- publicystyka: Gra o Tron III w odcinkach - wrażenia część VII

publicystyka:

Gra o Tron III w odcinkach - wrażenia część VII

Każdy, kto widział kolejny odcinek „Gry o Tron” z pewnością zauważył, że wątki uparcie i zaciekle krążyły wokół jednego tematu. Po drugim sezonie, gdzie duża część widzów była przytłoczona lub wręcz zniesmaczona ilością golizny, w trzecim zrobiło się jakby grzeczniej. Aż do „Autumn Storms”, gdzie bohaterowie kierowani owczym pędem wypinali do obiektywu swe wdzięki. Cóż, może to rekompensata dla widzów płci męskiej za poprzedni odcinek?

 

Zaczęło się niewinnie, bohaterowie sprzed Muru, Jon i Dzicy, wędrują w stronę Czarnego Zamku. Sama nie wiem czy to postać rudowłosej Ygritte czy odmienionego Jona czy po prostu obydwoje swą grą aktorską sprawiają, że wątek z odcinka na odcinek przebija się na szczyt moich ulubionych. Z jednej strony Ygritte, która zachwyca się opuszczonym młynem, a z drugiej zabawne miny serwowane przez Starka, od skrajnego przerażenia po zakłopotanie wprowadzają do filmu wiele humorystycznych scen. Tym razem do ogólnej wesołości przyczynił się również Tormund Zabójca Olbrzyma. Postać epizodyczna, która doskonale potrafi wykorzystać dane jej momenty przed obiektywem. Scena, w której udziela praktycznych rad kompletnie zbitemu z tropu Jonowi to jeden z momentów, na które czekam podczas oglądania filmu. Nieco inaczej wypada Orell, jego zaskakujące wyznanie spłyca konflikt z Jonem sprowadzając go do mało wyszukanej przyczyny. Kreacja w książce zrobiła na mnie większe wrażenie. „Papierowy” Orell sprawia wrażenie człowieka, od którego nawet Dzicy wolą trzymać się z daleka. Na ekranie jest po prostu marudą.

 

Gdzieś tam niedaleko, za kilkoma pagórkami i lasami toczy się Bran ze świtą. Obserwując ich poczynania można dojść do wniosku, że wyłącznie obozują. Od początku sezonu wątek opiera się na dyskusji i wygrzewaniu przy ognisku. Osha zdaje się być jedyną postacią z charakterem. Reedowie są nijacy, Rickon pojawia się raz na jakiś czas w kadrze, by widzowie o nim nie zapomnieli, a Hodor jest Hodor. Co innego Arya, dziewczyna od momentu opuszczenia Królewskiej Przystani trafia na zmianę z patelni w ogień. Nie inaczej jest tym razem, gdy próbuje wymknąć się Bractwu Bez Chorągwi zdegustowana ciągłymi oszustwami. U Robba z kolei znów mdło. Oprócz wdzięcznie wyglądającej Talisy cały dialog pomiędzy tym dwojgiem był nieco przydługi. Rozczarowujący element w wątkach ze Starkami, to konsekwentne spychanie na dalszy plan wilkorów. Te wdzięcznie wyglądające istoty w sezonie trzecim stanowią jedynie element odległego tła.

 

W odcinku doszło do nietypowej konfrontacji dwóch „przyjemnych” osobowości. Senior rodu Lannisterów uciął pogawędkę z wnukiem. Młody król przez dwa sezony nabierał rozpędu, by w trzecim zostać zdominowanym i zejść na drugi plan. Niestety, na dwór powrócił Tywin, jedyna osoba, która potrafi trzymać w ryzach niezdrowe zapędy Joffreya. Dyskusja pomiędzy tym dwojgiem była doskonałą demonstracją ukazującą kto tu tak naprawdę rządzi. Uśmiech Tywina pod koniec sceny był bezcenny.

 

Niemały problem ma Tyrion Lannister. Niewielki człowiek musi stawić czoła wielkim dylematom. Rozdarty między miłością, pożądaniem a obowiązkiem, po raz pierwszy jest bezradny. Tym razem nikogo nie da się przekupić, ani wykiwać przy pomocy podłego sprytu. O ile Tyrion musi poradzić sobie z popędem, Sansa musi złamać w sobie wstręt przed przyszłym małżonkiem. Pomaga jej w tym Margarey jak zawsze racjonalnie patrząca na sytuację. Dziewczyna zdecydowanie lepiej radzi sobie w dworskich gierkach. Sansa choć tak wiele już doświadczyła, podczas pobytu w Królewskiej Przystani, nadal jest naiwna i ciągle wierzy w księcia z bajki.

 

Ogołocony z wszelkich zasad moralnych i etycznych wątek Theona rozkręca się idąc w bardzo niepokojącym kierunku. Georgre R.R. Martin opisując losy Grey’joya dał upust swej obsesji znęcania się nad bohaterami. Podczas kolejnych scen z udziałem Żelaznego Człowieka, widzimy jak ten powoli zaczyna się łamać. Nawet wyuzdane kobiety nie są w stanie umilić mu niewoli, gdyż nie potrafią przesłonić lęku przed czającym się gdzieś oprawcą. Choć wątek jest mało przyjemny, wartą uwagi i uznania jest gra aktorska Iwana Rheon’a.

 

O dziwo, tym razem Daenerys nie zamykała swym występem spektaklu. Smocza Królowa dotarła do kolejnego miasta, Yunkai. Ośmielona zwycięstwem w Astaporze od razu przeszła do konkretów. Daenerys skupiona na ratowaniu niewolników odwleka inwazję na Westeros. Powtarzana niczym mantra formuła o zemście, w obliczu tyrani jaką widzi dookoła, zmienia jej priorytety. Tymczasem smoki rosną jak na drożdżach ciesząc oko udaną animacją.

 

Wątek Jaimiego i Brienne przyniósł widzom najwięcej emocji. Odmieniona relacja tych dwojga ich samych wprowadza w zadziwienie. Moment, w którym Brienne żegna Lannistera słowami „ser Jaimie” powoduje, że ten wychodzi z komnaty po raz pierwszy nie wiedząc co powiedzieć. Decyzja do jakiej dojrzewa podczas trwania filmu jest dopełnieniem jego przemiany. To już nie butny Lannister mający w nosie cały świat, a pełen poświęcenia człowiek. Trzeba przyznać, że Nikolaj Coster Waldau świetnie odnajduje się w nowej roli.

 

Tak wyglądało kolejne spotkanie w Westeros. Pozostały już tylko trzy odcinki, co pozwala mieć nadzieję na rozpoczęcie wielkiego finału. Nauczona doświadczeniem ośmielę się twierdzić, że przed nami najciekawsze filmowe godziny.

Komentarze

<...> takie coś to moje osobiste, subiektywne uwagi do poszczególnych zdań ;) [edytor robi sobie ze mnie jaja i nie chce współpracować...]
Zaczęło się niewinnie, bohaterowie sprzed Muru, Jon i Dzicy
- raczej "zza". Tak już sie przyjęło, że tamtą stronę Muru traktuje się jako tę drugą.
Sama nie wiem czy to postać rudowłosej Ygritte czy odmienionego Jona czy po prostu obydwoje swą grą aktorską sprawiają, - przecinki są fajne, serio ;)
Postać epizodyczna, która doskonale potrafi wykorzystać dane jej momenty przed obiektywem. Scena, w której udziela praktycznych rad kompletnie zbitemu z tropu Jonowi to jeden z momentów, - i pal diabli, że akurat sie złożyło, ze to jest nad sobą. "Słychać" to powtórzenie kiedy czyta się te zdania.
Nieco inaczej wypada Orell, jego zaskakujące wyznanie spłyca konflikt z Jonem sprowadzając go do mało wyszukanej przyczyny. <Ale jakże naturalnej i prawdziwej!>
Gdzieś tam niedaleko, za kilkoma pagórkami i lasami toczy się Bran ze świtą. - i to jest na prawdę fajny początek akapitu :)
trafia na zmianę z patelni w ogień. - nie jestem pewna, czy jest to poprawnie sformułowane
O ile Tyrion musi poradzić sobie z popędem, Sansa musi złamać w sobie wstręt przed przyszłym małżonkiem. - <nie byłabym tak surowa dla Tyriona. To wszyscy wokół wmawiają mu, że chce ją posiąść. A on był jedną z naprawdę nielicznych osób, które nie chciały jej krzywdy i które martwiły się o nią nie tylko przez to,że to Starkówna (a po prostu delikatna dziewczyna).>
Rheon’a - a co pisałam na temat apostrofów? ;p
Smocza Królowa dotarła do kolejnego miasta, Yunkai - i tu lepiej wyglądałby myślik przed "Yunkai", niźli przecinek

Przecinki. Pamiętaj o tych zdaniach podrzędnych i nadrzędnych. Ja wiem, że to uporczywość, ale naprawdę lepiej się to czyta, kiedy te zasady są zachowane.

Teraz subiektywnie:
Nie narzekałabym na ten seks. Owszem, było go sporo. Więcej niż w książce, ale łatwo było mi zaakceptować fakt, że seks w takim świecie to rzecz dość częsta (i to z różnych przyczyn). Może i niektóre sceny nie były potrzebne (przeca można tylko zasugerować, a nie pokazywać - to zrobili z niektórymi bitwami), ale no... nie dziwiły mnie i traktowałam je jako kolejny aspekt westerowskiego świata ;) A, no i przecież są męskie tyłki (w końcu w 3 sezonie pomyśleli choć trochę o paniach!)
Co do gry najnowszej serialowej pary...Dobre sceny to raczej gra Leslie. Harnington nadal pozostawia wiele do życzenia, choć już się chyba przyzwyczaiłam. Ba, teraz nawet jego uniwersalna mina nawet pasuje.

Co do samej recki. Jakoś źle mi się czytało na początku (i nie chodzi o odmienną opinię dot. scen seksu:) ) Chyba raczej o ten akapit z Dzikimi. Ale, kurka, nie jestem w stanie powiedzieć co konkretnie mi nie pasuje. Wiem, że nie pomagam, no ale przynajmniej jakkolwiek sygnalizuję ;) A potem już było nieźle, akapit z Theonem jest chyba najlepszy (technicznie), podobnie Joffa z Tywinem. Więc jest dobrze :)
A teraz będzie totalnie subiektywnie:
Zauważyłam taką dziwną manierę, że w każdej recenzji choć raz piszesz "bohaterowie". Nie jest to błąd, w żadnym wypadku. Ale ci "bohaterowie" pojawiają się w takich zdaniach, że przypominają mi manierę rozprawek z liceum ;) Taka moja dygresja.

Pochwaliłam za postęp w stosunku do pierwszej (jednej z pierwszych) recki? Chyba tak, gdzieś tam wyżej. No, to już skończyłam ;)

RheiDaoVan, przede szystkim dzięki za konsekwentne "czuwanie" nad moimi wypocinami :) 

 

Co do uwag, zastosowałam określenie "sprzed Muru", bo Jon i Dzicy przesli przecież na drugą stronę :)

 

Przecinki, powtórzenia i inne babole powodowane są brakiem czasu na wnikliwe i spokojne doczytanie tekstu. Stąd niestety te błędy. Nic na to nie poradzę. 

 

A propo Tyriona, sam powiedział do Bronna: Nie płacę ci za to, żebyś wynajdywał mi nowe pokusy". Co racja, to racja, karzeł zawsze traktował Sansę jak trzeba, ale w momencie, kiedy musi myśleć o niej jak o żonie sytuacja ulega zmianie. Co by nie mówić, jest tylko facetem ;)

 

Najlepsze te akapity, które są najkrótsze ;P To dopiero daje do myślenia :D

 

I jeszcze jedno, piszę "bohaterowie", bo to bohaterowie :D Nazywam rzecz po imieniu, nie wiem czy to słowo zarezerwowane wyłącznie dla rozprawek licealnych;)

 

Jeszcze raz dziękuje za zainteresowanie! I mam nadzieję, do usłyszenia przy kolejnej recenzji ;)

Ła, no nie tak to miało brzmieć.
Z tymi "zza Muru" to chodziło mi o to, że dzicy są postaciami "zza" i tak zwykło się ich nazywać. Najczęściej. Ale ok, rozumiem czemu tak ich nazwałaś.

Co do bohaterów, to owszem, są bohaterami i nazywasz, rzeczy po imieniu, i sformułowanie nie jest zarezerwowane dla szkolnych rozprawek. Zgadza się. Ale zwróciłam uwagę, że to budowa zdania, to "otoczenie" przypomina mi taką manierę. Nie samo słowo. No i to, że to moje widzimisię, a nie jakaś prawda objawiona ;)

Co do tego braku czasu, to...ekhm, brzmi jak kiepska wymówka. Serio. Ja wiem i rozumiem, że możesz mieć mało czasu, ale usprawiedliwianie się tym, że to nie Twoja wina i że tak będzie (babole i powtórzenia), bo nie masz czasu jest, no, po prostu kiepskie. Bo możesz na to coś poradzić. Wysłać reckę później, znaleźć sobie beta-testera (to jest lepsza opcja, bo inni dostrzegą więcej błędów i braków logicznych niż autor). Cokolwiek. A tak, brzmi to trochę lekceważąco.

Jak dla mnie ten sezon to porażka. Jedyną pozytywną postacią jest Daenerys. Resztę mogliby wytłóc na samym początku. Dlatego od drugiego odcinka oglądam na podglądzie, bo czasu na dziadostwo szkoda.

gwidon, a któryś sezon Ci się w ogóle podobał? ;)

Prokris, ja mniejszą ilość piękna kobiecego ciała odebrałem jako wadę, przyzwyczajony byłem do czegoś innego i tego oczekiwałem. Zmiany są potrzebne, ale nie powinni usuwać fundamentów, na których oparta jest popularność serialu.

Papierowy” Orell sprawia wrażenie człowieka, od którego nawet Dzicy wolą trzymać się z daleka. Na ekranie jest po prostu marudą.
Papierowy Orell to dość szybko ginie ;), Varamyr Sześć Skór, którego za pewne masz na myśli to rzeczywiście inne postać. Wydaje mi się, że serialowy Orell to coś zupełnie nowego i odnoszenie tego do książki nie wydaje mi się zasadne.

Tak, wilkorów rzeczywiście malutko, ale z drugiej strony... są smoki ^^

Georgre R.R. Martin opisując losy Grey’joya dał upust swej obsesji znęcania się nad bohaterami.
To chyba trochę niesprawiedliwe. GRRM zawsze podkreśla, że zżywa się ze swoimi postaciami, że ciężko mu je uśmiercać, męczyć itd., ale tego wymagają realia świata. Obsesja to zdecydowanie niefortunnie użyte słowo :P

Generalnie widzę, że większość kwestii interpretujemy zupełnie odwrotnie ;)



Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

RheiDaoVan, kiepska wymówka czasem okazuje się smutną prawdą ;) Ale generalnie powtórzenia i przecinki to mój problem, po prostu nie widzę ich podczas czytania tekstu nawet piętnasty raz. Może zostaniesz moim korektorem ;)

 

Gwidonie, to pewnie dlatego, że w tym sezonie nie ma tzw wątku przewodniego, który był w poprzednich dwóch sezonach. W pierwszych wszyscy śledzili losy Neda i Daenerys, cały drugi to praktycznie zbrojenie się do bitwy, trzeci to lekki chaos, fakt, ale jest kilka wątków, które mile zaskakują i naprawdę dobrze się je ogląda. Chociażby Brienne i Jaimie. 

 

Snow, też zauważyłam, że co Tobie się podoba, mi niekoniecznie, ale to nawet fajnie przynajmniej nie trzeba czytać dwa razy tego samego ;)

Martin tak mocno zżywa się ze swoimi bohaterami, że aż im jaja urywa :D

Część VIII, znośna. Oczywiście dzięki sporemu wątkowi Daenerys. No i pojawił się Inny.

Legia dziady, Widzew dziady, Wisła dziady, Fornalik dziad, Fantastyka.pl dziady parchate!!! Moderator wart nie więcej niż pół funta kłaków! Jako ze od kilku miesięcy bezskutecznie domagam się od serwisu likwidacji mojego konta i notorycznie moje mejle z prośbą o to są ignorowane, to zmuszony jestem do dywersji. Według regulaminu serwisu użytkownik, który nie stosuje się do zasad, może mieć zlikwidowane konto. Zmuszony więc jestem do takich głupawych treści, aby moje konto zostało zlikwidowane. Proszę tylko autorów, aby moich tzw. komentarzy nie brali do siebie.

Nowa Fantastyka