Profil użytkownika


komentarze: 15, w dziale opowiadań: 15, opowiadania: 9

Ostatnie sto komentarzy

Zupełnie się nie spodziewałam, że tym fragmentem wywołam taką dyskusję. Co najwyżej lawinę gromów potępienia. Chyba czas z pokorą uderzyć się w wątłą pierś i zamilknąć :)

@ocha - faktycznie, może być więcej błędów. Poprawiałam ten wycinek tyle razy, że mogłam sama się poplątać w wersjach. Niniejszym przepraszam. Co do opisów, to prawda jest taka, że strasznie się ich boję, a raczej tego, żeby nie popaść w syndrom Orzeszkowej :) Popracuję nad tym.

Jeśli zaś chodzi o metry... u mnie samej budzą wątpliwości. Raz, że instynktownie czuję, że nie pasują do tej konwencji, a dwa, że, trochę po babsku, mam problemy z wyobrażaniem sobie odległości :) Dlatego przychylam się do "naturalnych" miar i w dalszej części będę się ich trzymać.

Czy będzie ciąg dalszy? Się piszę się :) Skoro ten fragment został w miarę pozytywnie przyjęty (ku memu niedowierzaniu), to pewnie i ciąg dalszy sie tu pojawi. Ale najpierw musi swoje odleżakować.

Drogi Adamie! Zapewniam, że ma to sens ;)
Przedstawiony fragment rzeczywiście dużo mówi o Wisie i o jego odejściu z uczelni, ale to tylko plotki. Chciałabym, aby prawda o przeszłości tego bohatera ujawniała się stopniowo.

Nie wiem, czy to opowiadanie jest dostatecznie intrygujące i interesujące, aby je kontynuować, dlatego je tutaj zamieściłam.

Co do strony technicznej - biję się w pierś. Ale "autorska ślepota" na błędy robi swoje.

Dodałam dalszą część. Być może teraz będzie to nieco bardziej spójne i "zamknięte".

Błędy poprawione.
Co do miejsca "ucięcia" tekstu... nie chciałam wrzucać zbyt długiego fragmentu, ale faktycznie, trochę niefortunnie wybrałam, gdzie skończyć. Kolejna nauka na przyszłość :)

Nie jestem fanką sci-fi, ale to opowiadanie mnie wciągnęło, zaintrygowało. Podoba mi się i nie obraziłabym się na więcej.

Nie zrozumiałam zakończenia :( No bo, skoro zabił młodszego siebie, to czy nie powinien tu wskoczyć paradoks dziadka, czy coś takiego?
Ale może to ja straciłam swoją bystrość pod koniec roboczego tygodnia.

Dziękuję za wszystkie uwagi. Bardzo mi miło, że tylu osobom chciało się zerknąć na moją pisaninę i że nie wypadła ona tak źle, jak się spodziewałam. Nie ma nic bardziej budującego niż obiektywna i konstruktywna krytyka (chociaż czoło już mnie boli od "uświadamiania" sobie, jak oczywiste były moje błędy :))

Jeżu malusieńki, jakie te błędy są oczywiste!
Dziękuję Wam, zacni panowie i czym prędzej, w wątłą pierś się bijąc, idę poprawiać.

To chyba najgorsze, co mogłam usłyszeć - że to już gdzieś było.
Ale dziękuję.

Na prawdę chciałam przeczytać ten tekst do końca, dać mu szansę, ale nie mogłam. Jest bardzo chaotycznie. W zdaniach nagle zmienia się czas, interpunkcja jest, na mój gust, dosyć przypadkowa... Niestety, bardzo źle się to czyta.

Jego komnata położona była na samym końcu długiego przedpokoju, na którym mieściły się pomieszczenia wszystkich pracujących w ponurym, położonym na niegościnnej północy zamczysku. - subiektywnie, trochę mi nie pasuje i myślałabym bardziej o czymś w stylu "(...) długiego przedpokoju, łączącego pomieszczenia (sypialnie?) wszystkich pracujących (...).

Ogólnie wrażenie, pomimo wspomnianych kłopotów z zaimkami, dobre. Sądzę, że ma potencjał.

Pozdrawiam

Autorka bardzo dziękuje za wszystkie komentarze. Te miłe wprawiły mnie w domy nastrój, te bardziej krytyczne pozwolą nie oderwać się zbytnio od twardego gruntu :)
A następnym razem, zanim wyślę komuś coś w zaufaniu, to uważniej przypatrzę się zmorowatym przecinkom.

Nowa Fantastyka