
komentarze: 13, w dziale opowiadań: 6, opowiadania: 4
komentarze: 13, w dziale opowiadań: 6, opowiadania: 4
niezgoda.b, uważam, że jak już podjęłaś się skrytykowania to powinnaś chociaż powiedzieć autorowi co jest źle, a nie "nie chce mi się". Jak ma się poprawić, skoro nie wie gdzie popełnił błąd?
Odcyfrowałam. Ale nawet "po ludzku" jest to dla mnie niemożliwa do rozwiązania zagadka. Jestem nogą, lewą, kulawą nogą z matematyki :(
Tak jak wyżej. Momentami czytało się lepiej, momentami gorzej. Zdarzyło mi się przeskoczyć dwa akapity, bo były zwyczajnie toporne, a przy swojej toporności na dodatek przydługie. Nic na siłę Autorze. Oprócz tej kropli kwasu - tekst bardzo ciekawy i intrygujący. Przywiódł mi na myśl "Mistrza i Małgorzatę" :) Krótko: rób dalej to co robisz, bo robisz to dobrze.
O, dzięki wielkie za obszerne wyjaśnienie. Czyli wyszło na to, że pogubiłam się w opisach i pomyliłam osoby. Myślałam, że zapalniczkę dał ten cały "klient" i co za tym idzie, że to on odpowiada za zniknięcie syna gościa w marynarce. A to był goryl. Ale to i tak nie wyjaśnia kwestii tego, że pojawił się on w miejscu, przed którym ostrzegał go wiarygodny "jasnowidz". Niby można zrzucić to na zignorowanie ostrzeżenia albo na te wiele interpretacji, o których wspominasz.
Może jestem płytka, ale wielu nie widzę. Sam bohater przyznał - "Wiedział, że spoglądał w niej na siebie.
Wymierzył sprawiedliwość." :)
Początek faktycznie chaotyczny. Operowałeś Autorze wszędzie podobnymi określeniami, rozumiem ten zabieg, ale łatwo było się pogubić. Plus czasem zaczynałeś wypowiedź tej samej postaci od nowego myślnika, kiedy można było ją po prostu kontynuować. To także tworzyło niepotrzebne niejasności. Jestem tu krótko więc nie znam ani Ciebie ani Twoich możliwości, ale to opowiadanie bardzo mi się podobało a puenty nie nazwałabym przewidywalną :) Jedno mnie jednak zastanawia - człowiek w znoszonej marynarce przestrzegł faceta, że dziś przed pubem dostanie on 3 strzały w głowę. Potem okazało się, że to sam człowiek-marynarka mu je zada, tak? Ale przecież przestrzegł go, by się tam nie pojawiał. Potem wspomniałeś, że bohater musi jeszcze odtworzyć jeden element - kiosk. Co zajmie mu trochę czasu. Czy ja coś poplątałam, nadinterpretuję, czy coś się nie klei? A może pomyliłam tych wszystkich mężczyzn a marynarkach, barczystych, z gęstymi włosami :))
Coś mi się pokiełbasiło :D
- Na młodse, tfu... Na młodsze napadać też nie ładnie, chłopcze. – Babcia Jagódka pogroziła palcem. – Nawet jeśli same tego chcą, nie wolno. W ogóle nie ładnie napadać na kobiety. -- dwa razy powtórzony błąd, powinno być: nieładnie.
Babcia Jagódka myślała czasem o nieszczęśliwym młodzieńcu. Strasznie było go jej, a jednocześnie cieszyła się jeszcze bardziej, że wciąż może oglądać świat. Tylko jedna rzecz nie dawała jej spokoju. -- co jej? :))
Liczę na więcej przygód Babci Jagódki. Przyjemnie i lekko czyta się to, co piszesz. Powodzenia i gratuluję.
- Na młodse, tfu... Na młodsze napadać też nie ładnie, chłopcze. – Babcia Jagódka pogroziła palcem. – Nawet jeśli same tego chcą, nie wolno. W ogóle nie ładnie napadać na kobiety.
Kurde... powodzenia mi się zachciało życzyć... i już mnie ponad 70 osób prześcignęło!
Połamania mieczy czy coś, cni rywale
Trzymam za słowo :>
djJajko, w tekście jest błąd. Eddard nie zabił NYMERII, zabił DAMĘ :)
Imho potrzeba konkretniejszej podpowiedzi. Trudno odnaleźć w tych imionach wskazówkę.
obecna!