
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
ZŁY
Był zły. Nie zawsze, ale kogo to teraz obchodzi! Każda magiczna istota – czy to mądry i wiecznie piękny elf, pracowity krasnolud, czy chociażby Czarodzieje Zza Wysokich Gór – wszyscy bez wyjątku powtarzali, że trolle są złe. On jako pierwszy przybył do Wielkiego Kraju. Dawno, dawno temu. Tak dawno, że prawie nikt poza nim już tego nie pamięta. On jednak pamięta i nigdy nie zapomni.
W krainie skąd pochodził, wszyscy wyglądali podobnie jak On. Czuł się tam całkiem dobrze, otoczony przyjaciółmi i krewniakami. Jednak pewnego dnia przyszła Wielka Wichura, a po niej Straszliwa Susza, a na końcu rodzinną ziemię spustoszyła Ponura Powódź. Trevan, bo tak się nazywał – ale kogo to obchodzi, był przecież tylko bezimiennym, wielkim i tępym potworem! – wyruszył na południe w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia.
Po kilkutygodniowej wędrówce, dotarł do przepięknego kraju zwanego Wielkim Krajem. Trevan długo nie mógł wyjść z podziwu. Urodzajna ziemia, wspaniałe lasy z silnymi, potężnymi drzewami, wesołe rzeki i rwące strumyki… Mogłoby istnieć coś piękniejszego?
Trolle są w gruncie rzeczy prostymi stworzeniami, którym zbyt wiele do szczęścia nie potrzeba. Trevanowi wystarczało w zupełności to, co widział. Umówił się z krewniakami i przyjaciółmi, że jeśli w przeciągu kilku miesięcy nie wróci do domu – wiedzieliście, że trolle rozumieją takie rzeczy jak upływ czasu? – to znak, że zginął lub odnalazł nowe miejsce do życia. A wtedy oni pójdą za nim. Jak to dobrze, że wybrał się w tę podróż!
O głupi, jakże głupi trollu! Czy nie wiedziałeś, że ową piękną krainę zamieszkują podłe i wstrętne istoty? Skąd mogłeś to wiedzieć, były przecież takie piękne.
To się zdarzyło pierwszego dnia. Zmęczony Trevan padł bez życia pod olbrzymim dębem, tuż obok strumienia. Zamknął oczy i przez chwilę upajał się wonią lasu. Nagle wyczuł w pobliżu czyjąś obecność. Uniósł powieki i spojrzał leniwie w kierunku wody, aby zorientować się z kim ma do czynienia. Istota, na którą teraz patrzył, była niezwykle piękna. Jasne, błyszczące w słońcu włosy, smukła sylwetka, dostojne rysy twarzy… I tylko te uszy takie jakieś spiczaste! Mimo to, Trevan sądził, że spotkał bóstwo.
Bóstwo popatrzyło w jego kierunku z wyraźnym obrzydzeniem. Dlaczego tak na niego spojrzało? Przecież nie był brudny. Wstał i nieśmiało zbliżył się do niezwykłej Istoty. Zatupał nogą i ryknął, co w jego stronach oznaczało przyjazne powitanie. Boskie stworzenie skrzywiło się i rzekło:
– Trzymaj się z dala, potworze!
Trevan poczuł się dotknięty do żywego. Jak ono śmie, tak go obrażać! Przecież nie jest żadnym potworem. Nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Chciał dowieść swoich racji, ale ilekroć się zdenerwował, zamiast słów z jego ust wydobywał się niezrozumiały dla nikogo charkot. To wyraźnie zirytowało Istotę, która w odpowiedzi, prędko chwyciła leżący nieopodal łuk – w blasku słońca wcześniej go nie dojrzał, błąd! – wyciągnęła z przewieszonego przez ramię kołczanu strzałę, po czym napięła cięciwę i wymierzyła w niego. Chciał podejść bliżej i wszystko wyjaśnić, jednak nie dano mu szansy. Strzała drasnęła go w ramię.
Wściekły, zaryczał tym razem mniej przyjaźnie, co najwyraźniej utwierdziło Istotę w przekonaniu, że jest jakimś nieokrzesanym potworem. Zaatakowało jeszcze raz, po czym zniknęło gdzieś za drzewami. Obolały Trevan wrócił pod drzewo, masując zranione ramię. Ze strzałą sobie poradził, ból jednak nadal dawał o sobie znać. Zapłakał. Piękne Stworzenie okazało się podłą i okrutną Istotą. Co on takiego zrobił, że sobie na to zasłużył? Zły i zdenerwowany, przemywszy ranę w strumieniu i opatrzywszy ją naprędce stworzonym opatrunkiem, zasnął pod olbrzymim dębem. Miał nadzieję, że jutro będzie lepiej.
O głupi, jakże głupi trollu! Czy nie wiedziałeś, że już wydano na ciebie surowy wyrok? Piękna, a jednocześnie okrutna Istota, zwana jak się później dowiedział Elfem, obwieściła wszem i wobec, każdemu, kogo spotkała, że do lasu przybyło jakiś wielkie, tępe i powolne stworzenie. Od tej pory, miało tak być już zawsze.
***
Następnego dnia obudził go rwący ból w ramieniu. Strzały pięknej Istoty musiały być niezwykłe, niełatwo bowiem zranić trolla. Trevan wyzbył się złudzeń i przestał wierzyć, że bez problemów porozumie się ze stworzeniami zamieszkałymi w Wielkim Kraju. Dlatego też, pierwszą rzeczą, którą zrobił tego ranka było stworzenie prymitywnej maczugi. Od tej pory miała stać się jego najbliższą i jedyną przyjaciółką, wiernie trwającą przy nim na dobre i na złe.
Gdy w południe gdzieś pośród drzew przemknęła smukła postać pięknej Istoty, Trevan przyczaił się za szerokim konarem starego dębu gotów bronić się do ostatniej kropli krwi. Istoty go jednak nie atakowały. Bezpiecznie ukryte w koronie drzew obserwowały poczynania trolla. Trevan czuł, że kilka lub nawet kilkanaście par oczu śledzi każdy jego ruch. Dopóki nie kwapiły się do ataku, ignorował je.
Późnym popołudniem, w pobliżu strumyka i drzewa, pod którym wciąż siedział, pojawiły się nowe, nieznane mu wcześniej postacie. Były dość małe jak na jego gust i wyróżniały się długimi brodami. Szybko dostrzegł, że każde z osobliwych stworzeń nosi ze sobą topór. Przez moment wezbrała w nim nadzieja na porozumienie z nowoprzybyłymi istotami. Ukrywszy maczugę za plecami, nieśmiało ruszył w ich kierunku. Krępe istoty bardzo szybko dostrzegły jego obecność. Ostrzeżone wcześniej przez Istotę błyskawicznie sięgnęły po topory.
Trevan stracił cierpliwość. Przecież nikogo nie chciał skrzywdzić. Dlaczego te stworzenia muszą być tak agresywne? Widząc ich wrogie miny, uniósł w górę maczugę i ryknął przeraźliwie. Istoty natychmiast zerwały się do walki. Wściekły, walił maczugą na wszystkie strony, aż zmiażdżył kilka czaszek. Z odsieczą małym, brodatym stworzeniom przybył wreszcie Człowiek w Szpiczastym Kapeluszu.
Przerażony Trevan poczuł jak jego ciało zastyga w miejscu. Słońce parzyło go teraz żywym ogniem. Skamieniał. Człowiek w Szpiczastym Kapeluszu odezwał się do stworzeń zebranych nad brzegiem strumyku:
– Nie bójcie się, trolle to, co prawda głupie i brutalne kreatury, ale w gruncie rzeczy nie takie groźne. Od tej pory, dzięki moim Czarom, potwór będzie zamieniał się w kamień za każdym razem, gdy tylko dosięgnie go promień słońca.
Po tych słowach las wypełniły wesołe okrzyki brodatych stworzeń oraz radosne śpiewy pięknych Istot. A Trevan zaczął nienawidzić wszystkich mieszkańców Wielkiej Krainy.
***
Tak, był potworem. Uczynili z niego potwora, więc niech mają za swoje. Gdy tylko zapada noc i może spokojnie poruszać się po lesie, biada każdemu, kto stanie mu na drodze! Nie zna litości, ten, któremu odebrało radość obcowania z przyrodą w blasku dnia. Ten, którego nazwano tępym, głupim, prymitywnym trollem. Czas, gdy szukał przyjaźni, minął bezpowrotnie.
Którejś nocy spotkał koło jaskini – swojego nowego domu – innego Człowieka w Szpiczastym Kapeluszu. Przedstawił się jako Gander Sprawiedliwy i chciał chwilę z nim porozmawiać. Trevan nie wierzył już jednak w niczyje dobre intencje – jego skórę kilkakrotnie przebiło ostrze miecza, strzały czy topora – burknął więc coś nieprzyjaźnie i wrócił do swojej pieczary.
Był zły. Nienawidził tych pięknych, smukłych Istot ze śpiewem przemierzających las. Wcale nie są takie wspaniałe – przeciwnie, wstrętne i okrutne. Gardził hałaśliwymi brodaczami, machającymi bez ustanku toporami. Pewnie uważały się za lepsze od niego. Ciekawe, jakim prawem?
Gdy kolejnej nocy znalazł w pobliżu starego dębu martwego Viwra – znajomego trolla pochodzącego z tych samych, co on stron, najłagodniejszą istotę, jaką znał – z ciałem przebitym kilkunastoma strzałami, wpadł w szał. Zrobił wtedy nową, potężną maczugę, mogącą jednym silnym uderzeniem zmienić irytującego stwora w krwistą, bezkształtną masę.
Bajkowe. I aż się prosi o dialogi.
Pozdrawiam.
Fakt, jakby rozbudować to do pełnometrażowego opowiadania to jak najbardziej. Chociaż nie pamiętam sceny rozmowy trolli w "Hobbicie", ale zawsze miałam wrażenie, że trolle są raczej... mało kontaktowe, i ukazywane w literaturze jako brzydkie, głupie stwory, chrząkające i wymachujące maczugą. Pomysł pokazania trolla jako kogoś więcej wydał mi się ciekawy. Patrząc szerzej, można potraktować go metaforycznie.
Ciekawie się czyta.
Dałem 4. Byłoby pięć, ale ostatni akapit całkowicie zepsuł mi klimat opowiadania, swoją drogą bardzo ciekawego. Naprawdę fajny opis rodzących się uprzedzeń przy spotkaniu z czymś nowym i nieznanym, mającym inne obyczaje.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
W sumie ostatni akapit można by usunąć bo nie jest niezbędny.
Piszę własnie opowiadanie obyczajowe wykorzystujący mechanizm psychologiczny, który pokazałam w opowieści o Trevanie. Samospełniająca się przepowiednia.
O kurde, coś Ci komentarz shattrickowało, gnomie :P
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
No właśnie widzę, jest tu jakiś mod, żeby usunąć powtarzające się komenty? Zaraz mnie ktoś posądzi o trolling :) Ale w sumie troll też człowiek.
Bardzo interesujące podejście do tematu, ostatni akapit faktycznie nie potrzebny, ale ogólnie mi się podoba.
Mówicie i macie, ostatni akapit znikł i nikt chyba nie zatęskni.
od razu lepiej:)
W sumie racja, też widzę różnicę. Napisać opowiadanie, to czysta przyjemność. Napisać o sobie krótką notkę biograficzną - jakaś męka pańska.
Nie pisz w ten sposób, ponieważ przeciętny czytelnik zmęczy sie juz po kilku akapitach. Opowieść w trybie narracyjnym jest małoatrakcyjna w odbiorze i traci wszystkie walory wciagającej historii. Stylistycznie tez nie najlepiej. W sumie warto przepracowac tekst, ozywiając dialogami i zwrotami akcji. bez oceny.
Stąd jego krótkość. Myślę, że dałoby się to rozwinąć w dłuższe opowiadanie, a więc wszystkie uwagi jak najbardziej.
Chociaż odchodząc od tekstu... Ja staram się nigdy nie mówić za czytelnika, zwłaszcza przeciętnego. Niejeden wydawca i autor się zdziwił co takich przeciętnych czytelników i ich reakcji. Bo jak to jest? Napisali coś takiego co winno chwycić, dobre, podobne rzeczy im się podobały, atu klops! Ok, to nie ten dział to takich dialogów.
Dzięki za komentarz.
A! Przepraszam za ten bełkot wyżej. Miało być: Niejeden wydawca i autor się zdziwił co do gustu takich przeciętnych czytelników i ich reakcji. Bo jak to jest? Napisali coś, co powinno chwycić, coś dobrego, co wcześniej się czytelnikom podobało i tak powinno być i tym razem, a tu klops!
miałem na mysli "zawodowych" czytaczy sf
Ok, to już co innego.