
komentarze: 2, w dziale opowiadań: 2, opowiadania: 1
komentarze: 2, w dziale opowiadań: 2, opowiadania: 1
W odpowiedzi do joseheim:
"Czemu tylko fragment?" - jak już napisałem wcześniej, to nie jest fragment, tylko całe opowiadanie z zakończeniem. Co prawda, można to kontynuować, ale równie dobrze można zostawić tak jak jest.
"Czemu taki emo?" - nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem to pytanie, ale odpowiedziałem na to we wcześniejszym komentarzu.
Co do reszty, to napiszę tylko: użyłem personifikacji natury (z góry zaznaczam, że stawiam w tym pierwsze kroki i zapewne popełniłem przy tym mase błędów)
W odpowiedzi do Achika:
Mam tylko zastrzeżenia do tej uwagi: " dlaczego "w swej prostocie"? Jeki chyba na ogół są dość proste: aau, aau, albo oooj, oooj. Nic skomplikowanego w tym nie ma. :-) "
Otóż chciałem tutaj zwrócić uwagę, że palący się ludzie zazwyczaj nie krzyczą "POMOCYYY! PALĘ SIĘ!", tylko wydają z siebie nieartykułowane dźwięki. Pytanie: po co? Z bólu? Nie tylko, w moim przekonaniu jest to również prośba o pomoc.
W odpowiedzi do CzubekxD:
Używając słowa orkan nie miałem na myśli huraganu, tylko coś w stylu "wzbierający na sile wiatr". Niemniej jednak, masz słuszność, bo słowo orkan oznacza gwałtowny wicher, a nawet podchodzi pod miano huraganu - to błąd z mojej strony.
"Na najwyższym z nich stał ponury zamek, swymi wysokimi wieżami znacznie górował nad całym otoczeniem. - górował stojąc w dolinie? " - na najwyższym ze wzgórz siłą rzeczy musiał górować...
To jedno z moich pierwszych opowiadań, w dodatku przed opublikowaniem sprawdzałem i wnosiłem poprawki samodzielnie, bez niczyjej pomocy, także proszę o wyrozumiałość.
Z pewnością gdyby ktoś wcześniej rzucił fachowym okiem na ten tekst, nieco inaczej by to wyglądało.
Ale właśnie dlatego to opowiadania trafiło tutaj - pragnąłem zaczerpnąć opinii tego szacownego grona specjalistów prozy i wnieść ew. poprawki.
Motyw przewodni opowiadania zaczerpnąłem z poematu autorstwa lorda Alfreda Tennysona, "The Lady of Shalott".
Wpadłem na ten pomysł, słuchając piosenki Loreeny McKennitt, pod tą samą nazwą.
Wykorzystałem w sumie tylko motyw klątwy, a resztę podpowiedziała mi wyobraźnia.
Wiem, że jest to często spotykane w literaturze fantasy, ale utwór Loreeny zrobił swoje :)
To smutna historia i zapewne stąd ten podniosły styl w początkowym fragmencie. Użyłem personifikacji natury i jak widać z kiepskim skutkiem. Cóż, nie wyszło, ale może w kolejnym opowiadaniu będzie widoczna poprawa.
"Czegoś, co nie stanowi całości, nie da się ocenić, więc nie oceniam. " - tylko tego nie rozumiem. To opowiadanie, to nie jest fragment. Oczywiście można je rozwinąć, ale znalezienie Alicji przez Jona można uznać niejako za koniec historii.
Chyba że wstęp, rozwinięcie i zakończenie w ogóle nie są ze sobą powiązane - ale ja nie mam takich odczuć.