Profil użytkownika


ko­men­ta­rze: 9, w dzia­le opo­wia­dań: 6, opo­wia­da­nia: 2

Ostatnie sto komentarzy

AdamKB – je­zu­sku, aż tyle! Tak to jest, jak się pisze 2 dni przed de­adli­nem z małą ilo­ścią snu. Bio­rąc pod uwagę fakt, że to moje pierw­sze opko, nie dzi­wię się.

Dzię­ki!

 

Kwi­satz – no ale te pa­zu­ry pra­wie prze­bi­ły pan­cerz na wylot…. fakt, mo­głam na­pi­sać bar­dziej wprost.

 

Ah… :D

“I Au­tor­ko, jakby to po­wie­dzieć… Może źle Cię od­bie­ram, jako tako, ale i przy Kas­sa­dzie, i tutaj, wy­da­jesz mi się agre­syw­na. Tak jakby to był atak na Twoją osobę. To tylko moje od­czu­cia, ale jeśli mam choć tro­chę racji, to taka po­sta­wa nie jest OK.“

Kajam się. Na­praw­dę. W sen­sie, w żad­nym wy­pad­ku nie za­mie­rza­łam być agre­syw­na czy zło­śli­wa. Po pro­stu dys­ku­sja na te­ma­ty tech­nicz­ne. Jeśli tak za­brzmia­ło, sorry.

Wła­ści­wie to może być spo­wo­do­wa­ne tym, że od paru mie­się­cy śpię po 3-5 go­dzin, z rzad­ka 7. Więc… wy­bacz :D

 

Co do “pia­sek roz­wiał wiatr“ – fakt, zro­bi­łam tu po pro­stu prze­sta­wio­ny szyk – do­peł­nie­nie orze­cze­nie pod­miot. Jakoś bar­dziej jed­nak mi w tym zda­niu pa­su­je niż “Wiatr roz­wiał pia­sek”. Mo­gło­by być ewen­tu­al­nie “Pia­sek zo­stał roz­wia­ny przez wiatr”… ale jakoś nie po­my­śla­łam o tym :P, a z resz­tą wy­da­je się za dłu­gie.

 

“a tu wy­ska­ku­je boss i in­stant kill. Game over! – Oj, tylko się śmia­łem. “ – tro­chę hu­mo­ru nie za­szko­dzi :D

 

“wy­trzy­my­wał, to dla­cze­go teraz nie wy­trzy­mał? – A nie wy­trzy­mał? Pi­szesz ewi­dent­nie “I który wy­trzy­my­wał”. Nie ma tu słowa o tym, że coś mu się stało. Li­nij­kę niżej jest, że go “za­ry­so­wa­ło”.“ – wy­trzy­my­wał – do czasu, kiedy nie po­ja­wił się ten głupi stwór i mu nie po­ry­so­wał ślicz­ne­go pan­ce­rzy­ka! :D

 

Ok, ko­niec, nie mam siły, ka­pi­tu­la­cja, gdzie moja fran­cu­ska flaga?? :D

Je­stem zo­bli­go­wa­na udzie­lić od­po­wie­dzi na każdy ko­men­tarz :) Dzię­ku­ję za wy­czer­pu­ją­cą od­po­wiedź, ale… :)

 

“Jego ży­wioł. Zabić, zabić, zabić! – Serio, taki po­waż­ny do­wód­ca, Pierw­szy <ger­mań­sko-pie­kiel­ny beł­kot> nie umie opa­no­wać pier­wot­ne­go in­stynk­tu? Toż z jed­nej ho­un­dy przed­sta­wiasz jak psy, a z dru­giej on wcale się od nich nie różni. Nie po­do­ba mi się. “ – to… to de­mo­ny? W do­dat­ku Brute, dla któ­rych liczy się de facto tylko walka? (aku­rat nie­zbyt czer­pa­łam z nie­miec­kie­go ję­zy­ka :))

 

“Isto­ta była względ­nie drob­na – wiel­ko­ści prze­cięt­ne­go czło­wie­ka. Jego bio­lo­gicz­ne ciało sta­no­wi­ła je­dy­nie tkan­ka mię­śnio­wa po­kry­ta cien­ką skórą – Jego? Isto­ta to ko­bie­ta.“ – “Isto­ta to ko­bie­ta” – nie roz­wa­laj mnie – jak coś, to ro­dzaj żeń­ski. Ty też je­steś ludz­ką isto­tą, a więc je­steś ko­bie­tą? Ale dzię­ku­ję, po­pra­wię, by ro­dza­je się zga­dza­ły.

 

“jak zwierz – Spo­koj­nie, zwie­rze nie za­szko­dzi.” – http://sjp.pwn.pl/sjp/zwierz;2547668.html – tyle w tym te­ma­cie.

 

“dziką pręd­ko­ścią – To co, do czter­dziest­ki to truch­cik, od pię­dzie­siąt­ki "dzi­kość"? W dzi­kim szale, pę­dzie :)“ – “pięć­dzie­siąt­ki”*

 

“a sko­czył na wy­so­kość paru łokci – Jeśli masz na myśli łok­cie "fan­ta­stycz­ne" (o ile są ja­kieś spre­cy­zo­wa­ne), i kilka to dajmy na to, niech bę­dzie = 5. Czy to tak dużo? Ra­czej nie. Jeśli chcesz zro­bić Grzę­do­wy­czow­ską żabę, to niech ska­cze na pieć me­trów i się te­le­por­tu­je, bo taki marny skok przez płot­ki nie pa­su­je do opisu.“ – łok­cie jako jed­nost­ka miary, mo­żesz po­rów­nać sobie do wła­sne­go łok­cia albo de­mo­na (w końcu chyba dłuż­sze mają).

 

“W pan­cerz, który po­wi­nien wy­trzy­mać wszel­kie stwo­rze­nia – i który wy­trzy­my­wał. – Więc, co z tego?“ – zda­nia nie za­czy­na się od “więc”. Zresz­tą, chyba uży­cia tego zda­nia nie muszę tłu­ma­czyć – wy­trzy­my­wał, to dla­cze­go teraz nie wy­trzy­mał?

 

“Demon – czemu demon wiel­ką li­te­rą? Or­ga­ni­za­to­rzy piszą małą, więc też pisz­my.“ – or­ga­ni­za­to­rzy walą pa­skud­ne li­te­rów­ki w za­ło­że­niach, więc nie cze­piaj­my się. Poza tym aku­rat je­stem kon­se­kwent­na i nazwę tej rasy piszę za­wsze z dużej li­te­ry.

 

“Za­klął cięż­ko pod nosem w swoim ję­zy­ku. – Jak za­klął, to niech za­klnie, a nie ro­bisz bez­pł­cio­we­go bo­ha­te­ra, któ­re­go niań­czy nar­ra­tor i nawet mówi za niego.“ – a może au­tor­ka woli uni­kać prze­kleństw w opo­wia­da­niach?

 

“z ko­szar Szó­ste­go – Kto trzy­ma psy w ko­sza­rach? :D“ – le­piej w ko­sza­rach niż w kur­ni­ku ;)

 

“Tak jest, Panie! – od­po­wie­dział mło­dzie­niec. Pe­ther był wy­so­kim, cał­kiem przy­stoj­nym, mło­dym męż­czy­zną. Jako go­niec był dosyć wy­so­ko po­sta­wio­ny – Serio..? Toż jakiś Her­mes!“ – cóż, je­stem ko­bie­tą, mu­sia­łam ja­kie­goś przy­stoj­nia­ka umie­ścić!

 

“Mar­hon­nius uniósł brew. Kości nie były nie­co­dzien­nym wi­do­kiem. Ale… – W armie de­mo­nów by­ło­by to jak zna­lazł. Sam w po­przed­nim tek­ście dałem po­dob­ny motyw. Ale wy­obraź sobie coś ta­kie­go: Pan Zenon myje okna w wie­rzow­cu, za­trud­nił go pan pre­zes oczy­wi­ście. Pan Zenon spada i zo­sta­je z niego coś po­mię­dzy plamą, a kupką "nikt­nie­wie­co­to­jest", no więc li­sto­nosz zbie­ra te "nikt­nie­wie­co­to­jest" i za­no­si pre­ze­so­wi do biura. Pre­zes pa­trzy i pyta: Pan Zenon? Coś nie gra? No, nie gra.“ – “wie­żow­cu”*

 

“Pia­sek roz­wiał wiatr – Cie­ka­we zja­wi­sko.“ – cóż, sama na­tu­ra!

 

“Pa­rę­na­ście i pa­rę­dzie­siąt kro­ków dalej taki sam los spo­tkał dwa Höndy – Widzę pro­blem. Nie­ści­słość. Pierw­sze­go ho­un­da wi­dział, zanim wpadł na niego ten ter­mi­na­tor, tak? Czyli pie­sek żył. Potem brute ginie, a pie­sek co? Stał tam niby? Pa­trzył i mer­dał? Lo­gicz­nie rzecz bio­rąc, po­wi­nien pod­biec --> zwło­ki po­win­ni zna­leźć koło zwłok ro­ga­cza-al­fa. Tak mi się wy­da­je.“ – pierw­sze­go Ho­un­da wi­dział, jak już był tru­chłem. Dru­gie­go nie wi­dział, bo za­ję­li się nim inni Nie­na­sy­ce­ni, któ­rzy – tak! – przy­by­li póź­niej.

 

“Tłum Brute’ów za­czął się roz­stę­po­wać od stro­ny po­łu­dnio­wej, by zro­bić przej­ście nad­cho­dzą­cym przy­by­szom. – Co, dla nas – czy­tel­ni­ków, zmie­nia to, że przy­szedł od po­łu­dnio­wej, a nie pół­noc­nej? Nic. Więc po pro­stu --> Tłum roz­stą­pił się. “ – bo po po­łu­dnio­wej stro­nie jest cie­plej? :D

 

“by zabić tak po­tęż­ne­go De­mo­na jak Ichïzze Karhzzügh – Z two­je­go dłu­gie­go opisu walki i za­cho­wań de­mo­na w śro­do­wi­sku na­tu­ral­nym, wy­ni­ka ra­czej, że demon ma ge­no­typ XYY, za du­że­go człon­ka i sa­dy­stycz­ne skłon­no­ści, oprócz tego nad przy­rost mię­śni, co skut­ko­wa­ło jego mało mo­bil­no­ścią i nie­udol­ną próbą ode­pchnię­cia gi­gan­tycz­nej pi­jaw­ki. Kwe­stio­no­wał­bym jego po­tę­gę, choć – nie ukry­wam – za­zdrosz­czę r re­zul­ta­tów na si­łow­ni ;)“ – hm… ra­czej wy­ni­ka, że De­mo­na za­ata­ko­wa­ło coś po­tęż­ne­go, czego się nikt w tym miej­scu nie spo­dzie­wał, wy­na­tu­rzo­ne­go? Jak w grze – masz 80 lvl, idziesz sobie przez lasek, a tu wy­ska­ku­je boss i in­stant kill. Game over!

 

“Nie ro­zu­miem. To po co mar­no­wa­li bełty? Jeśli za nimi bie­gły bie­ga­ją­ce-pi­jaw­ki, to mogli spo­koj­nie po­cze­kać, aż ich wy­sie­ką, a potem strze­lać do prze­ciw­ni­ków “wła­ści­wych”. Eko­no­micz­niej by wy­szło ;)“ – bełty sobie póź­niej po­zbie­ra­ją, a tak to są więk­sze szan­se, że zra­nio­ne De­mo­ny ła­twiej padną od Nie­na­sy­co­nych. Lo­gi­ka, tak­ty­ka?

 

“np. w pierw­szym frag­men­cie słowo “było” po­wta­rza się kilka razy, co razi jak Demon. To chyba tyle.“ – jeśli się nie mylę, słowa jak “było” nie liczą się jako po­wtó­rze­nie – zwłasz­cza, że są od sie­bie mocno od­da­lo­ne.

 

Oczy­wi­ście nie ne­gu­ję po­pra­wek, ale mam jedną… nie, dwie uwagi. Po pierw­sze – wy­da­je mi się, że cze­piasz się każ­de­go zda­nia. Po dru­gie – jak się kogoś po­pra­wia, przy­naj­mniej się pa­trzy na wła­sną or­to­gra­fię.

 

Dzię­ki za od­po­wiedź! :D Swoją drogą, mimo tych uwag dzię­ku­ję za ostat­ni kom­ple­ment – to moje pierw­sze takie opko.

Bo lubię się kłó­cić pod po­sta­mi… :D

 

“prze­szłe wy­da­rze­nia - Nie le­piej -> Prze­szłość?“

– meh – prze­cież prze­szłość =/= wy­da­rze­nia z prze­szło­ści. Zło­że­nia jak naj­bar­dziej po­praw­ne.

 

Cza­sem nawet nie mam pew­no­ści, – Prze­pra­szam, czte­ry.“

– a gdzie tu po­wtó­rze­nie, mości panie?

 

“Głów­ny bo­ha­ter mówi sam do sie­bie. Tutaj też są dwa aspek­ty do prze­ana­li­zo­wa­nia. Pierw­szy – Lu­dzie lubią dia­lo­gi, nawet zwy­kła “Kurwa” wy­ce­dzo­na przez do­wód­cę, le­piej ob­ra­zu­je co się dzie­je. Ty opi­su­jesz, że im źle, smut­no, boją się, umie­ra­ją. Ale to zu­peł­nie nic nie zna­czy. Pi­szesz, że ja­kie­muś go­ścio­wi uwa­li­ło głowę. A gdyby bo­ha­ter dodał “O kurwa” i roz­dzia­wił usta, mamy już obraz, nie puste słowa. To aspekt pierw­szy, zero dia­lo­gów. Aspekt drugi: Twój bo­ha­ter do­słow­nie mówi sam do sie­bie. Choć nie je­stem pe­wien, czy nie mówię bar­dziej gra­ma­tycz­nie przed lu­strem… Prze­cież to jest beł­kot… Styl po­tocz­ny, po­wtó­rze­nie za po­wtó­rze­niem, ja­kieś nie­ist­nie­ją­ce słowa (Word Ci tego nie pod­kre­ślał, czy jak?). Drugi aspekt – styl bo­ha­te­ra.“

– oh, wy­bacz, ale muszę się przy­cze­pić! To, że opo­wia­da­nie jest mo­no­lo­giem, wg Cie­bie jest błęd­ne? Prze­pra­szam, ale nie ma jed­nej, kon­kret­nej, na­rzu­co­nej formy. Ja oso­bi­ście nie lubię zbyt wielu dia­lo­gów. Ta forma, jaką za­pre­zen­to­wał autor, dla mnie jest na­praw­dę przy­jem­na – w po­rów­na­niu do cią­gle po­wie­la­nych klisz, “bo opo­wia­da­nie musi mieć dia­lo­gi!”. Poza tym, chyba nie­zbyt się wczy­ta­łeś w tekst – bo­ha­ter mówi do wy­ima­gi­no­wa­nej osoby obok, to jest jego mo­no­log, jest sza­leń­cem pi­ją­cym jakiś de­sty­lat – za­bro­nisz wa­ria­to­wi mówić sa­me­mu do sie­bie? :)

 

I je­stem cie­ka­wa tych “nie­ist­nie­ją­cych słów”, o któ­rych wspo­mnia­łeś.

 

(Dla­cze­go na­pi­sa­łeś dwa “dru­gie aspek­ty”?)

Od­no­śnie tok­sycz­no­ści i zwią­za­nej z tym prze­cink­to­lo­gii – zo­sta­ły wpro­wa­dzo­ne po­praw­ki;)

Ah, fak­tycz­nie! O ile pa­mię­tam, po­przed­nie brzmia­ło… tak?

>>Są­dzi­łem, że te ota­cza­ją­ce nasze osto­je tok­sycz­ne, po­ro­słe gdzie­nie­gdzie nie­bez­piecz­ny­mi ro­śli­na­mi pust­ko­wia, same w sobie sta­no­wią pie­kło<<

Wciąż po­praw­nie, cho­ciaż mniej przej­rzy­ście. Zwra­cam (mały) honor :) (nie lubię przy­zna­wać się do błę­dów…)

 

Nie masz racji co do punk­tów. Dzia­łam w Obro­nie Te­ry­to­rial­nej. Nie ist­nie­je po­ję­cie punk­tów w innym zna­cze­niu ani­że­li “punkt prze­rzu­to­wy; kon­tak­to­wy’. Basta. Wy­gnań­cy, pu­stel­ni­cy, sza­leń­cy – to nie punkt, a jakaś chata, barak, dia­bli wie­dzą co. Punkt ma zna­cze­nie mi­li­tar­ne, re­la­tyw­nie nie­wiel­kie, ale ma.

Cóż, mi­li­ta­ryst­ką nie je­stem, więc nie wy­po­wiem się sze­rzej. Tylko że jed­nak słowo “punkt” ma wiele zna­czeń w ję­zy­ku pol­skim, i m.in. ma także takie jak «okre­ślo­ne miej­sce w te­re­nie lub ja­kiejś prze­strze­ni», «miej­sce prze­zna­czo­ne do wy­ko­ny­wa­nia spe­cjal­nych czyn­no­ści lub prac». Więc… in­ter­pre­ta­cji może być wiele.

 

Nie­ste­ty:( Gdyby zo­sta­ły użyte ter­mi­ny typu: nie­mra­we, po­wol­ne; nie zwró­cił­bym uwagi:) Nikt nie ma obo­wiąz­ku się ze mną zga­dzać.

Po­wiem tak – może nie jest to naj­lep­sze zda­nie, ale nie jest ono błęd­ne. Można by było za­stą­pić in­ny­mi sło­wa­mi, ale jest po­praw­nie (es­te­tycz­nie już mniej :P). Uznaj­my więc, że w tym przy­pad­ku remis :)

 

Ob­ja­śnij mi więc Twą in­ter­pre­ta­cję. Bez zło­śli­wo­ści -po­waż­nie. Za­pew­ne mi9 coś umyka i nie wiem co…

Hmmm… Myślę, że autor tu po pro­stu chciał “urwać” opo­wia­da­nie, by czy­tel­nik sam mógł sobie do­po­wie­dzieć kwe­stię. Nie­jed­no­znacz­ne za­koń­cze­nie, po­zwa­la­ją­ce na wsze­la­ką in­ter­pre­ta­cję oraz – co tutaj by miało sens – po­zo­sta­wie­nie wol­nej ręki dla Awa­ken Re­alms.

A co się stało z na­szym Piel­grzy­mem? To pew­nie tylko sam autor wie. Może słowa, które mu się wy­msknę­ły z myśli na głos, tra­fi­ły do le­d­wie trzy­ma­ją­cych się psy­chicz­nie to­wa­rzy­szy, tknę­ły ich i “zo­sta­li oświe­ce­ni”? Albo przy oka­zji na­dej­ścia Anio­łów uzna­li go za ja­kie­goś… no wła­śnie, pro­ro­ka, me­sja­sza, zsy­ła­ją­ce­go anio­ły? No, w końcu to wojna, jak nie rzeź – a w ta­kich chwi­lach lu­dzie są spra­gnie­ni ta­kich słów, “praw­dy” – nawet jakby to była tylko praw­da jed­nost­ki, prze­cież cze­goś się trzy­mać muszą, łapać ja­kieś reszt­ki na­dziei, sensu sy­tu­acji, cze­go­kol­wiek… Albo może im już w gło­wach się po­przew­ra­ca­ło od tego “po­dej­rza­ne­go de­sty­la­tu” i – po pro­stu coś im od­bi­ło ma­so­wo? Może go jed­nak póź­niej go za­bi­ją?

 

No, to tak po­krót­ce, jak ja oso­bi­ście uwa­żam :) I wła­śnie myślę, że o to tu cho­dzi – każdy może sobie do­po­wie­dzieć. Ury­wa­nie wszel­kich hi­sto­rii w kry­tycz­nych mo­men­tach jest po­wszech­nie uży­wa­ne. Naj­czę­ściej jest to wg mnie bez sensu, ale oso­bi­ście w paru przy­pad­kach (film, ani­ma­cja, książ­ka) mia­łam takie wra­że­nie, że… że to mi się po­do­ba­ło. “Po kiego oni to urwa­li? Co się z nim stało!?” – dla­te­go z jed­nej stro­ny nie­na­wi­dzę ta­kich za­koń­czeń, a z dru­giej lubię, bo jed­nak – mimo iry­ta­cji i nie­za­spo­ko­je­nia cie­ka­wo­ści – jest cie­ka­we, daje pole do ma­new­ru i wy­obraź­ni. I tutaj też mam takie wra­że­nie, dla­te­go oce­niam tego opka b. do­brze.

@Eu­ry­tos, co do prze­cin­ka:

“Są­dzi­łem, że tok­sycz­ne, po­ro­słe gdzie­nie­gdzie nie­bez­piecz­ny­mi ro­śli­na­mi pust­ko­wia, które ota­cza­ją nasze osto­je, same w sobie sta­no­wią pie­kło” – aku­rat prze­cin­ki są tu do­brze, bo cho­dzi o tok­sycz­ne pust­ko­wia (ota­cza­ją­ce osto­je), a nie same osto­je ;)

 

“>>Ich siły in­wa­zyj­ne były roz­la­złe.<<

Traf na mi­li­ta­ry­stę, a skrzy­wi się z obrzy­dze­niem:) linie roz­cią­gnię­te, luźno roz­lo­ko­wa­ne, roz­la­złe może być cia­sto“ – za­le­ży… roz­la­złe, w zna­cze­niu słow­ni­ko­wym, czyli po­wol­ne, nie­mra­we – wtedy sens ma, a w tym przy­pad­ku “roz­la­złe siły” nie są okre­śle­niem mi­li­tar­nym, tylko to zwy­kły przy­miot­nik okre­śla­ją­cy…

 

“>>Zbli­ża­ły się, ale ude­rza­ły w mniej­sze punk­ty. Kon­cen­tro­wa­li się na nisz­cze­niu te­re­nu czy efek­tyw­nym wy­bi­ja­niu nas.<<

Punk­ty są na mapie: ’ła­twiej­sze cele’, osady/po­ste­run­ki/punk­ty/miej­sca o zni­ko­mym/nie­wiel­kim/ zna­cze­niu bądź ‘z nie­wiel­kim gar­ni­zo­nem‘/’słabo bro­nio­ne’. Świat apo­ka­lip­tycz­ny – co tu można nisz­czyć, szcze­gól­nie w kon­tek­ście wszech­obec­nych ba­gien itp. itd. ‘Efek­tyw­ne wy­bi­ja­nie’? Nieco trzesz­czy w ustach:) Prę­dzej – sys­te­ma­tycz­ne” – nisz­cze­nie te­re­nu – może, fakt, okre­śle­nie złe – ale pa­mię­taj, co było MIĘ­DZY osto­ja­mi. Cho­ciaż­by sieć ko­mu­ni­ka­cyj­na czy wła­śnie wspo­mnia­ne “mniej­sze punk­ty”. No i – nie wia­do­mo też prze­cież, może na tych pust­ko­wiach jed­nak żyli jacyś wy­gnań­cy, sza­leń­cy, itp., itd.?

 

Oczy­wi­ście tutaj nie ne­gu­ję Two­ich uwag (kimże je­stem, by to robić?), jed­nak aku­rat te są po czę­ści błęd­ne i nie­po­trzeb­ne (wg mnie, su­biek­tyw­nie :)).

 

Co do za­koń­cze­nia – uwa­żam ten za­bieg za do­brze wy­ko­na­ny i wy­ko­rzy­sta­ny – cho­ciaż oso­bi­ście nie lubię ta­ko­wych (mam wtedy po pro­stu nie­do­syt), to jed­nak nie uwa­żam koń­ców­ki jako “na­pi­sa­nej na siłę”.

“6. roz­róż­nie­nie na płeć. Jest ja­kieś? De­mo­ni­ce-Bru­te?

Pro­po­nu­je­my na tym eta­pie uni­kać tego te­ma­tu i sku­pić się na po­zo­sta­łych aspek­tach (bitwa + opi­sa­ne wy­da­rze­nia przed / w trak­cie / po) “

Bar­dziej mi cho­dzi­ło, czy – jeśli są żenś­kie de­mo­ny – to czy mogą one wal­czyć, czy wal­czą tylko męscy przed­sta­wi­cie­le De­mo­nów? :)

Kto pyta, nie błą­dzi…

Py­ta­nie co do Ho­un­dów – już wy­ja­śnio­ne zo­sta­ło, że to są jakby psy my­śliw­skie. Jak dużo ich jest? Jaką mają świa­do­mość i w jakim stop­niu są one pod­po­rząd­ko­wa­ne Brute? I jaką mają siłę bo­jo­wą – mniej-wię­cej?

Tak samo, jak wielu jest sa­mych De­mo­nów? Skoro Osto­je mają kil­ka­set ty­się­cy miesz­kań­ców…

No i – może tro­chę z dupki – roz­róż­nie­nie na płeć. Jest ja­kieś? De­mo­ni­ce-Bru­te? :D

Hu­hu­hu­hu! Cho­ciaż dawno ni­cze­go nie pi­sa­łam, to w tym spró­bu­ję swo­ich sił – zwłasz­cza, że już przy czy­ta­niu parę po­my­słów wpa­dło do głowy.

Swoją drogą, w za­ło­że­niach fa­bu­lar­nych spo­ra­wo błę­dów – in­ter­punk­cyj­nych i ję­zy­ko­wych. Nie żeby coś, ale… kon­kurs na opo­wia­da­nie, a tekst miej­sca­mi wy­glą­da jak na­pi­sa­ny “na szyb­ko”.

Nowa Fantastyka