- Opowiadanie: Wegnert - Czas Orłów

Czas Orłów

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Czas Orłów

 

Warszawa, Rzeczpospolita, 1958

 

 

 

– Major Grzegorz Macander melduje się! – wypowiedział formułę, stukając obcasami.

– Witaj, Grzesiu – machnął ręką pułkownik. – Rozsiądź się. Jak noga?

– Dziękuję, panie pułkowniku, smakowała – odparł zapytany. Założył nogę na nogę, wspierając protezę o prawe kolano.

Pułkownik zerknął znad okularów i posłał mu serdeczny uśmiech.

– Zadziorny jak zawsze – po czym nacisnął stojący na biurku wywoływacz i rzekł: – Pani Krystyno, czy przynieśli już mapy?

– Tak, panie pułkowniku – zaskrzeczał głośnik. – Adiutanci rozwiesili pod czwórką, jak pan kazał.

– Dziękuję. Proszę też przynieść tam dzbanek kawy i dwie filiżanki. Bez cukru, bez mleka.

 

Grzegorz pokuśtykał za pułkownikiem do pokoju map. Gabinet numer cztery był właśnie tym, gdzie Marszałek Śmigły-Rydz planował wraz ze swoimi ludźmi pierwsze posunięcia przeciwko Sowietom. Pułkownik Maller, wówczas nieoszlifowany adiutant, był najmłodszym uczestnikiem tych spotkań – i jedynym, który wciąż pozostawał wśród żywych.

Major Macander stanął na środku pokoju i ułożył czapkę w zgięciu łokcia. Proteza uwierała kikut, jednak nie dawał po sobie poznać, że odczuwa dyskomfort. Przyjrzał się dwóm mapom, które najwyraźniej rozwieszono dla niego.

– Panie pułkowniku?

– Przyjrzyj się i powiedz mi co widzisz – odparł ten, nalewając gorącej kawy do filiżanek.

Mapa po lewej przedstawiała sytuację w przededniu Wojny. Był to ogólny obraz, uwzględniający jedynie przebieg granic i najważniejsze miasta. Nie było w nim miejsca na położenie lotnisk i posunięcia wojsk. Drugi arkusz prezentował równie pozbawiony szczegółów obecny wygląd świata, bardzo różny od tego sprzed dwudziestu lat. Rzesza Niemiecka, panująca nad rozległymi terenami od Grenlandii po Ural, od Skandynawii po Afrykę Północną. Stany Zjednoczone wraz z wchłoniętą Kanadą i Japonią. Afryka rozciapana pomiędzy mocarstwami. Bolszewia, wytrzebiona lecz nadal ogromna. I oczywiście Rzeczpospolita, która obejmowała ziemie od Wielkopolski po Kaukaz, a następnie zakręcała rogalik na południe, ku Persji i morzu Arabskiemu, kończąc na Egipcie. Mapa wyraźnie pokazywała, że niemiecki orzeł panuje nad terenami znacznie bardziej rozległymi, niźli orzeł polski. Macander wiedział jednak, że była to tylko ułuda potęgi – przewaga Rzeczypospolitej była oczywista dla każdego, kto wiedział w jakiej kondycji Wojna pozostawiła społeczeństwo Germanii.

Macander przyjrzał się obydwu mapom, jednej i drugiej poświęcając odpowiednio dużo uwagi, a następnie odwrócił się w stronę pułkownika. Przyjął od niego filiżankę i napił się.

– Domyślam się, że nie widzisz w tych mapach tego samego, co ja – skwitował Maller, również popijając gorący napój. – Zatem dość kalamburów, Grzesiu. Zwróć uwagę na sytuację Anglików przed Wojną, a potem porównaj z obecnymi Niemcami. Czas start!

Major jeszcze raz zerknął na obie mapy i pokiwał głową. Chyba zaczynam rozumieć, pomyślał.

Anglicy chełpili się, że nad Imperium Brytyjskim nigdy nie zachodzi słońce. Mając we władaniu ogromne posiadłości zamorskie, Korona czerpała wielkie bogactwa, zaś Royal Navy niepodzielnie rządziła na morzach. Pod sztandarami Union Jack skupiali się żołnierze z najdalszych krańców Ziemi: Kanadyjczycy, Australijczycy, Hindusi, oraz wielu innych. Imperium Brytyjskie stało się przepotężnym organizmem politycznym.

Jednakże jego słabość polegała na fakcie, że Anglia była silna wszędzie – tylko nie w domu. Siły lądowe na Wyspach liczyły raptem dziesięć tysięcy słabo przeszkolonych żołnierzy, obrona opierała się niemal wyłącznie na okrętach i samolotach RAFu. Mówiąc w skrócie, Wielka Brytania okazała się kolosem o małej, wrażliwej łepetynce, którą jednym pstryknięciem dało się strącić z potężnych ramion. Gdy liczące ponad milion weteranów Wehrmachtu siły inwazyjne zdobyły przyczółek na lądzie, nic nie mogło stanąć na ich drodze – Hitlerowcy szybko uzyskali panowanie w powietrzu, wkrótce potem okręty Kriegsmarine urządzały łowy na morzu. Upadek Brytanii przyspieszyły także starcia z Irlandczykami i Szkotami, którzy uwiązali liczne siły angielskie na północy, licząc na wyzwolenie spod wielowiekowego jarzma. Spośród ludów podbitych na samych Wyspach, jedynie Walijczycy stanęli po stronie Anglików – do dziś zresztą nie wiadomo, co ich do tego skłoniło. Tak czy owak, na niewiele się to zdało. Głowa giganta padła pod ciosami, a jego ciało zostało rozerwane przez wszystkich sąsiadów. Imperium rozpadło się wkrótce potem, co skutkowało między innymi aneksją Kanady przez Stany Zjednoczone.

To wszystko historia, rozważanie najnowszych dziejów. Teraz major Grzegorz Macander przyglądał się dwóm mapom w pokoju, gdzie zaplanowano część poczynań, które położyły kres wielkiemu Imperium. Dopijał kawę, wpatrując się z kolei w nową mapę.

– Altreich, czy tak? – przybliżył się do mapy i postukał palcem w miejsce, gdzie na mapie znajdowały się Stare Niemcy. Był świadom, że przedwojenna Rzesza była krajem wielkim i potężnym jak na standardy europejskie, jednak na mapie świata wydawała się wręcz maleńka.

– Dobrze kombinujesz, Grzesiu – przyznał pułkownik. Dolał kawy i również zbliżył się do mapy. – Anglików zgubiło to, że ich matecznik został wystawiony na napaść z zewnątrz. Tak samo jest w przypadku Rzeszy, o czym Germanie z pewnością doskonale wiedzą. Wystarczy niespełna godzina, aby nasze dywizje znalazły się pod Berlinem. Samolotem tyle samo leci się do Zagłębia Ruhry i innych centrów przemysłowych. Wprawdzie obecne Niemcy są dużo większe i silniejsze niż dawniej, jednak przemysł na wschodzie w dalszym ciągu kuleje. Niemcy – podobnie jak Rzeczpospolita – są obecnie mocarstwem, jakim nie były jeszcze nigdy w dziejach. A jednocześnie nigdy też nie były w tak dramatycznym położeniu – to samo dotyczy nas.

Palec Macandra przejechał po granicy, która od 1918 roku oddzielała oba kraje.

– Z taktycznego punktu widzenia, to koszmar – stwierdził cicho. – Dla jednej i drugiej strony. Długa, rozciągnięta granica uniemożliwia skuteczną obronę.

– Zgadza się – odparł pułkownik. – Idealna sytuacja dla nacierającego, lecz praktycznie niemożliwa do zabezpieczenia dla obrońców. A z Berlina do Warszawy jest tak samo blisko, jak w drugą stronę. Ktokolwiek zaatakuje pierwszy, zyska ogromną przewagę. Natomiast ten, kto spóźni się z wykonaniem pierwszego ruchu…

Macander po raz wtóry przyjrzał się mapie.

– Niemcy są wycieńczone po poprzedniej wojnie – pokręcił głową zdecydowanie. – Wyszli z niej zwycięzcy, ale poranieni. Nie mówię tylko o przemyśle, który trzeba odbudować, ani o zagospodarowaniu Grossraum, ale przede wszystkim o ludziach. Straty wśród żołnierzy były tak znaczne, że dopuścili prawnie poligamię! Nie są gotowi na kolejny konflikt, z pewnością to wiedzą!

– Niewątpliwie. Ale z drugiej strony, mówimy o zupełnie innym narodzie niż ten, z którym układaliśmy się dwie dekady temu. To już nie są Niemcy, Grzesiu, to Germanie! Poprzednie pokolenie dokonało wielkich czynów, a poprzedni Fuhrer powiódł naród ku ogromnym zwycięstwom. Teraz mamy do czynienia z nowym, równie ambitnym pokoleniem. I nowym Fuhrerem.

– Otto Koestler jest żądny zaszczytów, głodny podboju, ale nie głupi – zaoponował Macander.

– To tylko przypuszczenia – pokiwał głową Maller.

– Jak bardzo poufna jest nasza rozmowa? – zapytał Grzegorz. Filiżanka w jego dłoni drżała lekko, co chwila uderzając o trzymany drugą ręką spodeczek.

– Wojna jest nieunikniona.

– Dobry Boże…

Koniec

Komentarze

Może od razu sam zapytam:

Jak edytować zamieszczony już tekst? -_-

W profilu --- przez 24 godziny po publikacji możesz edytować dany tekst.

pozdrawiam

I po co to było?

Grzegorz pokuśtykał za pułkownikiem do pokoju map, potocznie nazywanym ”czwórką”. - Ze zdania wynika, że to pułkownik jest nazywany czwórką, a nie pokój. Zresztą tych czwórek się w okolicy zrobiło dużo, ja bym ten fragment z "potocznie" w ogóle usunął, każdy i tak zrozumie, że czwórka to pokój.

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

wkrótce potem okręty Kriegsmarine urządzały łowy na morzu - urządziły

 

A teraz o samym opowiadaniu. Niby ciekawe, ale ciężko mi właściwie powiedzieć, o czym. Już pal sześć ten kompletnie alogiczny scenariusz, w którym Hitler układa się z Polakami, a z którego tak chętnie korzystają twórcy historii alternatywnych (z Ruskimi się układał i jak to się skończyło). Ale tutaj zamiast opowiadania mamy jedynie zarys sytuacji fabularnej okraszony dialogami, służącymi wyłącznie jej przedstawieniu, a nie posuwaniu akcji do przodu. Chyba, że to tylko wstęp.

I jeszcze jedno. Jak przeczytałem nazwisko Macander, miałem nadzieję, że tekst będzie o cyckach, lub przynajmniej z akcentami humorystycznymi. Skoro jednak potraktowałeś rzecz poważnie, to unikaj takich nazwisk.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Z innej beczki - masz jeszcze dwa tygodnie na udział w konkursie na historię alternatywną - szczegóły tutaj: http://www.litterascripta.pl 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No i na koniec - witamy wśród nas. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ewentualnie zmierz się z naszym konkursem "Zabić Hitlera" - http://www.fantastyka.pl/10,9190.html 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Odpowiadam po kolei:

Scenariusz nie jest alogiczny, odsyłam do książki Piotra Zychowicza "Pakt Ribbentrop-Beck". Dla mnie to też była nowość, ale okazuje się, że hitlerowsko-polski alians to bynajmniej nie science fiction.

Po drugie, faktycznie jest to część większej całości, opowiadania, które obecnie ma ok. 40 stron i wciąż rośnie.

Po trzecie, naczelna postać opowiadania (Major Macander) otrzymał nazwisko po kimś, kto był mi bliski. Samo skojarzenie również znajdzie wydźwięk w opowiadaniu.

Tak czy owak, dziękuję za cenne uwagi. :)

Grzegorz pokuśtykał za pułkownikiem do pokoju map, potocznie nazywanym ”czwórką”. - Ze zdania wynika, że to pułkownik jest nazywany czwórką, a nie pokój.


Zasadniczo to... nie masz racji : P  Wtrącenie odnosi się do ostatniego rzeczownika.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wtrącenie odnosi się do tego rzeczownika, do którego jest dopasowane gramatycznie. W tym przypadku pułkownika. :P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Znam tę książkę i moim zdaniem zawiera większe pokłady fantastyki niż Władca Pierścieni.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ach, no tak, wybacz : )
"nazywanego"

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Też znam wspomnianą książkę. Jest równie alogiczna jak to opowiadanie.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Byłem, przeczytałem, szału nie ma.

Ach, te piękne sny o potędze... Pozostałyby snami nawet po zawarciu paktu Ribbentrop - Beck. Kto byłby suzerenem,a kto wasalem? Kto kogo byłby w stanie zmiażdzyć w przypadku rozpadu nienaturalnej koalicji? Pytań jest więcej, dużo więcej, a odpowiedzi na te pytania kładą takie pomysły na łopatki.

    "- Otto Koestler jest rządny zaszczytów, głodny podboju, ale nie głupi – zaoponował Macander."

    Żądny... Od "żądza", "żądać". Istnieje przymotnik "rządny" --- od "rząd", "rządzić' --- ale ma zupelnie inne znaczenie.  

RogerRedeye, my bad. ;)

Natomiast jeśli chodzi o to, że pomysł trąci fantastyką, przypominam, że taki właśnie klimat przyświeca temu portalowi. ;)

Gusta są różna, ale to, że pomysł ma dla niektórych niewiele wspólnego z rzeczywistością akurat nie powinien przesądzać o niczym.

Mocno takie sobie. 

 

Pozdrawiam 

 

 

Mastiff

Nikt tego już pewnie nie przegląda, ale pochwalę się, że tekst (w zmienionej wersji) otrzymał II miejsce w konkursie Littera Scripta.

Dziękuję, brajt. :)

O konkursie (chyba) nie słyszałem, ale gratuluję ; ) Nie było tam wymogu, aby opowiadanie nie było wcześniej nigdzie publikowane?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Był, jednak na konkurs wysłałem tekst znacznie obszerniejszy, a fragment zamieszczony tutaj poddałem zmianom. Poza tym, wydaje mi się, że ten wymóg dotyczy publikacji w czasopismach (czyt. żadne wydawnictwo nie dostało go wcześniej).

Nowa Fantastyka