
komentarze: 4, w dziale opowiadań: 4, opowiadania: 2
komentarze: 4, w dziale opowiadań: 4, opowiadania: 2
Jest to myśl bohatera – mierzy odległość swoją miarą, swoim tempem poruszania się, więc chyba zostawię, jak jest.
Co do spojlera – bohaterowie są jednym, a jednocześnie zupełnie różnymi osobami – dzieli ich tylko droga liczona w godzinach. ;)
Dzięki wielkie za komentarz, postaram się wszystko poprawić. Wstyd mi, że tak głupie błędy dało się tu znaleźć po tylu poprawkach.
Jeśli chodzi o dialogi, wszystkie poprawiałem korzystając właśnie ze wskazówek z tego wątku. Może coś pominąłem. Następnym razem bardziej się do tego przyłożę.
Czy kilkadziesiąt minut drogi to błąd? Dla pewności sprawdziłem w słowniku PWN i nie widzę zastrzeżeń, by go nie użyć, gdy chodzi o drogę jako synonim podróży lub wędrówki.
Co do wątpliwości – nie, nie nastąpiło pomylenie ojca (Theodora) z synem (Rupertem). To właśnie syn jest głównym bohaterem – gdy normalne dzieci bujają w obłokach, on miewa wizje przyszłości, w których bierze czynny udział. Wiem, zamysł pokręcony, ale tak mi się spodobał, że postanowiłem go zrealizować.
Po tygodniu w kolejce dałem sobie spokój z betą. Sprawdzała to osoba, która zajmuje się korektą typowo techniczną – ale wiadomo, wszystkiego od razu się nie wyłapie ;) Może czas po prostu zostawić pisanie. Dzięki za komentarz, błędy poprawię.
Dzięki, za komentarze. Chciałem przede wszystkim porównać opinie czytelników NF z jednym z moich profesorów, który sam wydaje książki.
@Werwena – dzięki za wytknięcie tych kilku błędów, ostatni z nich, odnośnie końca opowiadania to przeoczenie jeszcze z wczorajszej edycji, gdyż usuwałem właśnie ostatnią kwestię orka, jednak zapomniałem o opisie.
Wszystkie te błędy poprawiłem :)
Jeśli chodzi o prostotę zdań – mój profesor radził mi je uprościć, gdyż stwierdził, że większość z nich jest “zbyt poetycka”. Może niesłusznie go posłuchałem?
@AdamKB – Stwierdziłem, że czytelnik ma pewną dozę wyobraźni, dlatego też usunąłem wiele oczywistości, jak m.in. nałożenie mazi na twarz, gdzie nie wskazywałem palcem, że właśnie ta, dokładnie ta maź jest przedmiotem, który, w założeniu jest “nanoszony”.