- Opowiadanie: Man1986 - Sen

Sen

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sen

Sen

 

Smak napierających zewsząd odgłosów oślepił go doszczętnie. Upadł na sufit. Chciał podnieść lewą rękę, lecz uniosła się podłoga. Biegł w bezruchu, a po chwili leżał już pędem. Wtedy kolory przemówiły radosnym zapachem, który błyszczał w blasku galopujących porykiwań pomieszczenia.

 

Nagle otworzył oczy i ujrzał połacie gwiazd, mieniące się na czarnym niebie. Był oszołomiony, nie wiedział gdzie jest. Minęła chwila nim zrozumiał, że to był tylko sen.

 

Rozejrzał się, wokół panowała ciemność i cisza. Jego uwagę przykuł narastający szelest, który zdawał się dochodzić z głębin pobliskiego lasu. Skierował wzrok w kierunku źródła dźwięku, lecz nic nie dostrzegł. Z całych sił wpatrywał się w ciemność i nasłuchiwał.

 

Tkwił tak przez chwilę, która zdawała się wiecznością, podczas gdy chrobotliwy odgłos przybierał na sile. Nagle coś wyłoniło się zza drzew. Przeraźliwa bestia galopowała w jego kierunku.

 

Sparaliżowany zupełnie, nie zdołał nawet przełknąć śliny, która wciąż napływała mu do gardła. A bestia była coraz bliżej; już widział jej przerażające, czerwone ślepia; już wyobrażał sobie jak chwyta go swoimi tłustymi pazurskami. Miał wizję porozrzucanych wokół wnętrzności i już żegnał się z życiem, gdy nagle otworzył oczy i ujrzał połacie chmur, mieniące się na błękitnym niebie.

 

Był oszołomiony, nie wiedział gdzie jest. Spływał potem, a jego serce biło. Rozejrzał się i w jednej chwili zrozumiał, że to był tylko sen. Przypomniał sobie, że samolot, którym leciał, rozbił się cztery lata temu, a on był jedynym ocalałym. Od tamtego czasu mieszkał samotnie na wyspie oczekując ratunku, który nie nadchodził.

 

Samotność uczyniła z niego szaleńca, pragnącego za wszelką cenę wydostać się na wolność. Zamiast odebrać sobie życie, rzucił śmierci wyzwanie. Zbudował tratwę i oto jest, na środku oceanu, odziany w liście, a jego nędzny żywot przeciąga kilka skrawków drzewa. Właściwie to nie czekał już na ratunek, chciał umrzeć, a te cholerne drewno nie pozwalało mu dokonać żywota.

 

Nagle wstał i zaczął nasłuchiwać. Doleciał go dźwięk bulgoczącej wody, nasilający się wraz z formującą się wokół tratwy pianą. Dostrzegł zaledwie zarys, lecz to wystarczyło, by rozpoznać rekina. Poczuł ulgę, że to już koniec. Za chwilę pojawi się smukła, przepiękna płetwa, później wielkie, lśniące zębiska, a na koniec usłyszy upragniony dźwięk własnego karku, pękającego pod naporem szczęk swojego wybawiciela.

 

Jednak z wody wynurzyła się metalowa, zagięta na górze, rura. Stał w bezruchu, zszokowany tym co widzi. Wpatrywał się w rurę z całych sił, a ona odpowiedziała tym samym. Nagle zrozumiał, że to peryskop, oznaczający ocalenie.

 

Zaczął skakać i machać rękami z radości. Po chwili z wody wyłonił się błyszczący grzbiet łodzi podwodnej. Łzy radości strumieniami napływały mu do oczu. Nie mógł nad nimi zapanować, więc zamknął powieki i rozkoszował się szumem oceanu, przeplatanym cudownym skrzypieniem stali. Wiedział, że to już koniec, za chwilę będzie w domu. Właz się otworzył, a na powierzchnię wyszedł uzbrojony żołnierz. Ukłonił się nisko, wycelował broń i strzelił prosto w głowę rozbitka, który nagle otworzył oczy…

Koniec

Komentarze

"Wpatrywał się w rurę z całych sił, a ona odpowiedziała tym samym." - to mnie rozwaliło, heh.

Specyficzne. Może jestem dziwna, ale lubię takie opowiadania na podstawie snów. Bo tak było w tym przypadku? Są inne, nie zawsze poprawnie skonstruowane. Nie ma tu ani logiki, ale właśnie to jest ich urokiem. Jeśli tak miało wyjść, to się udało.

Pozdrawiam!

Dzięki za opinię :)
Rozumiem, że pytasz, czy napisałem to na podstawie własnego snu? Jeśli tak, to odpowiedź brzmi: nie.
Pozdrawiam.

Nie? Kurczę...

Przeczytałem. Tekst krótki, więc i w komentarzu za dużo słów się nie znajdzie. Powiem jedynie, że uważam opowiadanie za całkiem ciekawe, ale na kolana powalony nie zostałem.

 lecz do góry uniosła się podłoga. -`  nie można się unieść do góry

Wielkie dzięki, trafna uwaga :)

Jednak biorąc pod uwagę, że "leżeć pędem" też raczej nie można, ani też "biec w bezruchu", to chyba, nie ma sensu, żebym to poprawiał :) Poza tym po usunięciu słowa "do góry", to zdanie dziwnie brzmi, niech już sobie zostanie. Na przyszłość będę bardziej uważał.

Do "biegu w bezruchu" i "leżenia pędem" pasuje raczej "uniesienie do dołu". Jeśli sprzeczasz się z rzeczywistością, rób to konsekwentnie.

Sorry, taki mamy klimat.

W pierwszym paragrafie chodziło o stworzenie wrażenia mętliku i pomieszania. Nie wszystko musi być zaprzeczeniem. Chciałem, żeby jednak pewien sens w tym pozostał.

O ile biegać w bezruchu i leżeć pędem nie można w żaden sposób i długo pewnie nie będzie można, uznaje się te sformuowania jako specyficzne i mające odpowiadać realiom snu, lecz unieść się do góry praktycznie można, lecz nie stylistycznie, więc te zwroty mają zupełnie inną specyfikę.

Co gryzie się z Twoją wypowiedzią o treści: Jednak biorąc pod uwagę, że "leżeć pędem" też raczej nie można, ani też "biec w bezruchu", to chyba, nie ma sensu, żebym to poprawiał. Jeśli ma być zaprzeczeniem i nawiązywać do poprzedzających konstrukcji, powinno być "unieść do dołu". Jeśli nie ma być zaprzeczeniem i mieć sens, powinno być "uniosła się podłoga". Inaczej to masło maślane, brat cofania się do tyłu, siostra spadania w dół. Nie broń błędu, tylko go napraw. :)

Pozdrawiam.

Sorry, taki mamy klimat.

Paproch mnie uprzedził.

Sorry, taki mamy klimat.

Nie bronię błędu, napisałem tylko dlaczego nie zamierzam go poprawiać. Specyfika błędów rzeczywiście jest inna, gdyby tylko o to chodziło to bym zmienił. Jednak ten błąd jest tak powszechny, że jak usunę "do góry", to zdanie zaczyna brzmieć w mojej ocenie mniej naturalnie. Stąd moje opory przed poprawieniem tego, ale skoro mówicie, że powinienem poprawić, to tak zrobię. Dzięki.

Ta nienaturalność to chyba jednak tylko wrażenie, wynikające z tego, że wiele razy czytałem to zdanie. Teraz gdy już oswoiłem się z poprawioną wersją, wydaje się ona równie naturalna :)

Ta-dam!

Dobranoc.

Sorry, taki mamy klimat.

...Tej ekwilibrystyki

słownej nie warto poprawiać czy analizować. "Opowiadanie" nie budzi emocji. Pozdrawiam.

Do poczytania, jako rzekł Ryszard emocji nie budzi.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka