
komentarze: 1, w dziale opowiadań: 1, opowiadania: 1
komentarze: 1, w dziale opowiadań: 1, opowiadania: 1
@ exturio:
Po pierwsze: Do sądu jeszcze nie doszło, mamy do czynienia z pierwszym etapem, a więc przedstawieniem zarzutów i propozycją ugodowego rozwiązania kwestii. A cel grzywny? Może i tak jest w demokratycznym państwie prawa, niekoniecznie w świecie rządzonym przez międzynarodowe multikorporacje.
Po drugie: Skoro patent obemuje geny przyłączone do DNA, to same narodziny potomka są dowodem. Albo źle zrozumiałem lekcje z gentyki i dziedziczenia po rodzicach.
Po trzecie: No cóż, mój bohater nie jest tak opanowany, przebiegły i błyskotliwy, jak mógłby być ktoś inny na jego miejscu. Nie układał w głowie planu ucieczki od pierwszej chwili. Jest zwykłym, przeciętnym obywatelem. Nie on pierwszy i nie ostatni palnął coś, czego potem mógł żałować. To ludzkie jest. Chyba.
No i przepraszam wszystkich rozczarowanych, którzy spodziewali się innego zakończenia i przez to wydało im sie błahe lub paliło pomysł. Mogłem napisać to inaczej. Jan mógł przerwrócić stół, pokonać agenta w dramatycznej walce, zabrać mu broń, uwlonić żonę, odbić córkę i zostawiając za sobą ślad w postacie setek trupów uciec do szczęśliwego raju. Mógł też zostać uwolniony przez Front Wyzwolenia Genetycznego i zostać bohaterem podziemia patentowego, żyjąc w ciągłym stachu przed ściagającymi go agentami. Mógł też zacząć kampanię na rzecz zniesienia prawa, które zmienia ludzi w niewolników. Albo jeszcze kilka innych rozwiązań. Hmmm, tylko dlaczego tego nie zrobiłem? Dlaczego wybrałem takie, a nie inne rozwiązanie?
Szczerze dziękuję za konstruktywne uwagi. To, że się z nimi nie zgadzam, nie oznacza, że nie skłoniły mnie do przemyślenia po raz kolejny tekstu.
Pozdrawiam