- publicystyka: Bóg - pasożyt

publicystyka:

artykuły

Bóg - pasożyt

Idea Boga towarzyszy ludzkości od zarania dziejów i pojawia się niemal w każdym zakątku naszej planety, niezależnie od stopnia rozwoju cywilizacyjno społecznego. Ta niezwykła kariera zapewne ma swoje źródło w czasach prehistorycznych i być może jest związana z tabu i totemami. Zastanawiające jest jednak, że podatny na nią jest niemal każdy człowiek! Naukowcy, starając się zrozumieć ten fenomen, skłonni są uznać, że istnieje nawet w naszym mózgu ośrodek odpowiedzialny za doznania metafizyczne. Pomijając dywagacje, jakoby za wykształcenie się idei bóstwa odpowiedzialna była topografia – tak zwana metafizyka stepu i tezy, że to właśnie tereny pustynne sprzyjały powstaniu monoteistycznych lub przynajmniej henoteistycznych wyobrażeń boga – chciałbym skupić się tu na zjawisku, które staje się we współczesnym świecie coraz bardziej wszechobecne. Chodzi mi mianowicie o żywotność idei Boga [ wielka litera ze zwykłego szacunku ] i jej ekspansji we współczesnym świecie, niekoniecznie pokojowej.

 

Od jakiegoś czasu w dyskursie filozoficznym funkcjonuje pojęcie mem [ jego autorem jest R. Dawkins]. Mem najkrócej określić można jako jednostkę informacji kulturowej, zapisaną w mózgu lub na innym trwałym nośniku, która funkcjonuje podobnie jak gen i podlega mutacji. Memy prowadzą swoistą walkę o swego nosiciela – człowieka. Oczywiście walka ta prowadzona jest za pomocą innych ludzi, co jest zjawiskiem samym w obie niezwykle interesującym. Niektórzy porównują memy do informacji, które powielane są przez „pasożytniczo” zainfekowane ludzkie umysły. Owo porównanie do pasożyta jest, moim skromnym zdaniem, niezwykle udane i trafne. Chciałbym jednak skupić się na memie, który w historii ludzkości wywarł znaczenie niebagatelne: idei Boga. Jak już wspomniałem, mem ten jest niezwykle stary – może nawet jeden z najstarszych – i szalenie ekspansywny. Od zarania dziejów toczono w imię Boga wojny i kiedy już wydawało się, że ludzkość tak gdzieś w drugiej połowie XIX wieku osiągnęła religijny spokój – wówczas do głosu, jako źródło konfliktów, dochodzą nacjonalizmy – pojawia się ekspansywny islam.

 

Widać wyraźnie, że Bóg – a raczej Jego wyznawcy – nie pozostają bezczynni.

 

Historia daje nam doskonałe przykłady na to, że wojny religijne najczęściej toczono wbrew jakimkolwiek racjonalnym argumentom i zdrowemu rozsądkowi. Wielokrotnie też tłumy, zainfekowane religijną żarliwością, dopuszczały się masakr i morderstw na niespotykaną skalę. Źródła tych zachowań próżno dopatrywać się w „oświeconym” intelekcie. Wręcz przeciwnie, najłatwiej manipulować bandą głupców, co nawet współcześnie można zaobserwować na niepokojącą skalę. Śmiem twierdzić, że obecnie sytuacja na „rynku” religijnym powoli się krystalizuje, nawet pomimo – a może własnie dzięki – postępującej demokratyzacji i wolności słowa. Islam, chrześcijaństwo czy hinduizm rozprzestrzeniają się na cały świat i dążą do nieuchronnej konfrontacji. Na niej skupią się ludzie, podczas gdy sam mem pójdzie dalej. Dzięki rozwojowi technologii komunikacyjnej już zapewne opuścił Układ Słoneczny i być może znajdzie kiedyś „nosicieli” wśród odległych gwiazd. Wszystko to dzięki człowiekowi.

 

Co z tego wynika i dlaczego idea Boga tak trwale i mocno opanowała ludzki umysł?

 

Odpowiedzi, którą zasugeruję, proszę nie brać całkiem poważnie, gdyż trąci ona nieco fantastyką, natomiast uważam, że coś jest na rzeczy. Zacznijmy od tego, że fakt „śmierci Boga” pojawia się w wielu mitologiach, nie tylko w Biblii. Skąd ten pomysł? Czy może on nas naprowadzić na jakiś trop? Uważam, że tak. Śmiem twierdzić, że prawdopodobnie, chociaż nie jesteśmy w stanie wskazać dokładnie, kiedy miało to miejsce, rzeczywiście nastąpiła śmierć Boga! Echo tego wydarzenia do dziś dnia tkwi w świadomości ludzi, a w niektórych kulturach bywało i nadal bywa celebrowane. Podobnie jak i zmartwychwstanie… W jakiej skali owo wydarzenie miało miejsce i jak dawno temu, nie sposób orzec, jednak zanim do tego doszło, Bóg postanowił się „zabezpieczyć”. Jak każda idea, chciał przetrwać i poszukał sobie nosiciela najbardziej żywotnego, a zarazem inteligentnego i gwarantującego powielanie – człowieka. Potem było już z górki…

 

Cóż, zarówno pomysł jak i wyjaśnienie karkołomne, a umysł ludzki jest mimo wszystko tak ułomny, że idea Boga uległa na przestrzeni wieków wykoślawieniu. Stąd też tak wiele bóstw i panteonów, chociaż należy zwrócić uwagę, że i tu mamy do czynienia ze swoistą ewolucją rozumianą jako dostosowywanie się idei do panujących warunków celem przetrwania najsilniejszych.

 

Jaki Bóg ostatecznie zwycięży? Czy w przyszłości idea ta wyewoluuje do postaci, o jakiej póki co nam się nie śni, czy może wygra Bóg mający najbardziej żarliwych – i wojowniczych – wyznawców?

 

W każdym razie nie da się ukryć, że mimo wszystko Bóg ze swoją ideą mają się całkiem nieźle.

Komentarze

"…samym w obie niezwykle…" – "s" Ci wcięło. "…cywilizacyjno – społecznego…." – bez spacji przed i po półpauzie raczej. I dywiza zamiast półpauzy. :) "…poszukał sobie pasożyta…" – czemu pasożyta? Może żywiciela? Może nie zrozumiałem, sorki. Fajne. Nie wiem, który Bóg zwycięży, myślę, że religie przeżywają swego rodzaju ewolucje. Chodzi mi o to, że przechodzą od radykalnych, wymagających od wiernego szeregu poświęceń, do liberalnych swoich form. Z czasem każda z nich (mam namyśli największe) łagodnieje i wypierana jest przez kolejną, wciąż ortodoksyjną, oburzoną. Bardzo ciekawy temat. Muszę sobie o tym, co napisałeś na spokojnie pomyśleć. Pozdrawiam.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@koik80 – pasożyt/żywiciel – w zasadzie w tym wypadku to to samo. Podejrzewam, że w masz w tej kwestii więcej do powiedzenia:) ale nie dzielmy włosa na czworo, proszę!;) 

Nie, jasne, że nie. Po prostu się nad tym zastanowiłem; zatrzymałem podczas czytania. :) Nie przejmuj się. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

szoszoon – pasozyt a żywiciel to dwa przeciwstawne pojęcia, których nie podobna używac zamiennie. Żywiciel to organizm na którym sie pasożytuję, żeruję, wykorzystuję go, natomiast pasożyt to ten, który pobiera pożytki od żywiciela.  pasozyt - organizm czerpiący korzyści ze współżycia z innym organizmem,zazwyczaj ze szkodą dla swego gospodarza; żywiciel - organizm, na którego koszt żyje pasożyt dojrzały lub jego postacie rozwojowe. Pasożyty pozostają w różnych związkach z żywicielami.

"I needed to believe in something"

@junior – mi tu raczej o kontekst całego zdania chodziło. Wiem, co jest czym. Ale dzięki:)

Nie no, to ja się pohamowałem, a tu junior z czymś takim wyjeżdża! :D

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Religia jako wirus – ten temat wałkował Neal Stephenson w "Zamieci". Od czasu lektury tej książki mam chyba na tym punkcie schizę i staram się nie zagłębiać w temat, bo mi jeszcze rzeczywistość zacznie pękać…Nie wiem, szoszoon czy też masz schizę i dlatego obrobiłeś temat, ale po lekturze twojego artykułu, moja się tylko pogłębiła… O "śmierci Boga" i poczynionych przez Niego zabezpieczeniach w ten sposób nie myślałem, interesujące ujęcie tematu. A tak BTW, nie studiowałeś czasem w Łodzi? Znałem tam swojego czasu pewnego "Szoszona" , też siedział w fantastyce.

@Jan Janek – nie, ja z KUL:) co do schiz, to i owszem, zdarzają się. Kwestia dręczy, może to wina wychowania? Jak Ci od dziecka wbijają do głowy rózne takie dogmaty i tym podobne, to potem trudno to tak z siebie zrzucić czy się otrząsnąć po prostu. Zainfekowany umysł nosi pasożyta i sobie z nim nie radzi:) 

Ciekawa teoria, zwałszcza że jest więcej wątków które przewijają się w opisach bogów i ich synów zrodzonych z kobiety. Znalazłem takie zestawienie Chrystusa z innymi bóstwami: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1847 (Listę jezusopodobnych postaci możnaby rozszerzyć o Odyna, którego symbolem jest krzyż i który wisiał na drzewie przebity włócznią). Co więcej, Wielki Potop też występuje w najróżniejszych kulturach, a opowieść o nim zawiera takie szczegóły jak np. tęcza: http://pl.wikipedia.org/wiki/Potop#Zbie.C5.BCno.C5.9B.C4.87_poda.C5.84 Na marginesie, osobiście uważam, że podobieństwo wątków to efekt wrodzonej cechy naszych umysłów, dzięki której pewne historie przemawiają do nas bardziej niż inne. A same religie pełnią podobną funkcję jak zapach w szczurzych stadach. Konrad Lorenz w "Tak zwanym źle" (Świetna książka, polecam) opisał, że szczury zachowują się bardzo empatycznie wobez osobników pachnących jak one (czyli należących do stada) i reagują ślepą, szaloną i niepohamowaną agresją wobec szczurów pachnących inaczej. Jeśli dobrze pamietam, strategia taka powodowała, że stada szczurze były równomiernie rozłożone i optymalnie wykorzystywały istniejące zasoby. Ale Twoja teoria jest bardziej, chmm, chętnie bym przeczytał książkę z akcją umieszczoną się w takim świecie;) Zamieć powiadacie….

"Zamieć" to generalnie cyberpunk, a główny bohater, Hiro Protagonista – wyluzowany dostarczycielator pizzy, może z początku nie zapowiadają takiej tematyki, ale pozwólcie, ze wkleję cytat z recenzji: "Tytułowa zamieć to metawirus, który występuje pod dwoma postaciami: lingwistyczną i biologiczną. Rozprzestrzenia się przez płyny ustrojowe i sieć komputerową. Programiści– hackerzy zarażają się nim spoglądając w ekran komputera, na którym pojawia się elektroniczy śnieg – wirus zapisany w kodzie binarnym. Teoria metawirusa jest blisko spokrewniona z teorią memów (by bliżej się z nią zapoznać, warto sięgnąć po książkę Mariusza Biedrzyckiego Genetyka kultury). Memy to małe cząsteczki, które są nośnikami różnego rodzaju informacji. Nie biologicznej, lecz kulturowej: "wszyscy jesteśmy podatni na chore idee. Z nimi jest tak samo jak z masową histerią albo z przebojami, które nucimy przez cały dzień, zakażając nimi kolejne osoby. (…) Bez względu na to, jak jesteśmy mądrzy, zawsze mamy w sobie ukrytą głęboko potrzebę irracjonalności, która czyni z nas potencjalne ofiary samopowtarzających informacji". Ludzie "wehikułami" memów? Czemu nie." …

Dokładnie, idea Boga to tylko jedna z wielu, którą akurat się zająłem.

Bóg często umiera. Możliwe. Ale czy to nie jest tak, że śmierć jest jednym z najbardziej przerażających i, niestety, pewnych zjawisk? A zatem każdy naprawdę super-hiper-wypasiony bóg powinien móc ją pokonać? Tylko trzeba dać mu szansę – najpierw pozbawić życia. Podejrzewam, że bóg odradza się/zmartwychwstaje niemal równie często, jak umiera.

Babska logika rządzi!

cóż, teorią, jak widzę można wyjaśnić wszystko

1.Bóg ma się całkiem dobrze i do smierci raczej mu daleko 2. Bóg to nie religia to znaczy że religie próbują zawładnąc Bogiem , wykożystując fakt że Bóg spotyka się tylko z niewielką ilością osób oraz niezwykle rżadko maksymalnie kilka osób na tysiąclecie. To powoduję że :"Słowa Boga" mogą brzmieć tak jak chcą tego kapłani. 3. co do poczucią powszechnego ludzi że Bóg jednak może istnieje ?– wynika to z faktu że chcąc nie chcąc widujemy się z nim dosyć regularnie każdy z nas , zaraz po smierci ciała oraz przed ponownym powrotem na Ziemię. 4. Co do informacji że Bóg umarł ?– należy zwrócić uwagę że każdy przybysz z Gwiazd (kosmita) dla ludzi wydawałby się bogiem nawet teraz , niestety Bogiem nie są i umierają pozostawiając slad w kultuże czy mitologo. 5. co do Obecności Boga w nas ?– nie jest potrzebna w razie problemów kożysta z naszej zawartość i pamięci , słownictwa i itd. Ma to niestety też wadę, wszczególności jesli informacja jest pzrekazywana w sposób bezposredni-wpisywana– wtedy faktycznie jest to mały koszmar. 6. Nie ważne czy w Boga wieżysz, czy nie – ja naprzekład nie wieżyłem zakładałem istnienie i ingerencję "małych zielonych ludzików" ale Bóg miał inne zdanie i dlatego mam p…ne 7. dlaczego nie pamiętamy naszych regularnych spotkań z Bogiem i wczesniejszego życia ? bo je nam wymazano– dlaczego ? – odpowież na to pytanie była by dosyć długa.

:)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@koik80 – i jak ja się mam do tego odnieść…?:)

" Od zarania dziejów toczono w imię Boga wojny i kiedy już wydawało się, że ludzkość tak gdzieś w drugiej połowie XIX wieku osiągnęła religijny spokój…" - ludzkość? Czy narody zachodniej Europy to ludzkość? "…wówczas do głosu, jako źródło konfliktów, dochodzą nacjonalizmy – pojawia się ekspansywny islam."  Wtedy akurat niby pojawił się nacjonalizm? I co ekspansywny islam ma wspólnego z nacjonalizmem?  " chciałbym skupić się tu na zjawisku, które staje się we współczesnym świecie coraz bardziej wszechobecne. Chodzi mi mianowicie o żywotność idei Boga [ wielka litera ze zwykłego szacunku ] i jej ekspansji we współczesnym świecie, niekoniecznie pokojowej." – żywotność idei nie jest zjawiskiem. Ekspansji idei Boga (jak ty to nazywasz) ze świecą szukać, zresztą, nie płaczę za tym. Piszesz o tym wszystkim, jakby trwało od kilku lat. A świat nie istnieje od tygodnia, a hordy fanatyków nie zalewają go od wczora z wieczora! "Historia daje nam doskonałe przykłady na to, że wojny religijne najczęściej toczono wbrew jakimkolwiek racjonalnym argumentom i zdrowemu rozsądkowi." – trzeba by było je podać, bo niektórych historia może uczyć, że wojny religijne wybuchały z całkiem sensownych powodów… " Wręcz przeciwnie, najłatwiej manipulować bandą głupców, co nawet współcześnie można zaobserwować na niepokojącą skalę. " – jak wiadomo, ja i wszyscy którzy myślą podobnie do bandy zmanipulowanych głupków się nie zaliczają, no, ale cała reszta to już tak. Wyzłośliwiam się, ale rzygać mi się już chce od tego poglądu. Naklejcie go sobie wszyscy tak myślący na czołach (będzie tego sporo, zwłaszcza w Polsce), przynajmniej go słuchać nie będę musiał.  "Śmiem twierdzić, że obecnie sytuacja na „rynku” religijnym powoli się krystalizuje, nawet pomimo – a może własnie dzięki – postępującej demokratyzacji i wolności słowa" - co to znaczy, że sytuacja na rynku religii się krystalizuje? Czemu postępująca demokratyzacja miałaby temu przeciwdziałać? Skąd przekonanie, że demokratyzacja postępuje!? Co w ogóle znaczy to zdanie!?  " Islam, chrześcijaństwo czy hinduizm rozprzestrzeniają się na cały świat i dążą do nieuchronnej konfrontacji. "teraz się akurat rozprzestrzeniają? To co robiły wcześniej? I czemu dążą do konfrontacji?  " Jak każda idea, chciał przetrwać i poszukał sobie nosiciela najbardziej żywotnego, a zarazem inteligentnego i gwarantującego powielanie – człowieka." – no i w zasadzie jedynego nam znanego, w którym może przetrwać idea, ale to już szczegół… "Stąd też tak wiele bóstw i panteonów, chociaż należy zwrócić uwagę, że i tu mamy do czynienia ze swoistą ewolucją rozumianą jako dostosowywanie się idei do panujących warunków celem przetrwania najsilniejszych." – najsilniejszych jednostek idei? Najsilniejszych ludzi? Czego najsilniejszych? "Jaki Bóg ostatecznie zwycięży?" Co to za okres czasu – ostatecznie? Szoszoonie, jeśli zależy ci, żeby pisać trudne, głębokie teksty, to popracuj nad nimi na miłość boską! Okrągłymi zdaniami łączysz wymysły swojej wyobraźni, powszechnie utrwalone i przyjęte opinie (często bzdurne, jak z tą demokratyzacją) oraz suche informacje encyklopedyczne. Piszesz, że wojny religijne toczono wbrew racjonalnym argumentom – to podaj przykłady. Nie znasz przykładów – to czemu tak piszesz. Nie interesuje cię, czy tak naprawdę było – to przestań udawać, że interesuje. Napisałeś go w ile – w godzinę? Dwie godziny? Dwie godziny na tekst, który próbuje odnaleść się w meandrach historii, psychologii i religii jednocześnie? Czy to ma jakąkolwiek wartość? Bo na rozrywkową jest z pewnością za nudne.  Albo zrezygnuj z naukowych pretensji, albo włóż jakąś sensowną pracę w tekst. No! Powiedziałem. Uff…

I zeżarło marginesy. Wrrr…

Tak czekałem, aż  ktoś ciśnie granat zaczepny. Czy szoszoon się dobrze okopał i odpowie atakiem? A może siła rażenia Lassara jest zbyt duża? Bóg gładzi swą długą, białą brodę i obserwując całe zajście z zaciekawieniem czeka na dalsze ruchy oponentów. Do stworzenia profilu na portalu NF zabiera się pewnien rogaty jegomość. Wpatrując się w ekran laptopa, szepcze ukontentowany do siebie:  "Dalej, no dalej panie i panowie, to juz nie są zwykłe igraszki". No nie wiem,  jak takie rzeczy się dzieją, to może już wystarczy? Gorąco coś…

:)x2 – że się intelektualnie wypowiem.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

A ja idę sobie poczytać "Nowe średniowiecze"  Lecha Jęczmyka. Oświadczam jednocześnie, że po przeczytaniu wpisu formeliusza, nabrałem ogromnej chęci na zmianę swojego nicka na "mitologo".

– Narody krajów Zachodu to owszem, nie cała ludzkośc, ale pozostawiły po sobie historię, którą można zbadać. Są dostępne źródła. Istnieje stanowisko, że są narody bez historii… dlaczego? Bo o nich niewiele albo wcale nie wiemy! Wiele kultur, plemion, afrykańskich dajmy na to, bazuje jedynie na historii "oralnej", mitach. – Żywotność idei nie jest zjawiskiem? A czym? Poza tym piszę o "żywoności idei i jej ekspansji". A większość współczesnych religii walczy o nowych wyznawców. Jak to nazwiesz, jeśli nie zjawiskiem? Darujmy sobie fenomenologiczne wycieczki… – Przykłady wojen wbrew zdrowemu rozsądkowi – każda wojna w imię religii jest wbrew zdrowemu rozsądkowi! Dlatego, że religia – i wiara, wiem, powinno się stosować owo rozróżnienie, ale każda wiara dąży do instytucjonalizacji - nie nie bazuje na rozumie. W dodatku, żeby było śmieszniej, rzesze teologów i uczonych w pismach tworzą jeszcze dogmaty. – Sytuacja się krystalizuje, gdyż zaczynają dominować konkretne religie. Wymieniłem je, może nie wszystkie. Buddyzm jest najbardziej pokojowy, zdaje się, więc pewnie padnie łupem innej, momże nawet ateizmu, który wprawdzie nie jest religią, ale ma wielu zwolenników:) ten ateizm "wżera" się często w buddyzm, traktując go jako pseudorligijny sposób na życie. W moim odczuciu więc religie rozwijają się kosztem innych, a demokratyzacja… cóż, co robią USA na Bliskim Wschodzie? Ja wiem, że to jest poroniony pomysł przeszczepiać nowe wzorce na grunt zgoła mało żyzny "demokratycznie", ale widzę co jest. – Co religie robiły wczześniej, jeśli nie rywalizowały? – Owszem, rywalizowały ze sobą mocarstwa – Krzyżowcy z muzułmanami, Turcy z Mongołami, konkwistadorzy z Indianami. Reformacja z kontrreformacją i katolicyzm z herezjami. Można mnożyć.Czasem decydowaly względy religijne, najczęściej ekonomiczne. Dzisiaj ta walka ma inny charakter, a polem walki jest Internet. Tu krew się nie poleje:) [ mam nadzieję Lassar, tak Cię rozsierdziłem…;)] – Najsilniejsze idee! – Jaki Bóg ostatecznie zwycięży? Ciekawi mnie, czy dojdzie do sytuacji, w której jedna religia stanie się tą jedyną.Na Ksiezycu "powiewa" jedna flaga:) Wówczas zacznie obowiązywać ten "jeden" obraz Boga, a inne zostaną odrzucone. Kościół boi się "postępującej" laicyzacji sołeczeństwa i coś chyba jest na rzeczy. A może Bóg umrze w naszych umysłach…? To tak na gorąco. W razie czego służę uprzejmie dalszymi wyjaśnieniami. Co do wartości mojego tekstu… cóż. Już samo to, że zmobilizował Cię do realcji poczytam sobie za plus:) Pozdrawiam i dzięki. No! Uff… pierwsze koty za płoty     

@fromeliusz – Bóg ma się całkiem dobrze i daleko Mu do śmierci – masz na myśli Boga jako byt metafizyczny? Jeśli tak, to chyba masz informatorów "nie z tej ziemi". Jeśli zaś mamy na myśli ideę Boga, to jak najbardziej trafiłeś w sedno:) Bóg spotyka się z niewielkailością osób raz na jakiś czas – a gdzie i kiedy? Bo Jezus był na Ziemi człowiekiem. Budda też, a Mahomet to już chyba najbardziej. Proszę jeszcze o tę długą odpowiedź, dlaczego nie pamiętamy naszych wcześniejszych spotkań z Bogiem. Chętnie posłucham. Dzięki z aprzeczytanie tekstu i pozdrawiam serdecznie:)  

@koik80 – dobrze się bawisz?;)

Tak, całkiem nieźle i z zapartym tchem czekam na odpowied fromeliusza (z kapelusza). :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

no tak, fromeliusza, nie formeliusza. To ja, z mojego miejsca, from here, formalnie przepraszam fromeliusza za błędne sformatowanie formy jego nicka.

Szoszoonie, wyjaśniłeś kilka kwestii, inna sprawa, że nie powinneś potrzebowac ich w ogóle wyjaśniac (skąd biedny czytelnik ma wiedziec, że chodzi ci o demokratyzację na Bliskim Wschodzie?)

"– Przykłady wojen wbrew zdrowemu rozsądkowi – każda wojna w imię religii jest wbrew zdrowemu rozsądkowi!" Wyciągnięte w pół minuty z wikipedii: "Wśród przyczyn wypraw krzyżowych wymienić należy: Przyczyny polityczne agresywna polityka prowadzona przez władców muzułmańskich[1] udzielenie pomocy Cesarstwu Bizantyjskiemu na prośbę cesarza Aleksego I rywalizacja papiestwa z cesarstwem (w 1095 r. papież Urban II wezwał do krucjat, obiecując zbawienie, korzyści materialne[potrzebne źródło], wolność dla chłopów[potrzebne źródło]) dążenia miast włoskich do rozszerzenia szlaków handlowych Przyczyny ekonomiczne liczne rycerstwo bez ziemi i zajęcia, brak ziemi do podziału (dziedziczył tylko najstarszy syn), wymuszona bezczynność (następstwo Pokoju Bożego[3]) klęski żywiołowe, klęski głodu, epidemie w latach 1089–1095[3]"

Sens, jak widac, dla niektórych te wojny miały. Oczywiście, nie dla tych biedaków z zawszonej piechoty, ale dla nich żadna wojna nie ma sensu.

" cóż, co robią USA na Bliskim Wschodzie?" - łupią?

"Tu krew się nie poleje:) [ mam nadzieję Lassar, tak Cię rozsierdziłem…;)] " – spoko, spoko, tak w rzeczywistości to spokojny ze mnie człowiek, mimo wszystko. Co najwyżej podpaliłbym samochód, na walkę wręcz jestem zbyt tchórzliwy;).

"– Co religie robiły wczześniej, jeśli nie rywalizowały? – Owszem, rywalizowały ze sobą mocarstwa – Krzyżowcy z muzułmanami, Turcy z Mongołami, konkwistadorzy z Indianami. Reformacja z kontrreformacją i katolicyzm z herezjami. Można mnożyć.Czasem decydowaly względy religijne, najczęściej ekonomiczne. Dzisiaj ta walka ma inny charakter, a polem walki jest Internet." – sądzę, że przeceniasz znaczenie internetu. To prawda, ludzie dzisiaj komunikują się przez niego bardziej niż przez cokolwiek, ale te znajomości, spotkania i rozmowy, które naprawdę mają znaczenie (mogą na przykład skłoni do zmiany wiary) , ludzie wciąż odbywają twarzą w twarz.

"Ciekawi mnie, czy dojdzie do sytuacji, w której jedna religia stanie się tą jedyną." – To mogę zaspokoic twoją ciekawośc – nie. Skąd ta pewnośc? Ze zrozumienia faktu, że, jeżeli w kwestiach ideologicznych trzy osoby nie mogą się dogadac, to sześc miliardów (czy ile tam tego jest) nie zrobi tego tym bardziej. I bardzo dobrze.

Hej, może zbyt powaznie mimo wszystko potraktowałem ten tekst, jesteśmy w końcu na stronie promującej fantasykę. I dzięki, że nie poszłeś na noże.

Lassar out.

@Lassar – nie należę do tych, którzy krytykę tekstu odbierają jako atak bezpośredni na swoją osobe:) Co do roli Internetu to myślę, że ona ciągle rośnie i nadal nie możemy nic pewnego o tym zjawisku powiedzieć. Demokratyzajca to nie tylko Bliski Wschód, Afryka także. Eksperyment w Azji pokazał, że to się może udać – Korea Płd i Japonia na ten przykład. Łupienie ma charakter nieco "łagodniejszy",ale owszem, nazwałeś rzecz po imieniu. Wyprawy krzyżowe to efekt skutecznej propagandy Kościoła plus oczywiście przyczyny gospodarcze. W średniowieczu też potrafili liczyć. Pozdro

@Janek – myślę, że Fromeliusz Ci ten błąd wybaczy… A z wikipedii to nawet prezydent korzysta!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Panowie, bardzo fajnie się czytało. Ożywczy tekst, ożywcze komentarze.  Promowac fantastykę, hmm szoszoon, może tezy z tekstu sprawdziłyby się dobrze w jakimś opowiadaniu? Gdybym był Frankiem Millerem zrobiłbym komiks. Stworzony przez Lexa Luthora wirus "Dostoyewsky" zainfekował superbohaterów. Zamiast frunąć na ratunek światu, toczą między sobą teologiczne dysputy. Batman, po raz kolejny podkurwiony przez Supermana, zanim odpali silnik w swoim Batmobilu, trzymając drżące dłonie na kierownicy, głębokim głosem  wygłasza monolog zaczynając od słów – "Bóg – pasożyt". No dobra, spadam, zanim mnie ktoś stąd  pogoni :)

szoszoon wiedzę o Bogu niestety mam jak najbardziej prawdziwą – po prostu jako Ateista i człowiek wieżący w "małe zielone ludziki" z jakiegoś powodu trafiłem na jego wolną chwilę i uznał że bardziej mu się przydam do "faktyczje jroboty" zamiast bawić się w fantastę . I sciągnoł mnie do siebie na "dywanik " przed swoje oblicze (lub bardziej poprawnie obok centralnego organu zażądzającego) i wtedy poczułem pełną siłę "argumentów" Boga . Na marginesie w niczym nie przypomina człowieka. Nawet rozmowa z nim bardziej przypomina interwencję miłego informatyka do upierdliwego programu. A czemu o wszystkim nie piszę od razu – sprawa jest bardzo prosta KONTAKT Z Bogiem to jak zdeżenie z TIREM potzrebujesz czasu by się pozbieraać – ja dopiero po 7-miu latach byłem w stanie (nie ważne czy w formie pisemnej czy werbalnej) o tym mówić . Nawet teraz są takie dni że słowa o tym zdażeniu nie chcą opuscić mojej krtani. I wtedy przypominają mi się pierwsze sekundy z Bogiem który uswiadomił mnie – fizycznie i jak najbardziej konkretnie – że ja i moje ciało to nie jest to samo – a niezwyle zaawansowana biologiczna symbioza osobowość i ciała Chciałem to opisać ale nie wiem czy dam radę w porównaniu z pisaniem opowiadań fantastycznych tam można puscić wodzę wyobrazni w tym wypadku muszę być jak najbardziej konkretny a to powoduję że muszę zagłębiać się w własne wspomnienia z tego" spotkania"

szoszoon  jeszcze jedno – gdybyś był zdziwiony że wprost nie odpowiedziałem na niektóre twoje pytania To dlatego że odpowiedz była by długa i wczesniej musiałbym pewne sprawy naprostować . Na Boga większośc patrzy poprzez pryzmat kościoła i religi . Np. Bóg jest wszechmosny , wszystkowiedzący , wtryniający się w każdą pierdołę życia człowieka i inne bzdety. A Bóg to jest Bóg – przede wszystkim to nasz stwórca i nauczyciel. niestety  Religie wiele namieszałły  np. Człowiek został wygnany na ziemię bo zaczerpnoł wiedzę …. Gdy tak napradę  nasz pobyt na ziemi pozwala nam zrozumieć wiedzę . wiedza bez jej zrozumienia to tylko kula u nogi – np. kolory– wytłumacz slepcowi który wie wszystko o kolorach jak one naprwwdę wyglądają!

:) No, wytłumacz!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

O , też zajrzałem. Jest dobrze! Jest bosko!

@fromeliusz Podobno próżno szukać ateistów w okopach! – Sporo w tym prawdy, ale samego Boga pewnie niewiele to obchodzi. Nie ingeruje przecież w naszą brutalność. Co do mojej tezy… nie chce mi się szukać dosłownych cyatatów, że: Bóg zstąpił z Niebios i zamieszkał w ludzkich sercach… – Czy to nie jest symptomatyczne? A tak w ogóle to dzięki za uwagi i głos. Cieszy mnie to. Pozdrawiam i szanuję Twoje uwagi.

Człowiek został wygnany na ziemię bo zaczerpnoł wiedzę – to chyba w mitologii greckiej

szoszoon dzięki za uwagę a na marginesie– czemu Bóg nie ingeruje w naszą brutalność – kiedyś też tego nie rozumiałem teraz wiem że było by jeszcze gorzej gdyby interweniował – spójż na to zagadnienie poprzez informację że jestesmy niesmiertelni i pobyt na ziemi to nauka .w szwerokim tego słowa znaczeniu

:)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

@fromeliusz – ktoś stwierdził, że zostajemy wrzuceni w to cholerne życie chorymi i każe się nam samym wyleczyć… jakos tak to leciało. Co do niesmiertelności… oby:) polecam lekturę Werbera "Tanatonauci".

Who wants to live forEVER? :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

who wants to live for ever? O, to proste, na przykład zakochani (ze wzajemnością), albo ludzie szczęśliwi.

no i wierzący, czyli tacy, którzy nie pozwolili odebrać sobie nadziei. Zresztą, ten zbiór jest bardzo szeroki, bardzo szeroki. Naukowcy wciąż pracują nad przedłużeniem życia.

Tak wiecznie wiecznie? Z gitarą i pieśnią na ustach?

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

doceniam ironię :). Jednak wydaje mi się, że to głębszy problem i zasługuje na analizę.

Wiem, czepiam się. Dajemy sobie spokój. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

"Widać wyraźnie, że Bóg – a raczej Jego wyznawcy – nie pozostają bezczynni." No kurczę, czuję się jak terrorystka, bo przecież powinnam jako wierząca pokornie pochylić główkę i dać obrażać siebie i Kościół :D niedoczekanie. Mem opisany w artykule dziwnie przypomina Ducha Świętego z Biblii, nie sądzicie? ;) każdy argument można w ten sposób obrócić, więc spór nie ma sensu. A co do tych pasożytów dla tych memów, to z postępem religii zawsze walczy o swoje ateizm, więc skąd przypuszczenie że to wiara w Boga lub boga szerzy się przez zjawisko memów, a nie zwątpienie, które skutkuje brakiem wiary w Boga? Może pierwotnie każdy człowiek miał jakąś świadomość Bożej obecności, czy jego stnienia, a to Ty drogi autorze jesteś żywicielem pasożyta zwanego ateizm? Co do wspomnianych wojen, to szerzenie/zwalczanie religii były często po prostu pretekstem napędzającym, jak nie ten, znalazłby się inny. Można tak długo :) Wiem, że tezy z tego komentarza są ze sobą sprzeczne, ale to tylko dowodzi, że nie da się zweryfikować żadnego z podanych przez autora artykułu ani przeze mnie argumentów, bo w odpowiednim kontekście wszystkie mogą okazać się prawdą. Jak widać tekst zmusza do refleksji, fajnie się czytało :)

AnA

Bóg pasożyt – może być i tak. Jeśli się czyta Stary Testament to widać tam okrucieństwo Boga aż nazbyt dobrze.

Czy Bóg naprawdę istnieje? – oto jest pytanie. Nie będę sobie nad tym łamał głowy, bo nie tacy jak ja się nad tym zastanawiali.

Można natomiast powiedzieć, że idea Boga była przez długi czas pożyteczna, potrzebna ludziom dla utrzymania psychicznej równowagi w naszym pięknym świecie.

Z powodu Boga ludzie zabijali się i byli paleni na stosie. O co tak naprawdę wtedy szło – wydaje mi się, że ludzie, którzy zabijali w imię Boga i to często tego samego co przeciwnika walczyli o zachowanie właśnie równowagi psychicznej, swojego być albo nie być wśród innych plemion, innych narodów, bo inaczej to wszystko by nie miało sensu. Nie może istnieć logicznie ten sam Bóg dla dwóch przeciwnych plemion, którzy jednocześnie walczą o względy tego samego Boga. To sprzeczność logiczna.

Moim zdaniem ludzie od samego początku nosili głęboko w sobie ideę Boga, ideę, nie co innego. A po co ją nosili, bo inaczej ich los byłby przesądzony.

Myślę, że w ludziach jest jakiś boski pierwiastek, który daje znać o sobie od czasu do czasu.

Nasza przestrzeń jest psychologiczna, ma pierwiastek boski, duchowy, a my ludzie jesteśmy tylko najlepszym jej uosobieniem. Jezus mawiał “Bogami jesteście” oraz “Uzdrowiła cię twoja wiara”

Ludzie po prostu próbują zapanować nad czymś co jest ich immanentną częścią, próbują się nauczyć nad tym panować i nieraz im się to udaje, a nieraz nie tak jak dziecku, który uczy się nowych umiejętności, które w nim już są od dawna. Trzeba tylko je okiełznać.

Być może więc sami jesteśmy bogami, którzy jeszcze nie opanowali swoich umiejętności, nie zrozumieli swego przeznaczenia.

O Dawkinsie mam jak najgorszą opinię. Uważam, że to szarlatan, który wykorzystuje swój tytuł naukowy zdobyty na polu zoologii, aby nadać pozory naukowości wygłaszanym przez siebie bredniom dotyczącym teologii i metafizyki. Jego argumenty antyteistyczne są na poziomie naburmuszonego dziecka. Zresztą może właśnie dlatego cieszy się taką popularnością – nie wymaga głębszego myślenia.

 

Dla przeciwwagi: czy ktoś z dyskutujących miał okazję posłuchać wywodów Michio Kaku (choćby jego debaty z Dawkinsem) albo ks. Michała Hellera?

Artykuł ciekawy. Ów pasożyt, o którym trochę napisałeś to nic innego jak pewne postrzeganie niezrozumiałych zjawisk w danej epoce. My w obecnych czasach poznajemy naukę, nie wiemy czym ona tak na prawdę jest. Może i ludzkość zagłębia jakieś dziedziny nauki, ale człowiek nie jest w stanie poznać wszystkich aspektów tego “nowego bóstwa”, bo właśnie tym staje się nauka. Nie mówię, że to jest złe, ani dobre. Chodzi mi o to, że Bóg od wieków był ten sam, zmieniał tylko formę, imiona i inne elementy. Bóg jest zmienny jak kobieta, a może kobiety są Bogiem? Tu tkwi szkopuł, Bóg jest pytaniem bez odpowiedzi, on jest wyjaśnieniem. Kiedyś niebo było dla człowieka nieosiągalne, wierzono (i nadal się wierzy), że po śmierci będzie ono osiągalne. Później nieosiągalny będzie wszechświat i to do wszechświata będziemy szli po śmierci. Wiara zmienia się z biegiem czasu, nie można mówić czym jest Bóg, możemy rozmawiać o tym czym Bóg nie jest, a nie jest on na pewno rzeczami, które już zostały wyjaśnione.

Brzmi to strasznie pogmatwanie i o to mi też chodziło, bo zjawisko Boga jest pogmatwane i na obecną chwilę niezrozumiałe. Pozostaje nam jedynie czekać, aż pojawią się kolejne odpowiedzi, na nurtujące nas pytania. Czekać będziemy długo, bo ciągle pojawiają się nowe pytania, a odpowiedzi przychodzą w żółwim tempie.

Pozdrawiam, Wilczek!

Minimalizm i skurwysyństwo zachodzi wtedy, gdy dostajesz zupę w płaskim talerzu.

Psychologicznie rzecz biorąc wiara w bogów była kiedyś niezbędna do zachowania poczucia koherencji, czyli, w skrócie, przekonania, że świat można zrozumieć, mieć na niego wpływ i że ma to wszystko sens.  Dzisiaj jest popularna z tych samych względów.

na emeryturze

Jak to trudno dopuścić do świadomości, że jesteśmy sami. Że nikt nas nie wysłucha, nie pomoże, nie wybawi z opresji. Że wyjście z każdej sytuacji musimy znaleźć sami.

Jak ciężko wziąć na siebie odpowiedzialność. Za to, co robimy ze światem, drugiemu człowiekowi, samym sobie. Przyznać, że zabijamy dla władzy i bogactwa, lub dlatego, że daliśmy się omamić, opętać, zmanipulować tym, którzy do władzy i bogactwa dążą.

Jak trudno przyznać, że tak mało rozumiemy z otaczającego nas świata. Nie tłumaczyć niewiedzy frazesem, że Bóg tak chciał, tak to urządził, a nas stworzył zbyt ułomnymi, by zrozumieć jego boski plan.

Wreszcie jak pogodzić się z tym, że przeminiemy.

 

Bóg jest wszystkim tym, czego potrzebujecie – ​narzędziem, wytłumaczeniem, wymówką, alibi, powodem, lekarstwem, trucizną, opiekunem, nadzieją, towarzyszem, nadzorcą, sędzią, i czym tam jeszcze chcecie. Nie jest jedynie tym, jak go definiujecie.

 

 

Nowa Fantastyka