- publicystyka: Wilczy amulet - recenzja

publicystyka:

Wilczy amulet - recenzja

Wilczy amulet, najnowsza książka autora piszącego pod pseudonimem S. Andrew Swann to kontynuacja Wilczego miotu, tyle że akcja rozgrywa się sto lat później. Oddział wolfjegrów – zabójców wilkołaków, działający w imieniu Zakonu Krzyżackiego i pod komendą brata Heinricha, trafia do grodu Narew leżącego na niebezpiecznym pograniczu mazowiecko – pruskim. Mnisi zajmujący się tropieniem wilkołaków musza jednak poprosić Polaków o pomoc, gdyż w ostatniej walce ponieśli poważne straty. Jednym z najciężej rannych jest młody Josef, rycerz z mroczną przeszłością, który chce zostać pełnoprawnym członkiem zakonu. W grodzie opiekuje się nim kobieta o imieniu Maria. Wkrótce zaczyna rodzić się między nimi uczucie, które nie jednak nie ma wielkich szans na przetrwanie. Maria, która nosi na szyi srebrny wisiorek, skrywa tajemnicą, której sama nie zna.

Pewnego dnia, w drodze do domu, spotyka w puszczy tajemniczego Dariena, który pozwoli odkryć jej prawdziwą naturę. Książka S.A. Swanna to przyzwoity horror osadzony w polskiej historii, pełen krwi, pożądania i emocji. Tło historyczne, przedstawione dość rzetelnie jak na obcego autora – mam tu na myśli zdrowy dystans wobec narodowych zaszłości i krzywd – stanowi interesującą perspektywę i pozwoliło stworzyć barwne, choć stosunkowo schematyczne postaci. Wilczy amulet to książka o namiętnościach, które targają człowiekiem niezależnie od czasu i miejsca. W każdym z nas tkwią pierwiastki przeciwstawne, a Swann zdaje się sugerować, że te „zwierzęce" niekoniecznie muszą być złe i skazane na potępienie. Autorowi udało się płynnie połączyć historię i fantastykę doprawiając je szczyptą horroru i romansu, przez co otrzymujemy powieść mroczną, brutalną ale jednak przewidywalną i schematyczną. Każdy fan gatunku z pewnością będzie usatysfakcjonowany, ale raczej nie zachwycony.

Komentarze

Fajna recenzja. Do księgarni jednak raczej nie pobiegnę - mam alergię na to, co "przewidywalne i schematyczne" ;) 5 

Dostrzegłem drobną literówkę. Recenzja bardzo krótka i konkretna. (Może i za bardzo konkretna). Trochę zbyt dużo wprowadzania w fabułę powieści  w stosunku do subiektywnych opinii. Po zdaniu  "Pewnego dnia, w drodze do domu…" powinien być akapit. A co do recenzowanej przez Ciebie książki. Myślę podobnie jak mój poprzednik. Pozdrawiam

Nowa Fantastyka