, właścicielka dobrego pensjonatu, miejsca pobytu Petersohna w Berlinie, dawniej sceptyczna w stosunku do przywódcy NSDAP, nie kryła radości.  

– Niemcy wstają z kolan, panie Petersen – nadmieniła z promiennym uśmiechem, odbierając rano klucz od pokoju. – Najpierw Austria, teraz Sudety. Ta czeska resztówka z Pragą szybko wpadnie nam w ręce. Moi biedni synowie i mąż cieszyliby się strasznie. Błogosławię fuehrera, ze ich śmierć nie poszła na marne.

Petersohn uprzejmie skinął jej głową. Czuł zadowolenie, że nawet jednym drgnięciem mięśnia twarzy nie zareagował na swoje nowe nazwisko: Petersen. Już się zdążył do niego przyzwyczaić. Imię John nie budziło zdziwienia u przedstawiciela firmy Browning, załatwiającego interesy w Berlinie, ale nazwisko Petersohn wskazywało na żydowskie pochodzenie. Musiał je zmienić, jeszcze w Waszyngtonie.

Nikt nie mógł się domyślić, ze jest Żydem, a jego praprzodkowie zginęli w komorze gazowej w Sobiborze, małej miejscowości w Polsce. Cala rodzina – oprócz pradziadka, ukrywającego się przez pięć lat pod klepiskiem chłopskiej obory w zabitej deskami wiosce pod Biłgorajem. Nikt nie powinien wiedzieć, że w nędznej szopie przy równie nędznym zaułku, łączącym się z jedną z berlińskich ulic, ukrył szalupę czasową ”Latawiec”, nadzieję NASA na odzyskanie znaczenia, a celem jego pobytu w mieście nad Sprewą jest zabicie Adolfa Hitlera – i zmienienie historii. Wszyscy powinni być przekonani, że amerykański inżynier John Petersen pragnie sprzedać Wehrmachtowi licencję na najcięższy karabin maszynowy, jeden z najlepszych na świecie, i marzy tylko o jednym – wynegocjonowaniu najkorzystniejszych warunków kontraktu.

Pistolet parabellum i dwa magazynki amunicji spoczywały w szufladzie nocnego stolika. John nie widział potrzeby przypominania pani Miller o tym, że pokojówka nie powinna ruszać broni, a tym bardziej próbować zbadać jej  funkcjonowanie – właścicielka  pensjonatu na pewno o tym dobrze pamiętała.

Hans i Wolfgang, synowie pani Miller, zginęli pod Verdun. Trzeci miał szczęście: zanim skończył szesnaście lat, Niemcy podpisały rozejm w Compiegne. Pani Miller uważała to za błogosławieństwo boże, bo jej czterdziestopięcioletni mąż także oddał życie za kajzera w bitwie pod Sommą. Leciwa już Niemka obawiała się trzech rzeczy: nowej wojny, powrotu wielkiego kryzysu i tego, że nie doczeka się wnuków. Hitler zapewniał, że po zaspokojeniu żądań terytorialnych Rzeszy w Europie zapanuje długotrwały pokój. Większość niemieckich fabryk pracowała na trzy zmiany,

 

Jedna strona --- niedopracowana, zaznaczam. 3443 znaki zwe spacjami, łacznie z tytułem.  Lepiejii znaxcznie prościej  jest pisać w Wordzie, ale jak kto lubi.

No nie, juz tyle napisałeś?  Ja też mniej wiećej tyle. Ale dzięki za przykład. A na papierze po prostu przyjemniej mi się skrobie i tak jakoś bardziej elegancko. Albo tez taki staroświecki jestem.

    A po cóz się tam w tańcu obcyndalać...  Jak zaczniesz, Agroelingu, pisa, powiedzmy w Wordzie, to szybko to polubisz. 

    Będę musial odpowiedzieć na wcześniejsze zarzuty, ale to juz chyba jutro, Miłej pracy. 

Agroelingu, otworzyłeś nowe pole dyskusji, a zatem odpowiadam. Nie za bardzo rozumiem, o co chodzi.

Zarzut brzmi tak: „ A cały Twój opis drzwi to wielki bałagan. Czytelnik nie jest sobie w stanie tego sensownie przyswoić.
Od początku -- drzwi raziły nietypowością.  - Kogo miały razić i dlaczego? Musiałyby być chyba fioletowe, by naprawdę kogoś razić. A więc źle użyte słowo razić. I dlatego dziwne też były ta białe drzwi, bo jak , wydawałoby się, pospolite białe drzwi mogą być rażące. A może nie byly takie pospolite, bo z litego drewna. Ale potem znów w drugim zdaniu dajesz - "Przypominały dawniej używane drzwi szpitalne." Zdanie na bakier i z urodą, i z precyzją. O jakich szpitalach mowa? No wybacz, ale o psychiatrykach napisałeś dopiero niedawno w komentarzu. Mi naprawdę przyszły na myśl szpitale z czasów siermiężnego PRL-u. A więc te drzwi byłe nietypowe czy zwyczajne?  Jedyną więc ich nietypowością mogłaby być ta mosiężna klamka, ale właśnie napisałeś, że są dość pospolite, bo można je kupić wszędzie. Choć mi się wydawało, że były one tylko przed wojną, A to akurat - ze były nietypowe - mógłbym ci uznać.”

Wytłuszczenia mojego autorstwa.

Inkryminowany ponownie przez Ciebie passus z „Diagnozy i terapii’ brzmi zaś tak: „Gabinet Moriarty’ego, doktora psychiatrii, wyglądał bardzo zwyczajnie: mieszanina elegancji i funkcjonalności. Tylko jeden element raził nietypowością: białe drzwi w ścianie za plecami lekarza, wykonane z litego drewna, z mosiężną klamką. Przypominały dawniej używane drzwi szpitalne.”

Tutaj także wytłuszczenia mojego autorstwa.

Napisałeś spory komentarz. Wynika z niego tylko tyle, ze opisane w dwóch zdaniach drzwi wydały Ci się co najmniej dziwne. I bardzo dobrze, bo o to mi chodziło. Piszesz wprost: „Mi naprawdę przyszły na myśl szpitale z czasów siermiężnego PRL-u”. Bardzo dobrze, cieszę się, że zamiar autorski został spełniony. Dalej piszesz, że możesz uznać, ze są nietypowe… Przywołam Twoją opinię: „A to akurat - ze były nietypowe - mógłbym ci uznać.”

 Jeżeli opis drzwi wywołał zdecydowane wrażenie nietypowości, to tym bardziej dobrze. Właśnie o to chodziło. I w tym kontekście zwrot „raziły nietypowością” jest dobrze użyty, celnie i elegancko.  

Wcześniej już napisałem w jakimś komentarzu, ze w tym kawałku tekstu – z uwagi na limit znaków – nie zmieściło się trzecie zdanie, bardziej szczegółowo  informujące, czemu drzwi rażą nietypowością. Zdanie miało brzmieć mniej więcej tak: „W stonowanej kolorystce ścian pospolita biel desek stanowiła dziwny akcent.”

Ale wypadło, no i dobrze, bo dwa zdania wystarczyły, aby u Agroelinga wywołać wrażenie nietypowości drzwi. Zawsze należy ograniczać zbędny opis.

Tak przy okazji – tekst miał się kończyć zdaniem: „W tej sprawie podpisałem umowy z kilkoma wydawnictwami”. Ale uznałem je za niepotrzebne i wywaliłem. No i też bardzo dobrze – oczywiście, szło też o limit znaków – bo nie budzi u nikogo zdziwienia, że w gabinecie psychiatrycznym Moriarty ma za plecami drzwi, prowadzące do zakładu utylizacyjnego. Czytelnicy dobrze to zrozumieli i zdaje się, ze dośpiewali sobie resztę. 

Miło się dyskutowało.

Pozdrówko.

PS. Ależ lanie dostaliśmy od Ukrainy. Szwejk powiedziałby, że sławetne albo przesławne – i miałby rację.  

 

No to muszę powiedzieć, że nigdy w swoim życiu nie widziałem drzwi, które by raziły nietypowością. Bo cóż by to musiały być za drzwi? Naprawdę nie wiem. Człowiek przechodzi w życiu przez tysiące drzwi i racze żadne nie zostają mu w pamięci.

W twoim zdaniu nietypowy jest oczywiście mętlik znaczeniowy. W jaki sposób białe drzwi mogłyby kogokolwiek razić? I to w zwykłym gabinecie?  Drzwi podobne do szpitalnych, jakich każdy pewnie widział tysiące. Tak, odniosłem wrażenie bezsensowności tego opisu, że nie trzyma się kupy, oto cała niezwykłość. A to w końcu miały przypominać drzwi ze szpitali okresu PRL-u czy przedwojennych psychiatryków? Widzisz, ile tu elementów nie gra, bo słowo razić nie pasuje, jest po prostu zbyt mocne, sa drzwi z litego drewna, ale pomalowane białą farbą, więc kogo mają razić - czytelnika, który wie od narratora, że są lite, czy postać z opowiadania, która wiedzieć tego nie może, bo przez białą farbę nie widzi, czy są lite. Mętlik znaczeniowy, ot co. A nie dopisane zdanie niczego nie zmienia, żeby drzwi raziły, musiałyby chyba po nich pełgać płomienie czy co. Razić to przecież blisko znaczeniowo słowa Oślepiać - razić - porazić - porażony. A to tylko były białe drzwi. Normale, nawet jesli coś tam się za nimi utylizuje, choćby i androidy. A więc niewłaściwie użyte słowo i drugie bardzo nieprecyzyjne zdanie.

No a litym drewnem sam już jestem zmęczony. Jak dziś wychodziłem z pracy, po raz pierwszy przyjrzałem się własnym drzwiom. I powiem, że wyglądały, jakby były z litego drewna, solidne, lakierowane, widać było na nich nawet słoje. Uważam jednak, że powinno się o nich pisać - z jednolitego drewna albo pełne drewniane drzwi. Jednak nie mogę być tak stanowczy, bo zwyczajnie nie znam się na technologii obróbki drewna. Temat do zbadania, ale już nie przeze mnie.

P.S. Tak, Lewandowskiemu powinno się powiedzieć - adios.

    Ano, Agroelingu, wygląda na to, że w tej sprawie pozostaniemy przy własnych zdaniach – zresztą było to do przewidzenia. Podaliśmy już obficie argumenty i nie ma sensu ich powtarzać. Jednakże cieszę się, ze powoli dojrzewasz do użycia gdzieś tam, w jakimś tekście, zwrotu „drzwi z litego drewna”. Ładny.

    No, bo do „białych drzwi” zostałeś już dość dawno przekonany.

    Pozdrówko. Nadal zimno

    PS. Przewodas całkiem jeszcze niedawno na starym „Forum” został zbanowany, zdaje się, że przez malakha. Bardzo słusznie. Chyba go nie odbanowali.

    Banować, odbanować… Ciekawe czasowniki żargonu internetowego.  

 

Dojrzewam, nie dojrzewam. Może nasz spór mógłby roztrzygnąć ten językoznawca z ANGORY. Do niego ludzie wysyłaja maile z zapytaniami o takie sporne kwestie. Ale może faktycznie umówmy się , ze nasze następne komentarze pojawią sie pod naszymi tekstami konkursowymi o Hitlerze.

P.S. Przewodas to Konrad Lewandowski? Nie bardzo kojarzę, zresztą nie miałem pojęcia, że był na tym forum. Ja oczywiście miałem na myśli piłkarza Lewandowskiego, którego powinno się wywalić z kadry. Kiedy on ostatnio strzelił bramkę?

    Tak, Przewodas to KTL. O, to dużo straciłeś. Ja śledziłem jego wpisy == we własnym wątku, bo właśnie taki miał. Określenie "minogi' w stosunku do dyskutantów ze strony Przewodasa należało do łagodnych. W końcu się doigrał. Ale KTL  pisze dobrze i dużo., ostatnio powieść o tankach i rosyjskich krązownikach lądowych w powstaniu styczniowym.

    A co do druguigo Lewandowskiego, to się warunkowo zgadzam. Ale innych piłkarzy nie ma...  Lepiej nie wspominać tego przesłanego lania na własnym stadionie .I po mundialu...   

Lewandowski strzelił ostatnio pewnie z 10 meczów temu, ale ja nie o tym...
Bardzo udane opowiadanie, Rogerze. Zagubiony pacjent, nieco niepokojący psychiatra i ładna, ostra puenta. Czytałam z przyjemnością.
Pozdrawiam.

    Marlęto, dzięki za przeczytanie i komentarz. Fajnie, że opowiadanie się podobało, a ładna, ostra puenta przypadła go gustu.

    Pozdrówko.  

   PS. Nie zdziwiły Cię  "drzwi wykonane z litego drewna"? Żeśmy sie trochę o tym i innych sprawach wszyscy nadyskutowali...

Zauważyłam ;]

Zdziwiło mnie tylko, że chciało Wam się tyle na ten temat dyskutować. W samych drzwiach nie widzę nic nienormalnego. Pozdrawiam ponownie.

    Marłęto, bardzo dobrze. Ano, dyskusje literackie maja swoje prawa... Twoja opinia pokazuje rzecz oczywistą --- każdy autor z dystansem musi podchodzić do uwag krytycznych --- co jednych nieco razi, inni czytelnicy uwazają za normalne, oczywiste i proste.

    Ale dyskusja bardzo ciekawa.

    Czekam na Twoje opowiadanie w KB 027, powalające wszystkich na kolana.    

Ciekawe kto zastąpi DJ'a na portalu, o ile opowiadanie okaże się prawdziwe :)

 

Opowiadanie - ok. 5000 znaków.

Komentarze - 60 000 :D

Gradient rośnie.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

    Homarze,  nie ma ludzi niezastąpionych. Tak wszyscy twierdzą. Ludzi. Dobrze byloby, gdyby Egga ewentualnie zastapł  ktoś z odnawialnym żródłem zasilania.

    Dzięki za przeczytanie.  

    Dreammy, z tytułem, ale bez daty i podpisu --- 4995 znaków ze spacjami. Idealnie. Z datą i podpisem ---  5030 znaków ze spacjami. Komentarze --- nie wiem, mozliwe, że nawet około 70000 znaków. Sporo.

    No coz, niekiedy jest tak, że utwór literacki wzbudza emocje i pobudzaq dyskusję.. To się zdarza, choć nie tak znowu często. Innym autorom tez tego życzę. 

    Pozdrówko.      

    PS, Dreammy, ale --- jak w ogóle znajdujesz "Diagnozę i terapię" ?

    StargateFanchyba tak... Nie za bardzo wiem, czym jest gradient. Pozdrówko.

    Uff, odpowiedzialem wszystkim userom.  

Roger, ja tu nie widzę dyskusji o utworze literackim, tylko o zagadnieniach związanych z obróbką drewna :D A samo opowiadanie - takie sobie, chyba wolę Twoje dłuższe formy, np. White Creek.

    Dreammy, okazalo sie, że obrobka drewna ma znaczenue, bo wytwórcy drzwi nagminnie uzywają kwestionowanego zwrotu "drzwi z litego drewna". Ano, padało wiele argumentów... Z wcześniejszych wpisów iwem, że nie jesteś zwolennikiem krotkich form, ale też  pewnie nie trafilem w Twój gust literacki.

    Dzięki za komentarz. Wesolych i cieplych Świąt!   

    Agroelingu, jak Ci idzie z zamachem na Adolfa? Ciekawi mnie, ile Ci wyszlo znaków. 

Ach, dzięki za przypomnienie. Trochę chorowałem, dlatego odwlekło mi się pisanie. Ale do 20-ego powinienem dać radę. A te znaki może uda mi się policzyć, jak skończę...

    Hmm... A ja mam kłopot, bo opowiadanie "sie rozroslo" .  Wyszło mi nieco ponad pięćdziesiąt  tysiecy znaków. Ale opowiadanie jest klasyczne, z tłem i opisami , a fabuła jest skomplikowana --- ale nie dla czytelnika, oczywiście. Ni i pewnie nie pójdzie na konkurs.

    No i pewnie...

Pięćdziesiąt tysięcy znaków? A ktoś się zastanawiał, jak sobie bemik poradzi z tak małą ilością. Nie poradzi sobie, bo nie pisze w tym temacie.
Pozdrawiam

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

    W konkursiku mamy limit trzydziestu tysiecy znakow. To prawda, że pięćdziesiat tysiecy znaków to wcale nie jest dużo --- normalne, dość spore  opowiadanie. Może to jest dużo, ale tylko na tym portalu. 

    A szkoda, że nie piszesz, Bemik. Zresztą --- tak sądziłem, że nie. Miałabyś sznasę sprawdzenia się w poważnym temacie, w opowiadaniu o poważnej tonacji, w dodatku historycznym, jakby na to nie patrzeć  --- a szansa przejdzie koła nosa. 

Wiesz, myślę, że lepiej, iż nie piszę. Zapewne podeszłabym w zwykły, bemikowy sposób do tematu, a to mogłoby urazić uczucia większej liczby osób.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

    No coż, pewnie ta większa ilość osób wyraza tylko swoje opinie, cakiem sensowne, chociaz, oczywiscie, ocena kazdego tekstu jest też kwestią gustu.  Napisanie tekstu na taki konkurs --- poważnego --- byloby po prostu probą wyrwaia się z pewnej dość wyraźnej szufladki autorki tylko jednego sposobu pisania i bardzo podobnych tematów. 

    Nie wiem, czy już nie jest za poźno. Na napisanie tekstu na konkurs na pewno , tym bardziej, że trzeba mieć pomysł, ciekawy i sensowny. No i czasu pozostalo mało.

    Pozdrówko.  

Zabawne :)

Przynoszę radość :)

     No bo takie miało być – między innymi. Dobranoc… 

Interesująca koncepcja. Ten tekst bardziej mi się spodobał niż poprzedni na konkurs. Jajko się jakoś odniósł do tych opowiadań?

Babska logika rządzi!

Chciałem wykorzystać  ilustrację do “Diagnozy i terapii” przy innym tekście, ale jednak nie… Ale za to zauważyłem komentarz Finkli. Dzięki.

Odpowiadam ze znacznym opóźnieniem – sorry. Nie pamiętam. Chyba tak, przy omawianiu tekstów.

Pozdrówka.

Hello…

Wiem, że to nieładnie wpadać do kogoś z wizytą i od razu wskazywać błędy, ale, portalową modą… gdzieś w połowie tekstu znalazłem coś takiego:

 

“Oni świecie wierzą w to, ze są ludźmi,”

 

A tak w ogóle, to podobało mi się. Trochę mi szkoda tego androida, naprawdę.

Bardzo dobrze, że wpadłeś, literówka poprawiona. Bardzo dobrze też, że ten stary tekst się podobał. Żyje już własnym życiem, i, jak widać, wytrzymał próbę czasu. 

Dzięki za komentarz. Pozdrówka.

Chyba mianuję ten tekst do biblioteki i będzie to mój chrzest ognia, bo też uzyskałem możliwość mianowania – chyba – przed chwilą, gdyż skomentowałem przed momentem pięćdziesiąte opowiadanie na portalu, a staż mam dłuuugaśny :)

 

Przede wszystkim stronie technicznej mogę zarzucić niewiele, jeśli nie nic. Literówka poprawiona, poza nią czytanie szło gładko i sprawnie. 

 

Postanawiam skupić się na treści, bo też tu spotkało mnie największe zaskoczenie, bynajmniej nie negatywne – zignorowałem jakoś metkę konkursową i popłynąłem :)

 

Hm… współczułem redaktorowi od początku i kompletnie nie spodziewałem się, że, no cóż, pójdzie na szmelc, kolokwialnie rzecz ujmując. Przykra sprawa. Szczerze pisząc mam nadzieję, że rodzice mnie nie okłamali i nie jestem androidem :) Niefajnie byłoby odpaść z gry przed czasem z powodu trefnej baterii :)

 

A do tego zdeklasowanie z bycia człowiekiem, choć przyznam, że człowieczeństwo w tych czasach to i tak niewiele, to jednak status zużytego sprzętu biurowego brzmi naprawdę źle :\

Ciekawe, że “Diagnoza i terapia” powstała jako tekst konkursowy, w sumie incydentalnie, ale okazuje się, że ma w sobie treści, dalece poza konkursowe ramy wykraczające… Cieszy mnie to. I tak właśnie jest. W sumie przedstawia dramat kogoś, kto święcie wierzył, że jest człowiekiem i znakomitym pracownikiem. Okazuje się, że może być zupełnie kimś innym. Moriarty jest bezwzględny, jego mocodawcy, bo najprawdopodobniej działa na polecenie wielkich koncernów medialnych, tak samo. 

Biedny Egg trafi na śmietnik, ale zostanie oczywiście wcześniej zutylizowany. Przykre dla Egga, dla lekarza nic takiego… Kolejna sprawa załatwiona. Niestety, bardzo to ludzkie.

Dzięki za kliknięcie. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka