
komentarze: 14, w dziale opowiadań: 14, opowiadania: 6
komentarze: 14, w dziale opowiadań: 14, opowiadania: 6
Nie ma dopuszczalnych norm absurdu, nie może być więc mowy o ich przekraczaniu. Absurd is absurd… Uwielbiam absurd, bo codzienność jest często tak przyziemna, że aż absurdalna… A może coś ze mną nie tak? Nie… może to z większością jest coś nie tak… Czy to jakaś norma, że większość musi mieć rację? No niby norma… Ale z drugiej strony to absurd… a może absurdalna norma? Albo normalny absurd?… A tak bardziej serio, czyż nie otacza nas wiele absurdalnych norm, przepisów i zasad? Jak więc można mówić o jakichś granicach absurdu…
Tak jak napisałem pod „Zosią”, jedni poczują, inni nie, jeszcze inni troszkę… Te teksty powstają w ciągu kilkunastu minut, spontanicznie, jako rodzaj reakcji na coś, co usłyszę, zobaczę, ktoś coś powie…itd. Taki tekst na zasadzie akcja – reakcja. No a, że takie absurdalne? Taki mam umysł po prostu :)
Opowiadanko o Zosi to oczywiście abstrakcja, i tak ma być. Lubię tego typu humor i tyle. Wiem też, że są osoby które zupełnie go nie poczują. Celowo nie piszę, że nie zrozumieją, bo tutaj nie ma nic do rozumienia, ma być abstrakcyjnie, groteskowo i na luzie. Dziękuję wszystkim za uwagi i komentarze. Nie spodziewałem się tak dużej reakcji na tak krótki tekst. Pozdrawiam :)
Hej Gosthel, dziękuję za miłe słowa :) Nie będę się upierał, że mój tekst jest super oryginalny, na pewno wiele podobnych elementów już gdzieś było, i to nie raz. Ale tak jak napisałem we wstępnej notce, w takim kształcie mi się ta opowieść zrodziła w głowie i tak przelałem ją w słowa. Ciąg dalszy już istnieje w dużej części. Staram się jednak poprawiać go przed publikacją, żeby nie narazić się bardzo dociekliwym krytykom z NF ;) Pozdrawiam
Będę jednak bronił fragmentów z nazwami ulic. Uważam, że nie ma w tej kwestii jakiegoś natłoku. Jeśli Cię to rozprasza, to trudno. Bardzo cenię sobie wszystkie Twoje uwagi, nie we wszystkim jednak dam się podporządkować i tego akurat nie zmienię. Piszę to oczywiście z całą sympatią. Wiem, że jestem początkującym amatorem, jednak Kazimierz ma być w zamyśle zaakcentowany w tekście. Mógłbym przecież umieścić akcję w jakimś miasteczku „no name”, ale pewnie spotkałbym się w innym komentarzu z uwagami, że zbyt mało jest szczegółów, że opisy nadają większą wiarygodność, itd. Czytelnicy są różni, mają różne gusta…Zobaczymy :) Pozdrawiam
Dziękuję za kolejne uwagi. Jeżeli chodzi o fragmenty, w których pojawiają się nazwy ulic Kazimierza, chodziło mi o nadanie treści większej wiarygodności. Tzn. mimo tematyki sci-fi i fantasy, moim zamiarem było jednak uprawdopodobnienie opisywanych zdarzeń, tak żeby czytelnik jednak dał się wciągnąć w fabułę, i mimo jej swego rodzaju bajkowości, uwierzył, że to mogło się wydarzyć :) Czy mi się to udało, to już inna rzecz ;)
Fajnie, że czytasz kolejne rozdziały. Twoje uwagi są trochę subiektywne (babska logika rządzi :P), wolę to, nie lubię tego…ale w porządku. Przyjmuję wszystko do wiadomości i każdy komentarz doceniam. Pozdrawiam
Dziękuję za kolejne cenne uwagi. Staram się natychmiast nanosić poprawki. No i cieszę się, że jednak w drugim rozdziale tekst Cię zaskoczył. Pozdrawiam
Hej! Dziękuję za komentarze i wszelkie uwagi. Postaram się napisać kilka wyjaśnień. Czy uwaga, że tekst miejscami brzmi jak „Pan Samochodzik i…” to zarzut? Ja darzę wielką sympatią książki Nienackiego, i być może nieświadomie jakieś echa „Samochodzików” pobrzmiewają miejscami.
Generalnie niemal każde opowiadanie, powieść sci-fi, czy fantasy jest swego rodzaju bajką. Tak więc ich odbiorcami może być zarówno czytelnik nieco młodszy, jak i starszy (młody duchem). „Instruktor” nie ma ambicji bycia tekstem wybitnie dla dorosłego odbiorcy. W założeniu miał być dość lekki w odbiorze, przeplatany od czasu do czasu ciekawostkami archeologicznymi, powiązany z realnym światem (pojawianie się znanych postaci).
Dziękuję za komentarz i uwagi o błędach. Pierwszy rozdział już poprawiony.
Cześć! Tak źle, tak nie dobrze, jak mówi popularne powiedzenie. Wczoraj wrzuciłem tekst rozbity na rozdziały. Każdy rozdział osobno. Jest 15 rozdziałów, więc było 15 tekstów. Po paru minutach dostałem dwie uwagi, że „co to za wrzucanie tylu części na raz”, że należy opublikować całość. Trudno poczekam, może jednak ktoś to przeczyta. Tekst, nazwijmy to w ogromnym cudzysłowie „powieść”, próbowałem już publikować w paru miejscach na różne sposoby, we fragmentach, krótszych, lub dłuższych. Pisano: owszem ciekawy, ale lepiej żeby było go więcej, bo nie do końca można poznać fabułę itd. Sam już nie wiem co robić. Napisałem „Instruktora” i chcę się z nim podzielić, poznać opinie, uwagi… Jest to długi tekst, zdaję sobie sprawę, ale tak się w mojej głowie zrodził i takim go jednak pozostawię. Co będzie, to będzie. Pozdrawiam
Dziękuję za komentarz. Postaram się odpowiedzieć na pytania i zarzuty.
Dziękuję za komentarz i uwagi. Zaraz wrzucam całość. Może tak rzeczywiście będzie lepiej. Publikowałem poszczególne rozdziały osobno, z obawy, że długość całej powieści odstraszy potencjalnych czytelników. Zobaczymy. Pozdrawiam.
Dziękuję za wszystkie komentarze i uwagi. Postaram się poprawić „wytknięte” błędy. Chociaż mam wątpliwości, co do likwidacji enterów między akapitami. Zastosowałem to tylko w przypadkach przechodzenia na inny wątek. Zawsze mam wątpliwości jak to zaznaczyć, aby było wygodniej dla czytelnika. Przez pewien czas stosowałem w tych miejscach jeszcze większą przerwę z trzema gwiazdkami w środku. Nie podobało mi się to. Nie wiem, zasugerujcie coś. Brak żadnego rozdzielenia… czytelnikowi może to się wydać mało przejrzyste. Pozdrawiam.