- publicystyka: Gra o Tron III w odcinkach - wrażenia część X

publicystyka:

Gra o Tron III w odcinkach - wrażenia część X

Trzeci sezon „Gry o Tron” dobiegł końca. Odcinek finałowy trwał nieco ponad godzinę, co i tak niespecjalnie osłodziło pożegnanie z Westeros. Miłośników świata magii i miecza z ekranu czeka kolejna długa przerwa. I choć można odnaleźć ukojenie w powieści, przedzierając się od nowa lub po raz wtóry przez sagę, lub zafundować seans na DVD poprzednich sezonów, jedno jest pewne. Niełatwo będzie znaleźć sobie zajęcie w kolejny poniedziałkowy wieczór.

 

Jak nauczyła poprzedni seria, ostatni odcinek posłużył dopięciu spraw rozwijanych w sezonie. By zaakcentować te ostatnie „Wrażenia”, postanowiłam, że tym razem zrobię to inaczej. Porównam dokąd doszli serialowi bohaterowie z perspektywy ostatnich odcinków z drugiego i trzeciego sezonu.

 

Zacznę od tego, co wstrząsnęło całym Westeros, ciesząc wyłącznie najnikczemniejsze dusze. Upadek Starków. W filmie „Valar Morghulis”(finałowy odcinek drugiego sezonu) widzieliśmy płonące Winterfell, siedzibę rodu z Północy. Jak się okazało, był to dopiero początek wielkiej klęski. Ślub jaki zawarli Robb z Talisą był niczym podpisanie wyroku, który wypełnił się podczas Krwawych Godów. W filmie „Mysha” obserwujemy symboliczną scenę, gdzie płonie sztandar z wilkorem. Tak kończy się wojna Króla Północy. Odchodzi syn, nie pomściwszy ojca, odchodzi matka nie doczekawszy się wymierzenia sprawiedliwości za męża.

 

Arya Stark, która w poprzednim sezonie zabijała za pośrednictwem Jaqena H'qhara, pozbawiła życia własnymi rękoma. Podarowała śmierć jednemu z oprawców brata, rozpoczynając tym samym swą morderczą listę. I choć ofiara była nadprogramowa, nie zmienia to faktu, że dziewczyna rozpoczęła nową drogę w swym życiu. Dokąd ją zaprowadzi? Dowiemy się w kolejnym sezonie.

Kolejny etap wędrówki rozpoczyna również Bran. W odcinku doszło do niezwykłego spotkania kalekiego chłopca z Samem, członkiem Nocnej Straży. Bran w sezonie drugim opuścił Winterfell, w sezonie trzecim zaś, decyduje się na przekroczenie Muru. Odwagi dodaje mu poczucie celu i przeświadczenie o spełnieniu przeznaczenia, jakie pomaga mu odkryć rodzeństwo Reedów.

 

A wszystko z powodu zdrady podopiecznego rodu, Theona Greyjoja. W trzecim sezonie obserwujemy, jak pokutuje za swe czyny. Niewiele zostało z Theona, który zagrzewał Żelaznych Ludzi do walki o Winterfell pod koniec drugiego sezonu. Oprawca Ramsey czekał pod murami, by dostać w swe ręce butnego Greyjoja. W odcinku „Mysha” łamie chłopaka, nadając mu nową tożsamość, Theon przemienia się w Fetora.

W związku z Theonem przenosimy się do zapomnianego przez część widzów miejsca, na Pyke, gdzie swa siedzibę ma ród Greyjojów. Szaleniec Ramsey przesyła głowie rodu wiadomość. Przy tej okazji spotykamy znów Yarę, siostrę Theona, oraz Balona Greyjoja. Wątek kończy się w sposób zapewniający interesujące wydarzenia, na które jednak przyjdzie trochę poczekać.

 

Z kolei za Murem wrze. Do zamku wraca Sam i Jon, choć pojawiają się osobno. Pierwszy o własnych siłach, dzięki czemu alarmuje o Innych. Jon po spotkaniu z Ygritte ledwie uchodzi z życiem. Na szczęście uczucie przeważa i Płomiennoruda nie potrafi zdobyć się na strzał w dziesiątkę. Z braku czasu w filmie widzimy jak Sam z Goździk i dzieckiem dociera do Zamku przed Jonem, który nie dość, że jest co najmniej dzień drogi do przodu, to jeszcze zmierza konno...

 

Stannis, który pod koniec sezonu drugiego trawił porażkę po przegranej nad Czarnym Nurtem, wreszcie odnajduje nową drogę, która, ma nadzieję, zaprowadzi go na Żelazny Tron. Chory na władzę Baratheon decyduje się odpowiedzieć na wiadomość z Czarnego Zamku, siedziby Nocnej Straży i stanąć do walki z Innymi.

 

W Królewskiej Przystani znów triumf. Po wygranej bitwie nad Czarnym Nurtem, Lannisterowie smakują zwycięstwa nad Starkami. Spotkanie Małej Rady dostarcza kolejnych dialogów z najwyższej półki. Przyjemne i ckliwe rozmowy między Tywinem a Tyrionem to jedna z rzeczy, których będzie mi najbardziej brakować.

Sansie czas spędzony w Królewskiej Przystani nie przyniósł wiele dobrego. Wyzwoliła się od Joffreya, choć tylko pozornie. W praktyce została żoną karła, co nie dostarczyło dziewczynie wielkiej radości. I choć w odcinku wyglądało na to, że Sansa powoli przyzwyczaja się do nowej roli, wieść o klęsce brata znów wyciska łzy z jej oczu i zamyka ją przed światem.

 

Postać dla której sezon trzeci okazał się polem do popisu to Jaimie Lannister, który powraca do Królewskiej Przystani. Porównując go do Lannistera z „Varal Morghulis” zmienił się w innego człowieka. Pokorny i niepewny, wchodzi do komnaty Cersei, nierozpoznany po drodze przez nikogo. Mina Cersei pełna niedowierzania to niezłe powitanie i pożegnanie zarazem. Choć liczyłam na odwzorowanie sceny spotkania z powieści, muszę uzbroić się w wyrozumiałość. Ograniczenia czasowe są nieugięte.

 

„Mysha”, tytuł dedykowany Daenerys. Za Morzem było niezwykle i nietypowo. Sceny miały bardzo pozytywny wydźwięk, a muzyka pomogła stworzyć klimat. Oglądając sceny z Westeros, często mam wrażenie, że wątek Dany to całkiem odrębna historia. Zrodzona w Burzy do kolekcji tytułów i przydomków dokłada kolejny. Mysha czyli Matka, ta, która wyzwala z łańcuchów. Daenerys ma już całkiem sporą gromadę podopiecznych. Osiem tysięcy żołnierzy i niezliczoną rzeszę wyzwolonych spod jarzma Panów. Ekonomiczny talent, który pomoże jej wykarmić stadko, zobaczymy, mam nadzieję, w kolejnym sezonie. W międzyczasie podrosły smoki i kto wie, może przez rok osiągną rozmiary, które pozwolą Daenerys na pierwszy podniebny lot.

 

Podsumowując sezon ekranizujący wydarzenia z książkowej „Nawałnicy Mieczy”, nie przebija dwóch poprzednich. Jest raczej zapowiedzią (pomijając odcinek „The rain of Castamere”) kolejnych wydarzeń. Mimo to widzowie przebrnęli przez wszystkie odcinki, a finałowy przyciągnął przed ekrany 5,4 mln publiczności, co daje 1,5 mln więcej niż "Valar Morghulis". Znając kolejne dzieje Westeros, mogę stwierdzić, że warto czekać na kolejny sezon. Ja na pewno będę.

Komentarze

Zakończenie z Daenerys niezwykle plastyczne.

Przy tej okazji spotykamy znów Yarę, siostrę Theona - Siostra Theona miała chyba na imę Asha...

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

W serialu zmienili jej imię, żeby się nie myliło z dziką o imieniu Osha.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

"przedzierając się od nowa lub po raz wtóry" - fraza "od nowa" sugeruje, że po raz kolejny, więc wyszło masło maślane ;)
I jakoś urywane zdania, bez płynności.

Ale fajny pomysł na takie porównanie-podsumowanie

Chyba powinno być Mhysa. I odcinek to jeszcze nie film, ale już więcej się nie czepiam :)

Edytowanie zamknięte ;) Odcinek to nie film? Hmmm a opowiadanie to nie literatura?

Opowiadanie to krótka forma literacka chyba ;)

Ale chodzi chyba raczej o przyzwyczajenie. Film to film, a odcinek to fragment serialu i zazwyczaj się tych terminów nie miesza.

Nowa Fantastyka