- publicystyka: Popełniamy szorta, czyli jak nie pisać szortów

publicystyka:

Popełniamy szorta, czyli jak nie pisać szortów

Pisanie szorta, co wie każdy autor, nie tylko ten początkujący, jest sprawą raczej banalną. Szorty są krótkie, nie wymagają wielu wątków jak powieść ani rozwijania fabuły i drobiazgowej pracy nad stylem jak pełnowymiarowe opowiadanie. Istnieje nawet krótszy brat szorta o nazwie „drabble”, którą to nazwę spolszcza się do swojskiego „drabelka”, i który tym bardziej nie wymaga wielkiego wysiłku ani umiejętności.

Ale, ze względu na to, że jako autor początkujący postanowiłeś zacząć swoją karierę pisarską profesjonalnie lub jako autor już doświadczony postanowiłeś się dokształcić, ten tekst ma za zadanie sprzedanie ci garści porad, dzięki którym staniesz się doskonałym szortopisarzem (lub szortopiścą).

Istnieje nieskończona wręcz lista przepisów na napisanie genialnego szorta, jakkolwiek tekst ten skoncentruje się na na najważniejszych aspektach i najprzydatniejszych technikach.

Zacznijmy od spraw najwyższej wagi. Otóż najważniejsze przy pisaniu szorta to nie fiksować się na pojedynczych słowach, sformułowaniach czy zdaniach, tylko na ogólnym wrażeniu. Styl ani słownictwo nie ma specjalnego znaczenia i dobrze nawet odwołać się do pojęć i porównań dobrze znanych, powiedzmy: „gładki jak jedwab”, „twardy jak żelazo”, „słońce chowało się za górami (horyzontem)”, „obudziła się tego pięknego poranka”, „straszny ból”. Innowacyjność zdecydowanie nie jest tu pożądana.

Istnieje oczywiście szkoła awangardowa, która polega na tym, że całego szorta budujemy na pojęciach a nawet słowach nieznanych ogółowi, jakkolwiek nie liczmy na to, że taki szort trafi w gust szerokiego grona odbiorców. Szort pisany tym stylem winien przypominać (choćby trochę) wiersz Mirona Białoszewskiego lub losowo wybrane i chaotycznie posklejane słowa i pojęcia z książki Jacka Dukaja (na przykład „Perfekcyjnej Niedoskonałości” albo „Innych Pieśni”). Uwaga: słów, których używamy nie musimy ani definiować, ani tym bardziej rozumieć. Szort w ogóle nie musi być zrozumiały.

Ważną jest również sprawą, by unikać zaskakujących zakończeń. Zakończenie to może nie sedno utworu, ale jednak jakaś tam jego część i w związku z tym można wybrać jedną z dwóch ścieżek: zakończenie niezrozumiałe (w ogóle, podkreślam raz jeszcze, szort nie musi być zrozumiały nawet dla autora!) oraz zakończenie przewidywalne. Tak, jak w każdym innym przypadku, istnieje też rozwiązanie „na odwrót” (jakkolwiek, wymaga ona literackiej odwagi i raczej nie należy go polecać autorom początkującym), które polega na tym, że zakończenie piszemy typu zaskakującego, ale musi być ono naprawdę ekstremalnie zaskakujące, lub wręcz – na pierwszy rzut oka – nie pasujące do reszty utworu (nazwijmy to techniką „ni z gruszki ni z pietruszki”).

Ponadto, szort, jak nazwa wskazuje, to utwór raczej krótki, i o ile wielu pisarzy dopracowuje dłuższe teksty, to szortowi poświęcamy czas proporcjonalny do jego długości. Nie ma się co martwić, że autor w szorcie nie wyraża swoich myśli precyzyjnie, albo też, że jakieś sformułowanie brzmi głupio lub śmiesznie, bo przecież nie o to w szorcie chodzi!

Załóżmy jednak, że przyswoiliśmy sobie już szczegóły o charakterze techniczno-ogólnym, pora więc przejść do spraw odrobinę trudniejszych. Należałoby powiedzieć parę słów o dość istotnej kwestii, a mianowicie, skąd wziąć pomysł na szorta.

Najprostsza metoda to przeznaczyć na szorta najlepszą scenę z własnego, powstającego dopiero opowiadania. Wielu autorów pisze budując najpierw sceny-kotwice, lub opisuje na przykład spotkanie bohaterów w karczmie, ale nie ma pojęcia, jak tekst ruszyć dalej. Po co ma się tekst marnować na dysku, warto wybrać sobie z niego parę akapitów, i opublikować jako szorta. Nie ma co martwić się, że nikt nie zrozumie, kim jest krasnolud Wielki Arni i czemu miecz jego ma cztery metry, grubość brzytwy i ostrość diamentu, a mierzący półtora metra Wielki Arni swobodnie kręci tym mieczem młynki nad głową. Dobrze na szorta nadają się również wszelkie dialogi. Całkowicie pozbawione kontekstu wzbudzają prawdziwe zainteresowanie czytelnika, i bez wątpienia wciągną go od pierwszego słowa.

Rozwiązaniem dla ludzi wrażliwych jest „szort poetycki”. Utwór ten to coś pośredniego pomiędzy krótkim opowiadaniem, wierszem i strumieniem świadomości. Ważne, by był niezrozumiały, w szczególności dla autora. Tego typu formę literacką trzeba zacząć od jakiejś mrocznej sceny, do czego dobrze nadaje się noc, cmentarze, wszelkie czerwone sierpy księżyca i wszystko, co złowieszcze i mroczne. Ogólnie każda mocna i przejmująca scena w ponurym gmaszysku, oświetlona płonącymi ślepiami, z bohaterem skulonym z przerażenia wróży szortowi dużą karierę, i dotyczy to nie tylko szortów poetyckich. Warto „zakotwiczyć” się na scenie typu egzekucja, poniżenie, katastrofa lub pistolet celujący w pierś i warto do tej sceny dodać kontrastowego bohatera w rodzaju małej, jasnowłosej dziewczynki (lub innego typu dziecka, jakkolwiek dziewczynki pasują dużo lepiej).

Załóżmy jednak, że nie piszesz opowiadań i nie posiadasz za dużo wrażliwości poetyckiej a za to... Ten pomysł rodzi się w głowie, na spacerze, w drodze ze szkoły, w autobusie albo na nudnej lekcji, pod prysznicem, w wannie, dość często też na sedesie i piwo lub inny alkohol bywa tutaj czynnikiem skorelowanym. Jeśli mamy ze sobą kawałek papieru lub pda, albo, rzecz nieco wyszukaną, podprysznicowy, wodoodporny notes, trzeba zapisać pomysł tak szybko, jak to tylko możliwe. Co tam autobus, co tam, że ludzie się głupio gapią, gdy piszemy oparci o drzewo. Pomysły mają to do siebie, że uciekają lub zmieniają swoja pierwotną formę, a szort powodowany olśnieniem jest na ogół wynikiem głębokich procesów myślowych i warto wyciągnąć go z odmętów świata idei. Najistotniejsza sprawa dla osób z tego typu naturalnymi skłonnościami to pisać tak szybko, jak się da i nie poprawiać! Podobne teksty to sama esencja sztuki pisania i są one na ogół tak genialne, że wszelki poprawki psują tylko pierwotny zamysł autora!

Dobrze, dobrze, zapytasz pewnie, a co jeśli ani nie piszesz opowiadań, ani nie jesteś poetą ani też nie posiadasz naturalnego daru do wpadania na pomysły?

To jeszcze nic nie znaczy, odpowiem. Szorty nie wymagają pomysłu. Możesz opisać swoje erotyczne podboje (lub te, których dokonujesz w myślach lub przy pomocy redtube'a) lub swoje fantazje (to rada dla kobiet). Ze szczegółami opisuj, co on jej muskał ustami i gdzie się wpijał i jak jej było przy tym dobrze, kończąc na przykład tym, że potem okazał się wampirem, aniołem lub kosmitą lub też, że rano nie było już po nim śladu poza zapachem potu i wody kolońskiej na poduszce. Możesz też – jak w każdej innej formie literackiej – posłużyć się „Faktem”, „Pudelkiem”, miejską legendą lub wiadomościami tv. Odwołanie do znanych popkulturowych motywów to niemal gwarancja powodzenia. Możesz też wymieszać kilka różnych rzeczy (porno, artykuł z Faktu i miejską legendę), tak, byś sam nie bardzo to rozumiał, bo jedna z istotnych cech szorta to to, by nie trzymał się on kupy, i to nie w znaczeniu proktologicznym.

Jest również inny sposób. Polega on na tym, by wziąć typowy, oklepany scenariusz i dodać mu dziwne zakończenie. Weźmy na to, że dziecko znika rodzicom w markecie (i jak głosi legenda, na ogół zostaje potem zwrócone bez nerki), tymczasem w twoim tekście wraca bez ręki albo wraca sama nerka albo wraca całe i zdrowe. Albo, że matka tłumaczy dziecku, że czarne wołgi nie istnieją i w końcowej scenie dziecko znika jednak w czarnej wołdze. Dla inspiracji poleca się lekturę stron internetowych z miejskimi legendami. Można nawet zabawić się w zagnieżdżanie, i napisać o tym, jak to główny bohater czyta na stronie demaskującej miejskie legendy, że puma grasująca po wsiach to pic na wodę, a potem, gdy wraca z baru przez las, pijany, zżera go taka właśnie puma.

No ale załóżmy, drogi autorze, że szorta już masz, i że powstrzymałeś się przed poprawianiem, na przykład dodając do praw edycji wordowego pliku hasło, którego nie pamiętasz. Zostaje zatem kwestia jak tego szorta opublikować, to znaczy, jak rozreklamować swój talent.

Oczywiście, dobrze nadaje się do tego internet, jakkolwiek zanim umieści się szorta na poważnej stronie (lub wyśle do jakiegoś pisma), warto wrzucić go na forum lub facebooka, lub dać do przeczytania znajomym, przy czym ważne, by nie byli krytyczni. Komentarze typu „zapiera dech”, „nie wiem co powiedziec”, „zrobiłeś to tak pięknie!” podbudują twoje ego i samoocenę i pomogą ci uwierzyć we własnego szorta, i będziesz pewien, że chcesz go umieścić na jakiejś literackiej stronie, i będzie ci łatwiej się przełamać (i znieść krytykę jakichś idiotów, których w internecie nigdy nie brakowało).

Jeszcze na koniec: każdy może napisać dobrego szorta, nawet ludzie, którzy nie mają wielkiego nabożeństwa do pisania lub którzy niezdolni są do tworzenia powieści!

Więc teraz odpal worda, poświęć te 10, maksymalnie 15 minut i literackie laury są twoje!

Komentarze

sorry, ale ten Twój poradnik jest zwyczajnie kiepski. Jak na prześmiewczy - to zdecydowanie za mało zabawny. Jak na "poważny" - to za dużo rzeczy jest bez sensu. Odnoszę wrażenie, że piszesz poradnik, samej nie bardzo się znając na tematyce pisania szortów. Nie widzę sensu wrzucania tego typu tekstów na publicystykę.

@Bellatrix
oj tam, widać, że ten poradnik jest ironicznie napisany. Pokręcenie prześmiewczości poprawiłoby co najwyżej aspekt rozrywkowy. Zasadniczo jednak celem tekstu jest wskazanie większości mankamentów publikowanych tutaj krótkich utworków -- i to sie chyba udało.
*
Od siebie dorzuciłbym jeszcze słówko o strukturze: koniecznie zero akapitów. Short ma być jak cegła: twardy, ciężki i nie do ugryzienia -- albo ty go rozwalisz albo to on ci rozkwasi łeb.
pozdrawiam

I po co to było?

Jak piszę bardziej zło sliwie: pytacie skad we mnie tyle jadu?

Jak piszę w sposób bardziej wyważony, zarzucacie, że nie jest śmieszne... no ludzie.

A tutaj byłam złośliwa, i co więcej, nie cierpię szortów, bo przeczytałam niewiele takich, które się do czegokolwiek nadawały (i wszystkie w książce do angielskiego, gdzie była czytanka o konkursie na opowiadanie na 50 słów). Dobrego szorta jest cholernie ciężko napisać. Liczy się każde słowo, sformułowaniem, rytm zdań i jak coś zgrzyta to przecież nie rozmyje się w reszcie tekstu jak w opowiadaniu. Ten poradnik to obserwacja uczesticząca. Próbowałam zrozumieć, co mnie tak wpienia w szortach, które czytam i dlaczego są one takie kiepskie.

@Belleatrix

ja mam dziwne poczucie humoru.

@syf

z cegłą masz rację :P

Katy, generalnie widać po tym tekście, że po prostu nie lubisz szortów, ale nic więcej za bardzo. Nie lepiej po prostu napisać "nie cierpię szortów. Wpieniają mnie", zamiast rozciągać tę myśl na kolejny, ironiczny poradnik? Akurat w temacie szortowym siedzę dosyć mocno, zarówno jako autor jak i krytyk i w zasadzie w Twoim poradniku nie widzę nic, co by autor szorta mógł wynieść dla siebie. Że niby powinien postępować odwrotnie do Twoich wskazówek? A dlaczego np. niby nie odwoływać się w szorcie do jakiejś legendy? Umiejętne nawiązanie do mitu czy legendy może dać bardzo dobrego szorta.
A dla tych, co szorty lubią - niedługo ma ruszyć szortal - którego pomysłodawcą jest obecny i na forum NF Baranek - portal poświęcony wyłącznie szortom.

Bellatrix, ja nie jestem krytyczką literacką więc nie pisze o tym z profesjonalnej perspektywy, a z perspektywy czytelnika i tego, co go najbardziej wnerwia w szortach. To co chciałam przekazać to po pierwsze, że szort to trudny gatunek i niech się nikomu nie wydaje, że rach ciach, trzy zdania na krzyż i szort gotowy. Po drugie, nad szortem trzeba szczególnie popracowac, bo liczy się każde słowo, wyrażenie, sformułowanie, przecinek i kropka. Po trzecie, żeby szort miał ręce i nogi i był zrozumiały dla autora i czytelnika. Nie mówię, że musi być dopowiedziany, ale jako czytelniczka chciałabym chociaż wiedzieć po co dany tekst w ogóle skończyłam. Dobrze jest, żeby zakończenie było zaskakujące... ale miało sens! Po czwarte, że ilez można czytać szorty o płonącym oddechu oraz mroczno-gotyckie wprawki dzieci neostrady. No sorry, temat jest wyeksploatowany, i jest to nudne. Mocne sceny nadają się na szorty ale pod warunkiem precyzyjnego, wycyzelowanego, dopracowanego języka. Po piąte, w żadnej formie literackiej, filmowej i innej (może poza opowiadaniami Pilipiuka, ale on ma do tego dar) nie lubię odwołań do popkultury. Szorty typu "inne zakończenie do znanej historii" to też temat stary jak historia literatury, i jak mam być szczera, traktuję to jak kolejne przygody Scooby Doo, gdzie wszystko było wg tego samego scenariusza, czyli bez najmniejszego zainteresowania.
Podsumowując, do szortów trzeba mieć pomysł i talent, dobrego szorta jest cholernie ciężko napisać i szort powinien mieć sens, rytm, napięcie, początek, koniec i domaga się także dopracowania w szczegółach.

Z tym 'rach-ciach' to różnie bywa, pisywałam i widywałam szorty napisane dość szybko - a mimo to dobre. Tak naprawdę liczy się pomysł no i trzeba mieć warsztat - ale to jest do wyćwiczenia. Na temat wprawek dzieci neostrady to się zgadzam, niemniej niezależnie od tego, co takie dziecię spłodzi - czy to będzie szort, wiersz, opowiadanie, nowela, czy powieść to lepiej omijać z daleka - problem leży w autorze a nie formie.
Do tego widzę, mamy po prostu kompletnie rozbieżne gusta - ja pisania Pilipiuka nie trawię i za nic nie widzę 'daru' jedynie rzemiosło nastawione na zarobek.

Katy, zamiast marnować siły na naciągane poradniki lepiej machnij jakiś dobre opowiadanie, bo piszesz świetnie.

Szukając poradnika, jak dobrze napisać szort, przypadkiem odkryłam ten wątek i z jego treści oraz wymiany komentarzy odczytałam, jak bardzo jest on trudny, zatem tak się wystraszyłam, że chyba żadnego na razie nie popełnię... surprise

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka