
Jestem absolutnym nowicjuszem. Nadrabiam entuzjazmem i miłością do słowa pisanego. W planach – dużo. W realizacji – jeszcze więcej. Ukończone – nic.
komentarze: 1, w dziale opowiadań: 1, opowiadania: 1
Jestem absolutnym nowicjuszem. Nadrabiam entuzjazmem i miłością do słowa pisanego. W planach – dużo. W realizacji – jeszcze więcej. Ukończone – nic.
komentarze: 1, w dziale opowiadań: 1, opowiadania: 1
Początek mocno orwellowski; bardzo lubię ten klimat, dlatego zdecydowałam się na dalszą lekturę. Zresztą i narracja na początku nie pozostawia nic do życzenia – mimo że generalnie nie przepadam za pierwszoosobową, tak tutaj pozwoliła się wczuć w rolę głównego bohatera.
Poważny zarzut mam do tempa i ciągu logicznego dalszej części. Okej, sfrustrowany człowiek po zespole stresu pourazowego wyłącza droida – rozumiem, ile można, a bohater jest zdecydowanie indywidualistą, który nie lubi wsparcia z zewnątrz.
Przegląda internety, znajdując zagadnienia przynajmniej związane z jego stanem. Nawet się interesuje tematem, to logiczne, coś go niedawno kopnęło.
I nagle zaczyna grać w nfs. Bo “dosyć tego marudzenia”. Nie widzę w tym w ogóle żadnego procesu decyzyjnego. Myślę, że to od tego momentu coś się zepsuło. Może Pan Autor po prostu przyspieszył tempo pracy? :)
Im dalej w las, tym dziwniej. Czytelnik zapoznaje się z wirtualnym stworzonkiem, głównym antagonistą, który opowiada bohaterowi cały swój evil masterplan, zmieniając postać na skolopendrę i żaląc się na traumy z dzieciństwa. Moim zdaniem, czytelnik lubi zgadywać. Przepada wręcz za drobnymi sugestiami w tekście, dotyczącymi świata, fabuły, innych bohaterów i ich motywacji. Tutaj tego nie ma; mówiąc kolokwialnie, dostajemy z liścia skolopendrotygrysem i nawet nie mamy czasu się otrząsnąć, bo… to już koniec.
Opowiadanie wymaga jeszcze nieco miłości. Ale ogólne wrażenie mam pozytywne, szczególnie kiedy myślę o wprowadzeniu. Trzymam kciuki! :)