Profil użytkownika


komentarze: 9, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Niestety obowiązki zmusiły mnie do dłuższej nieobecności na portalu, ale już nadrabiam.

 

@regulatorzy, bardzo dziękuję za opinię i łapankę. Z pewnością wprowadzę poprawki, wyciągnąłem też dużo wniosków na przyszłość – wierzę, że kolejne opowiadania będą dużo lepsze :)

 

@FilipWij, dzięki za obecność, rzeczywiście teraz widzę, że nieskorzystanie z portalowej bety było sporym błędem, błędem którego nie zamierzam popełniać ponownie. Cieszę się, że chociaż świat się podobał :)

 

@Silva, @Japkiewicz, dziękuję za odwiedziny, z niecierpliwością czekam na wasze komentarze. 

 

@Mortecius, dzięki za opinię. Bohater rzeczywiście miał być incelowy, cieszę się, że to wybrzmiało. Zgadzam się w pełni z Twoją krytyką, z perspektywy minionego miesiąca również i mi fabuła wydaje się mocno naciągana, świat przedstawiony zaś tylko nieco lepszy. Wnioski wyciągnięte, opowiadania nie pisze się na kilka dni przed deadlinem ;) W przyszłości postaram się dostarczyć czegoś lepszego.

Cześć @Outta Sewer, dzięki za odwiedziny.

 

Miło mi, że klimat się spodobał, rzeczywiście pisałem opowiadanie trochę w takim cyberpunkowym kluczu. Co do ucieczki i jej długości już się odniosłem powyżej, teraz bym ją trochę skrócił.

Masz dobre wrażenie o ściśnięciu – opowiadanie było skracane. Uważam, że trochę wtedy straciło, właśnie w zakresie ekspozycji świata przedstawionego i samego bohatera, starałem się skupić przede wszystkim na klimacie.

Co do złola, pozwolę sobie zapolemizować. Dla mnie jego złem (tym dużym, bo oczywiście jego praca też jakaś szczególnie etyczna nie była) była zemsta na Umbrze za odrzucenie z przyszłości. Choć mogło to nie wybrzmieć aż tak jak chciałem, właśnie przez to skracanie.

Anyway, cieszę się, że opowiadanie się w jakimś stopniu spodobało i że debiut się udał :) Już planuję kolejne opowiadanie.

 

Również pozdrawiam

@Irka_Luz dzięki za odwiedziny! Błędy oczywiście poprawię.

 

Rzeczywiście w opisie świata postawiłem na pewną surowość, co, jak widzę po komentarzach, ma różny odbiór. Mogę tylko powiedzieć, że był to zabieg celowy, sam jako czytelnik bardzo lubię mieć pewną przestrzeń do interpretacji. 

Natomiast jeśli chodzi o przegadanie – w pewnym stopniu jestem w stanie się zgodzić. Teraz napisałbym jej nieco krótsze. Ale cieszę się, że fajnie się czytało :) 

Witaj!

 

Opowiadanie lekkie i przyjemne. Szczególnie spodobało mi się zakończenie, spodziewałem się, że pójdzie w trochę inną stronę, a Bożena będzie “stratna”. A tutaj i wilk syty i owca cała :) Może nieco naiwne, ale wywołało uśmiech na twarzy.

 

Język jest sprawny, choć zastanowiłbym się nad zasadnością niektórych kolokwializmów (”zarył twarzą”, “ciurkała ciecz” itp.). Na pewno jest spory problem z przecinkami – warto przejrzeć całość pod kątem interpunkcji. Natomiast w kwestie językowe nie chcę wnikać zbyt głęboko, bo żadnym autorytetem nie jestem :)

 

Jeśli chodzi o warstwę fabularną kilka rzeczy mi zgrzytnęło. Po pierwsze, tytuł wyjawia trochę za dużo. Początek, który jak rozumiem miał budować napięcie, w pewnym momencie zaczął się dłużyć, bo można się było domyślić przyczyny problemów Bożenki. 

Niezbyt przekonało mnie również poruszenie tematu chochlika przez Monikę. Rozumiem potrzebę ekspozycji, ale myślę, że można było rozegrać to trochę subtelniej, szczególnie że jeszcze trochę znaków było w zapasie. Bożenka też zadziwiająco szybko dopuściła możliwość nadprzyrodzonego źródła swojego pecha, szczególnie jak na osobę pracującą w szpitalu psychiatrycznym. Co prawda myśli:

Gliniarze pewnie udawaliby, że niczego nie widzą, a ona wylądowałaby na swoim oddziale, ale tym razem jako pacjentka. Zaraz. A może faktycznie powinna? Może widzi rzeczy, których nie ma.

a potem

Stwierdziła, że najpierw musi się go pozbyć i dopiero później – jeśli nadal będzie widziała bajkowe stwory – uzna, że faktycznie ma problem.

Ale poza tymi dwiema myślami nie widać w jej zachowaniu lęku o własną niepoczytalność. Od razu trzeźwo planuje rozwiązanie problemu. Według mnie trochę za trzeźwo, jak na osobę, która właśnie odkryła istnienie nadprzyrodzonych istot.

 

No i jeszcze jedna kwestia. Niepoczytalny i mogący stanowić zagrożenie dla personelu (jak wnioskuje z zachowania Bożenki) pacjent, który chodzi swobodnie po oddziale… Coś tu nie gra ;)

 

Tak na sam koniec zacząłem się zastanawiać, kto tu właściwie jest “tym złym”? Rozumiem, że Murphy (no bo przecież nie zwalczająca przestępczość Bożenka), ale czy można nazwać go złym, jeśli postępuje zgodnie z chochliczą naturą? Można dyskutować. Ale to już nie jest uwaga merytoryczna, tylko moje pseudofilozoficzne przemyślenia ;)

Cześć @Krokus, dzięki za odwiedziny.

 

Błędy poprawione, uściśliłem też kwestię tego nieszczęsnego światła.

 

W ogóle te Karaluchy są trochę… hmm… nieostrożne. Obok siebie stoją co najmniej dwa wieżowce, a podejrzewam, że nie są dwoma samotnymi wieżami, tylko dwoma z wielu zabudowań (bo inaczej skąd cień na niższych piętrach). I w takiej sytuacji organizują zebranie w pokoju z otwartym oknem, a na stole kładą giwerę (w ogóle to po co? Przecież mają obmyślać plan na przyszłość). Coś takiego można zobaczyć nie tylko dronem, ale też z okien innych budynków. Jak na szanującą się organizację przestępczą to dość niski stopień ostrożności.

 

Potem do pokoju wchodzi Umbra, ich szpieg, centrum całego spisku. Karaluchy orientują się, że ktoś ich podgląda, ruszają w pościg i na pierwszą linię rzucają… największego VIP’a. Według mnie Umbra powinna uciekać jak najdalej od zamieszania, a nie pchać się do konfrontacji. Jeśli coś by się jej stało, to zostałaby zdemaskowana.

 

Owszem, budynków jest wiele. Stąd pojedyncze mieszkanie, “dziupla” ruchu oporu (stąd ta broń) jest raczej anonimowe. A Świadomość nie jest jakoś szczególnie ingerująca w życie ludzi, raczej interweniuje, kiedy ma do tego przesłanki. Ale nie ma ciągłych patroli, monitoringu etc. Choć rzeczywiście okno mogli zamknąć od razu, ale przecież potem naprawili błąd :)

Udział Umbry w pościgu rzeczywiście jest już większym problemem, najwyraźniej owa bierność Świadomości trochę zbytnio uśpiła ich czujność i nie mieli gotowego scenariusza na takie sytuacje. Stąd panika i nierozważne decyzje.

 

No i nie boją się strzelać w tłumie, na korytarzu przed windą, ale już z barki powietrznej nad kładką techniczną nie strzelali. Ratman był też łatwym celem dla Nitro i Umbry w sytuacji, gdy biegł kładką – nie mógł się uchylić w bok – wystarczył prosty strzał w plecy ze stabilnej pozycji, a oni nawet nie spróbowali.

Tutaj już chyba złapała ich pomroczność jasna :) Choć Nitro i Umbra pojawili się u wejścia na kładkę już kiedy bohater wchodził do drugiego budynku, strzelać mogli. Coś z tym zrobię.

 

Tak zupełnie poważnie, dostrzegłem pewne logiczne usterki w opowiadaniu i serdecznie dziękuję za ich wytknięcie. Częściowo wynikają pewnie z nazbyt skąpego opisu świata przedstawionego, a częściowo po prostu z niedopatrzeń. Co będę mógł to poprawię, a z reszty wyciągnę wnioski na przyszłość.

@Alicella

 

Dzięki za odwiedziny i łapankę. Wprowadziłem stosowne zmiany. Na pewno zajrzę też do poradnika dot. dialogów. Istotnie nie czuję się w tej kwestii jakoś szczególnie pewnie.

 

Poradnik dla początkujących czytałem, ale wolałem się zabezpieczyć na wszelki wypadek ;)

 

Odnośnie warstwy merytorycznej i fabularnej:

 

“Na plus oceniam, że udało Ci na końcu wprowadzić mały twist, bo spodziewałam się, że bohater zginie.”

Nie było to moim celem, więc tym milej, że udało mi się zaskoczyć. Choć konkursowo, jako ten zły, Ratman musiał doczekać się pozytywnego zakończenia.

 

Ratman wydaje mi się trochę niespójny, bo z jednej strony ma odwagę łamać zasady, ale z drugiej wzdycha do jakiejś dawnej, nieszczęśliwej miłości i zalewa się łzami. 

W mojej interpretacji tej postaci, Ratman łamie zasady nie w sensie buntu, a raczej instrumentalnego środka do swojego celu. Nie widzę w nim odwagi, raczej wiarę w swoje umiejętności i płynące z tego poczucie bezkarności. Ale rozumiem, że mogłem to zaznaczyć nie dość wyraźnie. 

 

Decyzję o wydaniu Karaluchów, mógł podjąć od razu po tym, jak go zauważyli, ale jednak zdecydował się uciec i udało mu się, odniosłam więc wrażenie, że doniósł tylko dlatego, że Umbra go nie rozpoznała.

Rzeczywiście decyzję podjął dopiero, kiedy Umbra go nie rozpoznała, taki był zamysł.

 

Trochę zabrakło mi kreacji świata, bo jedynie wspominasz o Świadomości, Radzie i Dolnej Strefie. 

Surowy opis świata przedstawionego był celowy, trochę ze względu na limit znaków, trochę żeby opowiadanie nie zamieniło się w festiwal worldbuildingu, a trochę dlatego, że sam jako czytelnik lubię mieć przestrzeń dla wyobraźni. Ale dziękuję za informacje zwrotną, bardzo możliwe, że trochę przedobrzyłem.

 

Używasz też słowa riksza, czy to była tradycyjna riksza, czy taka sci-fi? Może przydałoby się to wyjaśnić, bo nie wiadomo, jak ją sobie wyobrażać. 

Chodziło mi tu o tradycyjną rikszę, uściślę.

 

@speedygonzales

 

Dzięki za odwiedziny i miłe słowo, cieszę się, że wizja w jakiś sposób “zarezonowała”. Rzeczywiście wizja przyszłości jako (między innymi) końca prywatności jest mi bliska.

Nowa Fantastyka