Profil użytkownika


komentarze: 12, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 6

Ostatnie sto komentarzy

Ambush, opisałaś postacie tak, jak chciałam je przedstawić :) Generalnie pierwszy raz odbiegłam tak silnie od moich „standardów” dotyczących cech charakterów bohaterów. Tutaj starałam się tym w pewien sposób zabawić. I tak – matka miała być osobą skrzywioną psychicznie, niby kochającą swoją córkę, ale w sposób patologiczny, a jednocześnie była zazdrosna o to, że pomimo jej poświęcenia córka kocha ojca. Ojciec z kolei to typ marzyciela, nieco oderwany od rzeczywistości dzieciak, ale w ciele dorosłego człowieka. Natomiast córka nie mogła być normalna, kiedy jej życie toczyło się pomiędzy dwójką nie do końca rozgarniętych ludzi. A że miała może jakieś zadatki na psychopatę, nie miała w sobie empatii, to i mogła się pozbyć swojej matki bez żadnych wyrzutów sumienia. I w taki sposób mniej więcej wyszło mi to, co mamy w opowiadaniu. 

 

Dziękuję też za pozostałe uwagi – te, z którymi się zgadzam, wprowadziłam do tekstu :)

 

PS. Zmieniam też jednak gatunek na horror. Niby nie straszny, niby nie jeży włosów na głowie, ale z definicji raczej pasuje. 

Okej, teraz wszystko rozumiem. Generalnie takie jest założenie, żeby nie było wiadomo, jak działają cienie… bo one działają różnie :) Mam plan rozwijać ten pomysł. Napisałam już nowe opowiadanie, gdzie ten motyw jest w tle i jestem w trakcie pisania książki, w której dostawca również się pojawi. Zamysł jest taki, żeby czytelnik zbierał poszczególne informacje z różnych historii. 

Dziękuję wszystkim za opinie i rady :) 

Radek, zaznaczę wobec tego gatunek „inne” :) Nie rozumiem natomiast pierwszej części komentarza. 

Rozumiem, dziękuję za wyjaśnienie. A ten jeden fragment poprawiam. Wrzucałam plik z worda i coś poszło źle z edycją. 

Alicella, dziękuję za komentarz :) Kluczem do pozyskania przeciwciał było pobranie ich od dzieci, które dorastają w tych konkretnych warunkach. Jeżeli Jaga i jej podobni po prostu napadaliby na wioski, to dostaliby przeciwciała jednorazowo, stąd te podchody. Co do dialogów, jesteś w stanie napisać coś więcej? Czy po prostu Ci "nie leżą"? Co do początku, może rzeczywiście trochę dezorientuje, ale dalej jest wyjaśnienie, dlaczego Jaga nie mogła wrócić. Nie zastanawiałam się szczególnie nad chronologią, po prostu tak to wyszło. Myślisz, że lepiej byłoby przesunąć tę informację na początek?

Regulatorzy, dzięki za podpowiedzi! Naniosłam poprawki. Co do wody – szczerze mówiąc nie zastanawiałam się nad tym, jak długo ona stoi i w jakim czasie jest spożywana. Pomyślałam, że nie starcza im na pełen “rok”, zatem zakładam, że nie może się zepsuć.

Gekikara, odpowiadam na Twoje wątpliwości. Nie wybrałam kóz, ponieważ w tak skrajnych warunkach młode w brzuchach tych zwierząt są wchłaniane przez dorosły organizm. Co więcej, kozy mają jedno do trzech młodych. Koty i psy w jednym mocie mają ich niekiedy po 8-9, a poza tym ludzie w mojej opinii chętniej zabraliby ze sobą do bunkra psa niż kozę. Zakładałam, że to była losowa zbieranina, a nie osoby przygotowane do apokalipsy. Więc wzięli swojego Puszka, Tosie i kogo tam jeszcze, a nie kozę z podwórka, której pewnie nawet nie mieli. Stąd mój wybór. Co by jadły? Mięso. Ludzi, psów i kotów. A także grzyby. Te, które się dostosowały przetrwały. Reszta przepadła. 

Jeżeli chodzi o zasady prokreacji, nie zastanawiałam się nad tym głębiej. Wynika to prawdopodobnie z zasad opartych w pewnym stopniu na kulcie, a nie na nauce. No bo skoro ktoś jest najstarszy i przeżył tyle lat, to musi być też silny i zdrowy, dlatego jego geny mają pierwszeństwo nad innymi. Przypuszczam, że tak mogliby pomyśleć mieszkańcy Bastionu.

Wychodzili na zewnątrz zarówno w nocy, jak i w dzień, ale pierwszy raz nigdy nie miał miejsca w dzień. Przecież na tym opiera się “praca” Pionierów, na poszukiwaniu artefaktów. Oczy chronili – okularami, które w tym wypadku nie pomogły. A ubranie nie zawsze chroni nas przed oparzeniami słonecznymi, widziałam to na własne oczy u mojego bratanka.

Tak, przez te wszystkie lata nie znaleźli zdjęcia. 

Na koniec nie okazuje się, że ludzie zapomnieli, jak wygląda rozwój roślin. Jak napisał Artur, w rękach trzymał Boga, a nie roślinę. A to, że Bóg miał podobny kształt, to już inna bajka.

Irka_Luz, jak napisał Artur “Nie rozumiem tekstu, chociaż został napisany wyraźnym i schludnym pismem. Po prostu nie znam tego języka, nie rozumiem znaczenia słów. Starałem się, próbowałem coś połączyć za pomocą skojarzeń. Nic to nie dało”. Wydaje mi się, że tu nic nie trzeba dodawać.

Kombinezon zabrał, bo był Pionierem i jak zawsze, wyszedł na zewnątrz. Przecież nikt nie wiedział, że nie wróci.

Akcja rozgrywa się na biegunie. Rok trwa w rzeczywistości około pół naszego, rzeczywistego roku. Mieszkańcy Bastionu dzielą go na Noc i Dzień ze względu na długi okres trwania obu zjawisk.

Dla Artura to nie jest normalne, co stara się przekazać w liście. Cała jego historia opiera się na tym, że nie pasuje do społeczności, w której się urodził.

Jeżeli chodzi o kontekst, cóż. Tak to właśnie miało wyglądać. Jako że pisałam opowiadanie na konkurs weird fiction, starałam się stworzyć je dziwnym i niezrozumiałym. Swoje zadanie spełniło. A temat rozwinęłam w książce, bo sama byłam ciekawa, co tam się w zasadzie wydarzyło :)

FilipWij, dzięki za opinię ;)

Dzięki za komentarz!

Co do wody, kompletnie nie o to chodziło. Ci “ludzie”, którzy mieszkają w Bastionie po prostu dostosowali się do warunków, w których nie mają stałego dostępu do dużej ilości płynów. Ich organizmy przekształciły się w taki sposób, że woda, która skrapla się w ciągu tej jednej nocy wystarcza na jakiś czas, natomiast nie jest to ilość, którą wymieniłeś. Po prostu potrzebują jej zdecydowanie mniej.

W dalszej części opowiadania jest taka informacja, że mieszkańcy Bastionu nie przypominają już w niczym prawdziwych ludzi, a bardziej potwory z sennych koszmarów. Ale fajnie jest popisać się bardzo rzetelną wiedzą z Poradnika Zdrowie w komentarzu, nie ma co :) 

Polecam również książkę “Archipelag GUŁag” Aleksandra Sołżenicyna, tak dla uzupełnienia informacji odnośnie wytrzymałości normalnego, ludzkiego organizmu.

Pozdrawiam cieplutko heart

Bardzo przyjemnie napisane opowiadanie, płynnie się je czyta. Zwarta, sensowna treść z odpowiednim zakończeniem. Motyw przewodni jest naprawdę życiowy – warto czasami zrobić sobie taki bilans, jaki czas poświęcamy dla siebie i swoich bliskich w stosunku do czasu poświęcanego osobom, których nie lubimy.

Po przeczytaniu już wiem, dlaczego przeszkadzały Ci moje krótkie zdania… bo Twoje według mnie są nieco zbyt długie :) Ale zdaje mi się, że to tylko i wyłącznie kwestia indywidualnego gustu. Jeżeli chodzi o rzeczy techniczne, trochę za dużo przecinków, ale stylistyka na jak najlepszym poziomie. Tak trzymać!

 

EDIT: Nie rozumiem natomiast tytułu.

 

Bardzo ładny język. Przesłanie jak najbardziej na czasie. Nic dodać, nic ująć.

Jeżeli chodzi o poprawność gramatyczną i językową, musisz popracować nad interpunkcją, a także nad odmianą słów i ortografią. Już w pierwszym akapicie masz sporo błędów:

“Thesis nie miało sensu z kilku powodów. Zacznę od tego, że korporacje, które nabyły tę biedną planetkę, nie miały wobec niej żadnego planu. Początkowo – po kilku latach od zakupu - planowano zrobić na niej plantacje soji soi, co nie powiodło się. Kkiedy zbadano warunki atmosferyczne, okazało się, że tutejsze słońce nagrzewa ją do temperatury około 35 ziemskich stopni i nie istnieje żadna filtracja uv pomiędzy gwiazdą a powierzchnią Thesis”.

Masz też tendencję do budowania bardzo długich zdań, a to naprawdę niebezpieczna pułapka.

Bardzo dużym plusem jest lekkie pióro. Sam język mi nie przeszkadza. Slang wydaje się prosty, ale jednocześnie naturalny. Z pewnością tkwi w Tobie potencjał, który warto rozwijać. 

Serdeczne dzięki za opinię! Może wrzucę jeszcze coś tutaj w przyszłości z moich tekstów w ramach reklamy. Ale generalnie wszystko, co piszę, wrzucam na moją stronę. Także jeżeli jesteś ciekaw innych fragmentów, to gorąco zachęcam do odwiedzin :) Jest jeszcze jeden list i kilka fragmentów dziennika, ale połowę historii piszę w standardowym stylu, w drugiej osobie i z wszechwiedzącym narratorem.

 

Co zaś do samego opowiadania, tak jak napisałam, tworzyłam je na konkurs do antologii weird fiction. Nie mam z tym gatunkiem zbyt wiele wspólnego. Jeżeli chodzi o czołowych autorów, to znam w zasadzie tylko Lovecrafta. Wiedziałam natomiast, że typowe są właśnie listy, narracja pierwszoosobowa i tajemniczy, dziwny, czy też nietypowy klimat – stąd pomysł na formę. Jak widać, opowiadanie sprawdziło się pod tym konkretnym względem :D

Nowa Fantastyka